Logo Przewdonik Katolicki

Porządek w Matkach Boskich

Ile jest na świecie wizerunków Matki Boskiej? / fot. M. Białkowska

Ile jest na świecie wizerunków Matki Boskiej? Tego pewnie nikt policzyć nie zdoła. Ale bez wątpienia duża ich część zamknięta jest w albumach pani Marianny.

Marianna Mościcka mieszka w Poznaniu. Lat ma... kobietom lat się nie liczy, ale na ścianie pokoju wisi wizerunek Jana Pawła II, który już jakiś czas temu otrzymała na osiemdziesiąte urodziny. Pracuje nadal jako lekarz neurolog, a w wolnym czasie zbiera święte obrazki.
 
Kolekcjonerska żyłka
– Kiedyś przeglądałam całe swoje obrazkowe zbiory i pomyślałam, że trzeba je jakoś uporządkować. I tak z tego porządkowania zrobiło się dziewięć pełnych albumów – mówi pani Marianna. W tej chwili wszystko jest ułożone tematycznie, ale niestety jeszcze nie opisane, bo powinno być do tego dołączone znaczenie poszczególnych wizerunków, ich historia, historia miejsc. Na to wszystko wciąż brakuje czasu.
Nazwisko pani Mościckiej nie jest przypadkowe: prezydent i jej teść byli najbliższym kuzynostwem. Na ścianie wiszą stare herby, w tym ślepowron Mościckich. Są ważne, ale przecież nie one świadczą o człowieku, a pani Marianna zachowuje do nich pewien dystans. – Taki sam herb miał generał Jaruzelski – śmieje się.
Pod herbami kilka sztuk białej broni ze zbiorów zmarłego przed laty męża. – Jak żył, to cała ściana była nimi zawieszona. Teraz już na pamiątkę tylko kilka sztuk zostawiłam, żeby mu nie było przykro tam, na drugim świecie.
W domu czuje się historię i przywiązanie do korzeni, ale również żyłkę kolekcjonerską. W dwóch witrynkach wystawione są porcelanowe figurki z całego świata – ludzie, zwierzęta, anioły. Największą dumą są jednak albumy.
 
Jestem żebrakiem
Jestem żebrakiem – śmieje się pani Marianna. – Jak tylko ktoś do mnie przychodzi albo kiedy znajomi wyjeżdżają, zawsze proszę, żeby mi jakiś obrazek przywieźli. I przywożą! Trochę też czasem kupuję, ale te nowe nie są już tak piękne jak te stare. I od pacjentów często wypraszam. Czasem mi ktoś mówi: – Pani doktor, taki jestem pani wdzięczny! To odpowiadam: – Jak jesteś taki wdzięczny, to przynieś mi stare obrazki święte! Patrzą na mnie jak na wariatkę, ale przynoszą. Bywa, że aż płakać mi się chce, tak mi się podobają. Dawniej takie rzeczy bardziej się szanowało, a teraz ludzie trzymają to upchnięte gdzieś w kopertach, bo niepotrzebne im do niczego, a wyrzucić jakoś niezręcznie.
Najstarsze obrazki pochodzą z książeczki do nabożeństwie mamy pani Marianny. Na innym czyjaś ręka wypisała datę – 1904 rok.
Największy skarb pani Mościckiej to trzy obrazki z Japonii, precyzyjnie wymalowane na wysuszonych, spreparowanych liściach figowca.
 
Anioły i Guadalupe
Matki Boskie posegregowane według miejsc: Lourdes, Fatima, Guadalupe, Katyń, Smoleńsk, Częstochowa, Ostra Brama, La Salette, Loreto, Medjugorie. Z Kibeho, afrykańskiego sanktuarium z jednym uznanym przez Kościół objawieniem na tym kontynencie, pani Marianna oprócz obrazka ma również drewniana figurkę, przywiezioną przez znajomą.
Choć ilość obrazków jest oszałamiająca, na pytanie o te ulubione pani Marianna odpowiada bez zastanowienia: – Piety i anioły! W aniołach jestem zakochana, są niesamowite!
Przeglądamy album z alfabetycznie ułożonymi Maryjami z różnych miejsc świata. Niemieckie Altötting z niewielką figurką Czarnej Madonny. Gidle z cudownym źródełkiem i maleńka figura Maryi sfotografowana na dłoni. Brzemienna Matka Boża z Gdańska. Piękna Maryja gąsawska, bliska pani Mariannie, bo do Gąsawy jeździ czasem do rodziny. Jaworzyńska Królowa Tatr. Siedem Boleści Maryi ze Staniątek. – Jakie one są ładne, te Matki Boskie! – wzdycha pani Mościcka. – Całymi godzinami można siedzieć i je oglądać, a każda inna!
Ulubionym sanktuarium pani Marianny jest Guadalupe. Była tam na pielgrzymce, a miejsce i obraz zrobiły na niej takie wrażenie, że po powrocie zaczęła czytać wszystko na jego temat. Pokazuje zdjęcia wizerunku, który w cudowny sposób miał się pojawić na płaszczu św. Juana Diego. – Jest wspaniała! Obraz wisi wysoko, że można go adorować, ale nie można dotknąć – tłumaczy. – Inaczej ludzie już dawno by go zmarnowali. Ale jest też kopia, którą można dotykać, taka jest tamtejsza pobożność. 
 
Maryje niezidentyfikowane
Są i Maryje niezidentyfikowane: obrazki, które ktoś podarował i nie wiadomo, skąd pochodzą. Intrygują, ale nie zawsze da się sprawdzić pochodzenie danej Maryi. Na przykład ta w niebieskiej sukience, oklejona perłami.
– To jest tak szeroki temat, że człowiek się w tym gubi – wzdycha pani Marianna. W kolejnych albumach Maryje uporządkowane są tematycznie: Niepokalana, Szkaplerzna, Korony Polskiej, Różańcowe, Piety.
Z Japonii obrazki pani Marianna przywiozła sobie sama. Podobnie z Chin, z czeskiego Świętego Gostynia, z Jordanii, Wenecji, z Ziemi Świętej. – Na wiosnę zapisałam się na pielgrzymkę do Hiszpanii, może jeszcze dożyję – śmieje się.
Kolejny album rozpoczyna kilkadziesiąt obrazków zwiastowania. – A każde inne, w innych okolicznościach – zachwyca się moja rozmówczyni. Jest i nawiedzenie św. Elżbiety, i Boże Narodzenie, znów bardzo różne przedstawienia, od tradycyjnych po nowoczesne. Potem Święta Rodzina: szczególną uwagę przykuwa zatrzymany na obrazku epizod z ucieczki do Egiptu, kiedy Maryja z Dzieciątkiem i Józef odpoczywają w cieniu Sfinksa. Kolejne karty albumów to nauczanie Jezusa: siewca, uciszenie burzy, rozmnożenie chleba, przygarnianie dzieci, Dobry Pasterz. – Ten obrazek też bardzo lubię! – mówi pani Mościcka, pokazując Jezusa, wyciągającego baranka z cierniowych krzewów.
 
Katecheza w obrazach
Oddzielnie zebrana jest Męka Jezusa. Są ukochane Piety na obrazach, ale nie tylko. – Kiedyś była w Poznaniu wystawa Piet w rzeźbie, zrobiłam im wtedy sporo zdjęć, ale jeszcze nie zdążyłam wywołać – mówi. Jest Ecce Homo i mnóstwo przeróżnych krzyży, w tym ukrzyżowany Jezus w przedziwnej, bogato zdobionej sukience. Jest nietypowy, stary obrazek, przedstawiający serce Jezusa w realistyczny sposób, jako mięsień z naczyniami krwionośnymi. – Na wizerunkach Ukrzyżowanego widać zwykle, że krwawi prawy, nie lewy bok. To dlatego, że włóczni nie wbijano prosto w serce, ale właśnie na ukos, od prawej strony, przebijając się pod mostkiem – tłumaczy pani Marianna.
Ciekawe są również obrazki, którymi dziś, w dobie telewizji, mało kto się już posługuje – służące do katechezy. W swoich albumach ma obrazkowe przedstawienia poszczególnych wezwań „Ojcze Nasz”, „Zdrowaś Mario”, Credo, Dekalogu i siedmiu darów Ducha Świętego. Są też stare niemieckie obrazki do katechezy rodzinnej, niespotykane w języku polskim. Są papieże i biskupi, niekoniecznie kanonizowani, bo nawet i miejscowy metropolita abp Gądecki znalazł swoje miejsce w albumach pani Marianny. Jest i kardynał Hlond: – Mój mąż zawsze się chwalił, że do Mszy Hlondowi służył! – śmieje się pani Mościcka.
Ile potrzeba lat, żeby zebrać taką kolekcję? – E, parę lat! –  macha lekceważąco dłonią. – Dokładnie nie pamiętam, ale ze dwadzieścia? Zbierałam jeszcze, jak żył mąż, a jego dwadzieścia lat już nie ma.
Pani Marianna ma satysfakcję, że udaje jej się ocalić i nadać wartość czemuś, co tak łatwo przy remontach czy kolejnych przeprowadzkach po prostu wyrzucić do śmieci.
Po co to robić? Choćby po to, żeby potem móc o Matce Bożej rozmawiać jak o dobrej przyjaciółce, zatrzymanej na kolejnych fotografiach.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki