Czas pandemii, zwłaszcza w fazie radykalnego lockdownu i społecznej izolacji, znacznie pogłębił ryzyko problemów, z jakimi muszą borykać się rodziny w Polsce. Warto więc pomyśleć o wzmacnianiu narzędzi wspierania rodziny w kryzysie lub kryzysem zagrożonej. Jednym z nich jest działająca od lat instytucja tzw. asystenta rodziny – nie do przecenienia również wówczas, gdy nie musimy się mierzyć z kryzysem epidemiologicznym. Według resortowych danych z czerwca bieżącego roku w Polsce pracowało wówczas ponad 3330 takich asystentów.
Kim jest i w czym może pomóc?
Zawód asystenta rodziny został uregulowany na gruncie przyjętej niemal przed dekadą Ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej z 2011 r. W szczególności pełniący tę rolę mają więc być kierowani do rodzin z dziećmi, w których pojawiają się problemy i dysfunkcje, a które nierozwiązane mogą skutkować odebraniem dzieci do pieczy zastępczej. Misję i znaczenie asystentów powinniśmy jednak rozpatrywać nie tylko w kontekście ewentualnego umieszczenia dziecka w pieczy zastępczej. Wiele trudnych sytuacji rodzinnych miewa inny finał, nie mniej dramatyczny, np. związany z drastycznym zaniedbaniem, przemocą czy długotrwałym życiem w warunkach braku socjalnego i emocjonalnego bezpieczeństwa lub w obliczu doświadczenia choroby, uzależnienia bądź kryzysu psychicznego członków rodziny. Tu też asystent może pomóc.
Wspomniana ustawa wskazuje na jego konkretne kompetencje. Przede wszystkim jest to opracowanie, a następnie realizowanie planu pracy z rodziną. Odbywa się to wespół z członkami tychże rodzin. Bardzo ważne w całym procesie są indywidualizacja i podmiotowe traktowanie. W końcu chodzi nie o to, by rodziny były wyręczane ani tym bardziej uzależniane od pomocy, ale wręcz przeciwnie – by mogły jak najbardziej stanąć na własnych nogach i przezwyciężyć trudności oraz docelowo samodzielnie funkcjonować. Okres pracy trwa 2–3 lata, choć z tym niestety bywa różnie. Asysta obejmuje pomoc w zdobywaniu umiejętności prowadzenia gospodarstwa domowego, ale także może wiązać się ze wzmacnianiem w innych sferach: kontaktów społecznych, aktywności edukacyjnej czy rynku pracy. Asystent, jeśli to uzasadnione, może pomóc w podnoszeniu kwalifikacji zawodowych, poszukiwaniu pracy i jej utrzymaniu. Część problemów rodzin wiąże się wszak z bezrobociem albo nieaktywnością zawodową (gdy ktoś pracy nie wykonuje i jej nie poszukuje) oraz towarzyszącym temu ubóstwem i biernością, a niekiedy wręcz apatią. Część dorosłych z rodzin objętych asystą ma ograniczone, zawężone lub zdezaktualizowane kwalifikacje, więc nieraz trudno im wejść na rynek pracy i w ogóle szukać umiejętnie pracy. A bywa, że nawet po jej znalezieniu, nie wszystkim może się udać ją na dużej utrzymać, choćby w związku z innymi problemami jak uzależnienia czy zaburzenia zdrowotne i psychiczne. Ustawa wskazuje, że asystent może udzielać też pomocy rodzinom w rozwiązywaniu problemów socjalnych, psychologicznych oraz wychowawczych, co wykracza poza czysto ekonomiczne trudności. Należy podkreślić, że asystent pracuje nie tylko z rodziną biologiczną dziecka, ale także współpracuje z rodziną zastępczą, rodzinnym domem dziecka oraz placówką opiekuńczo-wychowawczą, jeśli dziecko tam trafi z rodziny przechodzącej czasowe trudności. Oprócz działań typowo pomocowych asystentowi przypisano w ustawie także: podejmowanie działań interwencyjnych i zaradczych w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa dzieci i rodzin, prowadzenie stosownej dokumentacji oraz monitorowanie sytuacji rodziny już po zakończeniu pracy z nią, a także sporządzanie, na wniosek sądu, opinii o rodzinie i jej członkach. Dodajmy też, że w ramach skierowanego do osób niepełnosprawnych i ich bliskich programu „Za życiem”, przyjętego pod koniec 2016 r., asystentom przewidziano zadanie koordynacji i pomocy w poruszaniu się w skomplikowanym „systemie” wsparcia dla rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem.
Osoby, które podejmują się tego zadania, muszą mieć odpowiednie kwalifikacje – albo ukończone odpowiednie studia, albo odpowiednie kursy – oraz legitymować się dokładniej określonym w ustawie doświadczeniem w pracy z dzieckiem lub rodziną.
Możliwe opóźnienia na starcie
O przydzieleniu asystenta rodzinie decyduje ośrodek pomocy społecznej po dokonanym wcześniejszym rozpoznaniu środowiskowym jej sytuacji. Na tym odcinku mogą jednak zachodzić pewnie blokady i opóźnienia. Problemem jest bowiem to, że wiele przypadków trudnych zawczasu nie trafia w obszar zainteresowania i oddziaływania pomocy społecznej. A to sprawia, że pomoc nie zawsze zostanie skierowana w porę, kiedy można problem złagodzić już w zarodku. Raport NIK z 2015 r. na temat pomocy rodzinom zagrożonym odebraniem dzieci pokazał, że bardzo często ośrodek podejmuje działanie dopiero wtedy, gdy dana osoba sama zgłosi się o pomoc. A przecież w przypadku najcięższych i najbardziej kompleksowych problemów możemy mieć do czynienia z osobami, które z różnych względów nie są skłonne lub nie są w stanie zgłosić się po wsparcie. Ostatni raport NIK pokazał, że w przypadku osób ubogich gminy raczej reagują na zgłoszenia niż same aktywnie i wyprzedzająco diagnozują problemy w rodzinie i środowisku. Tym bardziej zjawisko to może występować w przypadku jeszcze mniej uchwytnych, a nierzadko jeszcze bardziej wstydliwych problemów niż trudna sytuacja materialna, np. przemoc domowa, choroba (zwłaszcza psychiczna) w rodzinie czy uzależnienia. Barierą szybkiego reagowania i ewentualnego przydzielania asystenta rodzinie mogą być także realia funkcjonowania pomocy społecznej i pracowników socjalnych, co już swego czasu – na podstawie innego raportu NIK – omawiał na łamach „Przewodnika” Piotr Wójcik. Niskie uposażenie, trudne warunki lokalowo-infrastrukturalne i przeładowanie obowiązkami administracyjnymi sprzyjają scenariuszowi, w którym rzeczywiste problemy nie zostaną w porę dostrzeżone przez pracowników ośrodka pomocy społecznej. Asystent rodziny może więc nieraz w ogóle nie trafić tam, gdzie istotnie mógłby pomóc.
Duża odpowiedzialność i niskie wynagrodzenie
Ograniczeniem skuteczności wykorzystania pracy asystenta rodziny może być to, że zbyt wiele rodzin trafia pod jego opiekę, a także sam proces asysty trwa zbyt krótko. Zgodnie z ustawą asystentowi nie powinno podlegać więcej niż 15 rodzin, ale bywa, że limit ten jest przekraczany.
Z jednej strony może wynikać to z niewystarczającego (w stosunku do potrzeb) poziomu zatrudnienia osób wykonujących ten zawód przez samorząd, z drugiej z nie zawsze wystarczającej stabilności warunków pracy asystentów i ich wynagrodzenia. Choć rośnie odsetek asystentów zatrudnionych na umowę o pracę (aczkolwiek nie zawsze oznacza to pełen etat), część osób wykonuje tę profesję w ramach słabiej zabezpieczonej umowy zlecenia. Zmniejsza to trwałość pracy w jednym miejscu, a także przekłada się na ogólną rotację kadr. Z perspektywy pracy z rodziną w kryzysie, która wymaga stabilności i długotrwałości współpracy, jest to okoliczność potencjalnie ograniczająca skuteczność rozwiązywania problemów. Takie też konkluzje płynęły z raportu Najwyższej Izby Kontroli sprzed paru lat. Płace asystentów – podobnie jak w przypadku wielu innych profesji w sektorze szeroko pojętej pomocy społecznej – są relatywnie skromne, a odpowiedzialność ogromna. Jak czytamy na portalu Wynagrodzenia pl Sedla&Sedlak na podstawie prawie 100-osobowej próby asystentów rodziny: „Miesięczne wynagrodzenie całkowite (mediana*) na tym stanowisku wynosi 3040 zł brutto. Co drugi asystent rodziny otrzymuje pensję od 2620 zł do 3630 zł. 25 proc. najgorzej wynagradzanych asystentów rodzin zarabia poniżej 2620 zł brutto. Na zarobki powyżej 3630 zł brutto może liczyć grupa 25 proc. najlepiej opłacanych asystentów rodzin” (wynagrodzenia.pl, aktualizacja za styczeń 2020). W przeliczeniu na wartości netto oznacza to, że jedna czwarta zbadanej próby zarabiała poniżej 2 tys. zł na rękę, a łącznie aż połowa poniżej 2231 zł.
Warto dodać, że choć zatrudnianiem asystentów zajmują się jednostki samorządu terytorialnego, resort pracy co roku ogłasza konkurs, w ramach którego gminy i powiaty mogą zgłaszać zapotrzebowanie na dofinansowanie wynagrodzeń asystentów (a także koordynatorów pieczy zastępczej). Przykładowo w 2019 r. na ten cel przewidziano 75 mln zł z resortowych funduszy. Być może ta kwota powinna być wyższa lub jeszcze na innych zasadach przyznawana, zwłaszcza dziś, gdy samorządy stoją pod presją jeszcze większych wydatków na inne cele (choćby w związku z koronawirusem) i też potencjalnie niższe roczne przychody z podatków. Pewnym zastrzykiem środków na opłacanie asystentów okazał niedawno ogłoszony program „Asystent rodziny”, przewidujący jednorazowy dodatek dla asystentów pracujących w trudnym czasie pandemii. Na ten cel ministerstwo przewidziało około 5,3 mln zł. Kierunek słuszny, ale czy wystarczający? Gdy piszę ten tekst, środowisko asystentów nie ma też pewności, czy ów program jednorazowego wsparcia nie zastąpi dotychczasowego programu wspierania samorządów w zatrudnieniu asystentów (jak we wspomnianym wyżej programie z 2019 r. w kwocie 75 mln zł). Analogiczny program nie został jeszcze ogłoszony, a środowiska pracowników pomocy społecznej wysłały w tym celu zapytanie do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Nie tylko pieniądze
Mówiąc o niedogodnościach dla wykonujących ów zawód, trzeba pamiętać także o aspektach pozamaterialnych. Wszak to praca w sercu ludzkich problemów i nieszczęść, z których nie wszystkie uda się pokonać, a klimat współpracy z asystentem bywa niekorzystny. Trudno się temu dziwić, skoro dotykamy tak wrażliwej sfery jak stosunki rodzinne. Zagrożenie wypaleniem – jak pokazują niektóre badania – jest u wykonujących tę profesję wysokie.
Ponadto, jak wiadomo ze statystyk, pracownicy socjalni to jeden z zawodów najbardziej zagrożonych wypadkami przy pracy. Dotykać to siłą rzeczy musi także asystentów rodziny. Choć są oni, formalnie rzecz biorąc, odrębną komórką względem pracowników socjalnych, w praktyce pełnią funkcje pracy socjalnej z rodziną, na które pracownik zatrudniony w ośrodku pomocy społecznej nie zawsze w wystarczającym stopniu może sobie pozwolić. Choćby z uwagi na przeciążenie czynnościami administracyjnymi, związanymi z przyznawaniem, wypłatą i kontrolą świadczeń finansowych dla potrzebujących. Asystent rodziny jest z natury rzeczy jeszcze bardziej skoncentrowany na pracy w terenie – i to w środowiskach niekoniecznie bezpiecznych – wobec czego różnego rodzaju ryzyka dotyczą go szczególnie mocno. Asystenci rodziny i pracownicy socjalni jadą, mówiąc kolokwialnie, na jednym wózku, jeśli chodzi o niską gratyfikację i ogromną społeczną odpowiedzialność, jaka na nich ciąży. Gdy przed dwoma laty odbywały się protesty pracowników socjalnych, postulaty, które wówczas kierowano do rządzących, obejmowały expressis verbis także asystentów rodziny. Można o tym szerzej przeczytać na stronie Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.
Konieczne wsparcie
Dodatkowe wsparcie (które według mnie powinno być jednak nie tylko jednorazowe) w dobie szalejącego koronawirusa to na pewno zasadny kierunek skierowania dodatkowych środków publicznych dla tych służb socjalnych. Z jednej strony czas ten sprzyja nasileniu problemów, z jakimi borykają się rodziny, z drugiej strony praca z nimi – w związku z reżimem społecznego dystansowania – jest jeszcze bardziej obciążająca i niebezpieczna niż we wcześniejszym okresie. Choć sfery problemów życiowych, w tym wychowawczo-opiekuńczych, nie należy sprowadzać tylko do obszarów polskiej biedy i wykluczenia, nie da się ukryć, że pewna część rodzin z problemami żyje w warunkach trudnych, niekiedy wręcz urągających ich godności. Są to niekiedy przetłoczone miejsca mieszkalne, czasem bez osobnych toalet przypadających na zamieszkiwane przez rodzinę lokum. W tych warunkach trudno jest zachować zasady społecznego dystansowania i sanitarne normy zapobiegające rozprzestrzenianiu się zakażeń. Asystent rodziny pracujący w tym środowisku sam również jest więc w grupie ryzyka, a także może – przemieszczając się między rodzinami – przenosić nieświadomie wirusa. Dodatkowe wsparcie w pełni się więc asystentom należy.
Społeczna inwestycja
By nie kończyć tego tekstu w sposób pesymistyczny, zaznaczmy, że są świadectwa i badania wskazujące, że tam, gdzie asystenci pracują z rodzinami, bardzo często przynosi to pozytywne efekty w postaci przezwyciężania bądź łagodzenia wielorakich problemów, wzmocnienia kompetencji wychowawczych rodzin czy zapobiegania niektórym czarnym scenariuszom w ich życiu. Korzyści te mogą być zarówno w skali kraju, jak i na poziomie konkretnych przypadków jeszcze większe, gdy prestiż zawodu będzie rósł, a wraz z nim będzie istniało wyższe i systematyczne ich wynagrodzenie oraz poprawianie warunków ich pracy. Na przykład poprzez korzystnie skonstruowane umowy, odpowiednią liczbę rodzin pod opieką, wsparcie psychologiczne i szkoleniowe dla osób pracujących jako asystenci. Nie obejdzie się jednak bez reformowania całej infrastruktury wsparcia człowieka i rodziny w kryzysie. Sam asystent, choćby najlepiej przygotowany i zaangażowany, może napotkać w swojej pracy na poważne rafy. Dlatego ważne jest równoległe usprawnienie innych segmentów wsparcia: pomocy społecznej, rozwiązywania problemów alkoholowych, przeciwdziałania przemocy w rodzinie, przeciwdziałania bezrobociu i wykluczeniu mieszkaniowemu, ochrony zdrowia psychicznego, wsparcia psychologiczno-pedagogicznego młodzieży etc. Wszystkie te systemy wsparcia powinny być mniej lub bardziej skoordynowane i zintegrowane, choć to temat na osoby artykuł. Z pewnością warto o tym myśleć – choćby na przykładzie działalności omówionej tu szerzej instytucji asystenta rodziny – jako swoistej profilaktyce społecznej i inwestycji. Zainwestowanie w rozwój tejże asystentury to skuteczniejsze łagodzenie problemów rodzin i w konsekwencji zmniejszenie wielu ekonomicznych i społecznych kosztów. Najważniejszy jednak jest wymiar moralny: tym, którzy znajdą się w kryzysie, należy pomagać i to nie przez wyręczanie i uzależnianie od pomocy, ale właśnie asystowanie w pokonywaniu życiowych trudności.