Logo Przewdonik Katolicki

Bez znieczulenia

Natalia Budzyńska
fot. motortion AS

Przeczytałam fragment książki Nigdy więcej Anny Zamojskiej, ofiary pedofila. Księdza pedofila. Jednej z ofiar. Teraz mam wybór: kupić książkę i przeczytać ją do końca, całą? Mimo że ten krótki fragment zamieszczony na fb „Więzi” sprawił, że nie mogę dojść do siebie, że kawa, którą właśnie popijam, już tak nie smakuje, a słońce wcale nie cieszy? Naprawdę chcę wchodzić w tak okrutne historie? Burzyć sobie nastrój, psuć dzień, wyrzekać się dobrego humoru i ochoty do żartów?

Na Facebooku pod publikowanymi treściami można kliknąć na ikonkę reakcji, do wyboru: lubię to, wow, haha, wrr, przykro mi. Bezwiednie klikam na tę ostatnią, zalaną łzami, bo przecież wypada jakoś zareagować na to okrucieństwo. Ale emocje we mnie są różne, łącznie z wściekłością (a więc „wrr”).

Nadal zastanawiam się, czy chcę kupić książkę Anny Zamojskiej. Chcę i nie chcę. Są takie książki, które bolą, szczególnie kiedy opowiadają prawdziwe historie. Bolała mnie na przykład lektura książki Cezarego Łazarewicza Żeby nie było śladów o śmierci Grzegorza Przemyka. Bolała mnie książka Ewy Winnickiej Był sobie chłopczyk o kilkuletnim chłopcu odnalezionym w stawie. Boli prawda o przemocy. Boli przemoc. Szczególnie ta, która dotyka najsłabszych, szczególnie wtedy, gdy pochodzi z rąk osób najbardziej zaufanych. A więc: czytać czy nie czytać? Psuć sobie popołudnie czy nie, a może lepiej je sobie uprzyjemnić? Wiem doskonale, o czym piszę, ponieważ wiele osób miało podobne odczucia wobec mojej książki Dzieci nie płakały. Ciągle słyszę pytania, jak mogłam przeżyć emocjonalnie zanurzenie się w tak odstręczającej tematyce jak nazistowskie eksperymenty paramedyczne na dzieciach.

Dla mnie ten wybór nie jest trudny, jest wręcz oczywisty: czytać! To jest głos ofiar, a czasem jedyne, co możemy zrobić dla nich, to w ich głos się wsłuchać. Niech mówią, niech wreszcie mówią. Uczestnicząc w ich bólu, sprawiamy, że on nabiera sensu – jakkolwiek dziwnie i bulwersująco to brzmi. Nie zakrywajmy oczu i uszu, nie odwracajmy się plecami i nie udawajmy, że nic się nie stało. I nie stawajmy po stronie tych, którzy będą teraz Annę Zamojską oskarżać o „temat na czasie”. To byłoby dopiero okrucieństwo. O grzechu pedofilii w Kościele nie wolno nam zapomnieć ani na chwilę, nie można „zmienić tematu”, nie wolno mówić, że już „dość o tym”. Taka postawa oznacza, że stajemy po stronie sprawców, bagatelizujemy ich czyny. Tak myślę, jestem o tym przekonana.

Nie chcę potrzebować znieczulenia na prawdziwe historie życia. Nie musi zawsze być świetnie, i nie chciałabym myśleć, że moja codzienność jest wystarczająco trudna, żeby katować się tak bolesną lekturą. A więc czytać.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki