Logo Przewdonik Katolicki

Męskie emocje

Katarzyna Frużyńska
fot. Lidia Piasecka

Dziewczynki mają większe przyzwolenie na wyrażanie szerszej gamy uczuć – od radości do smutku, a chłopcy są częściej uczeni ich hamowania. W konsekwencji mężczyźni nie rozpoznający swoich uczuć są zjawiskiem tak częstym, że… w jakim sensie normalnym.

Mężczyźni w porównaniu z kobietami mniej mówią o swoich emocjach. Ich empatia przejawia się w dużej mierze w działaniu i poszukiwaniu rozwiązań, kobieca z kolei – w wysłuchaniu i zrozumieniu. Oba sposoby doskonale się równoważą, ale bywają też przyczyną konfliktów – jak w książce Deborah Tannen Ty nic nie rozumiesz, kiedy żona po mastektomii skarży się mężowi, że jest jej smutno i inaczej postrzega teraz swoją kobiecość, na co on szybko znajduje radę, że przecież może pomyśleć o implantach.
 
Wrażliwcy w brzuchu mamy
Już w trakcie ciąży dzieci płci męskiej są bardziej podatne na stres. Według badań ze szpitala klinicznego San Cecilio w Granadzie przeprowadzonych w trakcie 56 ciąż dziewczynki w brzuchu matki lepiej radzą sobie ze stresem niż chłopcy, mają też większą obronę antyoksydacyjną (przed wolnymi rodnikami) oraz lepszą ochronę i naprawę uszkodzonych cząsteczek na swoich błonach komórkowych niż płody męskie. Hormony męskie opóźniają też dojrzewanie płuc, stąd nie jest przypadkiem, że dwie trzecie dzieci rodzących się z niewydolnością oddechową to chłopcy. Płody męskie rosną również w szybszym tempie niż żeńskie, przez co są w grupie podwyższonego ryzyka niedożywienia, zwłaszcza w obszarach biedniejszych. Historia pokazuje też, że w czasach głodu liczba narodzin chłopców wyraźnie spadała w porównaniu do urodzeń dziewczynek.
Co ciekawe, niemowlęta płci męskiej są częściej bardziej emocjonalne niż ich rówieśniczki. Chłopcy są bardziej ekspresyjni i reaktywni, częściej płaczą, mają niższy próg pobudzenia, łatwiej przestraszają ich hałasy, mniej tolerują napięcie, szybciej się denerwują i szybciej przechodzą od dobrego nastroju do płaczu. O dziewczynkach rodzice częściej mówią, że są spokojniejsze i łatwiejsze w kontakcie. Co zatem dzieje się potem? Czy chłopięca wrażliwość jest hamowana albo mniej wyrażana?
Według psychologów i terapeutów już pod koniec pierwszego roku życia postępuje socjalizacja społeczna i wyraźne różnice w traktowaniu obu płci. Chłopcy uczą się kontrolować emocje, a dziewczynki są zachęcane do ekspresji swoich stanów, dlatego emocjonalność chłopców ulega stłumieniu, a u dziewcząt jest pobudzana. Matki częściej nazywają emocje z córkami niż z synami, częściej podkreślają też z nimi emocje smutku, zwracają uwagę na reagowanie na emocje innych, współodczuwanie („zobacz, dziewczynka płacze”) w porównaniu z synami, z którymi częściej nazywają emocje złości oraz mówią o tym, jak tę złość rozładować. Empatia dziecięca nabiera w ten sposób dwóch różnych odcieni: dziewczęcej – emocjonalnej, współczującej i chłopięcej – empatii pokazywanej w działaniu i nastawionej na przewidywanie postępowania drugiej osoby.
 
Płaczesz jak baba
Socjalizacja postępująca w domu i w szkole uczy chłopców zaprzeczania temu, że się boją albo smucą, nierzadkie są określenia „płaczesz jak baba”, a pełne troski komentarze „bo on jest taki wrażliwy” mają w sobie element wstydliwy (jest „wrażliwy” w porównaniu z innymi „normalnymi” chłopcami). Dodatkowo większa potrzeba ruchu u chłopców sprawia, że kiedy nie mogą się wybiegać się na przerwach, mogą mieć trudności ze skupieniem, a w konsekwencji z nauką. W efekcie, jeśli są zawstydzani w szkole z powodu gorszych wyników, mogą tracić poczucie własnej wartości i motywację do dalszego starania się o wyniki i sprawiać więcej problemów w klasie („skoro i tak się nie nauczę, to przynajmniej rozśmieszę klasę”).
Dalej autorzy piszą: „Chłopcy, którzy w szkole czują się odrzucani lub otaczani nadmierną czcią, doznają pewnego rodzaju emocjonalnego wyobcowania, które wzmaga ich lęki, brak wiary w siebie lub arogancką pewność własnej wyjątkowości”.
Społecznie dziewczynki mają większe przyzwolenie na wyrażanie szerszej gamy uczuć – od radości do smutku, a chłopcy są częściej uczeni hamowania tych uczuć: „nie płacz, bądź silny”. Chłopcy częściej w porównaniu do dziewczynek okazują gniew i złość, biją się i wyrażają trudne emocje w agresywny sposób i jest to do pewnego stopnia bardziej akceptowalne: „muszą się trochę pokotłować, to chłopcy”. Dziewczynki bijące się w szkole wywołują szok nauczycieli, bo takie zjawisko jest jednak rzadsze. Okazywanie wrażliwości czy bezbronności przez chłopców jest częściej wyśmiewane przez rówieśników i dlatego skrywane. Terapeuci pracujący z młodzieżą mówią o tzw. atakach wyprzedzających – jeśli chłopak boi się wyśmiania przez rówieśników, to pierwszy zaatakuje złośliwością, żartem albo zaczepką fizyczną, by odwrócić uwagę od siebie, ale też dać ujście napięciu, które wiąże się z nieustannym oczekiwaniem na atak. Emocje akceptowane przez mężczyzn to duma, pewność siebie, ale też pogarda.
 
Gdy brakuje męskiego wzorca
W konsekwencji u chłopców i dorosłych mężczyzn częściej występuje tzw. aleksytymia – nieumiejętność rozpoznawania i nazywania uczuć oraz racjonalizowanie swoich stanów („nie jestem zły, za krótko spałem”). Psycholog Ron Levant mówi wręcz o normatywnej męskiej aleksytymii – czyli mężczyźni nierozpoznający emocji są tak częstym zjawiskiem, że w jakimś sensie normalnym.
W trudnych emocjonalnie sytuacjach takie osoby mogą czuć ogólne pobudzenie, ale nie umieją nazwać, że to pobudzenie oznacza np. irytację albo wstyd. Ignorują sygnały z ciała, stres rozładowują w działaniu, ich nierozpoznane emocje narastają aż do wybuchu złości, zamykają się w sobie, rzadziej pokazują emocje (kobieca ekspresja w ciele i gestach jest zwykle bogatsza). Może się też zdarzyć, że ich stres związany z napięciem przeradza się w napięcia mięśniowe i choroby, bo tłumione emocje nie znikają, ale przejawiają się w ciele (tzw. somatyzacja). Dodatkowo młody mężczyzna uczony jest, by polegać tylko na sobie, że proszenie kogoś o pomoc jest niemęskie, płacz kompromitujący, ale okazywanie złości akceptowalne – najlepiej jeśli rzuca się przy tym przekleństwem albo przedmiotem.
Jeśli chłopcy nie byli uczeni w dzieciństwie nazywania różnych odcieni i stopni emocji, mogą nie reagować na lekką irytację czy rozdrażnienie, ale zauważać je dopiero w formie gniewu. Ważny wpływ ma tutaj matka. Autorzy książki Wychowując Kaina – terapeuci pracujący z nastolatkami – piszą: „Przez całe pełne poszukiwań dzieciństwo chłopiec niesie ze sobą – pod względem fizycznym i emocjonalnym – bezpieczeństwo i swojskość gwarantowane przez matkę. Matka jest dla niego źródłem wiedzy o uczuciach”.
Ważne są również męskie wzory wyrażania emocji, ale jeśli ich ojcowie i dziadkowie hołdują tradycji „twardego mężczyzny” nieokazującego uczuć, a chłopcy przez większość systemu edukacji spotykają ciocie w przedszkolu i nauczycielki albo w wychowaniu bierze udział bardziej mama niż tata, może im brakować wzoru mężczyzny, który akceptuje i radzi sobie z własnymi emocjami, czerpie z jego bogactwa. Przecież obrazy, które znamy z Biblii, pokazują nam różne emocje, które przeżywał Jezus: od gniewu w świątyni na kupców do płaczu nad zmarłym Łazarzem.
 
Emocje? Tak, ale na meczu i przy piwie
William Pollack, psycholog i twórca Centrum dla Mężczyzn i Nastolatków, mówi, że „złość to męski sposób na wypłakanie się”. Innymi formami tego płaczu „w kodzie faceta” są: wycofanie się, rywalizacja z innymi, picie alkoholu, uzależnienie od seksu, rozproszenie się i skupienie na działaniu (np. spędzanie dłuższych godzin w pracy albo majsterkowanie). Panowie skarżą się też na zdrowie i różne objawy somatyczne, ale tylko w otoczeniu zaufanych osób, i czasem nie wiążą tego z trudnymi emocjami, które przeżywają.
Skoro kobiece „przegadywanie” emocji i przytulanie nie jest dla panów tak łatwo dostępne czy społecznie akceptowalne, częściej obejmują się oni i przytulają pod wpływem emocji sportowych, a zwierzają się i wyznają sobie emocje… po alkoholu. Oczywiście nie zawsze i nie każdy, wciąż jednak wiele możemy zrobić dla dorastających chłopców, aby pomagać im nazywać ich emocje i radzić sobie z nimi w zdrowy sposób. Warto dawać im narzędzia do zarządzania emocjami: „Widzę, że jesteś w złym nastroju, przytulić cię?”. Pozwolić na naukę nowych umiejętności w swoim tempie bez zawstydzania, co ma wpływ na poczucie własnej wartości. Dać się chłopcom wybiegać. Rozmawiać, dawać czas, nie krzyczeć, gdy przychodzą z problemami (grupy rówieśnicze uczą często milczenia i „niedonoszenia”). Spędzać czas na uczeniu się razem różnych rzeczy, ale też pozwolić, by dziecko uczyło nas, co wzmacnia jego poczucie sprawczości. Dawać okazję do ćwiczenia empatii przez opiekę nad pieskiem, pomoc przy młodszym rodzeństwie czy starszej osobie. Mówić o tym, jak sami pokonujemy trudności, np. jak się stresowaliśmy w pracy, ale nam dobrze poszło. Warto też tworzyć okazje do momentów inicjacji (pierwszy rower, pierwsze nocowanie pod namiotem), dzięki czemu dziecko doświadcza swojej sprawczości i może być z siebie dumne.
 
 
Warto przeczytać
Wychowując Kaina. Jak zatroszczyć się o emocjonalne życie chłopców, Dan Kindlon, Michalel Thompson, Mamania 2018 – o tym, jak wychować chłopca na mądrego i wrażliwego mężczyznę
Ty nic nie rozumiesz!, Deborah Tannen, Zysk i S-ka 1999 – o różnicach w komunikacji kobiet i mężczyzn

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki