Logo Przewdonik Katolicki

Czasem nie warto kruszyć kopii

Weronika Frąckiewicz
fot. Oliver Rossi/Getty Images

Rozmowa z Tamarą Przybysz o wychodzeniu z funkcji mamy, napięciu między synową a teściową oraz o mężach mających silną relację z mamą

19 sierpnia obchodzimy Dzień Synowej. Tymczasem relacja synowej z teściową to jedna z tych, która w powszechnej opinii funkcjonuje jako, delikatnie mówiąc, trudna. Skąd w niej tyle napięć?
– Duży wpływ na powszechne postrzeganie relacji teściowa – synowa miał i ma nadal kontekst społeczny, w tym struktura rodziny, ale również stereotypy, jakie wokół tej relacji narosły. Oczywiście mają one swoje źródła. Kiedyś teściowa, mama, matrona była osobą dominującą, nadającą ton w relacjach, zaś synowa, wchodząc do rodziny, miała w tej hierarchii niższą pozycję. W tamtej strukturze „królowa mogła być tylko jedna”. I była nią teściowa. Dziś, mimo że konstelacje rodzinne przeszły zmianę, panują w nich bardziej partnerskie relacje, wielopokoleniowe rodziny zamieszkujące razem to rzadkość, nadal bywamy zakładnikami przekonań, że w tę relację walka czy konflikt są wpisane. Memy i żarty z teściowych niestety nie pomagają.To nie znaczy, że na linii tej nie dochodzi do napięć i konfliktów. One istnieją i dotykają takich obszarów jak pojęcie granic (np. ingerowania w życie odrębnej rodziny), poczucie wpływu na styl wychowania dzieci, gospodarowania budżetem, wspólnego spędzania czasu itp. Współczesna synowa wie, że ma szansę tworzyć w małżeńskim tandemie „coś swojego”, potrzebuje i chce, by ta jej integralność i wpływ były uszanowane. Na tej lini dochodzić może do konfliktów i napięć.

Młoda kobieta wchodzi do nowej rodziny. Czy możliwe jest ukierunkowanie relacji z teściową na dobre tory od samego początku?
– Kluczowe jest niewchodzenie w narrację typu „walka o wpływy”. Wszędzie, gdzie jest walka o pozycję, tracą obydwie strony. Warto zawsze mieć przed oczyma, że po drugiej stronie jest integralna osoba – ona ma swój kapitał, przekonania, wartości, potrzeby, ale i własne pomysły, według których chciałaby budować rodzinę i układać relacje. Jeśli widzimy, że po drugiej stronie jest osoba, a nie „frakcja”, to już jesteśmy o krok bliżej siebie. Ogromne niebezpieczeństwo kryje się w przybraniu postawy rywalizacji, zwłaszcza rywalizacji o mężczyznę. Zauważmy, że relacja synowej z teściową to spotkanie dwóch obcych sobie kobiet, które darzą uczuciem tego samego mężczyznę. Obie też dla niego są szczególne, choć każda na inny sposób. Dla całej trójki jest to czas przemian w relacjach. Jedna z kobiet jest mamą, która potrzebuje uznać, że w pewnym sensie wycofuje się z roli matki, ponieważ jej dziecko jest już zintegrowaną osobą gotową założyć swoją rodzinę i stworzyć coś nowego. Jest to trudne dla kobiety, która musi wycofać się z funkcji mamy, nadal jednak zachowując relację. Dalej mamy młodą kobietę dostrzegającą szansę na „nową jakość rodziny”, ale też z wieloma obawami, czy uda jej się stworzyc rodzinę, o jakiej marzyła. Jest też mężczyzna, który chciałby, by te konkretne ważne w jego życiu osoby zwyczajnie się polubiły.
Od początku trzeba założyć, że będziemy się różnić i każda z nas przeżywa dużą zmianę życiową. Warto podejść do tematu tak, że zadbanie o relacje z teściową to inwestycja w dobrostan nowo tworzącej się rodziny – zwyczajnie warto się dogadywać, jeśli już tworzymy rodzinę. Trzeba jednak pamiętać, że budowanie relacji opartych na porozumieniu to zadanie obu stron. Mamy wpływ jedynie na nasze podejście i działania, podejmujemy próby, przyglądamy się sobie, a jak nie wychodzi, szukamy pomocy.

Jak mądrze wyznaczać granice, jednocześnie nie raniąc drugiej strony?
– Aby wyznaczanie granic nie było przez drugą osobę odbierane jako dystansowanie się czy zerwanie kontaktu, musimy najpierw mieć życzliwe, nieoceniające nastawienie do osoby. Kluczowe znaczenie ma stopień dojrzałości osób doświadczających różnicy zdań. Na nasze reakcje i podejście wpływają zasoby intelektualne, emocjonalne, pogląd na świat, hierarchia życiowych wartości, ale również nasze życiowe doświadczenia. Przykładowo osoba, która doświadczyła w swoim życiu naruszeń, będzie reaktywniej reagowała na najmniejsze nawet sugestie czy porady.
Kluczowe są trzy kwestie: po pierwsze zrozumienie, że konflikt sam w sobie nie jest zamachem na osobę, ale wypadkową spotkania się dwóch osób o odmiennym spojrzeniu. Drugi krok to samoświadomość, czyli nazwanie tego wszystkiego, co jest dla mnie ważne, jak wyobrażam sobie swoją rodzinę, jak chcę, żeby wyglądały relacje z dalszą rodziną i dlaczego teraz reaguję w taki sosób. Trudno jest postawić granice, jeśli sami nie wiemy, czego konkretnie dana granica dotyczy, z jakich naszych przekonań, wartości czy potrzeb wynika. Trzecim ważnym punktem jest właśnie odwołanie się do czegoś, co nazywam „ludzką cząstką”, mówienie językiem potrzeb i emocji. Jeśli przykładowo synowa wie, że to, co odczuwa w relacji z teściową, to złość, smutek i obawa, to pogłębiając tę samowiedzę, dotrze do potrzeby, jaka pod tymi emocjami się kryje, a która w niej zostaje naruszona. A stąd już łatwiej do skierowania rozmowy na grunt relacji, a nie dominacji „kto komu pokaże”. Kiedy w rozmowie ujawniamy tę swoją „ludzką cząstkę”, mówiąc „potrzebuję”, „chciałabym”, „to dla mnie ważne”, „popatrz, chcę spróbować inaczej”, to jest szansa, że w drugim człowieku uruchomi się chęć porozumienia. Oczywiście nie zawsze w drugim jest gotowość przyjęcia odsłaniającego się człowieka. Tu znów dużo zależy od zasobów drugiej strony – tych emocnonalnych, intelektuanych, doświadczeniowych. Jednak zawsze warto próbować te swoje motywacje wewnętrzne pokazać.
Pogłębiając świadomość swoich wartości, warto wyważyć, o którą z nich warto kruszyć kopię, a którą mogłabym odpuścić w imię jakiegoś większego, ważniejszego dla mnie czy rodziny dobra. Warto być konkretnym. Posłużmy się przykładem „wojny domowej z użyciem obrusa”. Dajmy na to teściowa przykłada dużą wagę do dbania o dom i porządek. Zdarzyło się, że w relacji z synową dochodziło między nimi do wymian drobnych uszczypliwości na temat stanu porządku w domu synowej, bo ta aktywna kobieta inaczej definiuje te kwestie – nie prasuje pościeli, ściereczek, a już tym bardziej nie ściele stołu obrusem. Za to dla teściowej obrus na stole jest wyznacznikiem szacunku, symbolem uhonorowania gościa. Zaprosiliśmy teściów na obiad i teraz powstaje pytanie „co z obrusem – ścielimy?”. Dopisujemy do niego historię „czyje będzie na wierzchu”? Synowa być może w ramach kontestacji nie położy obrusa na stole. Ale może ten arcyważny dla teściowej obrus położyć bez poczucia przegranej. Wszystko zależy od tego, jaką wartość przypisuje danej sytuacji. Wejście w tryb walki często wiąże się ze skupieniem na drobiazgach, które urastają do ogromnych rozmiarów – skupiamy się na obrusie i snujemy opowieść o tym, jak nasza teściowa nas nie akceptuje i nie przyjęła nas w rodzinie. To jest droga donikąd.

Co w sytuacji, gdy jedna ze stron relacji synowa – teściowa ma dobrą wolę, chce budować relację i tworzyć więź, a druga jest nieprzychylnie nastawiona?
– Na pewno trzeba zadbać o siebie i zobaczyć, co mogę zrobić, by nie dotykały mnie kierowane do mnie słowa i gesty. Bywa, że czasem trzeba się odsunąć od danej osoby, aby ochronić swoją własną przestrzeń, jednocześnie mając świadomość, że nawet trudna relacja może się z czasem zmienić. W związku z tym warto być gotową na to, aby zrobić krok do przodu, kiedy to będzie już możliwe. Może być tak, że teściowa potrzebuje czasu, aby oswoić się z nową sytuacją, zmniejszyć lęk o to, jak sobie poradzi sama. Synowa z kolei może potrzebować czasu, aby przepracować swoje stereotypowe myślenie o teściowej, zwyczajnie poznać ją i odkryć, że nie jest ona zagrożeniem dla ich tworzącej się rodziny. Natomiast jeżeli dochodzi do jakichkolwiek form przemocy, czy to jawnej, czy ukrytej, definitywnie z takiej relacji należy się wycofać. We wszystkich trudnościach relacyjnych warto pielęgnować podejście „ta historia nie jest o mnie”. To, co myśli synowa czy teściowa, jest jej opowieścią, ona widzi świat w ten sposób, z czegoś to wynika. Mogę próbować się dowiedzieć z czego, ale jeżeli ona nie jest otwarta na zmiany, to ja tego tym bardziej nie zmienię. Nie muszę wszystkiego odbierać osobiście.

Czasem bywa tak, że relacja męża z mamą jest tak hermetyczna, że żonie trudno wejść pomiędzy nich. Jakie strategie działania powinna przyjąć kobieta, której mąż jest bardzo emocjonalnie związany z matką?
– Znowu najpierw można wejść w siebie i zbadać, co czuję, myślę, jak widzę tę sytuację. Z czym nie jestem w stanie się zgodzić? W jaki sposób bliskie związanie męża z matką wpływa na dynamikę relacji rodzinnych? Na czym ona traci? Gdzie jest go mniej, kiedy nie ma go przy bliskich? Może dzieci potrzebują więcej czasu z tatą? Istotnym faktem jest to, czy mama rzeczywiście potrzebuje opieki, pomocy i w jakim zakresie. Czy mieszka sama i czy jest osobą schorowaną, niedołężną, czy wręcz przeciwnie – witalną i w pełni sił, a jej nieustanne „wzywanie” syna to wyraz samotności, lęku oraz tego, że nie przeszła pozytywnie procesu „wyfrunięcia dzieci z gniazda”.
Przykład? Teściowa często wzywa syna do napraw, które można zlecić innemu fachowcowi, na czym traci rodzina, bo taty i męża nie ma w domu. Co wtedy? Znowu odwołałabym się do języka osobistego – języka potrzeb i uczuć. Najpierw trzeba by było uświadomić sobie, czego potrzebujemy i dlaczego jest to ważne: „Chcę, aby mój mąż był częściej w domu z dziećmi i ze mną, ponieważ wspólny czas jest dla nas ważny i potrzebujemy go, chcemy rozwijać się jako rodzina”. Jak już nazwiemy tę wartość, możemy zacząć rozmawiać o potrzebach, obawach i pragnieniach. Najpierw rozmawiałabym jednak z partnerem. Przede wszystkim on ma pracę do wykonania – jak tę zależność z matką mądrze przepracować, by rodzina, którą tworzy, mogła doświadczać tyle jego obecności i uwagi, ile potrzeba. Jeśli syn czuje się zobowiązany wchodzić w rolę „opiekuna” mamy, mimo że ta jako dojrzała osoba może sama zadbać o siebie, to jest tu pole do podjęca pracy nad sobą i rozmowy z mamą. Taka relacja synowa – mężczyzna – teściowa jest naprawdę skomplikowana. Dotyczy trzech perspektyw, w której każdy ma jakieś zadanie do wykonania. Mamy perspektywę mamy, która nie przeszła twórczego procesu separacji, w którym de facto przestaje być mamą. Nam, kobietom, często wydaje się, że jesteśmy mamą do końca życia. Tymczasem jest to pewna funkcja i rola, w której jesteśmy obsadzone na jakiś czas. Przychodzi moment, że dziecko to już dorosły, który za siebie odpowiada i nasza z nim realcja zmienia się. W ogóle rodzicielski przekaz „przez ciebie tak się czuję”, „zmartwiłeś mnie” pojawia się w rodzinach nagminnie. To prosta droga do uznania przez dziecko, że to ono odpowiada za mamę, odpowiada za jej uczucia. Drugą perspektywę i zadanie do wykonania ma synowa. Ona może mieć słuszne obawy, czy na pewno zajmuje w życiu mężczyzny wyjątkowe miejsce. Jednoczesnie ten strach trzeba usłyszeć, ale nie pozwalać mu sobą zarządzać. Łatwo wejść w tryb walki „ktoś mi go zabiera”. Pojawia się poczucie opuszczenia, bycia ograbianą z relacji, walka o dominację, rywalizacja, a to są ruchome piaski. Trzecia perspektywa należy do mężczyzny, który w zależności od tego, jak układa się dynamika między kobietami, nierzadko czuje się zaproszony do tego, aby wejść w jakiś sojusz, a to też nie jest najlepszym rozwiązaniem.

O ile jest się w stanie utrzymać pewną neutralność relacji, gdy w rodzinie nie ma dzieci, o tyle jest to trudne, gdy na świecie pojawiają się wnuki. Co w sytuacji, gdy synowa tak po ludzku nie lubi babci swoich dzieci i najchętniej ograniczyłaby kontakty?
– Jako mama wyszłabym z perspektywy dorosłego, który troszczy się o dzieci i zabezpiecza ich prawo do relacji z dziadkami. Wycięcie relacji z babcią z pejzażu rodziny pozbawia dzieci czegoś ważnego. Do tego dzieci mają prawo do tej relacji, bez względu na to, czy nam się ta osoba podoba, czy nie, czy ją lubimy, czy nam z nią nie po drodze. Jedynie przemoc jest czynnikiem, który sprawia, że możemy zupełnie odizolować dzieci. Czy mówić dzieciom wprost „nie lubię babci”? Nie ma niczego złego w powiedzeniu, że kogoś się nie lubi. Wbrew pozorom dzieci doskonale wyczuwają napięcia wśród dorosłych. Z pewnością, gdy pytają, odpowiadajmy szczerze, że to nie jest prosta relacja, a czasami dorośli (tak jak i dzieci) nie lubią się, co nie oznacza, że rezygnujemy z życzliwości wobec siebie i że nie obowiązują nas zasady kultury osobistej. Dzieciom należy się szczerość, a nasza autentyczność naprawdę im służy. Naszą rolą jest pokazać, że w świecie dorosłych można się nie lubić, można spierać, ale nie naruszać godności drugiej osoby czy jej integralności. Można się ładnie różnić.

A co w sytuacji, gdy jednak synowa postanowiła zablokować teściowej wszelkie kontakty z dziećmi?
– Dużo zależy od motywu, jaki powoduje synową. Jeśli kieruje nią uzasadniona ochrona dzieci, to zablokowanie kontaktów jest zrozumiałe, ale i w takim wypadku trzeba wyjaśnić dzieciom dlaczego, skąd taka decyzja i czy jest ona ostateczna, czy warunkowa. Mogą przecież nastąpić okoliczności, w których kontakt będzie mógł być wznowiony. Inaczej rzecz się ma, gdy dzieci stają się zakładnikami tego, że dwie dorosłe kobiety nie potrafią się ze sobą dogadać. To jest bardzo smutne. Opowieść o konflikcie synowej z teściową nie jest historią dzieci – one nie są stroną tego konfliktu. Ich perspektywa to ta, że chcą mieć babcię, mieć z nią wspomnienia, chcą móc jako dorośli odwoływać się do korzeni. Taka wiedza to inwestycja w ich dorosłą opowieść o sobie samym, a bogata opowieść rodziny to ogromny zasób. Warto zobaczyć też potrzeby babci, przecież dziadkowie również mają prawo zaistnienia w życiu dzieci. Przykro, kiedy jedynym przejawem zaistnienia w życiu dziecka jest przesłanie prezentu na święta albo okazjonalne pojawianie się jako gość na rodzinnych uroczystościach. Często w tego typu konfliktach dzieci tracą najwięcej, ponieważ mają mniejszą świadomość tego, co się dzieje, i nie potrafią holistycznie spojrzeć na całą sytuację. Szkoda, by wynosiły ze świata dorosłych taką lekcję, że jedynym podejściem do konfliktu jest zerwanie kontaktu.

---

TAMARA PRZYBYSZ
Pedagog, psychoterapeutka rodzinna oraz trenerka umiejętności społecznych. Więcej informacji przystanrelacji.pl


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki