Logo Przewdonik Katolicki

Zabawa dobra na stres

Katarzyna Frużyńska, psycholog
fot. Mikey/AdobeStock

„Życie to nie zabawa” – mówi znane powiedzenie; „koniec zabawy” – mawiamy, kiedy zabieramy się do czegoś poważnego albo chcemy ukrócić niepożądane zachowanie. A jednak z zabawy można czerpać korzyści w każdym wieku. Dlaczego więc jej sobie odmawiamy i co przez to tracimy?

Polski film z 2018 r. Zabawa, zabawa wyreżyserowany przez Kingę Dębską opowiada o problemie alkoholizmu, gdzie zabawa przekroczyła dawno granice zdrowia i bezpieczeństwa. Tu oczywiście nazwa jest znacząca, ale czy nie jest przypadkiem tak, że zabawę postrzegamy czasem jako grzeszną i mało chwalebną czynność, coś, na co mają czas tylko dzieci, ale dorośli powinni zająć się poważniejszymi sprawami? Nawet pierwsze polskie czasopismo literackie wydawane w XVIII w. w Warszawie nosiło nazwę „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne”. Czy zabawa musi zawsze nieść ze sobą jakiś pożytek?

Czy zabawa ma zasady?
Zdaniem antropologa Rogera Caillois istnieje kilka kryteriów zabawy. Pierwszym z nich jest dobrowolność, bo zabawa może być nią tylko wtedy, gdy uczestnicy się na nią zgadzają (inaczej może być na przykład dręczeniem kogoś). Gdy kogoś zmuszamy do zabawy, traci to cały swój urok. Kolejnym kryterium jest wyznaczenie czasu i przestrzeni zabawy. Bawimy się tu i teraz, przyzwalamy sobie na zachowania, które w innej sytuacji nie są możliwe, zwykle zabawa kieruje się też określonymi regułami. W wielu zabawach istnieje również element zaskoczenia i niespodzianki, niepewność co do jej rezultatów (np. tańczymy na parkiecie, a czasem i na stole, tańce mają swoje kroki, w których możliwa jest oczywiście improwizacja). Ważnym kryterium zabawy jest również jej bezproduktywność, czyli działanie, które nie tworzy nowej wartości, dóbr czy usług. Bawimy się dla niej samej. Zabawa daje swego rodzaju poczucie odrealnienia, wyodrębnienia z rzeczywistego życia, często łączymy ją ze świętowaniem. Zabawa jest też zwykle żartobliwa, lekka, więc pozbawiona poważnych konsekwencji, co może być uwalniające.

Po co się bawić?
Jako dziecko wielu rzeczy uczymy się w zabawie – tak poznajemy język, role społeczne, uczymy się świata, naśladujemy rodziców, wyrażamy emocje, sprawdzamy swoje możliwości. W dorosłości również może jej towarzyszyć radość płynąca z poszukiwania, eksperymentowania, ćwiczenia swojej wiedzy i umiejętności. W zabawie odpuszczamy do pewnego stopnia kontrolę, nie wiemy, co z niej wyniknie, co daje spore wytchnienie, gdy tyle innych dziedzin życia chcemy kontrolować. Możemy na przykład rysować dla samej przyjemności rysowania albo układać puzzle, choć wiadomo, że potem je zburzymy. Możemy śpiewać karaoke, nawet jeśli nie znamy nut. Efektem zabawy jest dobre samopoczucie, zmiana stanu na bardziej rozluźniony, radosny. Zabawa może oddawać też kulturę danej grupy, począwszy od rodzinnego kolędowania i szukania jajek wielkanocnych aż do wesel. Są też zabawy, które jednoczą całe społeczności, takie jak sąsiedzkie pikniki urządzane w konkretnych gminach czy dzielnicach.
Zabawa może redukować napięcie i kanalizować rywalizację, np. w rodzinnej grze planszowej możemy pokazać swoją inną stronę, która lubi wygrywać, ale dzięki jasnym regułom nikomu nie dzieje się krzywda. Wokół rodzinnego stołu, gdzie toczy się gra, możemy też eksperymentować z nowymi zachowaniami i rolami. Zawsze można przerwać zabawę, wycofać się z ruchu czy zmienić strategię. Jeśli kiedykolwiek graliście w rodzinie lub ze znajomymi w kalambury, to wiecie, jak dziwne skojarzenia mogą się czasami pojawić w grupie, jest tam też miejsce na pokazanie talentów aktorskich i improwizację (jak pokazać „Hakuna matata?”). To wszystko odblokowuje kontrolę i pozwala zobaczyć siebie w innych okolicznościach niż zwykle, znaleźć wspólny język lub komunikację na poziomie intuicji. Sama doświadczyłam tego w czasie rodzinnej gry w tabu, gdy jedna osoba powiedziała „takie coś, co wkłada się do oka”, a druga wykrzyknęła „pęseta” i… to właśnie była prawidłowa odpowiedź.
Czasem rezultaty zabawy mogą być przeniesione do życia jako realne rozwiązania problemów, np. w czasie sesji kreatywnej, gdy bawimy się, ale przychodzą nam przy okazji do głowy różne rozwiązania. Stąd często w miejscach pracy, gdzie ważna jest innowacyjność, np. w branży IT czy agencjach reklamowych, biura przypominają place zabaw: zamiast schodów jest zjeżdżalnia, wnętrze tworzą kolorowe pufy i wesołe kolory ścian. Sama aranżacja przestrzeni ma pobudzać skojarzenia z dzieciństwem, swobodą i zabawą.

Dlaczego się nie bawimy?
Carl Simonton, twórca terapii psychologicznej wspierającej pacjentów onkologicznych, był zwolennikiem poglądu, że zabawa jest jedną z najważniejszych dla naszego zdrowia psychicznego czynności i jest jednocześnie pierwszą rzeczą, z której rezygnujemy w stresie. Nie bawimy się, bo szkoda nam czasu, bo wydaje się nam to niepoważne, bo jesteśmy zmęczeni troską o zapewnienie podstawowych potrzeb. Gdy przychodzi czas na odpoczynek, wybieramy bardziej pasywne formy, np. książki czy telewizję („przecież mam 40 lat, nie będę skakać przez gumę”). Czasem dzieci i wnuki uwalniają u dorosłych potencjał zabawy, bo przecież robimy to dla nich i wtedy potrafimy bawić się kolejką godzinami, chociaż dziecku już dawno się znudziło.

Jak bawią się Polacy?
Według badania CBOS z 2018 r. najpopularniejszymi formami spędzania wolnego czasu były m.in. spotkania ze znajomymi w swoim domu (77 proc. badanych), wyjścia do restauracji (76 proc.), książka (67 proc.), kino (56 proc., koncert (44 proc.) i teatr (24 proc.). W tym samym roku 60 proc. dorosłych Polaków wyjechało na wakacje (w badaniu był to co najmniej dwudniowy wyjazd z noclegiem). W 2019 r. było to 55 proc., w roku 2020, gdy doświadczamy niepokoju związanego z pandemią, deklarowana liczba wyjazdów to 42 proc. (badanie z marca 2020, gdy doświadczaliśmy pierwszych ograniczeń i odczuwaliśmy dużą niepewność). Deklarowane wartości mogą się też różnić od zrealizowanych planów.

Jak się bawić w trudnych czasach?
Pandemia zmieniła nasz sposób odpoczywania, rodzaje poszukiwanych przez nas zabaw. Coraz większą popularnością cieszą się rodzime ośrodki wypoczynkowe, a także internetowe poradniki w stylu „zrób to sam”, dotyczące domowych fryzur, ogródków, napraw, odgracania przestrzeni, szydełkowania, kolorowanek dla dorosłych czy pieczenia domowego chleba. To nasze domy, a nie restauracje czy place zabaw stały się głównym miejscem, w którym szukamy wytchnienia i rozrywki. Niektórzy z nas wracają do dawno zapomnianych pasji i marzeń. Odnajdują na półce zapomniane krzyżówki, rozmówki hiszpańskie, znajdują czas na malowanie i wyszywanie. Żyjemy prościej, wolniej i może to jest dobry czas na wprowadzenie więcej zabawy do naszej codzienności. Można przypomnieć sobie, w co bawiliśmy się w dzieciństwie, i pokazać te zabawy młodszemu pokoleniu. Poszukać czynności, które dają nam czystą radość, których zawsze chcieliśmy spróbować (malowanie, gra na instrumentach, pisanie). Pamiętać o tym, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. Szukać sprzymierzeńców albo samemu zwołać grupę osób zainteresowanych tym samym tematem. Zaprosić sąsiadów na gry, które zdążyły się już zakurzyć na półce. Warto zrobić to dla swojego zdrowia, by doświadczyć więcej radości, śmiechu i odpoczynku.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki