Jezus poszedł do Getsemani z apostołami w noc przed swoją śmiercią. Po ostatniej wieczerzy w Wieczerniku na górze Syjon zeszli w Dolinę Cedronu. Do dziś przy kościele in Gallicantu (dosł. gdzie kur zapiał, upamiętniającym zaparcie się św. Piotra) można oglądać kamienne schody, po których szedł. Tędy kilka godzin później, już jako więzień, był prowadzony do domu arcykapłana.
Ciemność
Były święta. Izraelici zjechali do Jerozolimy na Paschę. Pascha upamiętniała noc w Egipcie, kiedy to zginęło wszystko, co pierworodne, a Izraelici ocaleli dzięki krwi baranka. Teraz nad świętym miastem zapadała noc, w której Jezus „będzie musiał wziąć na siebie los baranka” (Benedykt XVI). Wszędzie paliły się światła, panował radosny nastrój. Jezus wychodząc z miasta około godziny dwudziestej pierwszej czy dwudziestej drugiej, szedł w głąb ciemnej doliny. To schodzenie w dół oddawało zapewne to, co się w Nim musiało dziać: wchodzenie w ciemność lęku i cierpienia.
Kiedy Jezus idzie z apostołami w kierunku Góry Oliwnej, w noc zdrady Judasza, przypomina króla Dawida. Pochodzi z jego dynastii. Nazywany jest jego synem. To tędy, przez Dolinę Cedronu i Górę Oliwną uciekał Dawid przed swoim synem Absalomem, gdy ten uknuł spisek przeciw ojcu, chcąc go zabić i odebrać władzę królewską. Dawid płakał. Jego płacz i świadomość grożącego mu niebezpieczeństwa były zapowiedzią tego, co miało się stać z Jezusem. On też został zdradzony przez tego, który był mu bliski.
Przyszli do Getsemani. Nazwa tego miejsca pochodzi od hebrajskiego „Gat Szemanim”, co oznacza „tłocznię oliwek”: na zboczu góry rosły i do dziś rosną drzewa oliwne. Jezus z uczniami przebywał tu prawdopodobnie dość często. Teren mógł należeć do któregoś z Jego uczniów, może nawet do matki św. Marka? Najpierw weszli do groty, gdzie przetrzymywano narzędzia, potrzebne w tłoczni oliwy. Św. Jan zapisał, że „Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili”, dlatego Judasz wiedział, dokąd prowadzić kohortę i strażników. Potem Jezus wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana, z którymi poszedł w głąb ogrodu. Poprosił o modlitwę, „a sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się”.
Ogród i tłocznia
Ogród i tłocznia mają swoje znaczenie symboliczne. W ogrodzie rajskim Bóg został zdradzony. W ogrodzie dochodzi też do zdrady Jezusa. W ogrodzie pierwsi rodzice odrzucili wolę Boga. Teraz w ogrodzie Jezus przyjął wolę Ojca, uczynił ją swoją własną.
W tłoczni oliwki najpierw wstępnie miażdżono za pomocą kamiennego koła, a potem wkładano do koszy. Następnie kosze kładziono jeden na drugim (pierwsze tłoczenie), a potem przyciskano je kamiennymi blokami (drugie i trzecie tłoczenie). Każde tłoczenie trwało godzinę. Oliwa z pierwszego tłoczenia w czasach Jezusa była przeznaczana do Świątyni i dla kapłanów; z drugiego na artykuły spożywcze; z trzeciego do lampek oliwnych. Jezus modlił się trzy razy po godzinie: tak jak trzykrotnie przez godzinę miażdżone były oliwki. On również był miażdżony ciężarem decyzji, którą miał podjąć, ciężarem zdrady, samotności, ludzkim lękiem przed bólem i śmiercią. Tak jak oliwa była przeznaczona do Świątyni, na pokarm i na światło, tak Jezus stał się dla nas nową świątynią, stał się w Eucharystii Pokarmem – a Ci, którzy idą za Nim, stają się światłem świata. Tak jak oliwki były miażdżone, by wypłynęła z nich oliwa, tak z Jezusa miażdżonego cierpieniem wydostają się gęste krople krwi, przypominające krople oliwy. „Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemie”. Potem, podczas biczowania i krzyżowania, Jezus będzie krwawił w wyniku zadawanego „z zewnątrz” cierpienia fizycznego. Teraz krwawi przez ból duchowy, gdy podejmuje decyzję o wzięciu na siebie grzechów wszystkich ludzi wszystkich czasów.
Agonia, ciemność, skała
Opisane wydarzenia z Getsemani i ich duchowe znaczenie oddano w wybudowanej blisko sto lat temu u podnóża Góry Oliwnej bazylice. Czytać je możemy w samej jej nazwie, w panujących tam ciemnościach i w skale.
Bazylika najczęściej nazywana jest Kościołem Wszystkich Narodów, gdyż na jego budowę i wystrój składało się wiele nacji (także Polacy). Jednak jej oficjalna nazwa to bazylika Agonii. Nazwa ta nie jest przypadkowa. Św. Łukasz pisząc, że Jezus w Ogrodzie Oliwnym był „pogrążony w udręce”, użył greckiego słowa „agonia”. To wtedy rozpoczęła się męka Chrystusa. Św. Jan Paweł II napisze: „Rozpoczęło się przelewanie krwi – tej samej krwi, którą nieco wcześniej ofiarował Kościołowi jako napój zbawienia w sakramencie Eucharystii”. Wszystko potem było konsekwencją tamtej decyzji: „Ojcze, nie moja, lecz Twoja wola”. Dlatego papież Polak powie też: „Żaden inny bowiem moment w życiu Jezusa z Nazaretu nie był tak decydujący”.
Gdy wchodzi się do bazyliki, nawet w południe uderza mrok i atmosfera nocy. Antonio Barluzzi projektując kościół tak, by tylko niewielka ilość światła słonecznego dostawała się do środka, chciał pomóc pielgrzymom wczuć się w doświadczenie Jezusa: doświadczenie wewnętrznej ciemności i zmagania się.
Wreszcie skała, na której Jezus modlił się tamtej nocy. Obecna bazylika jest trzecią wybudowaną w tym miejscu, ale skała zawsze pozostawała w centrum. Dziś znajduje się przed ołtarzem, otoczona żelazna koroną cierniową. To ona jest świadkiem agonii Chrystusa. To przy niej pielgrzymi modlą się o zaufanie Bożej woli.
Zaufanie i miłość
Jaki sens wydarzenia z Getsemani mają dla nas? Chrystus jest prawdziwym człowiekiem, zatem przeżył to, co i my. Dzięki temu Bóg jest we wszystkim, co przeżywamy. Kiedy my zmagamy się ze sobą i z Bożą wolą, możemy odnaleźć to doświadczenie również u Jezusa. Doświadczenie Getsemani to te momenty, kiedy wiemy, że coś powinniśmy zrobić, coś przyjąć lub coś odrzucić, ale nie chcemy, boimy się, inni nam mówią, że nie warto. To może być moment lęku przed cierpieniem, lęku przed przyjęciem odpowiedzialności, lęku przed tym, co nieuchronne. Jest w nas ciemność. Jedyne, co możemy, to oprzeć się na skale, którą jest Ojciec, i powiedzieć: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” – i w ten sposób przerosnąć siebie.
Modlitwa Jezusa w Getsemani to zatem moment zaufania wobec Ojca, o którym Jezus mówi Abba (tak jak dziecko żydowskie zwraca się czule do swojego taty/tatusia). Zaufania, że Jego wola jest dobra dla nas i innych. Zaufania wynikającego z przekonania, że jesteśmy kochani. Jezus kocha i ufa Ojcu, i dlatego zgadza się na to, co On chce. Jego słowa: „Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!” nie są wyborem cierpienia. Jezus nie mówi: „Niech cierpię!”. To jest wybór miłości; do Ojca i do nas. Miłości, która nie chce się cofnąć, nawet w obliczu cierpienia, które czeka. To dlatego na okładce „Przewodnika” napisaliśmy, że chrześcijanie kochają Ukrzyżowanego, a nie krzyż. Kiedy w Wielki Piątek będziemy całować krzyż, całować będziemy miłość, która się na nim objawiła. Będziemy całować Ukrzyżowanego, który nas ukochał. To miłość Boga nas zbawiła, nie krzyż ani cierpienie.
Szczerość i modlitwa
Oprócz zaufania i miłości Getsemani mówi jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze: szczerość. Jezus jest szczery przed Bogiem, mówi: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich!”. Po drugie: modlitwa. Jezus nie przestać się modlić, „pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił”. To daje Mu siłę. Jezus przez kolejne etapy męki jest już pewny siebie, zdecydowany, silny. Przetrwał lęk i niepewność. Szczera modlitwa zmieniła Go od środka. Jest gotowy przyjąć to, co się stanie. „Dosyć! Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca”. Nie musimy zatem grać przed Bogiem kogoś, kim nie jesteśmy. Możemy uczciwie nazwać, co jest w nas, szczerze powiedzieć: boję się, nie chcę, trudno mi. Byle nie przestać się modlić.