Czas skupienia na rozmowie spada nawet do kilkunastu sekund, po których się wyłączamy, zaczynamy myśleć o czymś innym lub obmyślamy, co powiemy, gdy ktoś przestanie mówić. Nasza motywacja do słuchania może spadać również dlatego, że wiele informacji mamy na wyciągnięcie ręki, np. w internecie, więc zakładamy (czasem słusznie), że znajdziemy je, gdy będzie taka potrzeba. W efekcie spędzamy jednak wiele godzin nieuważnie, myśląc o czymś innym, planując, co zrobimy potem. Jak możemy z tym sami walczyć?
W 1961 r. John F. Kennedy na początku swojej prezydentury obiecał, że „wyśle człowieka na Księżyc i z powrotem przed końcem dekady”. Była to konkretna i prosta deklaracja (co nie znaczy, że prosta w realizacji, bo USA nie miało wtedy żadnych znaczących sukcesów w lotach kosmicznych), z określonym terminem realizacji. Te kilka słów zostało przez Amerykanów zapamiętanych na długo, a podręczniki publicznego przemawiania do tej pory podają ten przykład jako przepis na bycie zapamiętanym: prosta, zaskakująca, konkretna, wiarygodna i wzbudzająca emocje historia. Jakie są inne sposoby na bycie zapamiętanym i pobudzenie motywacji innych?
Nie mam szczegółowego planu… ale wy go znajdziecie!
Jednym z przykładów takiego działania jest słynne przemówienie Martina Luthera Kinga, zaczynające się od słów „Mam marzenie…” w latach 60., gdy USA walczyło z segregacją rasową. Warto zauważyć, że King nie powiedział: „Mam plan w Excelu, jak zniszczyć rasizm”, powiedział: „Mam marzenie”! Pobudził motywację i dążenie do celu, ale nie powiedział, jak tam dojść. To jeden ze sposobów na wzmacnianie kreatywności uczniów czy pracowników, gdy wiemy, do czego dążymy, ale nie wiemy, jak to zrobić lub możliwe są różne rozwiązania. Konieczne jest tylko realne zaufanie, że inni poradzą sobie ze znalezieniem sposobu.
Taka ogólna wizja może wzmacniać zarówno nauczycieli, jak i rodziców jeśli chodzi o ogólny cel edukacji. Możemy np. założyć, że chcemy, by dzieci nauczyły się uczyć, lubiły zdobywanie wiedzy, interesowały się otaczającym światem, samodzielnie myślały i szukały informacji. W takim wypadku mniej ważne mogą być oceny z poszczególnych przedmiotów, a ważniejsze pytanie: na czym skupiam się w uczeniu? Z całą pewnością można je zadać również starszemu dziecku. Na czym chcesz się skupić w tym roku? Co jest dla ciebie ważne? Możliwa jest oczywiście odpowiedź, że są to oceny, by dostać się do dobrej szkoły lub na trudne studia, ale rzadko są to szóstki z wszystkiego. Jeśli wszystko jest ważne, to trudno wybrać priorytety.
Stwórz lukę informacyjną
Inną metodą pobudzania ciekawości jest tworzenie tzw. luk informacyjnych, a potem ich wypełnianie. Ten mechanizm opiera się na zasadzie, że nie lubimy niedokończonych sytuacji, intrygujących pytań, na które nie znamy odpowiedzi (w ten sposób działają też dramatyczne nagłówki w internecie, w które chcemy kliknąć – w stylu: „Dzięki temu składnikowi schudł o 100 kg, masz go w swojej kuchni”). Jeśli zadamy w szkole pytanie „Po co mężczyznom sutki?” albo „Dlaczego w upale popełnianych jest więcej przestępstw?”, możemy w ten sposób zachęcić do szukania odpowiedzi, zdobywania wiedzy oraz uczenia się myślenia przyczynowo-skutkowego, np. sam upał nie jest przyczyną przestępstw (czyli jest to wyłącznie korelacja), bo przecież na wakacjach pod palmami nie czujemy presji i agresji, ale już zwiększona frustracja wywołana upałem, w połączeniu z konkretnymi warunkami ekonomiczno-społecznymi (np. stres, bieda, brak edukacji, dostęp do broni) może stworzyć mieszankę wybuchową (tak, kwestię sutków celowo zostawiam do własnej refleksji jako lukę informacyjną). Dobrzy nauczyciele intuicyjne wykorzystują również liczne schematy poznawcze – upraszczają, porównują nowe zjawiska do czegoś znanego, szukają wzorów, metafor, filmów i obrazów pokazujących różne zjawiska. Upraszczanie jest tutaj słowem kluczowym – o wiele trudniej jest uczyć się lub słuchać ekspertów na wykładzie, gdy zakładają, że znamy te wszystkie trudne słowa, którymi się posługują. To zjawisko to tzw. klątwa eksperta, często występujące w szkole i w pracy, gdy aż głupio się odezwać, bo wydaje się nam, że tylko my nie znamy słowa lub skrótu, którego nasz ekspert używa z taką łatwością – tymczasem inni często podzielają nasze obawy.
Wykorzystaj emocje
Pewna reklama telewizyjna komfortowego samochodu rozpoczyna się spokojną muzyką i sceną, gdy rodzina zbiera się do wyjścia i wygodnie rozsiada się w aucie. Następnie sunie ono powoli, aż… nagle uderza w nie ciężarówka, ekran robi się ciemny i pojawia się napis: „Nie spodziewałeś się tego? Nikt nigdy się tego nie spodziewa. Zapinaj pasy. Zawsze”. Samochód, o którym mowa, nie istnieje, to wymyślona marka stworzona na potrzeby akcji społecznej o bezpieczeństwie w podróży. Ten spot to przykład, jak można wykorzystać emocje w zapamiętywaniu głównego przesłania. Szczególnie pomocne są kontrastujące emocje – tutaj spokój i strach oraz zaskoczenie. Ten i wiele innych przykładów przytaczają bracia Dan i Chip Heath w książce Przyczepne historie. Inna kampania, której celem było zniechęcenie młodych ludzi do palenia, wykorzystała emocję złości i tak częsty dla młodych ludzi bunt przeciw hipokryzji koncernów nikotynowych, udających, że wcale nie zależy im na tym, by inni palili. Emocje są widocznie nie tylko w akcjach społecznych i pomocowych – Matka Teresa mówiła: „Gdy patrzę na masy, nie robię nic. Gdy patrzę na pojedynczego człowieka, zaczynam działać”. Są nam potrzebne również w codziennym uczeniu się i zapamiętywaniu. O wiele łatwiej zapamiętać jest to, co łączy się z emocjami, np. dom z dzieciństwa, obraz Mona Lisy na wycieczce lub teledysku niż suche definicje. Dlatego tak ważne jest łączenie czegoś, co już znamy, z emocjami i nowym kontekstem.
Zaskocz
Jeśli coś jest zgodne z naszymi oczekiwaniami, nie skupimy na tym uwagi, możliwe, że wpadnie jednym uchem, a drugim wypadnie. Warto w uczeniu podważać wstępne przekonania, np. poprzez zagadki: „Jak myślicie, kto wygrał i dlaczego? Wcale nie ta strona, o której myślicie”, albo „W jaki sposób francuska rewolucja wpłynęła na sytuację w naszym kraju?”. Jeśli trudno jest zapamiętać dane liczbowe, możemy je do czegoś odnieść poprzez intrygującą statystykę. James Grant, były dyrektor UNICEF, znany był z tego, że podróżował z paczuszką, w której miał łyżeczkę soli i osiem łyżeczek cukru, które można łatwo zmieszać z litrem wody, by uratować osoby zagrożone odwodnieniem i głodem. Mówił premierom krajów, z którymi się spotykał: „Czy wie pan, że ta mieszanka kosztuje mniej niż filiżanka herbaty, a może ocalić życiem setek tysięcy dzieci w tym kraju?”. Statystyka i konkretne dane pomagają też zwalczać przekłamania i fałszywe informacje. W 1992 r. Ray Kroc, prezes McDonald’s, w odpowiedzi na plotkę, że do burgerów dodawane są zmielone dżdżownice, odpowiedział: „Nie moglibyśmy pozwolić sobie na dodawanie zmielonych dżdżownic do mięsa, są cztery razy droższe!”. Wniosek z tego taki, że czasem można chwytliwe treści zwalczać jeszcze bardziej chwytliwymi.
Odwołaj się do celu i poczucia tożsamości
W uczeniu i motywowaniu do zmiany przydaje się też nadawanie sensu i odwołanie do poczucia tożsamości. Świetnym przykładem tego ostatniego jest akcja społeczna w Teksasie, w której odwołano się do tożsamości mieszkańców tego stanu i hasła: „Tacy jak my nie śmiecą”. Ilość śmieci spadła o 30 proc., a szczególnie sprawdziło się charakterystyczne i zadziorne hasło „Don`t mess with Texas” (ang. „Nie zadzieraj z Teksasem”), gdzie użyto gry słów, bo „mess” oznacza także „bałagan”.
Na co dzień w uczeniu się czy motywowaniu warto pamiętać nie tylko suche fakty, ale to, dlaczego są dla nas ważne. Po co uczę się hiszpańskiego? Może chcę swobodniej rozmawiać z moim zięciem w jego ojczystym języku? A może dzieci narzekające na matematykę inaczej do niej podejdą, gdy spojrzą na nią jako trening dla mózgu? Wszystkie te powyższe metody sprawią, że będziemy bliżej ideału z sentencji Williama B. Yeatsa: „Edukacja nie jest napełnianiem wiadra, ale rozniecaniem ognia”.
Warto przeczytać