Owszem, negatywne zjawiska należy nagłaśniać, ale oprócz tego na spokojnie trzeba dyskutować o kondycji całego sektora i jego roli w zapewnianiu opieki osobom w podeszłym wieku.
Wiele barw domów jesieni życia
W Polsce istnieją różne formy całodobowej opieki instytucjonalnej dla osób w starszym wieku, niepełnosprawnych i chorych. Część placówek usytuowana jest w systemie opieki zdrowotnej. Są to tak zwane zakłady opiekuńczo-lecznicze (w skrócie ZOL-e) lub zakłady pielęgnacyjno-opiekuńcze, a także oddziały opieki paliatywnej czy hospicyjnej. Jednak duża część placówek stałego pobytu dla osób zależnych mieści się w systemie pomocy społecznej. To przede wszystkim domy pomocy społecznej (DPS), o których mówi ustawa o pomocy społecznej. Istnieje kilka typów placówek skierowanych do różnych grup: dla osób chorych somatycznie, niepełnosprawnych intelektualnie, dla dzieci. Jednak najliczniejszą grupę stanowią domy pomocy społecznej dla osób starszych. To o nich najczęściej myślimy, gdy pada hasło „domy opieki” czy „domy spokojnej starości”.
Oprócz tego rozwija się rynek prywatnych domów opieki, których zasady funkcjonowania również określa prawo pomocy społecznej. Są to jednak regulacje mniej szczegółowe niż w przypadku publicznie prowadzonych domów pomocy społecznej. Ponadto wiele podmiotów prowadzących prywatne placówki wymiguje się spod nadzoru publicznego wojewody i nie rejestruje się, działając de facto nie do końca legalnie. To właśnie ten segment narażony jest szczególnie na nadużycia i patologie. Zresztą wiele drastycznych przykładów przemocy wobec podopiecznych, jak choćby pamiętne incydenty w domu „Radość” miały miejsce właśnie w prywatnej placówce i to niepodlegającej publicznemu nadzorowi. Podobnie było z niedawno głośną sprawą placówki w Zgierzu, gdzie kilkoro mieszkańców po okresie długotrwałych zaniedbań zmarło. Ta tragedia również miała miejsce w prywatnej placówce, działającej bez zezwolenia.
Warto pamiętać o tym zróżnicowaniu, by nie wrzucać wszystkich instytucji opieki do jednego worka, a patologii zdarzających się w placówkach określonego typu nie przenosić na cały rozległy sektor opieki.
Praktyki złe i dobre
Fakt, że nie wszystkie tego typu instytucje są w równym stopniu narażone na nieprawidłowości, które zagrażają bezpieczeństwu i godności mieszkańców, nie oznacza jednak, że nie mamy do czynienia z problemami dotykającymi całego sektora. Na pewno nie jest korzystnym fakt, że często są to bardzo licznie zamieszkiwane placówki. Według danych przywoływanych przez Rzecznika Praw Obywatelskich średnio w jednym domu opieki mieszka ponad 100 osób. Wówczas trudno tworzyć spersonalizowane więzi i kameralne warunki, pozwalające czuć się mieszkańcom prawie jak w domu. Sama wielkość placówek może sprzyjać atomizacji, a ta bezosobowemu traktowaniu, które w skrajnych przypadkach może skutkować zachowaniami przemocowymi – i nie chodzi tu wyłącznie o bezpośrednią agresję fizyczną, ale także agresję słowną, różne formy przemocy psychicznej czy zaniedbanie. Takie praktyki zostały ujawnione choćby w raporcie Rzecznika Praw Obywatelskich sporządzonym w ramach Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. W niektórych – spośród 141 zbadanych – DPS-ach ujawniono przykłady zmuszania do pracy, fizycznego karcenia, nieuzasadnionego izolowania czy ograniczenia możliwości opuszczania ośrodka, a także łamania prawa do prywatności czy wręcz intymności.
Obok przykładów negatywnych raport zawierał także informacje o dobrych praktykach, w których ośrodki wychodziły poza program minimum, stosując innowacyjne rozwiązania poszerzające komfort mieszkańców, ich podmiotowość i jakość opieki. Na przykład w Choroszczy dobrą praktyką były wcześniejsze wizyty pracownika w miejscu zamieszkania przyszłego mieszkańca DPS-u w celu zebrania informacji o stanie zdrowia, sprawności czy zainteresowaniach, co mogło pomóc w lepszym późniejszym dostosowaniu opieki do indywidualnych potrzeb i możliwości mieszkańca. Do raportu tego, dostępnego na stronie Rzecznika Praw Obywatelskiego, warto sięgać zarówno w celu wyczulenia na pojawiające się zagrożenia, jak zwrócenia uwagi na dobre praktyki, które można byłoby zastosować w innych placówkach.
To nie jest „umieralnia”
Pewną alternatywą dla domów molochów może być formuła tzw. rodzinnych domów pomocy, w których docelowo wraz z osobami prowadzącymi ośrodek mieszka od trzech do ośmiu zależnych (a do pracy z nimi może być też zatrudniony dodatkowy personel). Ta forma opieki całodobowej, zawierająca walory wsparcia domowego i środowiskowego, jest przewidziana przez polskie prawo od dawna, ale jak dotąd nie przyjęła się na szerszą skalę. Domy opieki pozostają więc zasadniczą formą opieki instytucjonalnej dla osób w starszym wieku. Podobnie jak inne placówki stałego pobytu tradycyjnie zaliczane są do kategorii instytucji totalnych. Warto jednak zwrócić uwagę, że choć nasze domy opieki są placówkami całodobowymi, nie są w ścisłym sensie placówkami zamkniętymi. Bowiem zgodnie z obowiązującym prawem domy pomocy społecznej zapewniają zarówno usługi bytowe, opiekuńcze, jak i wspomagające – a w tych ostatnich mieszczą się także wsparcie w kontaktach z otoczeniem, w szczególności rodzinnym.
Nie można więc domów pomocy sprowadzać do swoistej „umieralni”, w której pozbawione rodziny starsze osoby dożywają ostatnich dni. Taki obraz nie oddaje w pełni funkcji i charakteru działania omawianych placówek. Ktoś mógłby powiedzieć, że przepisy prawne swoje, a rzeczywistość swoje. Owszem, realia bywają różne, jednak badania niekoniecznie potwierdzają czarny obraz. W badaniach Łukasza Jurka sprzed dekady na temat jakości życia mieszkańców domów pomocy społecznej wielu z nich deklarowało, że zasadniczo to dla nich dobre miejsce. Jednocześnie wskazywali, że deklaracji tego typu nie można przyjmować bezkrytycznie, bowiem część osób może być niechętnych do mówienia negatywnie o swoim „domu”. Z drugiej strony warto też wspomnieć, że do publicznych placówek domów pomocy społecznej często trafiają osoby niezamożne czy samotne, których warunki domowe przed znalezieniem się w placówce bywały mało dogodne, a możliwość zaopatrzenia się np. w regularne posiłki bywała utrudniona. Dla części z nich znalezienie się w placówce, gdzie podstawowe potrzeby są zapewnione, może jawić się jako poprawa standardu życiowego.
Co na to rodziny osób starszych?
Choć samopoczucie i opinie samych mieszkańców powinny być brane pod uwagę w pierwszej kolejności, nie można też zapomnieć o roli członków rodzin i ich problemach. Często stają oni bowiem przed trudną decyzją i dylematem, jak zapewnić opiekę bliskim, którzy tracą samodzielność. Nie zawsze opieka sprawowana samodzielnie jest możliwa, opiekunowie mają też swoje zobowiązania czy kłopoty zdrowotne, które uniemożliwiają im zapewnienie godziwej opieki w warunkach domowych w dłuższej perspektywie czasowej. W wielu przypadkach, zwłaszcza po latach spędzanych na opiece, pojawia się wyczerpanie psychiczne i fizyczne, mogące wręcz zagrozić bezpieczeństwu i jakości opieki dla osoby zależnej. Wówczas decyzja o placówce nie musi oznaczać bezduszności bliskich, jak niektórzy (najczęściej ci, którzy nie stanęli w tej niezwykle ciężkiej sytuacji) byliby skłonni to postrzegać.
W 2015 r. Krajowy Instytut Gospodarki Senioralnej wraz z siecią domów opieki MEDI-System zbadał stosunek Polaków po 35. roku mających starszych rodziców o pożądane scenariusze opieki, w tym stosunek do korzystania z domów opieki całodobowej. Jak można się było spodziewać, korzystanie z opieki instytucjonalnej nie zostało przez większość respondentów uznane za najbardziej preferowaną opcję (na pierwszym miejscu wskazano skorzystanie z usług opiekunki lub pielęgniarki w warunkach domowych, na drugim poproszenie pozostałych członków rodziny o pomoc w opiece). Co ciekawe jednak, skorzystanie z opieki instytucjonalnej doczekało się większej liczby pozytywnych wskazań niż scenariusz, w którym respondent w związku z potrzebą opieki musiał zrezygnować z aktywności zawodowej.
Odpowiedzi na dalsze pytania sugerowały jednak, że korzystanie z domów całodobowej opieki wiele osób postrzega jako ostateczność bądź koło ratunkowe, gdy nie da się zapewnić wsparcia w innej formie. Wśród obaw przed skorzystaniem z opieki instytucjonalnej wymieniano przede wszystkim niepokój o bezpieczeństwo, jakość opieki, a także samopoczucie podopiecznego. Relatywnie rzadko wskazywano obawy przed krytyką i napiętnowaniem takich wyborów przez otoczenie, choć jak przekonywali przedstawiciele tego sektora i eksperci, o których opinie poproszono w badaniu, strach przed krytyką ze strony rodziny i otoczenia bywa również w niektórych środowiskach czynnikiem wpływającym na decyzję rodzin. Podobnie jak negatywne informacje o warunkach w tego typu placówkach, jakie płyną z przekazów medialnych.
Pułapki prywatnego rynku opieki
Rozważając wybór prywatnej placówki dla najbliższych wymagających stałej opieki, trzeba mieć jednak świadomość, że mogą pojawić się też pewne zagrożenia – i to ujawniające się już na etapie umów zawartych między firmą prowadzącą ośrodek opieki a jej mieszkańcem. Pokazały to wyniki kontroli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadzone przed paroma laty. UOKiK poddał kontroli treść umów w ogromnej części prywatnego sektora opieki. Okazało się, że miażdżąca ich część nie była wolna od nieprawidłowości, nie tylko niezgodnych z obowiązującym prawem, ale też uderzających w interesy i bezpieczeństwo sędziwych mieszkańców. Wśród najczęściej pojawiających się nieprawidłowości znalazły się: możliwość rozwiązania umowy ze skutkiem natychmiastowym, co w praktyce mogło oznaczać, że np. niesamodzielna, starsza osoba której rodzina będzie miała nawet nieznaczną zwłokę w uregulowaniu opłat, mogła zostać z dnia na dzień pozbawiona prawa do przebywania w ośrodku. Tymczasem prawo nakazuje poprzedzenie rozwiązania umowy wezwaniem do zapłaty, wyznaczeniem dodatkowego terminu i pouczeniem o konsekwencjach niewywiązywania się z umowy. Inne zidentyfikowane nieprawidłowości to: wygórowane kary i odsetki za opóźnienia w opłatach (zdarzały się przypadki 150 zł kary za każdy dzień opóźnienia), zapisy o braku zwrócenia pieniędzy za niezrealizowanie usług przez świadczeniodawcę czy zastrzeżenie o możliwości zmiany ceny usługi bez zgody konsumenta. Co piąty ze skontrolowanych podmiotów próbował też poprzez treść umowy uchylić się od odpowiedzialności za ewentualne szkody, jakich mógł doznać odbiorca opieki podczas pobytu w placówce. Jak jednak w późniejszych materiałach przekonywał UOKIK, wiele zidentyfikowanych nieprawidłowości w wyniku postępowania pokontrolnego zostało usuniętych. Ale nadal trzeba mieć się na baczności. Problemem pozostaje też niechęć do rejestrowania się i poddawania publicznemu nadzorowi przez wiele placówek. Dlatego szukając odpowiedniej placówki, warto jako jedną z pierwszych informacji sprawdzić, czy dany ośrodek figuruje w rejestrze wojewody.
Nie demonizujmy, tylko naprawiajmy
Jak widać, obraz sektora opieki całodobowej nie jest jednorodny. Wraz ze starzeniem się społeczeństwa wzrastają potrzeby opiekuńcze, także te złożone, jakie pojawiają się w podeszłym wieku, zwłaszcza gdy wielochorobowości towarzyszy pełna niesprawność psychiczna i fizyczna. Jednocześnie maleje potencjał sprawowania opieki przez rodzinę, której coraz mniej liczni członkowie mieszkają nieraz daleko od osoby wymagającej opieki. W tych okolicznościach jesteśmy jako społeczeństwo skazani na obecność w naszym systemie opieki także placówek o charakterze całodobowym. Tym bardziej że segment wsparcia środowiskowego i alternatywnych form opieki (jak mieszkalnictwo wspomagane czy wspomniane rodzinne domy pomocy) jest nadal relatywnie słabo rozwinięty. Należy oczywiście aktywnie rozwijać i wspierać półstacjonarne i środowiskowe formy opieki, ale nie możemy pominąć roli sektora opieki instytucjonalnej. Jednocześnie należy mieć świadomość zagrożeń, jakie mogą się pojawić i próbować się z nimi systemowo mierzyć. Wiele problemów zostało już zidentyfikowanych. Poprawie nie służy jednak demonizowanie całego sektora. Może to jeszcze bardziej stygmatyzować i izolować mieszkańców, pracowników tych instytucji, a także bliskich osoby starszej i zależnej, którzy zdecydują się skorzystać z tego typu placówek. Na pewno warto zabiegać o modernizację tego sektora w taki sposób, by godność, podmiotowość i jakość opieki wobec osób starszych były w nich optymalnie respektowane. W wielu krajach przemiany opieki instytucjonalnej poszły bardzo do przodu. Przykładowo w Szwecji, gdzie choć również stawia się na formy środowiskowe, placówki całodobowe również się ostały, w większości z nich mieszka około 10 osób, w 1- lub 2-osobowych pokojach z osobną łazienką. Dziś jesteśmy daleko od tego modelu, ale nadając zmianom w tym obszarze priorytet, być może kiedyś się do niego zbliżymy…
Co według Polaków po 35. roku życia mających starszych rodziców jest szczególne ważne w korzystaniu z domów opieki całodobowej
68% wskazało dostęp do specjalistycznego leczenia i rehabilitacji
61% – przyjazny personel
38% – dogodny dojazd i położenie blisko miejsca zamieszkania
28% – polecenie danego ośrodka przez znajomych,
dla 20% – ważna była kameralność placówki
19% wskazało zapewnienie dodatkowych aktywności mieszkańcom, np. wycieczki czy program artystyczny
dla 16% znaczenie miał wystrój ośrodka i wyposażenie pokoi
Badanie Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej wraz z siecią domów opieki MEDI-System, 2015 r.