Logo Przewdonik Katolicki

​Gra, która doda ci sił

Krzysztof Głowacki
Fot. Lidia SIeradzka

​Czy istnieje uniwersalny sposób na wzbudzenie w sobie motywacji do działania, gdy zmagamy się z życiowymi trudnościami? Historia Jane McGonigal oraz jej badania wskazują, że tak.

Latem 2009 r. Jane McGonigal uderzyła się w głowę i doznała wstrząśnienia mózgu. Przez ponad miesiąc miała bóle, mdłości i zawroty głowy. Nie była w stanie pisać ani czytać dłużej niż kilka minut, co dla niej, przyzwyczajonej do bardzo dużej aktywności intelektualnej, było bardzo trudnym doświadczeniem. Proces zdrowienia mógł trwać kilka miesięcy albo i przedłużyć się do ponad roku. Jane miała na niego ograniczony wpływ, mogła zrobić tylko jedną rzecz, by go przyśpieszyć: unikać czytania, pisania, biegania, grania w gry wideo, pracy, a także alkoholu i kofeiny. Żartem odpowiedziała lekarzowi, który ją o tym poinformował: „Innymi słowy, żadnych powodów, by żyć”. Niestety to nie był żart – powszechnym (w jednym na trzy przypadki) objawem powstrząśnieniowym są myśli samobójcze. Jane też je miała.

Nagłe olśnienie
Wszystko zmieniło się trzydziestego czwartego dnia po wypadku. Właśnie wtedy Jane przyszła do głowy myśl, która zmieniła nie tylko jej proces zdrowienia, ale również miała wpływ na setki tysięcy ludzi na świecie. Brzmiała ona: „Albo się zabiję, albo obrócę to wszystko w grę”. I nie była w sumie niczym dziwnym: Jane od 10 lat zajmowała się naukowo psychologią gier na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Wiedziała, jak różne elementy wykorzystywane w grach – takie jak rywalizacja, podchodzenie do wyzwań, konieczność budowania sojuszy – oddziałują na graczy. Znała wyniki badań, które pokazywały, że pomagają one w radzeniu sobie z problemami: budzą większą kreatywność, zdecydowanie i optymizm, skłaniają też do tego, by częściej prosić o pomoc. Tego właśnie potrzebowała w tym momencie swojego życia.
Gra nie musiała spełniać jakichś szczególnych warunków – istotne było, by zawierała pewne mechanizmy: żeby był w niej bohater, który ma podjąć wyzwanie, zmaga się z przeciwnościami, a przez to wzrasta jego siła, a także otrzymuje wsparcie ze strony sojuszników. Jane stworzyła scenariusz gry, a później opowiedziała o niej swoim bliskim i zaprosiła ich do udziału. Fabuła była prosta. To ona była jej główną postacią. Przybrała konkretną tożsamość: Jane – postrach wstrząśnienia mózgu. Byli w niej sojusznicy – na początku przede wszystkim jej siostra oraz jej mąż – a także czarne charaktery, czyli wszystkie rzeczy mogące spowolnić proces zdrowienia: jaskrawe światło albo zatłoczone miejsca. Były też tak zwane doładowania, czyli czynności poprawiające nastrój i prowadzące do polepszenia stanu zdrowia – spacer z mężem, przytulenie się do psa albo zjedzenie garści orzechów. Jane najpierw zadzwoniła do swojej siostry i zaprosiła ją do udziału. Miała poczucie, że ten sposób poproszenia o pomoc jest dla niej dużo łatwiejszy. W ciągu kilku dni grania w nią Jane zaczęła odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem. Zniknęły czarne myśli i lęk. Wróciło poczucie wpływu i chęć życia. Nie był to koniec dolegliwości bólowych, te utrzymywały się jeszcze przez rok. Był to jednak milowy krok do zdrowienia.

Z czego składa się odporność
Jane wiedziała o jeszcze jednej ważnej rzeczy: że do osiągania celów potrzebujemy kilku rodzajów umiejętności czy też odporności. Tak jak w grach wideo bohaterowie często rozwijają poszczególne rodzaje umiejętności, tak w realnym życiu potrzebujemy się wzmacniać w konkretnych obszarach. Dla procesu zdrowienia kluczowe są cztery.
Pierwszym rodzajem odporności, o którym mówi McGonigal, jest odporność fizyczna, czyli  zdolność ciała do znoszenia stresu i zdolność samoleczenia. Najlepszym sposobem, by to osiągnąć, jest ruch, w dowolnej formie. Każdy jego rodzaj wzmacnia i prowadzi do zwiększenia naszej siły – a potrzebujemy jej nawet wtedy, gdy nasze zmagania nie są fizycznej natury.
Drugim rodzajem jest odporność psychiczna – czyli umiejętność motywowania się, skupienia i silna wola. Badacze zajmujący się tą sferą zauważyli, że wzmacnia się ona, jeśli ją ćwiczymy – nawet drobnymi celami, które możemy realizować w myślach, jak np. policzenie do stu. Kolejnym rodzajem odporności, którą warto wzmacniać według badaczki jest odporność emocjonalna, czyli  umiejętność przywołania pozytywnych emocji na życzenie. Co istotne, nie chodzi tu o niedoświadczanie negatywnych emocji, bo tego nie da się osiągnąć, ale właśnie przywołanie pozytywnych – czyli coś, na co możemy mieć wpływ. Osoby, które posiadły tę umiejętność odnoszą z tego różnorodne korzyści: rośnie ich kreatywność i umiejętność radzenia sobie z problemami, rzadziej się poddają, są ambitniejsze, a także mogą liczyć na większe wsparcie otaczającego środowiska.
Wreszcie ostatnim rodzajem odporności, o jakim mówi McGonigal jest odporność społeczna, czyli umiejętność czerpania wsparcia od przyjaciół, członków rodziny, sąsiadów, współpracowników. To, czy uzyskamy je w trudnych chwilach, zależy nie tylko od nich, ale także od naszej umiejętności odpowiedniego poproszenia o nie, odwagi, by to zrobić i potem również – wyrażenia wdzięczności. Wszystkie te cztery obszary mają wpływ na to, jak będziemy przeżywać trudności i jak szybko je przezwyciężymy.

400 tysięcy historii
Kilka miesięcy po rozpoczęciu swojej gry Jane napisała krótki post na blogu i zamieściła filmik z instrukcją, jak grać w „SuperBetter” – bo tak ją później określiła. Pytana, skąd taka nazwa, odpowiadała, że nie chciała się czuć w swej chorobie po prostu lepiej, ale chciała dojść do pełni zdrowia i czuć się w zupełności dobrze. Po publikacji szybko zaczęli odzywać się do niej ludzie z całego świata, którzy w zmaganiu się z różnymi trudnościami użyli jej strategii. Przyjmowali sekretne tożsamości, szukali sojuszników, walczyli z czarnymi charakterami, zdobywali doładowania, bonusy. Gra zaczęła pomagać setkom tysięcy ludzi na całym świecie, a Jane rozpoczęła naukowe badania nad jej fenomenem. Zależało jej na tym, by z jednej strony pomóc innym w radzeniu sobie z trudnościami, ale z drugiej – by także zbadać w rzetelny sposób sam mechanizm. Badania objęły około 400 tys. osób, borykających się zarówno ze znalezieniem pracy, jak i z rozmaitymi chorobami – począwszy od depresji, a skończywszy na terminalnych stadiach raka. Na ich podstawie McGonigal napisała książkę pod tytułem SuperBetter. Prosty mechanizm gry, który opisuje pozwolił już wielu osobom z dużo większą skutecznością poradzić sobie z cierpieniem czy osiągnąć swój cel. I właśnie dlatego warto z niego skorzystać.


7 reguł gry „SuperBetter”

1. Podejmij wyzwanie
Czyli po prostu zdecyduj, że chcesz to, z czym się zmagasz, postrzegać właśnie jako grę. 

2. Doładowania
Kolekcjonuj dobre rzeczy, czynności, zachowania, które sprawiają, że jesteś silniejszy w jednej z czterech odporności.

3. Czarne charaktery
Określ wszystko to, co hamuje twój rozwój albo wywołuje lęk, ból lub cierpienie i dąż do tego, by to pokonać.

4. Zadania
Wymyślaj i realizuj zadania – proste, codzienne działania, które pomogą ci osiągnąć większe cele.

5.  Sojusznicy
Pozyskuj sojuszników spośród przyjaciół i członków rodziny, którzy pomogą ci osiągnąć cele.

6. Sekretna tożsamość
Przyjmij bohaterski pseudonim, który będzie podkreślał twoje mocne strony i pomoże obrócić wszystko w zabawę.

7. Epickie zwycięstwa
Dąż do wspaniałego wyniku, który wzmocni twoją motywację i zmniejszy lęk przed porażką.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki