Logo Przewdonik Katolicki

Hobbit: wielki finał

Natalia Budzyńska

Film Hobbit: Bitwa Pięciu Armii wchodzi na ekrany polskich kin 26 grudnia. Widzowie amerykańscy i europejscy już mogą film ocenić. Zagraniczni recenzenci wydają różne opinie, jednak wszyscy zgodnie uważają, że to najlepsza część trylogii.

Uroczysta premiera odbyła się już 1 grudnia w Londynie. Od 10 grudnia film jest obecny na ekranach kin niemal w całej Europie, a nawet w Nikaragui, Kolumbii, Indiach i Kenii. Polska znajduje się niemal na samym końcu długiej listy, do nas film dotrze aż trzy tygodnie po światowej premierze, później zobaczą go tylko Australijczycy. Trudno zrozumieć decyzję dystrybutorów, szczególnie młodym miłośnikom Tolkiena i Jacksona. Na razie możemy śledzić doniesienia i opinie zagranicznych krytyków. Nawet ci najmniej przychylni podkreślają, że ostatnia część Hobbita udała się Jacksonowi jak żadna poprzednia. Oceny są więc raczej wysokie, a film jeszcze przed premierą amerykańską zarabia całkiem spore sumy. Peter Jackson może więc być zadowolony przynajmniej z dochodów: już po pięciu dniach od premiery w Londynie było wiadomo, że film odniesie wielki sukces kasowy. Na razie możemy obserwować tylko wyniki w box office i śledzić komentarze widzów z innych krajów. Jako pierwsi najnowszą część Hobbita zobaczyli 18 grudnia polscy uczestnicy maratonu filmowego, który został zorganizowany dosłownie w paru miastach. Na całą noc z trylogią Hobbit zakończoną przedpremierowym pokazem Bitwy Pięciu Armii bilety rozeszły się momentalnie.
 
Nadzieja pokładana w Jacksonie
Dorośli miłośnicy Tolkiena i wykreowanego przez niego Śródziemia muszą pogodzić się z faktem, że Hobbit Jacksona to komercyjny film dla młodego widza. Jeśli odnajdą w sobie bezkrytyczne dziecko, to obraz może im sprawić przyjemność. Jeśli będą oczekiwać klimatu, jaki udało się Tolkienowi osiągnąć w książce, to się zawiodą. Filmowy Hobbit to tylko adaptacja, w której Jackson pozwolił sobie na dużą interwencję własną. Dla fanów poprzedniej filmowej trylogii Władca Pierścieni, Hobbit mógł okazać się rozczarowaniem. Po potraktowaniu przez Jacksona tolkienowskiego świata i samej opowieści z ogromnym pietyzmem otrzymaliśmy trochę zbyt naiwną bajeczkę. Jackson ewidentnie odnalazł w Hobbicie kolejną żyłę złota – tylko tak można wytłumaczyć sobie decyzję zekranizowania niewielkiej książeczki w trzech trzygodzinnych filmach. Dzisiaj niektórzy żałują, że reżyserią Hobbita nie zajął się jednak Guillermo del Toro, reżyser znany z mrocznych filmów. Przypomnijmy: w 2008 r. zapadła decyzja o nakręceniu Hobbita, reżyserią miał zająć się del Toro, scenariusz pisali del Toro, Jackson i scenarzystki znane z Władcy Pierścieni: Fran Walsh i Philippa Boyens. Film miał składać się z dwóch części. Z powodu opóźnień del Toro wycofał się z produkcji, a w 2010 r. oficjalnie ogłoszono, że reżyserią Hobbita zajmie się Peter Jackson. Ta wiadomość wzbudziła ogromny aplauz wśród miłośników filmowej wersji Władcy Pierścieni. Rzeczywiście, Jacksonowi udało się coś niebywałego, przeniósł ducha Tolkiena na taśmę filmową, Śródziemie ożyło i musiał to przyznać nawet najbardziej ortodoksyjny czytelnik Tolkienowskiej literatury. Tymczasem rok po rozpoczęciu zdjęć Jackson oświadczył, że z powodu ogromnej ilości materiału powstaną jednak trzy części Hobbita. Film nie dość, że był kręcony w 3D, to jeszcze w technice 48 klatek na minutę, zamiast standartowych 24. Rezultat i widzom, i krytykom wydał się sztuczny i zbyt nierealistyczny, więc ta technologiczna nowość została w kolejnych częściach zarzucona. Hobbit był krytykowany za niepotrzebne rozwleczenie fabuły i dodawanie wątków w książce zupełnie nieobecnych. Chwalono przede wszystkim rewelacyjnego Martina Freemana w roli Bilbo Bagginsa.
 
Bitwa
Czego możemy się spodziewać w filmowej trzeciej części Hobbita? Przede wszystkim następującej po ataku smoka Smauga na Miasto na Jeziorze wielkiej bitwy, na którą Peter Jackson poświęcił aż 45 minut całego filmu. Ku Samotnej Górze maszerują zastępy orków, goblinów i wargów. Thorin Dębowa Tarcza zaślepiony miłością do złota wraz z kompanami zabarykadował się w Ereborze, odmawiając podzielenia się skarbami smoka z elfami i ludźmi. Wezwani na pomoc krasnoludowie wkrótce muszą sprzymierzyć się z nimi i stanąć do walki przeciwko nadciągającym armiom orków. Bitwa Pięciu Armii jest pomostem łączącym Hobbita z Władcą Pierścieni – bohaterowie Władcy często o niej wspominają. Wszyscy chwalą Jacksona za umiejętne i zapierające dech w piersiach przedstawienie scen batalistycznych, mówi się o tym jako o wielkim spektaklu. Krytycy podkreślają przy tym wagę wprowadzonych przez reżysera scen humorystycznych, ale w dobrym stylu. Wspominają o ciepłym i sympatycznym nastroju, niepozbawionym jednak grozy i pewnego ładunku smutku. Pamiętajmy jednak, że to film przeznaczony od lat 12, z założenia obraz dla młodszej młodzieży. Elementy komediowe i wymyślone przez Jacksona międzyrasowe wątki romansowe trzeba potraktować z przymrużeniem oka.
Przy okazji premiery do mediów przedostały się informacje, że Peter Jackson ma zamiar zekranizować Książkę Silmarillion, która została wydana po śmierci Tolkiena. Reżyser jednak powiedział, że to niemożliwe – właścicielami praw do tej akurat książki są spadkobiercy Tolkiena, a jego syn – Christopher – jest niechętny kolejnym ekranizacjom. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki