Logo Przewdonik Katolicki

Rozum kontra fake newsy

Dorota Niedźwiecka
FOT. FOTOLIA

Nieprawdziwa wiadomość o śmierci Benedykta XVI czy konto na Facebooku, na którym ktoś podszywa się pod znanego publicystę. Dociera do nas coraz więcej fałszywych informacji. Jak nie dać się nabrać?

W przeszłości dziennikarze klasycznych mediów tak często zarzucali swoim konkurentom błędy, że odbiorcy zaczęli szukać innego sposobu, by docierać do wiarygodnych informacji. Zaufali mediom społecznościowym, przez które szybko i łatwo przekazywali sobie informacje z niszowych źródeł. Niestety, umożliwiające wolny przekaz social media okazały się równie skuteczne w upowszechnianiu prawdy, co kłamstwa. A wielu z nas, zupełnie nieświadomie, zaczęło w tym procesie uczestniczyć.
 
Bezrefleksyjność sprzyja kłamstwu
Chyba każdemu z nas w internecie zdarzyło się przekazać dalej jakąś wiadomość, bez sprawdzenia, czy jest prawdziwa. Podobnemu mechanizmowi ulegli w lutym dziennikarze dwóch polskich mediów, przekazując zmyśloną informację o śmierci Benedykta XVI. Skopiowali ją z niesprawdzonego konta na Twitterze, które później okazało się kontem włoskiego dziennikarza Tommasso De Benedettiego, znanego z… produkowania fake newsów. Tworzy je, by pokazać, jak łatwo jest oszukać prasę w erze mediów społecznościowych. Jednak przeważająca większość ich twórców konstruuje je nie dla dobra ogółu, lecz dla własnego interesu.
Fake newsy pełnią np. rolę bezpłatnej reklamy produktu. Na tej zasadzie działał wypuszczony kilka tygodni temu fikcyjny wywiad z Martyną Wojciechowską. Jego autorzy podszyli się pod celebrytkę, by zareklamować swój środek odchudzający. Gdy tego typu tekst zaczyna być udostępniany przez setki podekscytowanych osób, pojawia się okazja na błyskawiczny zarobek.
Bywa, że wiadomość rozpowszechniana przez media społecznościowe trafia do mediów tradycyjnych i rozrasta się do niewyobrażalnych rozmiarów. Tak było z Niebieskim Wielorybem – grą, która miała doprowadzić do samobójstwa kilkuset dzieci i nastolatków. Choć rosyjskie władze i dziennikarze zaprzeczali jej prawdziwości, cieszyła się ona ogromnym zainteresowaniem mediów.
 
Fikcyjna tożsamość
„Ostrzegam przed obrzydliwą prowokacją. To nie jest moja strona! Zdjęcie zostało skradzione. Moja tożsamość też” – pisał niedawno na swoim facebookowym koncie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Podszywanie się pod kogoś innego to na Facebooku dość powszechne zjawisko. Oszuści zbierają informacje, zdjęcia i posty z istniejącego konta, udając prawdziwą osobę lub metodą kolażu z różnych kont tworzą nowy, wiarygodny profil. Po co? Jedni, by zdyskredytować daną osobę lub jej firmę. Inni, by pozyskiwać informacje o wciąż nowych „znajomych”, by wyłudzić pożyczkę, numer karty kredytowej czy dane dotyczące kont bankowych. Fikcyjne konta poznamy po tym, że zazwyczaj nie są zbyt długo aktywne, wpisy na nich są wyjątkowo rzadkie, mają bardzo dużą liczbę znajomych i zaskakująco małą w stosunku do niej liczbę polubień.
Pod czyjąś tożsamość podszywają się nie tylko ludzie, lecz także tzw. boty, czyli programy, które stosuje się do tworzenia i obsługiwania zautomatyzowanych kont. Nie wchodzą w dyskusję lecz lajkują i podają dalej treści. Czemu służą? Wykorzystuje się je w szczytowym momencie kampanii wyborczych. Mają wpływać na opinię publiczną, a w efekcie na wyniki wyborów.
 
Spójrz z innej perspektywy
Fake newsy na największą, wręcz światową skalę, tworzą pracownicy tzw. fabryk trolli, czyli agencji stworzonych, by manipulować opinią społeczną. Największa z nich, mieszcząca się pod Petersburgiem, rok temu zatrudniała ponad 400 ludzi, którzy przez 12 godzin dziennie preparowali informacje. Nietrudno sobie wyobrazić, czemu służą tworzone przez trolle przedwyborcze informacje typu: „Papież Franciszek popiera Trumpa!”.
Innym przykładem jest wiadomość o skatowanej w Gdańsku ukraińskiej licealistce, która kilka miesięcy temu obiegła ukraińskie media. Dołączono do niej nagranie, które owszem przedstawiało pobicie, ale nie ukraińskiej, lecz polskiej gimnazjalistki. I wbrew temu, co twierdzili autorzy materiału, nie słychać było na nim żadnych antyukraińskich okrzyków. Pod informacjami roiło się od komentarzy w stylu: „Zobaczcie, co dzieje się w Polsce! Biją Ukraińców!”.
Tu doskonale widać, jak powtarzany bezmyślnie fake news wpływa na ludzi. Przekonani o słuszności sprawy wysyłamy informację do znajomych. W ciągu kilku godzin mamy już kilkudziesięciu rozgniewanych ludzi, a ich liczba cały czas rośnie. Większość z nich nie sprawdziła, czy informacja jest prawdziwa. Zmagazynowaną podświadomie złość wyrzuci zapewne przy najbliższym spotkaniu z przedstawicielem „winnej grupy”.
A wystarczyłoby, gdyby pierwsza z osób czytając wiadomość, zadała sobie pytanie, czy ona jest prawdziwa. Zaoszczędziłaby w ten sposób niepotrzebnych złych emocji i sobie, i innym.
 
 
RAMKA
Kilka prostych rad, jak weryfikować informacje
 
Miej świadomość własnej stronniczości
Najbardziej lubimy te historie, które potwierdzają naszą wizję świata. Zapytaj: czy to może być prawdziwe, czy po prostu chcę, by było to prawdziwe?
 
Zweryfikuj fakty w różnych źródłach
Autorzy fake newsów często nie zwracają uwagi na to, że różne wiadomości przeczą sobie nawzajem. Sprawdź informację w co najmniej dwóch źródłach, zwracając uwagę czy nie została ona skopiowana
 
Sprawdź wiarygodność autora
Zwróć uwagę na adres strony internetowej, z której pochodzi informacja – czy nie podszywa się pod wiarygodne źródło? Kim jest autor wpisu – czy mógł być świadkiem opisywanego zdarzenia? Kto jako pierwszy zamieścił post – sprawdź kiedy założył swój profil, poszukaj jego kont w innych mediach społecznościowych
 
Sprawdź, czy zgadzają się miejsce i czas
Czy film lub zdjęcie naprawdę przedstawiają miejsce zdarzenia – czy potwierdzają to np. napisy na ulicy czy język, który słychać na filmie? Czy wydarzenia miały miejsce w opisanym czasie – popatrz np. na ubiór ludzi
 
Zwróć uwagę na emocjonalny język
Fake newsy są nastawione na wywoływanie emocji, bo wtedy częściej są przekazywane dalej

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki