Ciekawe wytłumaczenie daje nam neuropsychologia zajmująca się badaniem wpływu funkcjonowania mózgu na naszą psychikę i zachowania. To skomplikowany proces, ale w uproszczeniu chodzi o to, że w mózgu każdego z nas wyrabiają się pewne ścieżki reakcji. Uczymy się reagowania na pewien rodzaj sytuacji określonymi emocjami, pod wpływem określonych, nawykowych myśli emocje te narastają, a jeśli napięcie z nimi związane zostaje rozładowane, wzmacnia to proces uczenia się. Za kolejnym razem łatwiej nam zareagować w ten sam sposób.
Konkretny przykład: ktoś reaguje irytacją na kąśliwą uwagę. Emocja ta zostaje spotęgowana przez nawykowe myśli typu: „Ten głupek zawsze znajdzie pretekst, by mnie skrytykować”. Staje się trudna do wytrzymania, przeradzając się w silną złość, aż napięcie zostaje rozładowane – np. nakrzyczeniem na tę osobę. W tym momencie w mózgu wydzielają się pewne substancje „nagradzające” za rozładowanie napięcia. Po wybuchu ta osoba czuje ulgę.
Inny przykład: dziecko nie wraca do domu na czas i nie odbiera telefonu. Mama czuje niepokój. Emocja ta potęguje się pod wpływem myśli typu „na pewno stało mu się coś złego”, niepokój przeradza się w uczucie paniki, które zostaje rozładowane w rozpaczliwym płaczu. I tutaj mózg „nagradza” za rozładowanie napięcia – mama czuje ulgę, mimo że sytuacja nie zmieniła się, bo dziecko nadal nie wróciło.
W rezultacie ścieżka reakcji z czasem się skraca i np. ktoś zaczyna reagować wybuchem złości nawet na drobną nieprzyjemność, a płaczem nawet na drobny niepokój itp.
Czy jesteśmy niewolnikami emocji?
Gdy zaczynamy rozumieć ten mechanizm, łatwo o zniechęcenie. Nasze własne mózgi stają się wrogami, uczymy się automatycznego reagowania na sytuacje trudne. Czy jesteśmy skazani na to, że raz wytworzone nawyki reagowania określonymi negatywnymi emocjami będą nami rządzić?
Na szczęście jesteśmy homo sapiens. Zwierzęta są skazane na automatyczne reakcje, my dzięki umiejętności myślenia i wolnej woli możemy te negatywne nawyki zmienić. Doskonały przykład to sytuacja – dość często spotykana – gdy nieśmiała dotąd kobieta, która zawsze podporządkowywała się innym, po urodzeniu dziecka zmienia się w lwicę. Odkrywa, że potrafi dla dobra dziecka zabrać głos czy przeciwstawić się innym w sytuacjach, w których do tej pory czuła się manipulowana, podporządkowana, bezradna. A zatem osoba, która do tej pory na trudne sytuacje reagowała poczuciem bezsilności, wzmacnianej myślami: „Nic nie potrafię, moje zdanie nie ma znaczenia”, zaczyna reagować poczuciem pewności siebie, które wzmacniają myśli: „Dam radę, to dla dobra dziecka”.
Dlaczego warto zmieniać nawyki reakcji emocjonalnych?
Czy potrafimy zidentyfikować te automatyczne, nawykowe reakcje emocjonalne? Wiele osób ma z tym problem. Najczęściej zauważamy je wtedy, gdy znajdujemy się z kimś w identycznej sytuacji, a druga osoba reaguje inaczej, zdrowiej niż my. Przykład: pięcioletni synkowie Anny i Ewy bawili się razem i w pewnym momencie pobili. Ewa zareagowała irytacją i rozpaczą, co jeszcze spotęgowała myślami: „O nie, znów to samo, jestem beznadziejną matką, cokolwiek zrobię on i tak będzie agresywny”. Anna z kolei zareagowała troską: „Co takiego się stało, że się pobili? Trzeba im pomóc zrozumieć niewłaściwość zachowania”. Ta sama sytuacja, dwie różne reakcje. W tym momencie Ewa zauważyła, że ma nawyk reagowania poczuciem bezsilności, rozpaczy i irytacji na złe zachowania dzieci i nie próbuje nic z tym zrobić. Warto zmieniać nawyki reakcji emocjonalnych choćby po to, by samemu sobie pomóc. Za każdym razem gdy poddajemy się negatywnym emocjom do tego stopnia, że znajdują ujście w jakimś niezdrowym zachowaniu (wybuch, załamanie, histeryczny płacz, sięganie po używki itp.), tylko wzmacniamy ten mechanizm. Zmiana pozwoli nam poprawić relacje z innymi osobami. Słyszałam bardzo szczere wyznanie starszej pani, która rozwiodła się wiele lat wcześniej: „Teraz widzę, że naprawdę byłam straszną zołzą. Mogłam zamiast robienia mu awantur, nauczyć się rozmawiać z nim normalnie i miałabym teraz wsparcie na starość”. Opanowanie negatywnych nawyków emocjonalnych wzmacnia małżeństwo, pomaga w wychowaniu dzieci, ale też np. w pracy.
Negatywne nawyki warto zmieniać także dlatego, że chcemy dążyć do świętości. To nie jest tak, że święty rodzi się z odpowiednimi predyspozycjami, a potem tylko je pielęgnuje. Wielu świętych, jak na przykład Andrzej Bobola czy Ojciec Pio, przyznawało się do wieloletniego zmagania, np. z odczuwaniem złości czy irytacji.
Jak zmieniać negatywne nawyki emocjonalne?
Podstawa to je zauważyć. Tak naprawdę to jest najtrudniejsze: zauważyć i nazwać odczuwane negatywne emocje. Drugi etap to zaobserwowanie, na jakie sytuacje reagujemy automatycznie w sposób wyolbrzymiony. Czyli – jakie są bodźce wyzwalające.
O negatywne emocje łatwiej w sytuacjach, gdy dotykają nas fizyczne niedogodności. A zatem gdy jesteśmy niewyspani, zmęczeni, głodni, chorzy. Dlatego jedną z podstaw zdrowia psychicznego jest dbanie o odpowiednią ilość snu i zdrowe odżywianie.
Warto poznać automatyczne myśli, które towarzyszą takim emocjom i je nakręcają. Dobrym pomysłem jest przygotowanie kartek z kontrmyślami, które będziemy odczytywać w chwilach trudnych. Na przykład z myślą: „Jestem beznadziejny, znowu to samo” walczyć możemy karteczką: „Codziennie idę odrobinę do przodu i odnoszę małe zwycięstwa”. Kolejna rzecz to przygotowanie z góry strategii samopomocy w sytuacjach trudnych fizycznie. Na przykład założenie, że jeśli obudzę się w nocy i nie będę mógł zasnąć, określone zadania do wykonania przełożę bez poczucia winy na kolejny dzień.
Musimy też pracować nad wygaszaniem nawykowych „ścieżek” w mózgu przez mnożenie zdrowych sposobów rozładowywania napięcia emocjonalnego. Zdrowe sposoby to np. spacery, kąpiel, rozmowa z przyjaciółmi, szukanie zdrowych źródeł radości. Pomóc w tym może eliminacja na trzy tygodnie (21 dni to minimalny okres pracy nad zmianą nawyków, który ma wpływ na mózg) wszelkich sposobów poprawy nastroju „na skróty”, a więc alkoholu, słodyczy, gier komputerowych, telewizji, a może nawet kawy i herbaty. Dodatkowo warto w tym okresie wprowadzić w swoje życie regularną medytację, modlitwę – jak pokazują badania nad mózgiem, to także bardzo pomaga w zmianie.
Na koniec coś spoza psychologii. Warto sięgnąć po wsparcie, jakie daje nam Kościół. Prośba do Maryi i świętych, częsta Komunia św., w tym także Komunia duchowa. Doceńmy wsparcie nadprzyrodzone, pamiętając jednocześnie, że łaska buduje na naturze, a zatem warto pracować zarówno na poziomie psychiki, jak i duchowym jednocześnie.