Wydaje się, że to niedużo: 66 złotych i 20 groszy. Taka kwota może jednak odmienić czyjeś życie. Dokładnie tyle wystarcza, by na cały rok szkolny opłacić jednemu dziecku codzienny posiłek. Organizacja Mary’s Meals każdego dnia dostarcza jedzenie dla ponad 1,4 miliona najbiedniejszych dzieci. Zapewnienie pożywienia w szkole to pierwszy krok do polepszenia ich życia, bo w ten sposób przerywa się błędne koło głodu.
Marzenia
Ta historia rozpoczęła się w Szkocji. Dwóch braci, Magnus i Fergus MacFarlane-Barrow, postanowili pomóc zniszczonej przez wojnę Jugosławii. Wśród znajomych ogłosili zbiórkę potrzebnych rzeczy, a następnie zawieźli je na Bałkany. Dary wciąż jednak napływały. Zdecydowali więc pomagać kolejnym potrzebującym. Padło na afrykańskie Malawi, które zmagało się wówczas z klęską głodu.
Do Afryki udał się Magnus. Tam spotkał młodą matkę o imieniu Emma, która umierała na AIDS. Kiedy zapytał jej najstarszego syna, Edwarda, jakie są jego marzenia, usłyszał: „Chciałbym mieć wystarczającą ilość jedzenia i możliwość zdobycia edukacji”.
Ten chłopiec nie zdążył się wykształcić, ale spotkanie wstrząsnęło Magnusem. W ten sposób zrodziła się idea, dzięki której setki tysięcy głodujących dzieci mogą liczyć na posiłek i możliwość nauki.
Jedzenie i edukacja
Takich osób jak Edward jest znacznie więcej. Na świecie głoduje 300 milionów dzieci. Co piąte opuszcza z tego powodu szkołę. Muszą żebrać, pracować lub przegrzebywać śmieci. Wszystko po to, by zapewnić sobie pożywienie i tym samym przetrwać.
– Głód powoduje nie tylko następstwa zdrowotne, ale też utrudnia lub uniemożliwia edukację – mówi Joanna Rabska z polskiej filii Mary’s Meals. – Dodatkowo zazębia się z ubóstwem i tym samym tworzy się zamknięte koło: głodne dzieci nie są w stanie się uczyć, a niewyedukowane będą miały problem, by wyjść z biedy. Dla nich głód to brak możliwości – wyjaśnia.
Aby temu zaradzić powstał pomysł, by połączyć posiłek z edukacją. To podstawa działania Mary’s Meals. Tym, co przyciąga młode osoby do szkoły jest pożywny posiłek. W szkołach objętych programem już teraz zaobserwowano wzrost liczby zapisanych uczniów oraz poprawę ich frekwencji i wyników w nauce. Dobrym przykładem jest historia jednej z dziewczyn, która w 2002 r. była w grupie dwustu pierwszych dzieci dożywianych w Malawi – przed miesiącem ukończyła studia.
Tylko 66 złotych
Zadziwiająca jest kwota zapewnienia posiłku dla jednego dziecka. – Jest ona tak niewielka głównie z dwóch powodów – mówi Joanna Rabska. – Po pierwsze, żywność nie jest kupowana w Europie czy bogatych krajach, lecz od miejscowych małorolnych farmerów. Jest to dużo tańsze, a także pozwala stymulować lokalną ekonomię. Plusem jest to, że dzieci jedzą to, co lubią i do czego są kulturowo przyzwyczajone. Po drugie, sama idea opiera się na armii wolontariuszy, którzy zaangażowani są w przygotowanie i wydawanie posiłków. W samym tylko Malawi dożywiana jest jedna trzecia dzieci w wieku szkolnym, a pomaga przy tym ponad 80 tysięcy miejscowych.
Współpraca
Zapewnienie posiłku głodującym dzieciom nie byłoby możliwe bez współpracy darczyńców z miejscowymi. Do zadań tych pierwszych – pochodzących z bogatszych krajów – należą m.in. zdobycie pieniędzy czy pomoc w promowaniu idei, ale także post i modlitwa. Zajmują się też kupnem żywności. Miejscowi odpowiadają za zbudowanie kuchni, spichlerza oraz codzienną fizyczną pracę przy zbieraniu drewna, rozpalaniu ognia, gotowaniu i wydawaniu posiłków. W ten sposób nikt nie jest uzależniany od pomocy, a na działaniu programu gospodarczo zyskuje cała społeczność.
– Wolontariuszami są członkowie lokalnych wspólnot, którym dostarczamy posiłki – dodaje Joanna Rabska. – Najczęściej są to matki, ojcowie czy dalsi krewni dzieci, które chodzą w danym miejscu do szkoły.
Z każdym rokiem przybywa szkół objętych programem. Mary’s Meals na bieżąco monitoruje sytuację w tych placówkach. Co roku tworzony jest raport, w którym znajdują się zdjęcia dzieci, ich wypowiedzi oraz komentarze nauczycieli. Organizacja wie dokładnie, ilu uczniów uczęszcza do danej szkoły, jaka ona jest oraz jakie jedzenie podawane jest dzieciom. Wiele placówek oczekuje na włączenie do programu. Dyrektorzy i wodzowie lokalnych plemion wyrazili chęć podjęcia współpracy.
„To mogły być moje dzieci”
Polska filia Mary’s Meals została zarejestrowana trzy miesiące temu. Jednak polscy darczyńcy wspierali od dwóch lat jedną ze szkół w Liberii poprzez inną chrześcijańską fundację. Teraz przeszła ona pod opiekę organizacji. Aktualnie na zajęcia lekcyjne uczęszcza tam 313 uczniów – o 17 proc. więcej niż na początku.
– Program daje poczucie, że mieszkając daleko, mam wpływ na kraje Trzeciego Świata – mówi Joanna Rabska. – Nasze działania nie wymagają wielkiego wysiłku, a możemy naprawdę odmienić czyjeś życie. Jestem mamą trójki małych dzieci, więc widząc głodujące dzieci, myślę o swoich. Wywołuje to poczucie odpowiedzialności. To mogły być moje dzieci, to mogłam być ja.
Zaczęło się w Medjugorje
Mary’s Meals to ogólnoświatowy ruch społeczny. Jego misją jest zapewnienie jednego posiłku dziennie dzieciom w miejscu edukacji po to, by te najbiedniejsze przyciągnąć do szkoły i dać im szanse na lepszą przyszłość. Mimo że nazwa organizacji pochodzi od Maryi, matki Jezusa, cechuje ją szacunek i współpraca z ludźmi wszystkich wyznań i niewierzącymi. Założyciele Mary’s Meals są jednak szkockimi katolikami, a pomysł powstania organizacji zrodził się podczas ich pielgrzymki do Medjugorje.
LICZBY
300 mln dzieci na świecie cierpi z powodu głodu
64 mln z nich porzuca edukację
1,4 mln każdego dnia roku szkolnego ma zapewniony posiłek dzięki Mary’s Meals
194 tys. osób zostało włączonych do programu w 2018 r.
18 to liczba krajów, w których pomaga Mary’s Meals. Są to przede wszystkim państwa Afryki (Benin, Etiopia, Kenia, Liberia, Madagaskar, Malawi, Sudan Południowy, Uganda, Zambia i Zimbabwe), ale też Azji (Birma, Liban, Indie, Syria i Tajlandia), Ameryki Łacińskiej (Ekwador i Haiti) oraz Rumunia
Moi rodzice umarli, gdy byłam młoda. Dorastanie bez nich było bardzo trudne. Chodziłam spać bez kolacji, a rano szłam do szkoły z pustym żołądkiem. Dzięki jedzeniu Mary’s Meals mogłam skoncentrować się na nauce i słuchaniu nauczycieli
Veronica z Malawi