Książka Pawła Smoleńskiego Trędowate kobiety czyszczą ryż niezaprzeczalnie jest wyjątkowa. Została wydana dwa lata po śmierci reportera, ale, co ważne, stanowi w całości jego dzieło. W zamyśle – jak czytamy we wstępie autorstwa Marii Fredro-Smoleńskiej – opublikowany reportaż miał być częścią większego projektu, którego jednak nie udało się zrealizować, najpierw z powodu pandemii, potem choroby i śmierci Pawła Smoleńskiego. Jednak po lekturze książki nie mam poczucia jakiegokolwiek braku, niedokończonego dzieła. Przeciwnie. Odnoszę wrażenie, że „niewielkość” książki, jak określiła to autorka przedmowy, pozwala czytelnikowi bardziej skupić się na tym jednym wycinku świata, jakim jest mała osada w Indiach, powstała z myślą o leczeniu trędowatych. „Bardziej” niż gdyby to był kalejdoskop różnych miejsc na ziemi, w których trąd stanowi lub stanowił znaczący problem społeczny (a to zakładał pierwotny plan projektu). Opis tego jednego ośrodka, jak w soczewce pokazuje wszystkie problemy, z którymi zmagają się chorzy na trąd w państwach mniej rozwiniętych.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 27/2025, na stronie dostępna od 31.07.2025