Logo Przewdonik Katolicki

Most nad niespokojną wodą

Joanna Mazur
fot. www.fspa.org/Zuzanna Szczerbińska/PK

Śpiewała na konferencji amerykańskiego episkopatu, z dumą nosiła etniczne stroje i sprzeciwiała się dyskryminacji czarnoskórej ludności. W USA trwa proces beatyfikacyjny siostry Thei Bowman.

Chcę przedstawić moich czarnych przyjaciół, moim meksykańskim, azjatyckim i anglosaskim przyjaciołom. Chcę być mostem ponad niespokojną wodą. Mogę wziąć Cię za rękę i zaprowadzić do mojej czarnej społeczności. Mogę też pójść z tobą do twojej społeczności nie jako ktoś obcy, ale jako twoja siostra” – mówiła z przekonaniem w jednej z telewizyjnych audycji.

„Sprawię, że mnie polubią!”
Siostra Thea urodziła się w 1937 r. w Yazoo City w stanie Missisipi jako Bertha Bowman. Jej ojciec był lekarzem, matka nauczycielką, a dziadkowie niewolnikami. Dorastała, czerpiąc mądrość od swojej afroamerykańskiej społeczności, szczególnie od tzw. starszyzny. Zasłuchiwała się w tradycyjnych opowieściach, piosenkach i modlitwach. Największą nauką, jaką wtedy wyciągnęła, była zasada: Dostałaś? Daj! Nauczyłaś się? Nauczaj innych! (If you get, give – if you learn, teach).
Wychowana w środowisku metodystycznym, w wieku dziewięciu lat, za zgodą rodziców, postanowiła wstąpić do Kościoła katolickiego. Ta zmiana była podyktowana zachwytem dziewczynki nad działalnością katolików na rzecz osób wykluczonych i ubogich. Szczególnie urzekły ją siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Wieczystej Adoracji, do których szkoły zaczęła uczęszczać. W wieku 15 lat postanowiła wstąpić do tego zgromadzenia i przeprowadziła się do Winsconsin. Rodzice zdecydowanie sprzeciwiali się jej wstąpieniu do zakonu, a przekonał ich dopiero strajk głodowy upartej córki. Ojciec przekonywał ją, że nikt jej w zakonie nie polubi, a ona z pewnością siebie odpowiadała: „Sprawię, że mnie polubią!”.
Siostra Thea była jedyną Afroamerykanką w zgromadzeniu. Spotkała się również tam z kilkoma przejawami rasizmu, ale zyskała sympatię sióstr swoją autentyczną radością i pięknym śpiewem. – Miała głos jak gwiazda opery i śpiewała naprawdę pięknie, a ludzie uwielbiali być z nią – mówi s. Charlene Smith FSPA, która przez 35 lat przyjaźniła się z s. Bowman. Wiele sióstr chciało siedzieć obok niej w kaplicy podczas modlitw, aby cieszyć się z jej śpiewu, tańca, ale także bogatej ekspresji. Śpiew był tak ważną częścią jej życia, że śpiewała bez przerwy – albo na głos, albo w głowie – jak twierdzą bliskie jej siostry. Śpiewała na przemówieniach i potrafiła na poczekaniu stworzyć nową pieśń odpowiadającą treścią danej sytuacji. Tak bardzo kochała muzykę, że upierała się, aby każdej piosenki wysłuchać do końca. Często kazała siostrom siedzieć w zaparkowanym aucie, aby nie urywać muzyki w połowie. Szczególną rolę s. Bowman odegrała w pracy nad nowym katolickim hymnem: Lead Me, Guide Me: The African American Catholic Hymnal.

„Pojednanie zaczyna się poza kościołem”
Siostra Thea studiowała język angielski na Uniwersytecie Viterbo, gdzie zdobyła tytuł licencjata. Następnie uczyła się na Katolickim Uniwersytecie Amerykańskim w Waszyngtonie, gdzie zdobyła tytuł magistra, a w 1969 r. obroniła doktorat. Już w latach 50. zaczęła uczyć w katolickiej szkole podstawowej w La Crosse, co w przypadku afroamerykańskich kobiet było wówczas rzadkością. Później uczyła angielskiego na wszystkich poziomach, włączając w to wykłady na wyższych uczelniach. Była znana z tego, że każdego ucznia traktowała indywidualnie. Dopasowywała swój styl nauczania w zależności od tego, czy miała do czynienia z uczniami słabszymi, czy wybitnymi. Pracowała w wielu krajach, a na początku lat 70. wróciła do La Crosse, gdzie została dziekanem wydziału języka angielskiego.
W roku 1978 s. Bowman przeprowadziła się do Cantonu, do starzejących się rodziców, aby zaopiekować się nimi, za zgodą swojego zgromadzenia i miejscowego biskupa Josepha Bernarda Bruniniego, który zaproponował jej prowadzenie biura stosunków międzykulturowych w diecezji Jackson. „Uważam, że pojednanie między ludźmi zaczyna się poza kościołem – mówiła s. Bowman. – Jeżeli kochamy się nawzajem, przyjaźnimy się i spotykamy poza nim, wtedy możemy wchodzić do Bożego Domu świętować i razem się modlić. Ale dla mnie wspólna modlitwa, gdy nie jesteśmy jedno, gdy nie próbujemy budować mostów ponad tym, co nas dzieli, nie jest miła Bogu” – twierdziła, podkreślając wagę wzajemnych relacji. Siostra Bowman brała udział w powołaniu Ogólnokrajowej Konferencji Czarnoskórych Sióstr (National Black Sisters Conference) i opowiadała się za zwiększoną reprezentacją afroamerykańskich duchownych wśród liderów Kościoła.

„Czy słyszysz mnie, Kościele?”
Przez wiele lat dała się poznać jako charyzmatyczna ewangelizatorka. Podczas swoich wystąpień nie ograniczała swojej ekspresji – śpiewała, tańczyła i spontanicznie gestykulowała, ale przede wszystkim zachęcała swoją publiczność do walki o swoje prawa.
Rok przed śmiercią, w 1989 r., siostra Thea, jako pierwsza Afroamerykanka przemawiała na posiedzeniu episkopatu Stanów Zjednoczonych. Poruszała się już wtedy na wózku ze względu na chorobę nowotworową, z którą zmagała się od 1984 r. Swoje przemówienie rozpoczęła śpiewem: „Czasami czuję się jak dziecko bez matki. Czy słyszysz mnie, Kościele? Czy mi pomożesz? Jezus powiedział, że Kościół jest moim domem”. Chciała mówić do biskupów jak „serce do serca” i jak siostra do braci. Mówiła dobitnie, jak ważne jest to, by do katolicyzmu wnosić dziedzictwo afroamerykańskie. „Co to znaczy być Afroamerykanką i być katoliczką? To znaczy wnosić to wszystko, kim jestem. Wszystko. Wszystko, co mam. Wszystko, kim mam nadzieję się stać. To znaczy wnosić całą moją historię, moje tradycje, moje doświadczenie, moją kulturę, moją afrykańsko-amerykańską pieśń, taniec i gesty oraz mój sposób poruszania się, nauczania, głoszenia, uzdrawiania i odpowiedzialności jako dar dla Kościoła” – powiedziała. Po wystąpieniu zaprosiła biskupów, by przyłączyli się do niej, śpiewając i kołysząc się w rytm znanego utworu stworzonego przez afrykańskich niewolników – We Shall Overcome (Zwyciężymy).

„Nie szukam sensu w cierpieniu”
W roku 1984 s. Bowman straciła oboje rodziców oraz zachorowała na raka piersi. Ze względu na bolesne przerzuty do kości poruszała się na wózku, ale nie zaprzestała głoszenia Ewangelii z wielką radością. Powtarzała, że chce być aktywna do ostatniego dnia swojego życia. Kilka dni przed śmiercią powiedziała: „Jednoczymy się z odkupieńczym dziełem Chrystusa, wykonując dzieło jednania, wprowadzając pokój, dzieląc się dobrą nowiną o Bogu obecnym w naszym życiu, stając się dla braci i sióstr świadectwem Bożego uzdrowienia, Bożego przebaczenia i Jego bezwarunkowej miłości”. Zapytana o sens cierpienia odpowiedziała: „Nie szukam sensu w cierpieniu, szukam sensu w moim życiu i codziennym szukaniu woli Boga”. Gdy znajomy ksiądz John Ford zapytał ją o to, co ma powiedzieć na jej pogrzebie, odparła: „Powiesz, że ja nie umieram, ja wracam do domu jak spadająca gwiazda”.
Siostra Bowman zmarła 30 marca 1990 r. Według jej życzenia na nagrobku pod imieniem i nazwiskiem widnieje słowo „Próbowała”, aby upamiętnić to, jak próbowała kochać Boga i ludzi. Obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny, który został zainicjowany w diecezji Jackson w 2018 r.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki