Logo Przewdonik Katolicki

Polska niejednej barwy

Piotr Zaremba
FOT. MAGDALENA BARTKIEWICZ. Piotr Zaremba historyk, dziennikarz, publicysta, komentator polityczny

Któryż to raz przychodzi mi pisać o polskim kalizmie? Trudno mi uwierzyć, że Beata Szydło nazywając publikację taśmy z Mateuszem Morawieckim „próbą przejęcia władzy”, nie pamięta, że w latach 2013 i 2014 podobnie mówili o innych taśmach z restauracji „Sowa i przyjaciele” politycy PO.

To raczej wiara, że przemawia się tylko do swoich, którzy  zwolnią sami siebie od takich porównań, bo my jesteśmy dobrzy, oni źli.
Po co puszczono nam pogwarki premiera, wtedy bankiera, z ludźmi biznesu bliskimi PO właśnie teraz? Z pewnością z powodów wyborczych. Tylko co z tego? Czy telewizja publiczna, związana z prawicą, nie używała innych taśm, czasem  dla prezentacji czysto obyczajowych wrażeń? I dla przyćmiewania innych zdarzeń zupełnie jałową dyskusją. W sumie przeszłość premiera interesuje mnie, jako dziennikarza i nawet historyka, bardziej niż przeszłość powiedzmy ks. Kazimierza Sowy. A jego demaskowała całkiem niedawno wspomniana już TVP. Te taśmy fruwają i fruwać będą.
Czy premier został skompromitowany? Pokazano go jako człowieka uwikłanego w inne kręgi niż te, w których teraz się obraca. Nakryto na załatwianiu różnym ludziom różnych rzeczy, ale przecież na niczym poważnym. To problem elektoratu PiS, czy przełknie tę lekcję o przeszłości jednego z najważniejszych polityków swojego obozu. Chyba przełknie, skoro żąda tego Jarosław Kaczyński.
A więc typowa dla obecnej Polski polityka „o niczym”. W tle pojawiło się coś jeszcze. Taśmę opublikował Onet należący do niemiecko-szwajcarskiego koncernu Ringier Axel Springer Polska. Politycy PiS mocno eksploatują ten temat. Sens narzekań jest prosty: to obce media atakują naszego premiera. Całkiem niedawno mówiło się o tzw. repolonizacji mediów. I możliwe, że temat wróci po wyborach, o ile PiS je wygra. Na razie to argument pusty, a jednak chwytliwy wśród wyborców prawicy. Skoro potrawę wypichcili Niemcy, nieważne co jest w garnku.
Jestem ideowym przeciwnikiem Onetu i innych mediów wydawanych przez ten koncern. Zwrócę jednak uwagę, że są one redagowane przez Polaków, którzy reprezentują realnie istniejącą opcję. Naprawdę uważacie, że bijąc w niemiecki kapitał, ją zlikwidujecie? Że cały naród skupi się wokół PiS. Owszem, może przysporzycie niedawno wszechwładnym w Polsce liberałom kłopotów. Ale przecież realna opozycja powinna w Polsce istnieć. I nawet jeśli tę obecną uważam za krzykliwą, czasem niemądrą, powtórzę obcą mi w manii przerabiania Polaków w odciętych od tradycji „Europejczyków”, to przecież nie uznam, że bez niej obywatele będą się mieli w Polsce lepiej. I że zwolenników takiego poglądu w Polsce nie ma.
Kontrola obywatelska zawsze polega także na różnorodności ośrodków politycznych, środowisk, także mediów. To nie Niemcy przynieśli nam w prezencie demagoga Tomasza Lisa czy szefa Onetu Bartosza Węglarczyka.
Wezwaniem: „Nie nawołujmy do wzajemnej delegalizacji”, powinienem zakończyć. Ale jeszcze drobna obserwacja. Oto zauważyłem jak na Facebooku czołowy dziennikarz Onetu dowodzi racji istnienia swojego medium i swojej orientacji. Wzbudziłoby to moją sympatię, ale… Pierwszy głos internautki niezbyt napastliwie dopytującej o rzetelność tego portalu został przez niego powitany jej faktycznym przegnaniem z tego profilu. Odebraniem jej głosu. Gdyby kogoś obrażała, rozumiem, ale nie.
A dopiero co reklamowaliście Onet filmikiem, gdzie łączyli się podobno wokół was wszyscy Polacy. Naprawdę uważacie, że ci wszyscy są u punktu wyjścia przekonani o waszej nieomylności? A może wy też wierzycie w Polskę jednej tylko barwy? To staje się manią – po obu stronach.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki