Logo Przewdonik Katolicki

Atomówka

Natalia Budzyńska
Fot. Unsplash

Należę do pokolenia, które w szkole podstawowej uczone było reakcji na wybuch nuklearny. Które doskonale znało sekwencję ruchów: paść na ziemię tyłem do okna, leżeć na brzuchu za jakąś osłoną, zasłonić głowę ramionami, zamknąć oczy i nie otwierać ich pod żadnym pozorem. Beton jest najlepszą ochroną, a my – hura! – mieszkaliśmy w betonowych blokach. Dokładnie wiedzieliśmy, gdzie są schrony, ale nigdy w nich nie byliśmy.

Nie potrafię czytać książek przyjemnych. Kiedy mam do wyboru literaturę piękną i miłą oraz jakieś wielkie dramy, wybieram ostatecznie to drugie. Tak jest i tym razem. Postanowiłam najpierw przeczytać książkę Małgorzaty Lebdy Łakome, ponieważ umknęła mi w zeszłym roku, a nagle jest nominowana do wielu nagród. Czytało się przyjemnie, czerpiąc ową przyjemność z czystej literatury, ale jednocześnie cały czas przebierałam nogami, bo czekała na mnie druga książka: wielka drama naszego świata, koszmar ze snów, największy straszak naszych czasów. Wojna nuklearna Annie Jacobsen. Z podtytułem: Możliwy scenariusz. I wczoraj skapitulowałam. Zostawiłam Łakome na później i w czytniku otworzyłam książkę z dreszczem. Z gęsią skórką. Z włosami postawionymi na sztorc.

Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 43/2024, na stronie dostępna od 21.11.2024

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki