Logo Przewdonik Katolicki

Kawa na ławę

Dominik Robakowski
Według starej legendy kawę odkryto w sposób przypadkowy / fot. Fotolia

Według starej legendy kawę odkryto w sposób przypadkowy. Miał tego dokonać pewien młody pasterz, który próbując dociec, dlaczego jego kozy są nadpobudliwe, zjadł kilka owoców z krzewu, przy którym się pasły.

Inna opowieść skłania się ku samemu archaniołowi Gabrielowi, który miał przekazać cenny trunek zmęczonemu Mahometowi. Niezależnie która z tych opowieści jest prawdziwa, faktem jest, że kawa zrobiła na świecie oszałamiającą karierę.
 
Szatański trunek
Nazwa używki wywodzi się od średniowiecznego Królestwa Kaffa, które istniało na terenie dzisiejszej Etiopii. To niewielkie państewko zostało utrwalone w historii właśnie dzięki uprawie niepozornych ziaren, wysyłanych stąd na cały świat arabski. Początkowo kawa docierała jedynie do elit. Dopiero w XV w. za sprawą rozbudowania portów na Morzu Czerwonym stała się napojem powszechnym wśród wyznawców islamu. Muzułmanie dość szybko zakochali się w jej właściwościach, nie zważając na ostrzeżenia przywódców, którzy widzieli w kawie niebezpieczny narkotyk.
Jeszcze gorzej odbierano kawę w Europie. Właściwie nietrudno sobie wyobrazić, jak reagowali chrześcijańscy podróżnicy, którym jako pierwszym przyszło spróbować czarnej i gorzkiej substancji. Pod koniec XVI w. pojawiały się dwie skrajnie różne opinie: widziano w kawie albo lekarstwo, albo truciznę. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tego napoju, gdyby nie osobista interwencja zasiadającego na Stolicy Piotrowej Klemensa VIII. Papież miał zwołać nawet specjalną radę, podczas której dostojni kardynałowie próbowali kawy, aby wydać nad nią sąd. Przeważyła opinia samego papieża. Miał on powiedzieć: „Ten szatański trunek jest tak smaczny, że szkoda by go było dla niewiernych. Szatana trzeba przepędzić, a kawę uczynić napojem chrześcijan”. Zapewne Klemens VIII nie zdawał sobie sprawy, że jego słowa staną się prorocze.
 
Kawa po polsku
W XVII w. kawa rozpoczęła swój zwycięski pochód. Warto wspomnieć, że Polska była w awangardzie tego procesu, gdyż za sprawą silnych relacji z Turcją tamtejsze nowinki trafiały do nas bardzo szybko. O ile na początku stulecia stosowano ją jedynie jako środek leczniczy na choroby układu pokarmowego, o tyle pod koniec wieku picie jej kilka razy dziennie było normą wśród szlachty. W zachodniej Europie sporą popularnością cieszyła się tzw. kawa po polsku, która charakteryzowała się silnym naparem oraz solidną porcją tłustej śmietany. Nic dziwnego, że napój bez dodatków zaczęto szybko uznawać za nieodzowny element postu.
Wielkie zasługi w propagowaniu picia kawy miał Jerzy Franciszek Kulczycki. Zasłynął on tym, że podczas oblężenia Wiednia przez Turków w 1683 r. przedarł się do miasta z wiadomością o nadciągającej odsieczy. Po zwycięstwie uradowani wiedeńczycy postanowili uhonorować go w sposób specjalny, dając pierwszeństwo przy wyborze łupu. Ku powszechnej konsternacji szlachcic nie wybrał złota, ale kilka worków z czarnym ziarnem, które uważano za karmę dla wielbłądów. Kulczycki wiedział jednak, co robi, i niedługo później otworzył pierwszą w tej części Europy kawiarnię. Co ciekawe, to także jemu przypisuje się zapoczątkowanie dodawania mleka i miodu do kawy.
Czarny napój szczególnie przypadł do gustu XVIII-wiecznym elitom intelektualnym. Poeta Ignacy Krasicki podkreślał, że przyszło mu żyć w najlepszych czasach, gdyż jak pisał, „Achilles, Cezar – wielcy ludzie byli, jednakże kawy z śmietanką nie pili”. Jednak nie tylko miły aromat sprawiał, że ceniono sobie coraz większe spożycie arabskiego wynalazku. Doceniano jego zbawienny wpływ na zdrowie, a także na gospodarkę państwa, gdyż kawa istotnie przyczyniła się do rozwoju porcelanowych i fajansowych manufaktur. Czarny napój okazał się także skutecznym orężem w walce z alkoholizmem. Jędrzej Kitowicz odnotował po latach: „Kto z mężczyzn chciał uniknąć wina, wstawszy od stołu, miał się do kawy; było to albowiem na kształt przywileju zdrowia, że kto pił kawę, nie mógł być oprymowany winem”.
 
Kawowa ofensywa
Do Polski kawa trafiała głównie za pośrednictwem Imperium Osmańskiego. Turecki monopol udało się złamać dopiero Francuzom, którzy postanowili przekształcić swoje kolonie na Martynice i w Gujanie w plantacje czarnego ziarna. Prawdziwy przełom nastąpił jednak w roku 1719. Wtedy to do gry wkroczyli Portugalczycy, którzy wykradli część francuskich sadzonek i obsadzili nimi obszerne tereny Brazylii. Dzięki temu niecnemu procederowi kawa stawała się coraz tańsza i docierała do coraz szerszych warstw. Wystarczy wspomnieć, że w drugiej połowie XVIII w. w samej Rzeczpospolitej sprzedawano blisko 470 ton ziarna kawowego, podczas gdy import herbaty nie przekraczał 19 ton.
Oczywiście znaleźli się i tacy, którzy chcieli zaoszczędzić na cennym towarze, mieszając z kawą mniej szlachetne zamienniki. takie jak groch czy żołędzie. W XVIII-wiecznych Prusach popularnym zwyczajem stało się dodawanie do czarnego płynu sproszkowanej cykorii. Stąd był już tylko krok do „wynalezienia” kawy zbożowej. Jej pierwszą fabrykę na ziemiach polskich otwarto we Włocławku już w 1818 r.
Przyrządzenie dobrej kawy uchodziło za nie lada sztukę, dlatego jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać profesjonalne kawiarnie. Pierwszą otwarto w 1650 r. w Oksfordzie, a 21 lat później lokal specjalizujący się w przygotowywaniu kawy zagościł w Paryżu. Rzeczpospolita i tym razem nie pozostawała w tyle. Pierwszy kafenhaus, jak w Polsce początkowo nazywano kawiarnie, został założony w Gdańsku na początku XVIII stulecia, przez niejakiego Antoniego Mombera. O skali zjawiska świadczy fakt, że w połowie XIX w. w samej tylko Warszawie działało aż 180 tego typu lokali.
 W kawiarniach gościli przede wszystkim mieszczanie, gdyż szlachta i arystokracja mogła sobie pozwolić na posiadanie specjalnej służącej, zajmującej się parzeniem kawy. Obraz takiej kawiarki znakomicie oddał w Panu Tadeuszu Adam Mickiewicz, pisząc:
„Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:/ W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,/ Jest do robienia kawy osobna niewiasta,/ Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta/ Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku/ I zna tajne sposoby gotowania trunku”. Dziś posiadanie w dworku takiej specjalistki może wydawać nam się szczytem ekscentryzmu, niemniej zapominamy, że do jej zadań należało nie tylko zaparzanie napoju, ale także uprzednie palenie ziaren. Na masową skalę palarnie kawy zaczęły powstawać dopiero w latach 80. XIX w.
O tym, jak ważna stała się dla nas kawa, świadczy fakt, że sprawiła niemałe kłopoty władzom Polski Ludowej. Ograniczenie w pierwszych latach istnienia PRL-u stosunków gospodarczych z państwami zachodnimi okazało się fatalnym rozwiązaniem dla miłośników czarnego napoju. Dopiero w 1964 r. udało się osiągnąć przedwojenny poziom importu kawy. Równolegle dużą popularność zdobyła zbożowa „Inka” tworzona na bazie zbóż, buraków i cykorii.
Dziś nie można mieć wątpliwości, że kawa rzeczywiście zmieniła nasz świat. Niestety, nigdy już się nie dowiemy, jak wyglądałaby nasza codzienność, gdyby pracownicy w urzędach nie robili sobie przerwy na „małą czarną”…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki