Monika Białkowska: Nie wiadomo, który ze świadków Jezusa życia był najważniejszy. Chyba trudno jest ich układać w jakiejś hierarchii. Na pewno jednak pośród nich wszystkich Piotr cieszył się szczególną pozycją. To przyznawali wszyscy i za jego życia, i kiedy już umarł.
Ks. Henryk Seweryniak: Ten najwybitniejszy świadek Jezusa miał pierwotnie na imię Szymon i pochodził z Betsaidy. Był bratem Andrzeja. Potem ożenił się i przeniósł do Kafarnaum.
MB: Nie wiem, czy szafowałabym tu słowem „najwybitniejszy”. Był pierwszy, był najważniejszy wśród Dwunastu, ale jakiegoś osobistego geniuszu w nim raczej nie było…
HS: O najwybitniejszym mówię raczej w tym sensie, że Jezus wybrał go na skałę, że uczynił go fundamentem Kościoła. I powiedział mu, że do prawdy o Nim dotarł nie o własnych siłach – „nie ciało i krew objawiły to tobie, ale Ojciec mój”.
MB: Jest postacią dość dobrze udokumentowaną archeologicznie.
HS: Wspominaliśmy trochę o tym. Została odnaleziona Betsaida, a w niej dom rybaka, są też wykopaliska w Kafarnaum. Wyraźnie widać tam, że Piotr był czczony bardzo wcześnie. W Kościele, w domu teściowej Piotra w Kafarnaum są nawet graffiti z jego imieniem na murze. To niewątpliwie oznacza, że mamy do czynienia z jakimś kultem, być może już w II wieku. Jest poza tym Rzym…
MB: O życiu prywatnym Piotra – poza tym, że miał brata, żonę i teściową – niewiele wiadomo.
HS: Wiemy, że był rybakiem. Nie wiemy, czy chodził do jakichś szkół, czy nie, choć pewnie tak – Żydzi dbali o wykształcenie i o to, żeby chłopcy umieli przynajmniej czytać i pisać.
MB: Z drugiej strony było to pewnie wykształcenie dość podstawowe, Piotr raczej nie był intelektualistą. Kiedy myślę sobie o Rzymie i o tym, że trafili tam razem z Pawłem, to mam wrażenie, że dla Pawła to miasto było mniejszym szokiem. Dla Piotra, rybaka z Galilei, Rzym musiał być wielkim doświadczeniem.
HS: Podejrzewamy, że Piotr wcześniej mógł spędzić trochę czasu w Antiochii, to też było duże i bardzo rozwinięte miasto. Ale rzeczywiście Piotr nie był wychowany w tej kulturze, z którą Paweł był doskonale obeznany.
MB: Jego życie zmieniło się pewnego dnia, który miał być taki jak zwykle – ot, łowił ryby. I przyszedł Jezus, i powiedział mu: „Pójdź za mną. Odtąd ludzi będziesz łowił”.
HS: I zauważ: Piotr nie dyskutuje. Jak to się dokonało? Nie potrafię powiedzieć. To musiał być jakiś porywający moment, skoro na jedno słowo rzucił wszystko, nie pytając nawet, dlaczego i po co.
MB: Przychodzi jakiś facet – mówi „chodź za mną” – a on zostawia biznes, rodzinę i idzie. Fakt, że daleko nie odszedł, przynajmniej za życia Jezusa, cały czas pozostawał w okolicy. Ale to ciekawe, czy to się wtedy zdarzało, że ludzie byli bardziej gotowi dać się porwać nauczycielom? Przecież dziś każdy by się postukał w głowę i zapytał: „Jakie «chodź za mną», chłopie, ja mam rodzinę na utrzymaniu!”.
HS: Mocno w teologii podkreślamy tę wyjątkowość powołania przez Jezusa. Zwykle w tamtym czasie było tak, że ktoś, kto chciał pobierać nauki od mistrza, musiał go sobie znaleźć, wybrać, zostać przyjętym. Jezus działa zupełnie inaczej, jak nikt wtedy. To On decyduje. To On wybiera. „Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem”. To był ogromny przewrót w stosunkach mistrz–uczeń. Jezus był tu Mistrzem zupełnie wyjątkowym.
MB: Wybrany poszedł za Jezusem i zaczęła się jego wielka przygoda. Pewnie wtedy, nad jeziorem nie miał pojęcia, że właśnie zmienia się jego życie…
HS: Jest tym, który najczęściej po Jezusie występuje w Ewangeliach. Jest najczęściej opisywanym świadkiem w różnych, negatywnych i pozytywnych, scenach. Do niego Jezus mówi te straszne słowa: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”. Ale to Piotr wyznaje też mesjanizm Jezusa.
MB: Choć zdaje się, że liczy raczej na mesjanizm, jakiego był nauczony, na jaki czekał: żeby Jezus wyzwolił lud Izraela spod rzymskiej okupacji i przyniósł ziemi pokój…
HS: Jest w nim cały czas jakiś wewnętrzny konflikt między człowiekiem zewnętrznym a tym, którego Jezus chce w nim ukształtować. I ten słaby człowiek, wciąż widzący w Jezusie mesjasza ziemskiego, królewskiego, w pewnym momencie słyszy od Jezusa, że otrzymuje nowe imię.
MB: Nie wiemy, kiedy to się dokładnie stało. Jan umieszcza tę scenę na początku swojej Ewangelii. Mateusz dopiero w szesnastym rozdziale.
HS: Jan pisze o tym prosto: byłeś „Szymon”, teraz będziesz „Kefas”, Skała. U Mateusza ta scena jest rozbudowana, uzupełniona już całym posłannictwem: „Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
MB: Ciekawe jest, że tam mało wiadomo o życiu Piotra dalej, po zmartwychwstaniu Jezusa…
HS: Jest jeszcze słynna i charakterystyczna dla całego jego życiorysu scena zaparcia się Jezusa. W Ogrójcu próbuje walczyć w obronie Jezusa, powstrzymany zresztą przez Niego i zbesztany. Pod krzyżem o Piotrze już nie słyszymy. Dopiero potem staje się kluczowym świadkiem zmartwychwstania Jezusa.
MB: Nie wiemy nic o tym, żeby Jezus miał mu się objawić jakoś specjalnie, wyłącznie jemu.
HS: Wiemy za to, że usłyszał od Jezusa Zmartwychwstałego słowa: „Paś owce moje. Paś baranki moje”. To potwierdzenie tego, co Jezus powiedział mu wcześniej, że będzie Skałą Kościoła. Jan w tym opisie dodaje jeszcze fragment, który jest interpretowany jako zapowiedź śmierci Piotra: „Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. Piotr miał przecież obie ręce przywiązane do belki, którą niósł na miejsce swojej kaźni w cyrku Nerona na wzgórzu watykańskim.
MB: Tam został jego grób, tam odkryto jego szczątki. Są bardzo ważne dla nauczania Kościoła o prymacie Piotra i Rzymu, ale tu nie o tym mamy mówić. Po Piotrze zostało też bardzo ważne świadectwo, którego nie wszyscy są świadomi.
HS: Są listy Piotra – choć ich autorstwo jest kwestionowane, mogły być pisane przez kogoś innego i przypisane Piotrowi. Na pewno jednak są z nim powiązane. Ważniejsze jest to, że to właśnie Piotr stoi u podstaw Ewangelii św. Marka. Coraz częściej uważa się, że właśnie w tej Ewangelii wyczuwa się taki klimat opowieści naocznego świadka, który dodatkowo czuje się odpowiedzialny, żeby tę Ewangelię opowiedzieć. We fragmencie 2, 1 – 3, 6 mamy opowiedziany jeden, jakby modelowy dzień życia Jezusa. Wzmianki choćby o tym, że łódź była w pogotowiu, gdyby tłum napierał na Jezusa – żeby Go nie stratował, żeby mógł wsiąść do łodzi i dalej nauczać – to są te elementy, które wskazują, że mamy do czynienia z naocznym świadkiem wydarzeń. Jednocześnie widać tam wyraźnie, jak Piotr stara się podkreślać swoją słabość. Część dotycząca Męki, już od wjazdu do Jerozolimy, to jest najbardziej pierwotny rdzeń wszystkich Ewangelii. Jeśli ktoś więc chce dotrzeć do tego, jak Piotr opowiadał o Jezusie – po prostu opowiadał, najlepiej poczytać właśnie Ewangelię św. Marka.