Logo Przewdonik Katolicki

Kryzys? Działaj!

Bogna Białecka, psycholog
fot. Tatiana Maksimova/Getty Images

Wiele osób ma tendencje do zamartwiania się. Przeżywamy niepokój, być może analizujemy w myślach różne negatywne scenariusze. Co się dzieje w sytuacji, gdy naprawdę wydarza się coś złego?

Zacznijmy od rzeczy podstawowej: zamartwianie się nie chroni nas przed negatywnymi wydarzeniami. To nie to samo co stan przygotowania do walki z trudnościami.

Ukryte zasoby
A jednak badania pokazują, że osoby lękowe, które na co dzień zmagają się z przepełniającym je niepokojem, często bardzo dobrze radzą sobie, kiedy już coś złego naprawdę się wydarzy. Dlaczego? Bo mają w sobie uśpione zasoby. Tylko trzeba się do ich dokopać.
Powiedzmy, że przeżywasz kryzys – może spotkała cię utrata pracy, może kryzys rodzinny, niepokojąca diagnoza, poważne problemy z dzieckiem. I tak do tej pory martwiłeś się wieloma różnymi rzeczami, potencjalnie negatywnymi scenariuszami. A teraz to – jeden z lęków się zmaterializował. Jak dotrzeć do swoich ukrytych zasobów?

Zauważ swoje kompetencje
Zastanów się, co potrafisz. Może świetnie organizujesz dokumenty? Albo umiesz wyszukiwać przydatne informacje w internecie? Lub masz dobrą intuicję co do ludzi?
Zrób proste ćwiczenie: wypisz po lewej stronie kartki swoje mocne strony i zasoby, a po prawej – jak mogą ci pomóc w aktualnym kryzysie.
Nawet pozornie nieistotne umiejętności mogą okazać się bezcenne. Umiesz analizować dane? Przyda się przy porządkowaniu spraw finansowych po utracie pracy. Lubisz zwierzęta? Spacer z psem może uratować cię przed pogrążeniem się w czarnych myślach. Dobrze gotujesz? Możesz podnieść całą rodzinę na duchu smacznym obiadem. Masz znajomych, którzy przeszli podobne kryzysy? Mogą służyć poradą. Każdy drobiazg się liczy!
Czasami nawet negatywne cechy mogą być przydatne w kryzysie. Na przykład ktoś mający problem z okazywaniem emocji może odkryć, że w sytuacji kryzysowej, gdy inni dookoła panikują, brak widocznej ekspresji emocjonalnej okazuje się atutem działającym uspokajająco na otoczenie.

Poszukaj wsparcia innych osób
Osoby mające tendencję do zamartwiania się często w kryzysie zamykają się w sobie. To, czego się obawiali, właśnie się ziściło, wszystko będzie źle. Jednak właśnie kontakt z drugą osobą, która może coś doradzić, a może po prostu wysłucha z uwagą, będzie lał przysłowiową oliwę na wzburzone wody niepokoju. Nie uciekajmy od ludzi. Czarne scenariusze prawdopodobnie obejmują odwrócenie się wszystkich od nas w kryzysie, jednak z reguły prawdziwe nieszczęście wywołuje u ludzi odruch chęci pomocy. Czym innym jest wysłuchiwanie po raz kolejny najgorszego możliwego, lecz niedziejącego się w rzeczywistości scenariusza, czym innym pomoc w prawdziwych trudnościach.

Rutyna jako kotwica
W momentach oczekiwania: na wyniki badań, decyzję sądu, rozwój wydarzeń  – kluczowe jest zakorzenienie się w codzienności. Rytuały i obowiązki, nawet tak banalne jak podlewanie kwiatów, odkurzanie czy gotowanie obiadu, przypominają nam, że życie toczy się dalej.
Wielu psychoterapeutów zaleca tzw. grounding, czyli osadzanie się w tu i teraz. Kiedy robisz coś konkretnego, trudniej odpłynąć w katastroficzne scenariusze. Dlatego warto zrobić sobie wręcz listę zadań do wykonania, prostych, rutynowych – na okres wymuszonego okolicznościami oczekiwania na rozwój wydarzeń.

Gdy wpadniesz w spiralę zamartwiania się – przerwij to
Znasz to uczucie, gdy wszystko się wali, a w głowie dudni: „Nie dam rady”? Wtedy ważne jest mieć pod ręką coś, co pomoże ci zatrzymać ten kołowrót negatywnych myśli. Może to być rozmowa z przyjacielem, poczytanie poradnika, a nawet ulubiona komedia czy kabaret.
Nie chodzi o to, by zawsze mieć plan awaryjny. Bardziej – by mieć pod ręką rzeczy, które albo odwrócą chwilowo twoją uwagę od problemu, albo pomogą (jak rozmowa z przyjacielem) uświadomić sobie, że już kiedyś przeżywałeś trudności i udało się z nich wyjść. To pomaga w odzyskaniu nadziei, że i tym razem się uda.

Ruch i odpoczynek: dwa skrzydła równowagi
Ciekawe jest to, że krótka aktywność fizyczna – 10 minut szybkiego marszu, kilka minut pompek lub pajacyków – potrafi wyhamować lęk lepiej niż tabletka. Ale uwaga: nie chodzi o morderczy trening, tylko o „przewentylowanie” ciała.
Równie ważny jest sen. Kiedy jesteśmy wyczerpani emocjonalnie, nasz organizm dosłownie potrzebuje więcej regeneracji. Więc jeśli zasypiasz na kanapie w środku dnia – to nie lenistwo. To ratunek.

Unikanie nie chroni przed bólem, tylko go odwleka
I na koniec najważniejsze pytanie: dlaczego tak często uciekamy od spraw, które wiszą nad nami jak ciemna chmura?
Przyjrzyjmy się mechanizmowi unikania. To, co zaczyna się od: „dziś nie mam siły na ten temat”, szybko zamienia się w spiralę. Nie odbierasz listu z urzędu, więc przegapiasz ważny termin. Unikasz rozmowy z lekarzem, więc pogarsza się twój stan zdrowia. Zaczynasz się bać, że nie poradzisz sobie z konsekwencjami, więc… unikasz jeszcze bardziej. I zamartwiasz się coraz bardziej, zaczynasz mieć problemy ze snem, wzrasta poziom hormonów stresu, robi się z tego błędne koło. A na kocu pojawia się nieunikniony już kryzys.
Ale – i to naprawdę ważne – ten mechanizm można zatrzymać. Wystarczy zrobić jedną rzecz inaczej niż zwykle. Jeden krok. Bardzo często wykonanie pierwszego, drobnego kroku, odwlekanego od dawna pomaga uruchomić cały proces.

Jeśli to nie sprowokuje cię, by zacząć…
…to może zrobi to jedno pytanie: co by się stało, gdybyś nie próbował już dłużej unikać? Gdybyś sprawdził, co się wydarzy, kiedy – zamiast martwić się na zapas – po prostu zaczniesz działać?
Zmagania z niepokojem, ruminacjami lub unikaniem nie oznaczają, że nie poradzisz sobie dobrze z kryzysem.
Rozpoznając swoje mocne strony i wykorzystując je w pełni, możesz radzić sobie w trudnych sytuacjach lepiej, niż można by się spodziewać. Możesz odczuwać silny niepokój i być w stanie skutecznie rozwiązywać trudności.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki