Lubię czytać autobiografie. Zastanawianie się nad wyborami innych ludzi zawsze czegoś uczy. Lektura Trzech dzienników, opisu życia rodziny I. Bergmana widzianego oczami męża, żony i córki pokazuje, że to, co jednoznaczne dla autora, w doświadczeniach innych nabiera różnych znaczeń. Pamiętam o tym, czytając komiks M. Larceneta Codzienna walka i wywiad z K. Bielewicz o jej matce M. Wisłockiej.
Nie myślałem, że w dorosłym życiu z napięciem i wzruszeniem będę czytał komiks. Codzienna walka to poważna lektura dla dorosłego czytelnika. Opowieść zaczyna się w gabinecie psychoterapeuty, by po chwili przenieść fabułę do domu rodzinnego bohatera. Marco poszukuje źródeł lęków i życiowych przeszkód w swoim dzieciństwie. Zawodowo zajmuje się fotografią, jest reporterem wojennym i chce odpocząć od tych widoków. „Dosyć nafotografowałem się egzotycznych trupów czy ludzi, którym niewiele do nich brakuje”. Jak tu nie wspomnieć wstępu do książki 13 wojen i jedna niedawno zmarłego reportera wojennego K. Millera: „przekonajmy się, kim trzeba się stać, by wytrzymać piekło wojny”. Marco po latach odwiedza rodziców. I mama, i mający demencję tata pamiętają, że najbardziej smakował mu domowy kurczak. Kiedy Marco mówi, że już nie fotografuje, mama odbiera go jak bezrobotnego.
Podobną relację obserwuję w filmie Sztuka kochania, poświęconym M. Wisłockiej. Jedynie dorośli przypominają sobie nastroje towarzyszące wydaniu bulwersującej w tamtych czasach książki. Film wybiórczo prezentuje nie tylko fragmenty życia znanej lekarki, ale i wartości, które – zdaniem twórców – były ważne w tamtym czasie. Ten świat na szczęście przeminął, ale jedynie odwołania do czasu dzieciństwa usprawiedliwiają jego „baśniowe” przedstawienie w filmie. Także heroiczno-romantyczna biografia bohaterki to bardziej wyobrażenia młodych twórców filmu niż historyczne fakty. Córka bohaterki w wywiadzie gorzko wspomina: „W ogóle nie pamiętam z dzieciństwa dobrych rzeczy, mam pojedyncze wspomnienia i najczęściej bardzo przykre, pamiętam sytuacje, które mnie w jakiś sposób rąbnęły”.
Jesteśmy nie tylko biernymi odbiorcami filmów, książek, programów telewizyjnych czy artykułów prasowych, ale także ich interpretatorami. Przede wszystkim jesteśmy twórcami swoich biografii. Dlatego warto pamiętać o uwadze św. Pawła skierowanej do Koryntian „Wszystkie wasze sprawy niech dokonują się w miłości” (1 Kor 16.14). Jest szansa, że wtedy zminimalizujemy różnice między tym, co chcieliśmy zrobić, a tym, co naprawdę zrobiliśmy dla innych.