W języku japońskim istnieje nawet słowo hikikomori, określające stan, w którym ktoś pozostaje sam w domu dłużej niż sześć miesięcy. Nie spotyka wtedy innych ludzi, nie wychodzi do pracy ani szkoły. W Japonii to poważny problem ludzi w różnym wieku. Według danych rządowych z 2016 r. dotknął aż 550 tys. Japończyków w wieku 15–39 lat. Ogromnym problemem są też samobójstwa, których drastyczny wzrost przypadł na 2020 rok.
Ministerstwo samotności
Z tych powodów Japonia jest drugim po Wielkiej Brytanii krajem, w którym powołany został minister do spraw samotności (funkcja istniejąca na Wyspach od 2018 r.). Według danych brytyjskich nawet 200 tys. seniorów nie rozmawiało z bliską osobą przez dłużej niż miesiąc. Brytyjczycy wyznawali też, że jedna z pięciu osób, które spotykali na co dzień, cierpiała z powodu samotności. Jej skutki mogą być długotrwałe – według badań samotność może zwiększać ryzyko zawału serca, wylewu czy choroby Alzheimera.
Towarzystwo na receptę?
Jednym ze sposobów zaradzenia samotności w Japonii stały się „rodziny do wynajęcia”, czyli obce osoby, które za opłatą stają się towarzyszami codzienności. W Wielkiej Brytanii zaczęto używać też pojęcia „social prescribing”, czyli wydawania zaleceń jak w recepcie, aby spędzać czas w towarzystwie. Zamiast lekarstw zaleca się pacjentowi udział w różnego rodzaju zajęciach artystycznych czy sportowych, w trakcie których można poczuć się częścią grupy i zmniejszyć odczuwalne skutki samotności. Częścią brytyjskiej strategii mieli stać się nawet listonosze, którzy w miarę możliwości mieli sprawdzać samopoczucie odbiorców listów i przesyłek. Projekty brytyjskiego ministerstwa zakładały także m.in. utworzenie nowych linii autobusowych, dzięki którym starsze osoby mogłyby łatwiej się przemieszczać Były to plany sprzed pandemii, która niestety wzmocniła poczucie samotności.
Jeśli działania brytyjskiego planu przyniosły pozytywne skutki, to zniweczyła je pandemia. W porównaniu do ubiegłorocznej wiosny 40 proc. Brytyjczyków więcej deklaruje, że odczuwa samotność – jest to prawie 4 mln osób, które ukończyły 16. rok życia.
Samotność wstydliwa
Wiele krajów dotkniętych jest problemem samotności osób starszych i izolacją również z powodu pandemii. Zdarzają się przypadki opisywane szeroko w mediach o ludziach znalezionych w swoich domach długo po śmierci, nieodwiedzanych i nieposzukiwanych przez bliskich.
Według raportu „Szlachetnej Paczki” o samotności opublikowanego wiosną br., co trzeci Polak powyżej 75. roku życia mieszka sam. U 42 proc. badanych osób w wieku powyżej 85 lat obserwuje się objawy depresji. Nie jest to tylko wpływ pandemii, bo już w 2018 r. 10 proc. osób starszych (65+) doświadczało izolacji społecznej. Częściej samotnie mieszkają kobiety w wieku 60+, również ze względu na fakt, że wdowieństwo dotyka w dużej mierze kobiet. Jeśli starszą osobę spotyka choroba, to dodatkowo obniża częstotliwość jej kontaktów społecznych, a często nawet możliwość wyjścia z domu. Pandemia nadała temu dodatkowy wymiar, bo osobom starszym zaleca się szczególną ostrożność, co może ograniczać ich kontakty społeczne.
Samotność w Polsce to nie tylko problem starszych – 2,5 mln rodziców opiekuje się dziećmi samotnie, a 85 proc. z nich to kobiety. Wiele osób, które nie mają rodzin, zdecydowało się w czasie pandemii zamieszkać razem z rodzicami, aby nie doświadczać izolacji we własnym mieszkaniu.
Samotność, która nie jest własnym wyborem, może mieć wpływ na obniżenie odporności i nasilenie stanów zapalnych w organizmie. Nawet uczucie bólu zmniejsza się pod wpływem dotyku drugiej osoby. Nieprzypadkowo w tzw. niebieskich strefach, czyli miejscach na świecie, w których żyje najwięcej stulatków, więzi społeczne są istotnym elementem podtrzymywania zdrowia.
Samotność jako wybór
Szwedzkie społeczeństwo opisane w książce Katarzyny Tubylewicz Samotny jak Szwed rzuca inne światło na temat samotności. W rozumieniu Szwedów istnieje rodzaj samotności związany z niechcianą izolacją, ale też korzystna i pożądana samotność czy raczej komfort bycia samemu z wyboru. Jest ona w kulturze szwedzkiej powiązana z byciem w naturze, ciszą, kontemplacją, refleksją i czasem tylko dla siebie. Zdarza się, że dwoje ludzi podróżuje razem, wspólnie podziwia piękno otoczenia i nie zamienia zbyt wielu słów, co nie przeszkadza im poczuć prawdziwej bliskości. Jest to stan bliski naturze powściągliwych Szwedów, którzy cenią indywidualizm i akceptują ciszę niepowodującą niezręczności. Szwedzkie przysłowie mówi nawet „ensam är stark – w samotności siła”. Ta samotność ma formę tęsknoty za osobnością, często przeżywaną na łonie natury i związaną z przeżyciami duchowymi.
Ta potrzeba indywidualizmu ma też swoiste odzwierciedlenie w relacjach społecznych i ekonomicznych. W Szwecji 40 proc. społeczeństwa mieszka sama, nie istnieje możliwość wspólnego rozliczenia podatku w małżeństwie. Jeden z bohaterów książki Samotny jak Szwed wypowiada się o wpływie takiego układu wprost: „Prawdziwa miłość może rozwijać się tylko między ludźmi niezależnymi ekonomicznie”. W takim rozumieniu kocha się wtedy człowieka, a nie jest się z nim ze względu na bezpieczeństwo finansowe. Źródłem bezpieczeństwa w Szwecji jest państwo, które otrzymuje wysokie wpływy z podatków obywateli, w taki sposób w szwedzkim rozumieniu miłość jest uwolniona z hipokryzji.
Przywilej dobrobytu
Samotność może być często momentem wytchnienia, szczególnie w pandemii, gdy z tymi samymi osobami pracujemy w domu, uczymy się i przebywamy niemal 24 godziny na dobę. Również fakt, że często nawet nie dzwonimy do bliskich i znajomych bez umówienia się wcześniejszym SMS-em, pokazuje jak daleko odeszliśmy od czasów, gdy odwiedzaliśmy się spontanicznie bez uprzedzenia.
W Polsce samotność kojarzy się często z życiową porażką, z brakiem rodziny, która poda przysłowiową „szklankę wody na starość”, co zbliża rodzinę do funkcji ochraniającej przed biedą i schorowaniem. Z drugiej strony wiele rodzin przeżywa trudności z opieką nad osobą starszą i brak prawdziwej relacji, którą zastępuje niechciany moralny obowiązek, a czasem nawet przemoc psychiczna po obu stronach.
Samotność można przecież przeżywać nawet w rodzinie, jeśli czujemy się niezrozumiani czy wykluczeni. Bywa, że najbardziej doskwierającą i bolesną formą izolacji może być ta odczuwana w grupie ludzi, z którymi człowiek nie czuje żadnego związku, a chciałby lub czuje taką powinność. Wówczas najmocniejszą obroną przed samotnością jest wybór własnego kręgu znajomych, swoich zainteresowań i poglądów, świadomość, że wiemy, kim naprawdę jesteśmy, i nie zdradzamy siebie. Przyjaciółka poznana w pracy w dojrzałym wieku może być na wielu płaszczyznach bliższą nam osobą niż siostra czy brat, z którymi mamy sporadyczny kontakt. Nie bójmy się tego zauważać i znajdować czas na to, co nas najbardziej wspiera.
Jeśli zdrowie i dobra opieka nas wspiera, to najbardziej sprzyjającym wyborem może być poszukiwanie czasu dla siebie, własnych pasji i znajomych. Jest to rodzaj dobrobytu, na który wielu ludzi w Polsce niestety nie stać – psychologicznie i ekonomicznie.
Pozostaje tylko pytanie, czy samotność, na którą możemy sobie pozwolić, będziemy postrzegać jako znak dobrobytu czy raczej ubogich relacji społecznych.