Logo Przewdonik Katolicki

Nieestetyczne macierzyństwo

Natalia Budzyńska

Jedno z moich największych marzeń w czasie ciąży? Ubrać się w cokolwiek innego niż bojówki męża i wyjść na spacer. Moje ciąże były zagrożone, przeleżałam obie. Moja przyjaciółka właśnie przeżywa to samo, wymiotuje od 20 tygodni i leży plackiem, podczas gdy pozostałe dzieci zamieniają dom w ruinę. Zwykle oczekiwania mamy inne. Że będziemy piękne w stanie tak zwanym błogosławionym, ale ciąża nie bez powodu nazywa się „ciąża”.

A potem rodzi się dziecko i kiedy wydaje nam się, że teraz będziemy natychmiast dawać sobie radę, tak jak pokazujące się na Instagramie fitmatki, matki, które mają tyle mleka, że nakarmią całe miasto, matki natychmiast wracające do pracy, seksimatki, matki bez problemów.

O, jak dobrze, że kiedy rodziłam, nie było Instagrama! Moje noworodki nie chciały ssać albo ssały za bardzo, ciągle płakały, a kiedy zasypiały, to moja połogowa adrenalina nie pozwalała mi odpocząć nawet przez sekundę, ku mojemu zaskoczeniu nie mieściłam się w żadne ciuchy oprócz bojówek męża, okazało się, że nie mogę siedzieć z powodu rozciętego krocza i tak dalej. Gdzie ta długo oczekiwana radość? Z powodu kłopotów z karmieniem do dziś na płacz noworodka reaguję odruchowym skurczem żołądka. Po co o tym wspominam? Żeby zniechęcić do rodzenia? Ależ skąd! Piszę, myśląc o młodych matkach, które popełniły samobójstwo, bo nikt nie zauważył, że potrzebują pomocy. Bo nie chcemy się przyznać, że sobie nie radzimy – jak to, nie radzimy? Matka sobie poradziła, babcia i ciotki, wszystkie pokolenia kobiet sobie radzą, bo przecież to NATURA! Podobne rzeczy słyszałam od koleżanek, kiedy po nieudanych próbach, szlochach moich i krzykach moich noworodków zdecydowałam się dzieci karmić butelką. Wszyscy wymagają od nas jakiegoś wyimaginowanego ideału. A wiele z nas potem nie radzi sobie z poczuciem winy. Nie chcę pisać o depresji poporodowej, ale o zwykłych załamaniach spowodowanych oczekiwaniami innych i nas samych. Pięknie opowiada o tym film Tully z Charlize Theron.

Pierwsze dni po porodzie to: T-shirt pobrudzony ulanym albo wyciekającym z piersi mlekiem, tłuste włosy, podkrążone oczy, zaburzony cykl dobowy (doba? Jaka doba?), ból w kroczu uniemożliwiający siedzenie, szalejące hormony. Pokazuje ten obraz bez lukru reklama marki Frida Mom, która miała zostać pokazana podczas oscarowej gali. Nie zgodzono się na to. Dlaczego? Firma produkuje artykuły przeznaczone do higieny intymnej dla kobiet, takie jak podpaski czy płyny, w tym te do stosowania w czasie połogu. No, ale czy kobieta po porodzie stosuje podpaski? Nie, ona wskakuje w kostium i szpilki! Oto hipokryzja Hollywoodu: dużo mówić o prawach uciskanych, poczęstować wege kolacją, stanąć w obronie globu, ale nie pokazywać niedoskonałego ciała młodej matki zmagającej się z trudem i bólem. Pewnie, to przecież takie nieestetyczne.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki