To raczej wiara, że przemawia się tylko do swoich, którzy zwolnią sami siebie od takich porównań, bo my jesteśmy dobrzy, oni źli.
Po co puszczono nam pogwarki premiera, wtedy bankiera, z ludźmi biznesu bliskimi PO właśnie teraz? Z pewnością z powodów wyborczych. Tylko co z tego? Czy telewizja publiczna, związana z prawicą, nie używała innych taśm, czasem dla prezentacji czysto obyczajowych wrażeń? I dla przyćmiewania innych zdarzeń zupełnie jałową dyskusją. W sumie przeszłość premiera interesuje mnie, jako dziennikarza i nawet historyka, bardziej niż przeszłość powiedzmy ks. Kazimierza Sowy. A jego demaskowała całkiem niedawno wspomniana już TVP. Te taśmy fruwają i fruwać będą.
Czy premier został skompromitowany? Pokazano go jako człowieka uwikłanego w inne kręgi niż te, w których teraz się obraca. Nakryto na załatwianiu różnym ludziom różnych rzeczy, ale przecież na niczym poważnym. To problem elektoratu PiS, czy przełknie tę lekcję o przeszłości jednego z najważniejszych polityków swojego obozu. Chyba przełknie, skoro żąda tego Jarosław Kaczyński.
A więc typowa dla obecnej Polski polityka „o niczym”. W tle pojawiło się coś jeszcze. Taśmę opublikował Onet należący do niemiecko-szwajcarskiego koncernu Ringier Axel Springer Polska. Politycy PiS mocno eksploatują ten temat. Sens narzekań jest prosty: to obce media atakują naszego premiera. Całkiem niedawno mówiło się o tzw. repolonizacji mediów. I możliwe, że temat wróci po wyborach, o ile PiS je wygra. Na razie to argument pusty, a jednak chwytliwy wśród wyborców prawicy. Skoro potrawę wypichcili Niemcy, nieważne co jest w garnku.
Jestem ideowym przeciwnikiem Onetu i innych mediów wydawanych przez ten koncern. Zwrócę jednak uwagę, że są one redagowane przez Polaków, którzy reprezentują realnie istniejącą opcję. Naprawdę uważacie, że bijąc w niemiecki kapitał, ją zlikwidujecie? Że cały naród skupi się wokół PiS. Owszem, może przysporzycie niedawno wszechwładnym w Polsce liberałom kłopotów. Ale przecież realna opozycja powinna w Polsce istnieć. I nawet jeśli tę obecną uważam za krzykliwą, czasem niemądrą, powtórzę obcą mi w manii przerabiania Polaków w odciętych od tradycji „Europejczyków”, to przecież nie uznam, że bez niej obywatele będą się mieli w Polsce lepiej. I że zwolenników takiego poglądu w Polsce nie ma.
Kontrola obywatelska zawsze polega także na różnorodności ośrodków politycznych, środowisk, także mediów. To nie Niemcy przynieśli nam w prezencie demagoga Tomasza Lisa czy szefa Onetu Bartosza Węglarczyka.
Wezwaniem: „Nie nawołujmy do wzajemnej delegalizacji”, powinienem zakończyć. Ale jeszcze drobna obserwacja. Oto zauważyłem jak na Facebooku czołowy dziennikarz Onetu dowodzi racji istnienia swojego medium i swojej orientacji. Wzbudziłoby to moją sympatię, ale… Pierwszy głos internautki niezbyt napastliwie dopytującej o rzetelność tego portalu został przez niego powitany jej faktycznym przegnaniem z tego profilu. Odebraniem jej głosu. Gdyby kogoś obrażała, rozumiem, ale nie.
A dopiero co reklamowaliście Onet filmikiem, gdzie łączyli się podobno wokół was wszyscy Polacy. Naprawdę uważacie, że ci wszyscy są u punktu wyjścia przekonani o waszej nieomylności? A może wy też wierzycie w Polskę jednej tylko barwy? To staje się manią – po obu stronach.