Logo Przewdonik Katolicki

Norymberga – powrót

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Historia zatoczyła koło: Rozmowy norymberskie czyta się niczym komentarz do zbrodni w Ukrainie. Tak, ich sprawcy także powinni stanąć przed trybunałem

Niemieckich zbrodniarzy nazistowskich sądzono w Norymberdze. Zbrodniarze sowieckiej Rosji nie zostali postawieni przed sądem. Czy uniknie go Putin i funkcjonariusze jego reżimu? Bo przecież powinni stanąć przed takim trybunałem, jako odpowiedzialni za ludobójstwo i inne przestępstwa popełniane – podobnie jak te hitlerowskie – z pełną premedytacją. Tymczasem ich sprawcy, tak jak kiedyś Niemcy, próbują uzasadniać racje, dla których służyli reżimowi, wypierając się osobistej odpowiedzialności za przestępstwa.
Myślę o losach współczesnych tyranów z Kremla, czytając Rozmowy norymberskie amerykańskiego psychiatry Leona Goldensohna, który rozmawiał z prominentami Trzeciej Rzeszy w 1946 roku w więzieniu w Norymberdze. Wśród nich był Otto Ohlendorf, dowódca formacji, która dokonała w Rosji eksterminacji 90 tysięcy Żydów. – Czy uważał pan, że postępuje właściwie? – pyta Goldensohn. – Nie musiałem tego robić osobiście. Ja musiałem tylko pilnować, żeby odbywało się to w sposób jak najbardziej humanitarny (sic!).
I oto przeżywam déjà vu, zupełnie koszmarne, bo dotyczy tego, co dzieje się dziś i to bardzo blisko nas – w Ukrainie. Oto na jednym z portali czytam reportaż z więzienia, w którym przetrzymywani są rosyjscy jeńcy wojenni. – Łączy ich jedno – nie mają sobie nic do zarzucenia – zauważa dziennikarz. – Każdy powtarza, że był tylko kierowcą albo mechanikiem i nigdy nie trzymał broni w rękach. A jeśli nawet trzymał, to nie strzelał. A nawet jeżeli strzelał, to niecelnie. 
I jeszcze dialog, zupełnie w klimacie cytowanego wyżej humanisty z NSDAP: – Był pan artylerzystą, jak mógł pan nie strzelać? – Ja tylko przenosiłem skrzynki, nie strzelałem! 
Cóż, podobne odpowiedzi padałyby także ze strony prominentów z drużyny Putina. Byłyby utrzymane w stylu retoryki Hermanna Göringa, który siedząc na pryczy w Norymberdze, wyjaśniał amerykańskiemu rozmówcy, że po traktacie wersalskim „Niemcy jako państwo, zostały zmuszone do starań o odzyskanie godności”. Po prostu. Ten znany koneser sztuki (zwłaszcza zrabowanej) zwierzał się także z upodobań do dzieł Wagnera: „w jego muzyce jest wiele pięknych lirycznych fragmentów”.
Taka byłaby też Norymberga współczesnych zbrodniarzy otaczających włodarza Kremla. Powtarzaliby tam to, czym obecnie karmią swój lud: że rozpad ZSRR był upadkiem „historycznej Rosji”, że trzeba było odtworzyć „russkij mir”, stworzyć „wielobiegunowy świat” i powstrzymać NATO stojące u wrót Rosji. Każdy z nich powtarzałby też z poczuciem urażonej godności (doskonale widocznej u dżentelmenów norymberskich): osobiście nikogo nie zabiłem, nie było mnie podczas rzezi cywilów w Buczy, nie miałem pojęcia o celowaniu rakietami w bloki mieszkalne. Tak właśnie by to wyglądało. Niektórzy nawiązywaliby do Tołstoja czy Czajkowskiego, a większość odcięłaby się od co bardziej zbrodniczych decyzji Putina.
Historia zatoczyła koło: Rozmowy norymberskie czyta się niczym komentarz do zbrodni w Ukrainie. Tak, ich sprawcy także powinni stanąć przed trybunałem. Jeszcze tu, na ziemi.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki