Logo Przewdonik Katolicki

Czarna dziura dorosłości

Weronika Frąckiewicz
Il. Agnieszka Sozańska

Rozmowa z Bartłomiejem Jojczykiem o niskim priorytecie pieczy zastępczej w Polsce, potrzebach młodego dorosłego opuszczającego dom dziecka i wrzucaniu na minę rodziców zastępczych

Dlaczego Fundacja Dobrych Inicjatyw, która działa holistycznie na rzecz dzieci w instytucjonalnych placówkach pieczy zastępczej, zdecydowała się właśnie w tym roku przygotować raport o sytuacji młodych dorosłych opuszczających placówki opiekuńczo-wychowawcze?
– Nad raportem pracowaliśmy ponad półtora roku. Pierwsze prace rozpoczęły się w połowie 2022 r. W Fundacji Dobrych Inicjatyw od wielu lat pracujemy na rzecz instytucjonalnej pieczy zastępczej. Szukając fachowej wiedzy na temat losów wychowanków pod kątem tego, jak sobie radzą zawodowo, edukacyjnie, materialnie czy emocjonalnie po opuszczeniu placówek, zrozumieliśmy, że takich badań de facto nie prowadzono. To smutny obraz pokazujący, że temat pieczy zastępczej – ale przede wszystkim młodych ludzi opuszczających placówkę – nie był traktowany przez rządzących od 1989 r. w należyty sposób. Ci młodzi ludzie zostali umieszczeni w pieczy zastępczej, bo zostali na wielu płaszczyznach opuszczeni przez najbliższych. Placówka stała się ich bezpiecznym miejscem do życia i rozwoju, ale gdy ją opuszczają w wieku 18 lat lub trochę później, znów zostają sami, opuszczeni przez społeczeństwo i rządzących. Oczywiście mieliśmy intuicję, co się z nimi może dziać, gdyż podpowiadały nam to również informacje zwrotne od naszych podopiecznych. Jednak intuicja i dane wyrywkowe to jedno. Rzeczywistość przedstawia się jeszcze mniej kolorowo. To pokazały nam badania przeprowadzone na grupie ponad 800 osób, w której połowę stanowi młodzież, a drugą połowę kadra i specjaliści tam pracujący. Raport przedstawia całościowy obraz tego, jak wygląda perspektywa młodego człowieka, który z różnych powodów, niezależnych od siebie, jest umieszczany w pieczy zastępczej.

Dlaczego kwestia pieczy zastępczej w Polsce ma tak niski priorytet ważności?
– Należy cofnąć się o kilka kroków. Mało nas – jako społeczeństwo – interesuje to, co się dzieje za drzwiami mieszkania sąsiada. Gdy dziecko zostaje umieszczone w placówce albo w rodzinie zastępczej, podnosi się larum wśród wujków, ciotek i dziadków z pytaniami, co się stało, przecież wszystko było w porządku. Trauma rozstania i odejścia z domu rodzinnego jest bardzo trudnym momentem w życiu młodego człowieka. Ponad 90 proc. dzieciaków umieszczonych w placówkach opiekuńczo-wychowawczych ma rodziców biologicznych. Te dzieci nie są sierotami w sensie naturalnym, lecz społecznym. Decyzją sądu młody człowiek ma zostać umieszczony w bezpiecznym miejscu, gdyż jego rodzina przestała takim być. Około 16 tys. dzieciaków w Polsce jest w instytucjonalnej pieczy zastępczej, a ponad 55 tys. w rodzinnej pieczy zastępczej, z czego większość stanowią rodziny spokrewnione. Rodzinna piecza zastępcza przeżywa kryzys, gdyż jest coraz mniej kandydatów, którzy chcieliby zostać rodzicami zastępczymi, a ci, którzy zdecydowali się nimi być, wycofują się, gdyż sobie nie radzą. Ostatnia nowelizacja ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej wprowadziła de facto zakaz otwierania nowych placówek opiekuńczo-wychowawczych. W placówkach, które funkcjonują, jest olbrzymi problem z pracownikami, którzy rezygnują z pracy ze względu na warunki zatrudnienia. Może się okazać, że za dwa lub trzy lata nie będziemy mieć bezpiecznych miejsc dla młodych ludzi, którzy nie mogą przebywać w swoich rodzinach biologicznych. Już dziś jest kolejka dzieci, które czekają na to, aby zostać umieszczonymi w pieczy zastępczej, ale nie mogą, bo nie ma miejsc.

Pk_1_Start-w-doros-osc_psd_02.jpg

Jak system wspiera młodego człowieka, który opuszcza placówkę opiekuńczo-wychowawczą?
– Jest wiele wyzwań związanych z pieczą zastępczą instytucjonalną, zarówno finansowych, jak i organizacyjnych, dlatego gdy młody człowiek osiągnie dorosłość metrykalną, w interesie placówki jest, aby ją opuścił. Teoretycznie może pozostać w niej do 25 roku życia, jeśli kontynuuje naukę, jednak wszyscy oczekują wyprowadzki młodego dorosłego, ponieważ trzeba zrobić miejsce dla oczekujących dzieci. Trudno wyobrazić sobie współczesnego nastolatka, który dostaje walizkę, uścisk dłoni dyrektora, kilkanaście tysięcy na konto i musi rozpocząć samodzielne, odpowiedzialne życie. Byłoby to wymagające nawet dla młodego człowieka z pełnej, kochającej się rodziny. Młodzi dorośli opuszczający pieczę instytucjonalną to wspaniali ludzie, którzy mają mnóstwo negatywnych doświadczeń z dzieciństwa i trzeba im te doświadczenia pomóc przepracować. Proces usamodzielnienia, czyli opuszczenia placówki opiekuńczo-wychowawczej, jest tak naprawdę fikcyjny. Nie ma realnych narzędzi wspierania młodego człowieka i przygotowania go do stanięcia na własnych nogach. Gdy opuszcza placówkę, przestaje istnieć dla systemu. Teoretycznie istnieje funkcja opiekuna usamodzielnienia, czyli osoby, która ma wspierać wychowanka w wejściu w dorosłość. Problemem jest to, że opiekun usamodzielnienia nie podlega żadnej weryfikacji ani nie dostaje wynagrodzenia. Nierzadko rolę tę pełnią wychowawcy, ale tylko teoretycznie, gdyż w praktyce nie mają czasu ani możliwości ze względu na liczbę obowiązków wynikających z pracy w placówce. Cały system wsparcia usamodzielniania jest archaiczny i niedostosowany do współczesnych potrzeb młodego człowieka. W takich warunkach nawet najwybitniejsi młodzi ludzie by sobie nie poradzili. Przez to, że młodzi dorośli nie mają dokąd pójść, wielu z nich wraca do środowisk dysfunkcyjnych, czyli swoich rodzin biologicznych. Rodzice nierzadko przypominają sobie o swoim dziecku na kilka miesięcy przed opuszczeniem przez nie  placówki, licząc na to, że skorzystają z pieniędzy, które otrzyma ono po opuszczeniu domu dziecka. Dbają o relację do czasu, aż skończą się pieniądze. Nie mamy informacji, w jakim stopniu, ale kryzys bezdomności dotyczy również młodych dorosłych opuszczających placówki opiekuńczo-wychowawcze. Często niestety młodzi ludzie z systemu pieczy instytucjonalnej przechodzą do systemu pomocy społecznej. Jeśli do kogoś trafiają argumenty ekonomiczne, powiem wprost: nam, jako państwu i społeczeństwu, po prostu się to nie opłaca. Bardziej opłacalne jest, aby młody człowiek poszedł do pracy, założył rodzinę i płacił podatki, niż był beneficjentem pomocy społecznej. To są dzieciaki, które zostały oszukane przez system dwa razy. Pierwszy raz, gdy umieszczane były w pieczy zastępczej i mówiło się im, że wszystko będzie dobrze, a drugi raz gdy opuszczały placówkę – podawało się im dłoń i życzyło powodzenia. Nie będzie powodzenia, jeśli zachowamy ten system, który dziś funkcjonuje.

Jakie są potrzeby młodego człowieka opuszczającego dom dziecka i rozpoczynającego dorosłe życie?
– 30 proc. przebadanych młodych ludzi stwierdziło, że nie otrzymało żadnej pomocy emocjonalnej. O ile nakazy zapisane w ustawie można wypełnić i skontrolować, o tyle potrzeby niematerialne są niemierzalne. Średni wiek opuszczenia domu przez młodego człowieka w Polsce wynosi 29 lat, co oznacza, że młodzi ludzie wychowujący się w pełnych rodzinach średnio o 11 lat później wchodzą w dorosłość niż ich rówieśnicy z placówek opiekuńczo-wychowawczych. Dziecko poranione na wiele sposobów wchodzi w tę dorosłość w osiemnastym roku życia lub chwilę później. Jego stan emocjonalny jest nierzadko mocno nadszarpnięty. Największą potrzebą, którą zdiagnozowaliśmy za pomocą naszego raportu, jest potrzeba mieszkania, bezpiecznego miejsca po opuszczeniu placówki. O ile w Warszawie dostępność mieszkań treningowych nie prezentuje się najgorzej, o tyle w pozostałych miejscach Polski, zwłaszcza na terenach małomiasteczkowych i wiejskich, jest fatalnie. Powszechne jest również to, że jeżeli już powstają tego typu mieszkania treningowe czy chronione, tworzy się je w dzielnicach, gdzie mieszkają ludzie o różnych niewydolnościach społecznych. I tak np. decyzją sądu w wieku 12 lat dziecko zabierane jest z dysfunkcyjnej rodziny do bezpiecznego miejsca, jakim jest placówka opiekuńczo-wychowawcza, a w wieku 18 lat musi je opuścić. Przy dużej dawce szczęścia dostanie mieszkanie chronione czy treningowe, ale w miejscu, w którym będzie stykało się na co dzień z tym wszystkim, z czym stykać się nie powinno. To wszystko nam pokazuje, gdzie są priorytety rządzących, władz lokalnych, ale też nas jako społeczeństwa. Dzieciaki nie wyjdą na ulicę, nie będą protestować. W ostatnich latach była silna wola polityczna, aby dzieci nie umieszczać w pieczy zastępczej. Obowiązywał trend, aby zrobić wszystko, żeby dziecko zostało w rodzinie biologicznej, nieważne jaka ona była. Wiemy, jak to się skończyło w przypadku Kamilka z Częstochowy, ale nie mamy danych, ile dzieci żyje w środowisku przemocowym. Sędziowie z powodów bardziej ideologicznych niż praktycznych nie decydują o odebraniu rodzicom praw rodzicielskich. Wokół pieczy zastępczej instytucjonalnej narosło wiele mitów. Dzieci w placówkach próbuje się infantylizować. Obsypując je prezentami uzyskanymi w zbiórkach zazwyczaj przedświątecznych, trochę próbujemy zagłuszać nasze społeczne sumienie. Nierzadko dzieci i młodzież z placówek przedstawiane są jako patologia, reprezentują tylko dysfunkcję nie do nadrobienia. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z raportem, gdyż pokazuje on czarno na białym, kim tak naprawdę są ci młodzi ludzie i czego potrzebują.

Jednym z głównych zasobów człowieka wkraczającego w dorosłość są relacje. Jakie są zasoby młodego dorosłego opuszczającego placówkę opiekuńczo-wychowawczą?
– Na pracownikach placówek opiekuńczo-wychowawczych ciąży obowiązek próby odbudowania relacji z rodziną dziecka. Jest to bardzo trudne, nierzadko niewykonalne zadanie. Zazwyczaj dzieci są z rodzin alkoholowych. Początkowo rodzice bardzo się starają, żeby odzyskać dziecko, przestrzegają zaleceń sądu, przyjeżdżają odwiedzać dziecko. Z upływem czasu rodzice, którzy są niewydolni wychowawczo, dochodzą do wniosku, że dziecko ma zapewnioną doskonałą opiekę instytucji, więc po co się starać. Zaczynają odwiedzać dziecko coraz rzadziej, aż w pewnym momencie znikają. Jako fundacja staramy się pracować z dziećmi na różnych płaszczyznach. Organizujemy obozy, na których diagnozujemy obszary, w których możemy tym dzieciom pomóc. Podstawowym elementem jest zazwyczaj psychoterapia. Szukamy finansowania, aby w ośrodkach miejskich i wiejskich móc opłacić dzieciom pomoc psychologiczną. Wspieramy dzieci również stypendiami naukowymi, edukacyjnymi czy zawodowymi związanymi z ich potencjałem czy pasjami. Tworzymy również warsztaty z kompetencji miękkich, jak np. kompetencje komunikacyjne. Jednak ani fundacja, ani wychowawcy nie zastąpią dzieciom relacji rodzicielskiej. Nasz raport jasno pokazuje, co umieściliśmy w zaleceniach poraportowych, że ważne jest, aby w życiu dziecka pojawił się jeden mądry, dorosły człowiek jeszcze w placówce. Osoba ta powinna mieć przygotowanie psychologiczne lub pedagogiczne, a jej praca musiałaby być dostatecznie wynagradzana. Ten mądry dorosły byłby z dzieckiem w momencie wyjścia z placówki i przeprowadziłby je przez ten proces, a także towarzyszyłby przez kolejne dwa, trzy lata jako wsparcie, do którego młody człowiek mógłby się zwrócić. Dzieci z placówek obecnie nie mają kogoś takiego. Ostatnia nowelizacja ustawy gwarantuje, że teoretycznie dziecko może wrócić do placówki do 30 roku życia. Zapis ten nie spotkał się z entuzjazmem środowiska pieczy zastępczej z wielu powodów. Po pierwsze nie ma miejsc w placówkach, a po drugie – jak umieścić dwudziestokilkuletniego dorosłego człowieka w środowisku dwunasto- lub trzynastolatków? Znowu mamy zapis w ustawie, ale jest on martwy.

Może warto odpuścić starania o pieczę zastępczą instytucjonalną, a wszelką energię wsparcia skierować w stronę pieczy zastępczej rodzinnej?
– Od 30 lat funkcjonuje taka koncepcja działania i obecnie mamy efekt, którego dowodem jest nasz raport. Od wielu lat mówi się o tym, że placówki się zamknie, że to już jest ostatni moment. W ten sposób deprecjonuje się miejsce, jakim jest placówka, oraz pracę kadry i specjalistów, którzy bardzo często nadwyrężają się, aby pomóc młodemu człowiekowi. Jest wiele powodów, dla których proces deinstytucjonalizacji pieczy zastępczej nigdy nie przebiegnie do końca. Placówki opiekuńczo-wychowawcze powinny być uzupełnieniem systemu pieczy zastępczej, chociażby dlatego, że część rodzin zastępczych po prostu sobie nie radzi i należy umieścić dzieci w innym miejscu. Są również coraz trudniejsze przypadki wśród dzieci i młodzieży, które potrzebują pomocy i zaangażowania specjalistów. Na placówki i rodziny zastępcze powinniśmy patrzeć przez jeden pryzmat: bezpiecznego miejsca dla dziecka. Kierunek rozwoju pieczy zastępczej jest dobrym kierunkiem, ale w pierwszej kolejności muszą powstać systemowe rozwiązania wsparcia dla rodzin zastępczych. Ostatnio powstała kampania społeczna, przygotowana na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Moim zdaniem jest to bardzo nieodpowiedzialny ruch, gdyż nie można zachęcać ludzi do czegoś, co nie działa. Jeśli wcześniej nie utworzymy warunków wsparcia dla tych rodziców, to jedyną rzeczą, jaką osiągniemy, będzie frustracja nowych osób, które się zaangażowały. Coraz więcej dzieci wraca z rodzin zastępczych do placówek opiekuńczo-wychowawczych. Cierpią one na wtórną traumatyzację, gdyż rodzina zastępcza, z powodu braku wsparcia, nie mogła im pomóc.

Z raportu fundacji i naszej rozmowy wyłania się nieciekawy obraz pieczy zastępczej w Polsce. Ma Pan nadzieję na zmiany systemowe?
– Raport jest pierwszym krokiem pokazującym, że wierzę w zmianę. Drugim było zbudowanie koalicji organizacji pozarządowych, trzecim krokiem była konsultacja wyników raportu ze środowiskiem pieczy zastępczej, czwartym krokiem jest opowiadanie o tym raporcie w mediach, czyli to, co teraz robię. Natomiast piątym krokiem będzie ścieżka public affair, czyli rozmowy z różnymi środowiskami. Podczas pracy nad raportem udało nam się skonsolidować środowiska organizacji pozarządowych zajmujących się tematyką wspierania dzieci z placówek. Zaangażowaliśmy nową rzeczniczkę praw dziecka Monikę Hornę-Cieślak, która obecna była na konferencji prasowej na temat raportu. Mam nadzieję, że jej udział tuż przed przejęciem roli rzeczniczki praw dziecka pozwoli wysoko postawić temat pieczy zastępczej w jej przyszłych działaniach. Powinniśmy rozmawiać ze wszystkimi opcjami politycznymi, gdyż uważamy, że jest to temat, który powinien być ponad podziałami, w który nie powinna się wkradać żadna ideologia, ani z prawej, ani z lewej strony sceny politycznej czy nastrojów społecznych. Mówimy o bezpieczeństwie najmłodszych obywateli naszego państwa i jesteśmy zobowiązani im to bezpieczeństwo zapewnić w warunkach jak najbardziej zbliżonych do warunków, jakie mają dzieci w bezpiecznych rodzinach biologicznych. W najbliższym czasie czekają nas dwie duże konferencje, podczas których będziemy starali się zinterpretować wyniki badań i zaprosić świat akademicki, a także środowiska pieczy zastępczej i rodzin zastępczych, do konsultacji na temat tego, w jakim kierunku powinny pójść wszelkie zmiany.

---

BARTŁOMIEJ JOJCZYK
Prezes Zarządu Fundacji Dobrych Inicjatyw. Absolwent zarządzania projektami międzynarodowymi Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Absolwent rocznego programu PROMENGO dla managerów NGO, uczestnik licznych szkoleń i warsztatów dla organizacji pozarządowych

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki