Logo Przewdonik Katolicki

W trosce o pojednanie

Magdalena Woźniak
Fot.

Odkąd bracia z Taizé zdecydowali, że w Poznaniu zorganizują kolejne Europejskie Spotkanie Młodych, coraz głośniej mówi się o Wspólnocie z Taizé. O jej początkach i założycielu bracie Roger opowiada brat Marek.


Odkąd bracia z Taizé zdecydowali, że w Poznaniu zorganizują kolejne Europejskie Spotkanie Młodych, coraz głośniej mówi się o Wspólnocie z Taizé. O jej początkach i założycielu bracie Roger opowiada brat Marek. 

 

Latem 1940 roku, na rowerze, samotnie pokonując trasę z ojczystego kraju - Szwajcarii do Taizé przyjechał brat Roger. Przybył tam już z myślą i pragnieniem, by założyć wspólnotę, która poświęci się sprawie jedności chrześcijan. Z doświadczenia wiedział, że podział wśród uczniów Chrystusa jest zgorszeniem dla świata. Chciał więc stworzyć wspólnotę, która poprzez modlitwę, pracę, otwartość na każdego człowieka całkowicie poświęci się szukaniu pojednania.

 

Kontemplacja i solidarność z ubogimi

Na początku był zupełnie sam. Znalazł duży, ale niedrogi dom w bardzo ubogiej wiosce, gdzie mieszkali prawie sami starsi ludzie. To właśnie ubogie życie tych ludzi przekonało go do tego miejsca. Był rok 1940, początek wojny, więc życie było bardzo trudne. W tym starym, od dawna opuszczonym domu brat Roger zorganizował sobie miejsce na modlitwę. Wspierał ludzi potrzebujących, często uchodźców, wśród których było wielu Żydów, i pomagał im przedostawać się za granicę. Właśnie modlitwa, której pierwszą intencją jest jedność chrześcijan i pomoc potrzebującym, kontemplacja i solidarność z ubogimi, od początku towarzyszące założycielowi, stały się podstawą życia późniejszej wspólnoty.

Działania brata Rogera nie podobały się gestapo. Został zmuszony do wyjazdu i schronienia się na jakiś czas w Szwajcarii. W Genewie jednak nie próżnował – modlił się i opowiadał o wspólnocie, gromadząc przy tym wokół siebie ludzi młodych, tak jak on wrażliwych na sprawę pojednania wśród chrześcijan. W 1944 roku, po zakończeniu działań wojennych we Francji, brat Roger powrócił do Taizé, tym razem wraz z pierwszymi współbraćmi. Z biegiem lat do wspólnoty dołączali kolejni, najpierw Szwajcarzy, Francuzi, potem Holendrzy. Z początku byli to ludzie pochodzący z tradycji protestanckiej, podobnie jak br. Roger. Od pierwszych jednak lat wspólnota nawiązywała kontakty z Kościołami innych tradycji. Jednym z pierwszych był Kościół katolicki w Lyonie, uważanym za kolebkę ekumenizmu (Taizé leży 100 km od Lyonu). Arcybiskup tego miasta, kardynał Gerlier, szybko zrozumiał intencje brata Rogera i skontaktował go z Rzymem. W latach 50. brat Roger dwukrotnie osobiście spotkał się na audiencji z papieżem Piusem XII. Później, gdy swój pontyfikat rozpoczął Jan XXIII, założyciel Wspólnoty z Taizé został przyjęty na pierwszą prywatną audiencję Jana XXIII. Podobno papież, tak bardzo poruszony tym, co mu opowiadał brat Roger o planach wspólnoty, marzeniach i projektach, zaczął bić brawo. I tak zawiązała się między nimi jakaś głębsza więź zaufania, która zaowocowała zaproszeniem brata Rogera do udziału w Soborze Watykańskim II. Nieraz wspominał on to znaczące wydarzenie dla wspólnoty. Pilnie uczestnicząc w każdej sesji, miał możność poznać wielu biskupów Kościoła katolickiego.

 

Młodzież w Taizé

Brat Roger nigdy nie planował spotkań młodzieży. W Taizé, w latach 50., potem w początku lat 60., odbywały się  najróżniejsze spotkania ekumeniczne. Ludzie odwiedzali to miejsce, bo dom braci był zawsze otwarty. Każdy, kto przyjeżdżał, mógł włączyć się do wspólnej modlitwy. W pierwszej regule napisanej przez brata Rogera jest piękne zdanie, że w gościu mamy przyjąć jakby samego Chrystusa przychodzącego odwiedzić wspólnotę. Pielęgnowano gościnność, lecz na początku nic nie zapowiadało, że przerodzi się ona w coś takiego, z czego dziś Taizé jest głównie znane, czyli wielkie spotkania młodzieży.

W miarę upływu lat kościółek romański, w którym bracia codziennie spotykali się na modlitwach, stawał się za mały, by wszystkich pomieścić. Trzeba było pomyśleć co zrobić z coraz liczniejszą obecnością młodych ludzi. Początkowo bracia wystraszyli się, że może to zakłócić kontemplacyjny styl życia wspólnoty, więc swój pierwszy ośrodek dla młodzieży stworzyli o kilka kilometrów oddalony od Taizé. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż przyjmowanie ludzi z dala od domu wydawało się mało gościnne. Bracia powoli zaczęli widzieć w tym wszystkim nowe wyzwanie dla wspólnoty, z którym trzeba się zmierzyć. Zdecydowali, że spotkania młodych powinny się odbywać u ich boku. Zaczęły się więc przygotowania, by odpowiednio przystosować to miejsce dla tak licznie gromadzącej się młodzieży. Początkowo baza materialna była bardzo skromna, wręcz prowizoryczna. W końcu musiał jednak powstać kościół. Budowę rozpoczęto w latach 60. Bardzo zabawnie wspominał to brat Roger. Gdy wrócił pewnego razu z sesji Soboru Watykańskiego II, zobaczył stojące ogromnej wielkości mury i filary. Był przerażony, bo gdy wyjeżdżając pokazywano mu plany, makieta wydawała mu się czymś maleńkim i skromnym. W istocie jednak mury wydały się wielkie i… niepotrzebne. Szybko jednak okazało się, że i ten kościół jest za mały i niewystarczający, co w konsekwencji spowodowało jego rychłą przebudowę w celu powiększenia powierzchni. Na początku doraźnie organizowano tygodniowe spotkania. Później, gdy do Taizé przyjeżdżało coraz więcej młodych, spotkania przybrały formę regularnych cotygodniowych turnusów trwających od niedzieli do niedzieli. I tak jest do dziś.      

 


Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki