Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła w marokańskim Marrakeszu pakt sprawie bezpiecznej i uregulowanej migracji. Jednym z jego celów jest zmniejszenie nacisków na kraje przyjmujące, a także stworzenie warunków umożliwiających i ułatwiających powrót do kraju uchodźców.
Poza krajem swego urodzenia przebywa na stałe około 260 mln ludzi. To niemal 3,5 proc. wszystkich mieszkańców naszej planety. Liczba migrantów zwiększa się w bardzo szybkim tempie. W 2017 r. było ich o połowę więcej niż w pierwszym roku nowego milenium. To oficjalne dane Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Sprawie migracji poświęcone było spotkanie, które na początku grudnia odbyło się w marokańskim Marrakeszu. Stało się ono zwieńczeniem debat prowadzonych na całym świecie, a poświęconych wnioskom wynikającym z przyjętej przez ONZ w lipcu tego roku tzw. Deklaracji Nowojorskiej w sprawie bezpiecznej i uregulowanej migracji. Przygotowanie tego dokumentu poprzedzone zostało wielomiesięczną dyskusją będącą konsekwencją masowej migracji do Europy, która miała miejsce w ostatnich latach.
Nie dopuścić do powtórki
Pakt nie ma mocy dokumentu prawnie obowiązującego. Na ten aspekt zwraca uwagę Louise Arbour, wysoki komisarz ONZ ds. Międzynarodowej Migracji. W wywiadzie udzielonym niemieckiemu „Die Zeit” podkreśla ona, że wszelkie wiążące się z migracją aspekty powinny być regulowane międzynarodowymi porozumieniami zawieranymi przez suwerenne państwa. Nie może być tu mowy o jakimkolwiek nacisku z zewnątrz (to być może argument dla tych europejskich polityków, którzy swą wstrzemięźliwość wobec przyjmowania uchodźców motywowali niechęcią wobec narzucania przez Unię Europejską obowiązku przyjęcia określonej puli migrantów). Dlatego jednym z celów dokumentu jest zmniejszenie nacisków na kraje przyjmujące, a także stworzenie warunków umożliwiających i ułatwiających powrót uchodźców do swoich krajów. Osoby zaś, które uzyskają możliwość pozostania w wybranym przez siebie kraju, powinny mieć zagwarantowane podstawy egzystencji, warunkujący szybką integrację dostęp do kursów językowych oraz dostęp do placówek służby zdrowia.
Błędne jest, zdaniem Louise Arbour, przekonanie, że realizacja postanowień paktu przyczyni się do gwałtownego nasilenia migracji. Efektem porozumienia ma być jedynie uporządkowanie problemów wiążących się z opuszczaniem rodzinnego kraju przez coraz większe grupy ludności . Temu celowi służyć ma aż 16 konkretnych zasad regulujących ruch migracyjny, np. promowanie uczciwej rekrutacji pracowników i zapewnienie im warunków godnej pracy, wzmocnienie transgranicznej walki z przemytem migrantów, a także walka z handlem ludźmi.
Nie można – mówi dalej pełnomocniczka ONZ ds. migracji – dopuścić, żeby powtórzyły się sytuacje, z jakimi mieliśmy do czynienia kilka lat temu w niektórych państwach europejskich, kiedy to na Stary Kontynent w nieskoordynowany sposób usiłowały dotrzeć setki tysięcy uciekających przed wojną mieszkańców Bliskiego Wschodu czy poszukujących lepszego życia mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej. Nic więc dziwnego, że sama idea uporządkowania skomplikowanego problemu wychodźstwa zrodziła się właśnie w Europie. Stało się tak również dlatego, że to na obrzeżu naszego kontynentu dochodziło najczęściej do ludzkich tragedii. Szacuje się, że od 2000 r. w trakcie ucieczki do Europy śmierć poniosło około 60 tys. osób. To tak, jakby z mapy Polski zniknęło miasto wielkości Gniezna.
Warto zauważyć, że inicjatywa ta od samego początku zyskała przychylność Stolicy Apostolskiej oraz Komisji Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE). Jej przewodniczący abp Jean-Claude Hollerich z Luksemburga podkreśla, że migranci nie są cyframi, ale osobami, które mają twarze, imiona i swoje osobiste historie. Zasługują oni na to, żeby traktować ich zgodnie z ich niezbywalną godnością i podstawowymi prawami. Abp Hollerich zachęca także władze do zarządzania migracją zgodnie z wartościami takimi jak sprawiedliwość, solidarność i współczucie.
Nie sposób oczywiście nie wskazać na jednoznaczne stanowisko polskiego Kościoła w sprawie uchodźców, wyrażane zarówno przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego, jak i prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka.
Europa Środkowa mówi „nie”
Jednak wraz ze zbliżającym się terminem konferencji w Marrakeszu zwiększała się liczba państw, które nie zdecydowały się na podpisanie porozumienia. Decyzję taką podjęły m.in. Bułgaria, Czechy, Łotwa, Polska, Słowacja, Węgry i Austria. Szczególnie wymowna jest decyzja tego ostatniego kraju, który do końca roku sprawuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Przeciwnicy porozumienia zwracają uwagę na utrzymującą się – ich zdaniem – także w przyszłości istotną trudność w rozróżnieniu politycznego uchodźcy od migranta ekonomicznego . Warto tu zwrócić uwagę, że kraje te wykazywały dotąd daleko idącą rezerwę wobec wysuwanych przez Unię Europejską propozycji rozlokowania uchodźców.
Z zupełnie inną sytuacją mieliśmy do czynienia w ostatnich latach we Włoszech. Z racji swego położenia kraj ten zmuszony był przyjąć dziesiątki tysięcy uchodźców, ratując ich często przed utonięciem w Morzu Śródziemnym. Mając na uwadze, że pomoc ze strony Unii Europejskiej okazała się mniejsza od oczekiwanej, odmowa podpisania porozumienia przez urzędującego dziś, a wywodzącego się z ekstremalnie prawicowej Ligi Północnej wicepremiera Matteo Salviniego nie napotyka na większy opór włoskiego społeczeństwa. Tym bardziej że utrzymujące się w tym kraju od lat wysokie bezrobocie powoduje, że niemała część pozbawionych możliwości legalnego zarobkowania Włochów upatruje w cudzoziemcach konkurentów na rynku pracy.
Podzielony Zachód
Pakt w sprawie migracji został przyjęty przez rząd w Berlinie, a więc kraju, który w ostatnich latach przyjął ponad milion migrantów. Na odbywającym się w Hamburgu zjeździe współrządzącej w Niemczech chadecji, zwołanym w celu wyboru następcy Angeli Merkel, na wniosek Jensa Spahna, jednego z polityków ubiegających się o sukcesję po pani kanclerz, doszło do dyskusji na temat paktu. Wniosek o wycofanie się Niemiec z tego porozumienia został odrzucony w głosowaniu przygniatającą liczbą głosów.
Można przypuszczać, że Spahnowi, który pozostał ministrem zdrowia w federalnym rządzie CDU/CSU/SPD, choćby z racji sprawowanej funkcji, znane są wyniki badań przeprowadzonych przez University College w Londynie, a opublikowane na łamach renomowanego magazynu „Lancet”. Ich podjęcie było efektem obaw wyrażanych przez niektórych populistycznie nastawionych polityków sugerujących, że jednym z nieodłącznych następstw masowej migracji z krajów afrykańskich będzie wzrost ryzyka rozpowszechniania się epidemii czy szerzenia się chorób tropikalnych. Badania prowadzone przez grupę niezależnych ekspertów z 13 krajów europejskich i afrykańskich w jednoznaczny sposób obalają tę tezę.
W Belgii efektem przyjęcia przez koalicyjny rząd paktu jest wystąpienie z koalicji współrządzącego prawicowego Nowego Sojuszu Flamandzkiego, co prawdopodobnie pociągnie za sobą konieczność rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Na Słowacji zaś w proteście przeciwko niepodpisaniu porozumienia przez rząd dymisję złożył minister spraw zagranicznych tego kraju. Po paru dniach wycofał jednak ten wniosek, decydując się na dalszą pracę w gabinecie.
Oprócz wymienionych już państw paktu nie podpisały także m.in. rządy Stanów Zjednoczonych, Izraela, Chile czy Dominikany, a także – co może szczególnie dziwić – Australii; kraju, który niejako zrodził się z imigracji. Kraj z Antypodów nie znalazł się w gronie 164 państw, które na konferencji w Marrakeszu przyjęły pakt.VPróba ucywilizowania migracji
Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła w marokańskim Marrakeszu pakt sprawie bezpiecznej i uregulowanej migracji. Jednym z jego celów jest zmniejszenie nacisków na kraje przyjmujące, a także stworzenie warunków umożliwiających i ułatwiających powrót do kraju uchodźców.
Tomasz Budnikowski
Poza krajem swego urodzenia przebywa na stałe około 260 mln ludzi. To niemal 3,5 proc. wszystkich mieszkańców naszej planety. Liczba migrantów zwiększa się w bardzo szybkim tempie. W 2017 r. było ich o połowę więcej niż w pierwszym roku nowego milenium. To oficjalne dane Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Sprawie migracji poświęcone było spotkanie, które na początku grudnia odbyło się w marokańskim Marrakeszu. Stało się ono zwieńczeniem debat prowadzonych na całym świecie, a poświęconych wnioskom wynikającym z przyjętej przez ONZ w lipcu tego roku tzw. Deklaracji Nowojorskiej w sprawie bezpiecznej i uregulowanej migracji. Przygotowanie tego dokumentu poprzedzone zostało wielomiesięczną dyskusją będącą konsekwencją masowej migracji do Europy, która miała miejsce w ostatnich latach.
Nie dopuścić do powtórki
Pakt nie ma mocy dokumentu prawnie obowiązującego. Na ten aspekt zwraca uwagę Louise Arbour, wysoki komisarz ONZ ds. Międzynarodowej Migracji. W wywiadzie udzielonym niemieckiemu „Die Zeit” podkreśla ona, że wszelkie wiążące się z migracją aspekty powinny być regulowane międzynarodowymi porozumieniami zawieranymi przez suwerenne państwa. Nie może być tu mowy o jakimkolwiek nacisku z zewnątrz (to być może argument dla tych europejskich polityków, którzy swą wstrzemięźliwość wobec przyjmowania uchodźców motywowali niechęcią wobec narzucania przez Unię Europejską obowiązku przyjęcia określonej puli migrantów). Dlatego jednym z celów dokumentu jest zmniejszenie nacisków na kraje przyjmujące, a także stworzenie warunków umożliwiających i ułatwiających powrót uchodźców do swoich krajów. Osoby zaś, które uzyskają możliwość pozostania w wybranym przez siebie kraju, powinny mieć zagwarantowane podstawy egzystencji, warunkujący szybką integrację dostęp do kursów językowych oraz dostęp do placówek służby zdrowia.
Błędne jest, zdaniem Louise Arbour, przekonanie, że realizacja postanowień paktu przyczyni się do gwałtownego nasilenia migracji. Efektem porozumienia ma być jedynie uporządkowanie problemów wiążących się z opuszczaniem rodzinnego kraju przez coraz większe grupy ludności . Temu celowi służyć ma aż 16 konkretnych zasad regulujących ruch migracyjny, np. promowanie uczciwej rekrutacji pracowników i zapewnienie im warunków godnej pracy, wzmocnienie transgranicznej walki z przemytem migrantów, a także walka z handlem ludźmi.
Nie można – mówi dalej pełnomocniczka ONZ ds. migracji – dopuścić, żeby powtórzyły się sytuacje, z jakimi mieliśmy do czynienia kilka lat temu w niektórych państwach europejskich, kiedy to na Stary Kontynent w nieskoordynowany sposób usiłowały dotrzeć setki tysięcy uciekających przed wojną mieszkańców Bliskiego Wschodu czy poszukujących lepszego życia mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej. Nic więc dziwnego, że sama idea uporządkowania skomplikowanego problemu wychodźstwa zrodziła się właśnie w Europie. Stało się tak również dlatego, że to na obrzeżu naszego kontynentu dochodziło najczęściej do ludzkich tragedii. Szacuje się, że od 2000 r. w trakcie ucieczki do Europy śmierć poniosło około 60 tys. osób. To tak, jakby z mapy Polski zniknęło miasto wielkości Gniezna.
Warto zauważyć, że inicjatywa ta od samego początku zyskała przychylność Stolicy Apostolskiej oraz Komisji Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE). Jej przewodniczący abp Jean-Claude Hollerich z Luksemburga podkreśla, że migranci nie są cyframi, ale osobami, które mają twarze, imiona i swoje osobiste historie. Zasługują oni na to, żeby traktować ich zgodnie z ich niezbywalną godnością i podstawowymi prawami. Abp Hollerich zachęca także władze do zarządzania migracją zgodnie z wartościami takimi jak sprawiedliwość, solidarność i współczucie.
Nie sposób oczywiście nie wskazać na jednoznaczne stanowisko polskiego Kościoła w sprawie uchodźców, wyrażane zarówno przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego, jak i prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka.
Europa Środkowa mówi „nie”
Jednak wraz ze zbliżającym się terminem konferencji w Marrakeszu zwiększała się liczba państw, które nie zdecydowały się na podpisanie porozumienia. Decyzję taką podjęły m.in. Bułgaria, Czechy, Łotwa, Polska, Słowacja, Węgry i Austria. Szczególnie wymowna jest decyzja tego ostatniego kraju, który do końca roku sprawuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Przeciwnicy porozumienia zwracają uwagę na utrzymującą się – ich zdaniem – także w przyszłości istotną trudność w rozróżnieniu politycznego uchodźcy od migranta ekonomicznego . Warto tu zwrócić uwagę, że kraje te wykazywały dotąd daleko idącą rezerwę wobec wysuwanych przez Unię Europejską propozycji rozlokowania uchodźców.
Z zupełnie inną sytuacją mieliśmy do czynienia w ostatnich latach we Włoszech. Z racji swego położenia kraj ten zmuszony był przyjąć dziesiątki tysięcy uchodźców, ratując ich często przed utonięciem w Morzu Śródziemnym. Mając na uwadze, że pomoc ze strony Unii Europejskiej okazała się mniejsza od oczekiwanej, odmowa podpisania porozumienia przez urzędującego dziś, a wywodzącego się z ekstremalnie prawicowej Ligi Północnej wicepremiera Matteo Salviniego nie napotyka na większy opór włoskiego społeczeństwa. Tym bardziej że utrzymujące się w tym kraju od lat wysokie bezrobocie powoduje, że niemała część pozbawionych możliwości legalnego zarobkowania Włochów upatruje w cudzoziemcach konkurentów na rynku pracy.
Podzielony Zachód
Pakt w sprawie migracji został przyjęty przez rząd w Berlinie, a więc kraju, który w ostatnich latach przyjął ponad milion migrantów. Na odbywającym się w Hamburgu zjeździe współrządzącej w Niemczech chadecji, zwołanym w celu wyboru następcy Angeli Merkel, na wniosek Jensa Spahna, jednego z polityków ubiegających się o sukcesję po pani kanclerz, doszło do dyskusji na temat paktu. Wniosek o wycofanie się Niemiec z tego porozumienia został odrzucony w głosowaniu przygniatającą liczbą głosów.
Można przypuszczać, że Spahnowi, który pozostał ministrem zdrowia w federalnym rządzie CDU/CSU/SPD, choćby z racji sprawowanej funkcji, znane są wyniki badań przeprowadzonych przez University College w Londynie, a opublikowane na łamach renomowanego magazynu „Lancet”. Ich podjęcie było efektem obaw wyrażanych przez niektórych populistycznie nastawionych polityków sugerujących, że jednym z nieodłącznych następstw masowej migracji z krajów afrykańskich będzie wzrost ryzyka rozpowszechniania się epidemii czy szerzenia się chorób tropikalnych. Badania prowadzone przez grupę niezależnych ekspertów z 13 krajów europejskich i afrykańskich w jednoznaczny sposób obalają tę tezę.
W Belgii efektem przyjęcia przez koalicyjny rząd paktu jest wystąpienie z koalicji współrządzącego prawicowego Nowego Sojuszu Flamandzkiego, co prawdopodobnie pociągnie za sobą konieczność rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Na Słowacji zaś w proteście przeciwko niepodpisaniu porozumienia przez rząd dymisję złożył minister spraw zagranicznych tego kraju. Po paru dniach wycofał jednak ten wniosek, decydując się na dalszą pracę w gabinecie.
Oprócz wymienionych już państw paktu nie podpisały także m.in. rządy Stanów Zjednoczonych, Izraela, Chile czy Dominikany, a także – co może szczególnie dziwić – Australii; kraju, który niejako zrodził się z imigracji. Kraj z Antypodów nie znalazł się w gronie 164 państw, które na konferencji w Marrakeszu przyjęły pakt.