Logo Przewdonik Katolicki

Grzeszna ucieczka przed ekologią

Tomasz Królak
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Nasz opór przed ekologią jest wciąż żywy. Wolimy myśleć o niej jako o projekcie politycznym niż religijnym; kojarzy nam się bardziej z lewicą niż Biblią

Czas powiedzieć otwarcie, że my, katolicy, mamy kłopot z ekologią. I czas też, by z okazji wspomnienia św. Franciszka zweryfikować błędne mniemania i uprzedzenia, jakie wobec ekologii pojawiają się w Kościele. Zacznijmy od pytania, skąd wzięła się ta nieufność. Myślę, że z faktu jednostronnego, politycznego odczytywania tego terminu. Stanowi on bowiem, to fakt, jeden z kluczowych elementów agendy współczesnej lewicy i, oczywiście, istotę działania różnego rodzaju ruchów ekologicznych. Chodzi przy tym i o to, że zarówno owe partie, jak i środowiska występując przeciwko dewastacji ziemi, powietrza i wody, nie są już tak wrażliwe na ochronę życia ludzkiego, zwłaszcza w fazie prenatalnej. Ci politycy i aktywiści potrafią uczenie rozprawiać o życiu wewnętrznym mchu i pochylać się z troską nad duchowością paproci, ale poczęte ludzkie życie jest dla nich niczym więcej niż zlepkiem komórek. Owszem, taka perspektywa jest niespójna, bezsensowna i zasługuje na odrzucenie. Niemniej, dla katolika fakt ten nie powinien stanowić powodu do odrzucania ekologii jako takiej, Kościół bowiem jednoznacznie ukazuje integralność ekologii i za taką integralną ekologią się opowiada. To znaczy taką, która traktuje świat jako dzieło Stwórcy, z człowiekiem jako koroną stworzenia.
Musimy więc przełamywać pokutujące wciąż uprzedzenia i uświadomić sobie, że jako chrześcijanie jesteśmy odpowiedzialni za to, co wokół nas. Może temu służyć lektura encykliki Franciszka Laudato si’ – wspaniały i zarazem bardzo praktyczny wykład chrześcijańskiej ekologii, zakorzeniony w obecnej sytuacji świata i pokazujący, co tak naprawdę oznacza skierowane do nas przez Boga zaproszenie: „czyńcie sobie ziemię poddaną”. Warto dodać, że encyklika ta spotkała się z krytyką części publicystów, dowodzących gorliwie, iż dokument czerpie z zatrutych źródeł lewicowych ideologii…
Tak, nasz opór przed ekologią jest wciąż żywy. Wolimy myśleć o niej jako o projekcie politycznym niż religijnym; kojarzy nam się bardziej z lewicą niż Biblią. Gubimy religijny wymiar ekologii i jej Boży rodowód. A przecież, jak pisał Jan Paweł II, wspominając św. Franciszka z Asyżu, przyroda to cudowny dar udzielony przez Boga rodzajowi ludzkiemu. Nie mamy więc alibi i czas, byśmy przestali go szukać. Nadszedł czas na refleksję, ale i praktyczną realizację zasad chrześcijańskiej ekologii. Od czego zacząć? Nadchodzi listopad, nasze myśli biegną w kierunku cmentarzy. Więc może zacznijmy od ograniczania liczby plastikowych lampionów i wieńców zdobiących (?) groby naszych bliskich? Przecież co roku z cmentarzy wywozi się tysiące ton plastiku! Zamiast tysięcy kolorowych lampionów naszym zmarłym potrzebna jest przede wszystkim modlitwa.
Ufam też, że temat ochrony stworzenia zdecydowanie częściej będzie się pojawiać na kazaniach w polskich kościołach i że coraz częściej będziemy wzajemnie zachęcać się do troski o przyrodę oraz ekologiczny styl życia. Niech ekologia nie kojarzy nam się z polityką, lecz przede wszystkim z troską o „cudowny dar” Boga.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki