Logo Przewdonik Katolicki

Samotność skrojona na miarę

Weronika Frąckiewicz
fot. Rick/Adobe Stock

Rozmowa z Mirosławem Brejwą o samotności, która nie jest wrogiem, niezadowalających więziach i języku potrzeb

Śledząc różne publikacje psychologiczne w ostatnim czasie, odnoszę wrażenie, że motywem przewodnim wielu badań i dyskursów jest nieoceniona ważność relacji w życiu człowieka, tymczasem Pańska najnowsza książka nosi tytuł Oswoić samotność. Dlaczego zatem oswoić, a nie pokonać?
– Oswojenie w tytule ma poszerzyć perspektywę czytelnika i pokazać, że samotność nie jest stanem, który należy zwalczać za wszelką cenę. Samotność nie jest wrogiem, którego należy pokonać, a dopóki się tego nie zrobi, będzie się nieszczęśliwym. Roboczy tytuł książki brzmiał „(Po)radzić sobie z samotnością”. Z jednej strony celem książki jest pomoc w wyjściu z samotności tym, którzy z jej powodu cierpią, a z drugiej strony – wsparcie w lepszym funkcjonowaniu mimo odczuwania samotności. Samotność nie musi być jednoznacznie tylko zła i paradoksalnie może być źródłem drogocennego czasu samopoznania.

Dwie osoby w tej samej sytuacji życiowej odczuwają różne poziomy samotności, podczas gdy trzecia osoba z zewnątrz widzi ich sytuacje w jeszcze inny sposób. Dlaczego poczucia samotności nie da się zamknąć w żadne ramy obiektywizmu?
– Samotność definiuję, co wynika z wielu badań, jako stan, w którym doświadcza się niezadowalających więzi. Może oznaczać to, że brakuje nam więzi z ludźmi, ale również to, że te, które posiadamy, nie spełniają naszych oczekiwań. Samotność, będąca kompleksowym odczuciem całego spektrum emocji, może towarzyszyć osobie, która nie jest w żadnym związku, ale również tej, która jest w związku, lecz brakuje jej przyjaciół, czy takiej, która tworzy wiele relacji, ale odczuwa nieustanny brak głębi. Dla wszystkich tych osób wspólnym mianownikiem są niezadowalające więzi. Aspekt indywidualny w odczuwaniu samotności ma dość istotne znaczenie, ponieważ dwie osoby w niemalże identycznej sytuacji mogą zupełnie inaczej ją interpretować. Ktoś może być w związku, mieć trójkę znajomych, z którymi rozmawia raz na trzy miesiące, i doświadczać głębokiej samotności. Druga osoba, z taką samą jakością więzi, może stwierdzić, że rzadkie kontakty w pełni ją satysfakcjonują. Badania sugerują, że aspekt genetyczny również odgrywa sporą rolę. Część osób może być genetycznie predysponowana do tego, aby w danej sytuacji odczuwać samotność. W aspekcie różnic indywidualnych ważne są cechy osobowościowe jak ekstrawersja i introwersja, gdyż wpływają one na to, jaki jest poziom naszych potrzeb. Mówiąc o cechach indywidualnych, nie możemy zapomnieć o wzorcach, które wynieśliśmy z domu, czy nauczono nas, że można budować bezpieczne więzi, a ludziom się ufa, czy raczej wpojono nam, że ludziom nie ufa się, nawet tym bliskim. Istotną kwestią wpływającą na odczuwanie samotności są nasze przekonania. Wyobraźmy sobie, że będziemy chcieli spotkać się ze znajomym i na pięć propozycji spotkania raz stwierdzi on, że nie chce się spotkać. Nasze przekonania są źródłem tego, czy zinterpretujemy to w sposób zero-jedynkowy, stwierdzając, że już jedna odmowa dowodzi, że nas nie lubi, co zdecydowanie podbije nasze poczucie samotności i odrzucenia, czy stwierdzimy, że nic się nie stało, bo zwykle ma czas i odezwiemy się innym razem. Istotną kwestią mającą wpływ na różnice w odczuwaniu samotności mogą też mieć zaburzenia zdrowia psychicznego oraz zaburzenia osobowości. Osoby cierpiące na depresję czy lęk społeczny będą się wycofywały z relacji, co może wpędzić je w błędne koło poczucia osamotnienia. Nierzadko dochodzi do paradoksu: im bardziej człowiek chce relacji, tym bardziej się z nich wycofuje.

Każdy z nas zna kogoś, kto jest samotny od lat – i często odnosimy wrażenie, że człowiek ten przystosował się do swojego stanu. Kiedy adaptacja jest niebezpieczna i jak rozpoznać niszczący wpływ samotności?
– Destrukcyjność samotności jest bardzo ważnym i jednocześnie trudnym do zmierzenia aspektem. Ważna jest przestrzeń, w której człowiek powinien zadać sobie pytanie, jak czuje się ze swoją samotnością, czy jego obecne relacje i więzi z ludźmi są zadowalające, czy też nie. Jest to trudne zadanie, ponieważ wymaga wsłuchania się w siebie, stanięcia w prawdzie i dania sobie przestrzeni do wprowadzenia zmiany. Nierzadko zdarza się, że ludzie odczuwający długofalowo samotność znajdują różne sposoby, aby ją w sobie zagłuszyć. Stosują strategie, jak chociażby różnego rodzaju używki, nadmiarowe zakupy czy objadanie się. Czasem to główny zewnętrzny objaw tego, że ktoś doświadcza głębokiej samotności.

Dużo mówi się dziś o komunikowaniu swoich potrzeb. W praktyce zdarza się, że zbytnie mówienie o własnych potrzebach zamyka nas na drugiego człowieka…
– Mówienie o swoich potrzebach zakłada to, że inni ludzie również mają swoje potrzeby i swoje granice. Gdy zaczniemy zakładać, że wszyscy muszą zaspokajać nasze potrzeby, możemy odczuć dość silne niezadowolenie z relacji. Warto brać pod uwagę komunikaty, które dostajemy z otoczenia. Wyjątkiem będą relacje przemocowe, w których komunikaty mogą być zaburzone. Niewątpliwie zbytnie skupienie się na sobie jest ryzykiem popadnięcia w długofalową samotność. Zachęcam, by poczucie samotności traktować jako pewnego rodzaju alarm oznajmiający, że coś niedobrego dzieje się w naszych relacjach. Kiedy on się uruchomi, musimy wziąć pod uwagę hipotezę, że coś jest nie w porządku również po naszej stronie. Jeżeli nastawimy się wyłącznie swoje potrzeby, istnieje ryzyko, że zaczniemy interpretować świat w sposób negatywny: że wszyscy są źli, nikt mnie nie rozumie, a dodatkowo nie zmienimy nic w sobie, będziemy nosić w środku złość i zaczniemy się izolować. Bardzo ważne jest, aby łapać szerszą perspektywę. Jeżeli w jakiejkolwiek relacji jedna osoba przede wszystkim daje, a druga tylko bierze, jest to jasny sygnał nierównego dbania o swoje potrzeby.

Nierzadko można dziś usłyszeć o „zachęcie” psychologów do zrywania relacji z bliskimi. Zwłaszcza w publikacjach z kręgu poppsychologii dominuje przekaz: jeśli ktoś nie zaspokaja twych potrzeb lub przekracza twoje granice, zakończ relację. Czy nie jest to prosta droga do samotności?
– Wiele zależy od indywidualnych sytuacji. Jeżeli chodzi o poppsychologiczne działania, możemy zauważyć w ich narracji wchodzenie w różnego rodzaju skrajności. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których uzasadnione jest zerwanie z kimś relacji, ale są to sytuacje wyjątkowe. Niestety obserwuję, że zdarza się to dziś zdecydowanie zbyt szybko. Wynika to m.in. z tego, że oczekiwania co do relacji i innych osób są postawione wysoko. Trzeba się temu przyglądać, gdyż może się okazać, że jeżeli będziemy „odcinać” ludzi zbyt łatwo, nikt wokół nas nie zostanie. Pytanie o moment zerwania relacji trudno uprościć do jednego sformułowania. Pomocne może być wsparcie psychologiczne, którego rolą jest pomoc w ustaleniu perspektywy, dostarczenie narzędzi, ale z całą pewnością niepodejmowanie decyzji za drugą osobę. Nawet jeżeli ktoś dochodzi do wniosku, że zerwanie kontaktów byłoby uzasadnione, to na pewno nie może to być wynikiem komunikatu od psychologa: „Zerwij kontakty”. Każdy niesie własny bagaż doświadczeń i nigdy drugi człowiek nie jest w stanie wejść w perspektywę danej osoby i stwierdzić, że ta konkretna relacja jest w stu procentach toksyczna. Wyjątkiem mogą być sytuacje związane z przemocą lub z przestępstwami. Warto pamiętać, że zrywanie relacji nie musi być zero-jedynkowe: albo mam relację, albo jej nie mam. Zdarza się, że pomocne może być utrzymywanie relacji, szczególnie z przyjaciółmi lub rodziną, ale z zachowaniem większego dystansu.

Wielu z nas samotność kojarzy się z osobami, które nie są w relacji romantycznej. Tymczasem nierzadko osoby będące w związkach partnerskich czy małżeńskich również doświadczają samotności.
– W takiej sytuacji konieczna jest praca, w wyniku której ustali się, na ile możliwe jest wspólne realizowanie potrzeb. Czasem po przeanalizowaniu okazuje się, że poczucie samotności dają przestrzenie, które z powodzeniem mogą być realizowane na zewnątrz relacji, jak chociażby zainteresowania. Nie trzeba koniecznie mieć wspólnych pasji, aby czuć w związku spełnienie. Ważne pytanie, które warto sobie postawić, to: dlaczego jedna osoba odczuwa w związku samotność, a druga nie? Pytanie o samotność często skupia się na wspólnym spędzaniu czasu, na tym, ile jesteśmy razem, jednak jakość więzi wiąże się również z innymi przestrzeniami życia, np. na ile ktoś jest doceniany w związku, na ile się wzajemnie słuchamy, na ile jesteśmy zainteresowani swoimi światami i na ile, dla dobra drugiej osoby, mamy w sobie gotowość do zmiany.

Czasem samotność w związku dotyka par z wieloletnim stażem, będąc pokłosiem wyprowadzenia się dzieci z domu. Czy można się na nią przygotować?
– Warto pomyśleć rok czy dwa lata przed planowaną wyprowadzką dzieci, że będzie to, z dużym prawdopodobieństwem, moment kryzysowy. Już wtedy można zastanowić się, jak będzie wyglądał związek, chociażby w kontekście spędzania czasu razem. Każda relacja wymaga pracy na bieżąco, ponieważ ludzie się zmieniają. Czasem nam się wydaje, że skoro ułożyliśmy sobie życie trzydzieści lat temu, to wszystko toczy się swoim rytmem. Nic bardziej mylnego. Istotnym elementem pracy jest stawanie w prawdzie i przyznawanie się do poczucia samotności w związku. Jest to bardzo trudne, ale daje przestrzeń do pracy i pozwala zastanowić się, co możemy zrobić, aby poprawić sytuację. Zmiany nie muszą być spektakularne. Warto zadbać chociażby o jednej dłuższy spacer w tygodniu, podczas którego będzie przestrzeń na szczerą rozmowę. To, co budowało relację wcześniej, może być drogowskazem na dziś, ale istotne jest, aby się tego kurczowo nie trzymać.

Są osoby, które brak relacji romantycznej i wynikające z tego niezałożenie rodziny złamało. Jak towarzyszyć osobie, która gorzknieje, ponieważ jest samotna?
– Gdy problem samotności z powodu braku relacji romantycznej dotyka bliską nam osobę, pojawia się pytanie, jak dużą odpowiedzialność możemy brać za inne dorosłe osoby. Warto zaoferować swoje towarzystwo, wsparcie, stworzyć przestrzeń do dzielenia się swoimi odczuciami, ostatecznie jednak musimy zaakceptować, że to jej świat i jej wybory. To, czy podejmie ona konkretne działanie, w dużym stopniu zależy od indywidualnej sytuacji i źródła poczucia samotności.

Jaki jest pierwszy krok do oswojenia samotności?
– Często osoba odczuwająca samotność niesie w sobie ogromny poziom przytłoczenia, z którego trudno wyjść, wynikający z przekonania, że będzie się pozbawionym satysfakcjonujących relacji przez resztę życia. Jednocześnie wykonanie drastycznych zmian wydaje się olbrzymim przedsięwzięciem. Małym krokiem naprzód może być dbanie o to, aby kolejny tydzień był w kontekście satysfakcji z więzi choć trochę lepszy od poprzedniego. Warto pomyśleć, co można zrobić, aby poczucie więzi z innymi osobami w przyszłym tygodniu się poprawiło. Może to być zadzwonienie do znajomego, którego dawno się nie widziało, czy wyjście na spacer do miejsca, gdzie jest dużo ludzi. Konieczne jest wyeliminowanie zero-jedynkowego myślenia, że albo jestem samotny, albo mam świetne relacje z innymi. Osoba przeżywająca samotność przez długi czas może wyrobić w sobie mechanizm wyuczonej bezradności, poczucie, że wszystko jest poza jej kontrolą. Oswajając samotność, jednocześnie próbując działaniem ją zminimalizować, warto pamiętać o wyrozumiałości wobec siebie.

---

MIROSŁAW BREJWO
Psycholog specjalizujący się w poradnictwie i szkoleniach z zakresu efektywności osobistej, wzmacniania odporności psychicznej i radzenia sobie z kryzysami, autor książki Oswoić samotność. Od poczucia pustki do akceptacji i bliskości i podcastu „Psychologia, którą warto znać”


---

Oswoić samotność.
Od poczucia pustki do akceptacji i bliskości
Mirosław Brejwo
Znak 2024

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki