Logo Przewdonik Katolicki

Mądrość Muminków

Natalia Budzyńska
fot. © Moomin Characters™

Muminki są niby dla dzieci, ale tak naprawdę dla dorosłych. Tove Jansson stworzyła świat uniwersalny, przyjazny dla każdego – cały kosmos zdarzeń, wyborów, emocji i archetypicznych postaw. Prostym językiem odpowiada na pytania najważniejsze.

Przyznaję: książki o Muminkach nie towarzyszyły mi w dzieciństwie. Zniechęcił mnie polski film kukiełkowy na podstawie muminkowych przygód; w ogóle nie lubiłam lalkowych animacji. Także niefortunnie zaczęły znajomość z Muminkami moje dzieci: wystraszyły się komety zagrażającej Dolinie Muminków. Nie chciały dalej słuchać. Ale minęły ze dwa lata, zapomniały o strachu i zaczęliśmy czytać. I tak czytamy od czasu do czasu. Zauważyłam, że kiedy ktoś zapoznał się ze stworzonymi przez Tove Jansson postaciami zamieszkującymi Dolinę, to zostaną one z nim na zawsze.
Nie zawsze łatwo się do tego przyznać, bo przecież jesteśmy dorośli i nie będziemy się publicznie infantylizować, pijąc kawę z kubka z Mamusią Muminka. Jako dzieci przyswajamy różne treści nieświadomie. Potem gdy jesteśmy dorośli, nagle zaczynamy dostrzegać w książkach naszego dzieciństwa coś w rodzaju opowiastki filozoficznej zaludnionej przez różne typy osobowościowe, które zaczynają przypominać nas samych. Nikt tu nie moralizuje, ale w swej prostocie mówi proste życiowe prawdy. Jak na przykład Tatuś Muminka w książce Tatuś Muminka i morze, która jest w gruncie rzeczy historią egzystencjalnego kryzysu wieku średniego. „Morze to wielkie stworzenie, które jest czasem w dobrym humorze, a czasem w złym, i nikt z nas nie wie dlaczego. Bo my widzimy tylko powierzchnię wody. Ale dla tych, co lubią morze, jest to obojętne… kocha się na dobre i na złe”.

Lekarstwo na zło
Tove Jansson miała 25 lat, kiedy po raz pierwszy opowiedziała o Muminkach. Był rok 1939, skończyła studia artystyczne w Sztokholmie i Helsinkach, rysowała, malowała, marzyła o tym, żeby zostać artystką. Dom rodzinny temu sprzyjał. Ojciec Tove był rzeźbiarzem, matka – ilustratorką. O pisaniu nie myślała. Wojna ją przeraziła, bała się o braci, miała się źle, świat się rozpadał. „Kiedy czułam się depresyjnie i byłam przerażona bombardowaniem, chciałam uciec od ponurych myśli do czegoś innego. (…) Wkroczyłam w niewiarygodny świat, wszystko było w nim naturalne, łagodne i możliwe” – wspominała po latach. Czy właśnie lęk przed kometą nie jest właśnie wyrażeniem wojennego przerażenia Tove?
Powołała do życia stworzenia z folkloru skandynawskiego, trolle, którym nadała obłe kształty i nową nazwę. Świat przez nią wyobrażony postanowiła opisać i narysować. Przynosiło jej to ukojenie, odpędzało złe myśli. Pierwsza powieść, ta, którą zaczęła pisać na początku wojny, miała tytuł Małe trolle i duża powódź i opublikowano ją w 1945 r. Muminki więc oficjalnie obchodzą w tym roku 75. urodziny. Kolejne tomy wychodziły w następnych latach, przerwy pomiędzy nimi były krótsze i dłuższe. Polskie wydania pojawiły się w latach 60. i 70.
Popularność Muminków była olbrzymia. Dziś to cały wielki biznes, nieograniczający się do kubeczków i miseczek. W jednym z większych fińskich miast, w Tampere, otwarto muzeum twórczości Tove Jansson nazwane Muzeum Muminków, a w miasteczku Naantali zbudowany został park rozrywki Dolina Muminków. Cały ten napędzany popytem przemysł muminkowy deprymował Tove Jansson.
Powstawały kolejne tłumaczenia (w sumie ponad trzydzieści), kolejne wydania, kolejne zamówienia na dalsze części komiksu (ostatecznie tworzeniem komiksów zajął się brat Tove). W Finlandii cykl o przygodach małych trolli i ich znajomych z Doliny osiągnął nakłady porównywalne z najbardziej popularnym fińskim eposem Kalevala. Nic dziwnego, że do Jansson zaczęli zgłaszać się chętni do zekranizowania Muminków, a wśród nich gigant produkcji przeznaczonych dla dzieci, wytwórnia Disneya. Ale ona odmówiła. Zgodziła się za to na polskie studio Se-ma-for, które wyprodukowało kilka krótkometrażowych odcinków z udziałem kukiełek.
Zmęczona sukcesem Tove lato spędzała na pustej wyspie Klovharun w Zatoce Fińskiej, gdzie mieszkała w zaprojektowanym przez jej brata drewnianym domu, o czym marzyła od dziecka. Niewielki domek z błękitnymi okiennicami stoi na skalistym brzegu morza, wyspa jest też niezbyt duża i do złudzenia przypomina tę opisaną w książce Tatuś Muminka i morze. Jest nawet cypel i wewnętrzne jeziorko, w którym tatuś Muminka szukał skarbów. Lubię takie zdjęcie Tove: płynie z wiankiem na siwej głowie, uśmiechnięta i szczęśliwa, a w tle jej dom. Wszystko wygląda jak z bajki. Tove Jannson zmarła w 2001 r.

Problemy egzystencjalne
„Mój fikcyjny świat Muminków jest na pewno światem, za którym każdy w głębi duszy tęskni” – mówiła w wywiadzie dla „Przekroju” z 1978 r. autorka. Jest to świat uporządkowany, pełen wyrozumiałości dla innego, otwarty na przygodę, jaką niesie poznanie nowego, dodający otuchy i działający według moralnych norm. Postaci mają przywary, bywają złośliwe, gburowate albo zazdrosne, ale zawsze w końcu swoje błędy naprawiają. Kluczem do szczęśliwego życia jest porozumienie, wybaczenie i akceptacja drugiego. Przypominają, co oznacza prawdziwa przyjaźń i miłość: być dla drugiego, nawet wtedy, gdy trzeba zrezygnować z siebie. I to pociąga dorosłych czytelników? To budujące, prawda?
Myślę, że także odnalezienie siebie w różnych sytuacjach i charakterach. Na przykład taki Paszczak, który lubi panować nad swoim życiem, poucza innych, uwielbia wszystko organizować, jest po prostu taki, jaki powinien być, i robi wszystko, czego się od niego oczekuje, nie wychodząc ze swojej roli. Aż pewnego listopadowego dnia budzi się z poczuciem bezsensu. „Paszczak obudził się powoli i gdy tylko stwierdził, że jest sobą, zapragnął być kimś innym, kimś, kogo nie znał. Czuł się jeszcze bardziej zmęczony niż wtedy, kiedy kładł się spać, a tu tymczasem nastał już nowy dzień, który będzie trwał do wieczora, a potem przyjdzie następny i jeszcze następny i ten znów będzie taki sam, jak wszystkie dni w życiu Paszczaka”. Czy to nie jest znajomy stan? O, jak bardzo.
Czasem można odnaleźć się w znerwicowanej i napełnionej lękiem Filifionce, w zapatrzonej w siebie Mimbli, w zakochanym w wolności i nieznoszącym nakazów i zakazów Włóczykiju. Przepiękna i bardzo mądra jest historia Nini, niewidzialnej dziewczynki, którą zaufania do świata nauczyła Mamusia Muminka, obdarzając ją miłością i zainteresowaniem. Otoczona ciepłem domu Muminków Nini powoli odzyskiwała swą dawną postać, aż stała się całą dziewczynką. Oto co może zdziałać miłość! Wiele osób szczególną sympatią otacza Małą Mi, nieznośną złośliwą dziewczynkę, prawdziwą indywidualistkę, niezależną i chodzącą własnymi drogami, która pod zezłoszczoną miną ukrywa wrażliwość. A czy Buka nie jest archetypem dziecięcych strachów, czających się po zapadnięciu zmroku? Przestaje wzbudzać strach, kiedy Muminek znajduje odwagę, żeby się z lękiem przed nią zmierzyć. Czy Buka nie stoi pod każdym oknem?
Kiedy mieszkańcy Doliny Muminków przychodzą do domu Muminków, szukając pomocy w swoich problemach i okazuje się, że w domu nikogo nie ma, zaczynają radzić sobie sami. Ich oczekiwania zderzają się z przykrą rzeczywistością, ale dzięki przeżytemu doświadczeniu staną się bogatsi, i dopiero wtedy nastąpi w ich życiu przełom. Tak jak smętna dotąd Filifionka, która teraz „gwizdała sobie trochę, lekka i giętka poruszała się jak podmuch wiatru – zjawiała się to tu, to tam, wynagradzała sobie wszystkie chwile osamotnienia i strachu i myślała mimochodem: «Co mnie takiego napadło? Nie byłam przecież niczym innym, jak tylko ogromną, szarą kulą kurzu… I dlaczego?». Ale tego nie mogła sobie przypomnieć”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki