Skuteczność wykrywania zapachu nowotworu złośliwego przez wyszkolone przez Pana psy wynosi 80-90 procent. Czy to może znaczyć, że już wkrótce, nim lekarz skieruje pacjentkę np. na mammografię, wcześniej zleci, by obwąchał ją pies?
– Psy rzeczywiście potrafią odróżnić próbki pochodzące od ludzi ze zdiagnozowaną chorobą nowotworową od próbek pochodzących od osób zdrowych. Nasze czworonogi uczymy rozpoznawać zapach pacjentów z rakiem piersi i płuc. Oba nowotwory są najczęstszymi w Polsce, i zwykle wykrywanymi w bardzo zaawansowanych stadiach, gdy na w pełni skuteczną terapię jest już za późno. Celem naszych badań nie jest jedynie udowodnienie, że psy potrafią rozpoznawać próbki wzorcowe, ale chcemy, by spośród zdrowych były w stanie rozpoznać osobę chorą, wcześniej przez nikogo nie zdiagnozowaną. Wbrew temu, co można by przypuszczać, psy nie mają służyć do stawiania diagnozy. W zamierzeniach mogłyby pełnić, co najwyżej, rolę testu przesiewowego, czyli brać udział w przeprowadzaniu wstępnej oceny ryzyka nowotworu np. u palaczy czy osób, w rodzinach których były już przypadki raka.
Tak wysoki, jak pani wspomniała, stopień trafnych rozpoznań dotyczy tylko próbek wzorcowych i to pochodzących od osób w bardzo zaawansowanej fazie choroby. Chcielibyśmy, aby czworonogi potrafiły wykrywać zmiany chorobowe na ich bardzo wczesnym etapie rozwoju. Musimy być pewni, że zrobią to bezbłędnie. Na razie jeszcze wiele pracy przed nami, bo psy wciąż popełniają błędy.
Jak bardzo zaawansowane są badania?
– Do tej pory, czyli przez ponad trzy lata, przebadaliśmy 460 osób, wcześniej niezdiagnozowanych pod katem występowania choroby nowotworowej. Jak do tej pory, szczęśliwie, żadna z badanych osób nie zachorowała na raka, więc psy nie miały możliwości wykazania się żadnym prawdziwym sukcesem. Wciąż trudno ocenić, na ile są zdolne wykryć bardzo wczesne stadia choroby. Szkoleniem psów pod tym kątem zajmuje się niewiele ośrodków na świecie. Do tej pory ukazało się tylko siedem publikacji naukowych, z czego w dwóch doniesieniach opisywano, jak nieszkolone psy, w spontaniczny sposób, zasugerowały swym zachowaniem, że z ich właścicielami dzieje się coś niedobrego. W obu przypadkach chodziło o raka skóry. Psy bardzo interesowały się zmianami na skórze, wąchały je i lizały. Badania wykazały, że był to czerniak, najbardziej złośliwy rak skóry.
Pozostałe pięć prac opisywało badania przeprowadzane z wyszkolonymi już psami, które np. wykrywały raka prostaty, obwąchując próbki moczu. Wykrywalność nie była zadowalająca, bo wynosiła 40 proc. Te wyniki powinny się jednak z czasem poprawiać. Trudno powiedzieć, kiedy psy będą wykrywać raka rutynowo. Wcześniej metoda będzie musiała przejść testy kliniczne.
Czy wszystkie rodzaje raka pachną jednakowo?
– Nie wiadomo, bo pies nam przecież nie powie, czy coś pachnie inaczej, czy tak samo. Prawdopodobnie mniejszym problemem jest rodzaj zapachu, a bardziej chodzi o jego nasilenie. Substancje zapachowe wydzielane przez nowotwór, czyli różne węglowodory nasycone czy pochodne benzenu, pojawiają się głównie podczas rozpadu guza, czyli w zaawansowanej postaci choroby. Wtedy te ślady zapachowe są wyraźne i psy stosunkowo łatwo potrafią je wywęszyć. Być może w najwcześniejszych stadiach zapach jest tak nikły, że psy okażą się bezradne. Gdy zwierzęta wskazują niewłaściwe próbki, nie wiemy, czy się pomyliły, czy może doszło do zanieczyszczenia śladu zapachowego albo po prostu psa zaciekawiło coś, o czym nie wiemy.
Mimo tego nos psa i tak nie ma sobie równych. Podobne badania prowadzi się też na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, w Katedrze Chemii Środowiska. Tam jednak posługują się nie psami, a chromatografią gazową i spektrometrią mas. Przy pomocy specjalistycznej aparatury próbują wydedukować, jaka kompozycja zapachowa jest charakterystyczna dla raka i odnajdywać ją w badanych próbkach. Nie jest to łatwe, bo w wydychanym przez nas powietrzu jest ponad sto substancji zapachowych, mających różny skład, stężenie i proporcje. Pies ma przewagę nad urządzeniami badawczymi, bo jego nos jest od nich o wiele czulszy, średnio o tysiąc razy! W swoich badaniach ściśle współpracujemy z kolegami z Torunia, pracujemy na tych samych próbkach, by móc porównać wyniki. Ich aparatura może badać tylko świeże próbki, do trzech godzin od pobrania. Psy mogą pracować z próbkami mającymi nawet trzy miesiące.
A tak dokładnie, to co zawierają obwąchiwane przez psy próbki?
– Każda próbka to plastikowy, niewielki pojemnik z perforowanym plastikowym wkładem, w środku którego jest kawałek bawełny nasączonej oddechem konkretnego pacjenta. Każdy chory musi mieć postawioną pełną diagnozę, ale być jeszcze przed chemioterapią. Rozpoczęcie leczenia może już w zasadniczy sposób zmieniać zapach oddechu. Na pobranie śladu zapachowego nie ma wiele czasu. Przeważnie robi się to w szpitalu. Może się zdarzyć, że próbki zostaną zanieczyszczone zapachem szpitala lub miejscem składowania, jeśli były niewłaściwie przechowywane. Jak do tej pory, nie mamy dużego doświadczenia z pobieraniem próbek, a przecież zapach ma to do siebie, że wietrzeje, może się ulatniać i zmieniać. Tak więc czasami błąd psa może wynikać z błędu człowieka.
Jak wygląda szkolenie psów?
– Próbki ustawia się w szeregu zapachowym i każda z nich jest obwąchiwana kolejno przez trzy psy. Zadaniem zwierząt jest wskazanie tej właściwej, czyli pochodzącej od osoby ze zdiagnozowanym rakiem. Pies po prostu siada albo waruje przy wybranej przez siebie próbce. Najpierw trzeba psu trochę podpowiedzieć, gdzie ma usiąść, dać nagrodę, pochwalić. Za drugim, trzecim czy dziesiątym razem pies „załapuje”. Szkolenie nie jest drogie. Najbardziej kosztowna jest praca ludzi, psom przecież nie płacimy. Utrzymanie zwierząt jednak też trochę kosztuje, np. muszą dostawać dobrą karmę.
Każda rasa nadaje się do takiej pracy?
– Najlepiej sprawdzają się labradory, owczarki, sznaucery i spaniele. My pracujemy właśnie z labradorem i dwoma mieszańcami owczarka.
Czy psy chętnie poddają się szkoleniu?
– Tak, bo lubią współpracę z człowiekiem, zwłaszcza jeśli ma ona formę zabawy. Pierwsze moje doświadczenia z psami prowadziłem w 1988 roku i uczyłem je wykrywać ruję u krów. Metoda szkolenia była taka sama jak w obecnej pracy. Potem współpracowałem z policją nad polepszeniem psich umiejętności identyfikacji przestępców na podstawie śladów zapachowych. Lubię psy i doceniam ich zdolności, ale wiem, że są omylne. Często wynika to z ich sprytu, bowiem uczymy je pracować dla nagrody. Psy są inteligentne i lubią sobie ułatwiać życie, kombinując, jak by tu się nie napracować (śmiech). Podobnie jak ludzie, mogą mieć też po prostu swój gorszy dzień i gorzej się czuć. Wszystko to może wpływać na zafałszowanie wyników badań.