Logo Przewdonik Katolicki

Ulmowie i (wielka) polityka

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Trzeba znaleźć równowagę pomiędzy jak najbardziej słusznym pragnieniem popularyzowania życia i heroicznej postawy rodziny z Podkarpacia a pokusą ich instrumentalizacji

Państwo polskie w bezprecedensowy sposób zaangażowało się w beatyfikację rodziny Ulmów. Z jednej strony mnie to cieszy, bo heroiczny czyn małżeństwa z Podkarpacia zasługuje na popularyzację, podobnie jak przybliżenie realiów okupowanej Polski, w tym faktu, że za pomoc Żydom karano tu śmiercią. Jednak z drugiej strony obawiam się, czy tym szczytnym celom nie przyświecają także inne, bardziej przyziemne.
Na zorganizowanym w Belwederze spotkaniu Komitetu Obchodów Towarzyszących Beatyfikacji Rodziny Ulmów przedstawiciele prezydenta, ministerstw i władz wojewódzkich zaprezentowali mnóstwo inicjatyw. Placówki dyplomatyczne na całym świecie będą pokazywały filmy i wystawy opowiadające o tej rodzinie i wojennej Polsce; zaplanowano konkursy dla nauczycieli i uczniów; o męczennikach z Markowej dowiedzą się pasażerowie PKP i LOT-u. To piękne i wartościowe, ale trapi mnie myśl, może małostkowa, może niesprawiedliwa, może wręcz nieuzasadniona, że tu chodzi o coś więcej, mianowicie o politykę.
Ale nawet nie to stanowi główny problem. Ostatecznie polityka rozumiana jako roztropna troska o dobro wspólne jest – z punktu społecznego nauczania Kościoła – czymś pozytywnym. Do tego Kościół zawsze wzywa i o to apeluje do wszystkich ludzi dobrej woli, niezależnie od ich religijnej identyfikacji. Nie obawiam się więc o polityczne konotacje czekającego nas we wrześniu wydarzenia, bowiem życie Ulmów może dziś przemawiać do szerokich kręgów społeczeństwa, przypominając im o pięknie małżeństwa i wychowania, o tym, że ciężką pracę można owocnie łączyć z działalnością społeczną oraz pielęgnowaniem szeregu pasji i zainteresowań. W tym sensie przywoływanie zwykłego-niezwykłego życia tej prostej rodziny może służyć polityce, bo ma potencjał, by inspirować współczesnych Polaków do troszczenia się o wspólne dobro.
Obawiam się raczej o to, by Ulmowie nie stali się środkiem do czegoś, żeby nie zostali wykorzystani jako oręż w bieżących działaniach politycznych. Jeśli Szef Kancelarii Prezydenta RP zachęca, aby Polacy przeżyli tę beatyfikację nie tylko religijnie, ale też „wspólnotowo i narodowo”, to takie właśnie obawy się we mnie budzą. A także wówczas, gdy, jak się dowiaduję, intencją działań propagujących rodzinę Józefa i Wiktorii jest przeciwstawienie się „strasznym stereotypom” na temat Polaków. I wtedy, gdy od przedstawiciela MSZ słyszę, że intencją pokazywania filmu o zbrodniarzu z Markowej jest nie tylko przybliżenie historii, lecz także obnażenie dzisiejszego stanu pamięci Niemców o zbrodniach sprzed lat.
Trzeba znaleźć równowagę pomiędzy jak najbardziej słusznym pragnieniem popularyzowania życia i heroicznej postawy rodziny z Podkarpacia a pokusą ich instrumentalizacji. Cóż, zbliżają się wybory, dlatego warto byłoby pamiętać, że jedyną sprawą, w której można ich godnie „wykorzystać”, jest Ewangelia, to znaczy ukazywanie ich jako wzorów chrześcijańskiego życia i patronów na drodze naszych nieustannych nawróceń.
PS Arcybiskup Grzegorz Ryś został mianowany kardynałem. Radość i nadzieja!
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki