Do udaru dochodzi, kiedy naczynia krwionośne, doprowadzające tlen i substancje odżywcze do mózgu, zostają zablokowane przez skrzep krwi lub kiedy nastąpi ich uszkodzenie. W efekcie następuje odcięcie części mózgu od dopływu tlenu i jego obumieranie. Zdecydowana większość udarów to udary niedokrwienne, których przyczyną jest zamknięcie naczynia krwionośnego. Sytuacja taka może wystąpić na przykład wtedy, gdy skrzepy powstałe w sercu na skutek utrwalonej arytmii przedostaną się wraz z krwią do mózgu i zablokują jedną z tętnic. – Metody leczenia są dwie: do 4,5 godziny od objawów udaru tromboliza dożylna, czyli trwający godzinę dożylny wlew leku, który rozpuści skrzep albo mechaniczna trombektomia, czyli usunięcie skrzepliny z głowy za pomocą specjalnego stentu. Tę drugą metodę bezpiecznie i skutecznie można zastosować do 6 godzin po wystąpieniu objawów udaru – mówi dr hab. n. med. Adam Kobayashi, kierownik Centrum Interwencyjnego Leczenia Udaru i Chorób Naczyniowych Mózgu, IPiN, w Warszawie. Znacznie rzadziej występują udary krwotoczne, potocznie nazywane wylewami. Dochodzi do nich na skutek uszkodzenia ściany naczynia krwionośnego i wydostania się krwi do mózgu.
Rehabilitacja na własny koszt
Niestety choroba lubi powracać. Jak pokazały badania, ponad 70-procentowe zwężenie naczyń krwionośnych w obrębie głowy u osób, które już przebyły udar mózgu, może świadczyć o tym, że grozi im kolejny udar. Wśród głównych zaburzeń poudarowych specjaliści wymieniają zaburzenia pracy zmysłów, problemy z mówieniem, pamięcią i myśleniem, trudności emocjonalne. Najczęstszym powikłaniem jest jednak paraliż. Wiele może pomóc prawidłowa rehabilitacja. Każdy pacjent poddawany jest jej jeszcze w szpitalu, bezpośrednio po udarze. Potem potrzeba dalszych działań, a niestety rehabilitacja wtórna (poszpitalna) jest bardzo trudno dostępna. Portal Rynek Seniora opublikował niedawno dane, z których wynika, że w województwach: śląskim, opolskim, wielkopolskim, łódzkim i zachodniopomorskim pacjenci muszą czekać na nią średnio od 20 do aż 43 miesięcy. W tym czasie często dochodzi do cofania się efektów rehabilitacji szpitalnej. Jedynym wyjściem jest skorzystanie z usług rehabilitanta na własny koszt, na co nie każdego stać. Chorzy zostawieni są sami sobie.
Objawy same nie miną
Na szczęście za 90 proc. ryzyka wystąpienia choroby odpowiadają czynniki, na które możemy wpływać. Najgroźniejsze z nich to choroby układu krążenia, takie jak nadciśnienie tętnicze, migotanie przedsionków i miażdżyca oraz modyfikowalne elementy stylu życia, takie jak np. palenie papierosów, picie alkoholu, brak aktywności fizycznej oraz nieprawidłowe odżywianie i towarzysząca mu otyłość. Udar należy do grupy chorób, którym możemy skutecznie zapobiegać poprzez modyfikację stylu życia i leczenie profilaktyczne. Wprowadzając niewielkie zmiany w swoim sposobie życia i – jeśli to potrzebne – stosując zapisane przez lekarza odpowiednie leki, możemy znacząco ograniczyć ryzyko udaru mózgu. A wystarczy tak niewiele: codzienny spacer raźnym krokiem, dieta bogata w owoce i warzywa, ograniczenie spożycia soli, rzucenie palenia.
Jeśli podejrzewamy, że doznaliśmy udaru mózgu (objawy w ramce), od razu dzwońmy na pogotowie, bowiem natychmiastowa pomoc (najlepiej w pierwszych dwóch godzinach) daje największe szanse na uratowanie nam zdrowia i życia. Nigdy nie należy czekać, aż objawy same miną. Nawet jeśli chwilowo tak się stanie, powrócą. Im szybciej pacjent znajdzie się pod fachową opieką, tym większa szansa na uratowanie życia i zdrowia.
„Świat mi się zamknął w tym małym samochodzie”
Monika Kołodziej (l. 44) z Piaseczna
„To było 30 października 2015 r. Dzień jak co dzień. Rano zawiozłam moją czteroletnią córkę Magdę do przedszkola. Potem miałam jechać do pracy, do banku. To były godziny porannego szczytu, spory ruch. Wsiadłam do samochodu, nie przeczuwając niczego złego. Pokonałam jeden zakręt, ale na drugim wiedziałam już, że coś jest nie tak. Za szeroko weszłam w ten zakręt. Chwyciłam za prawą rękę, a ona była bezwładna. Zaczęłam się zastanawiać, jak zaparkuję. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie dam rady wjechać w bramę. Stanęłam na poboczu ul. Kościuszki w Piasecznie. Bałam się, że uderzę w stojącą przede mną ciężarówkę. Cały czas pracował silnik. Musiałam krzywo stanąć, bo przejeżdżający autobus strasznie mnie otrąbił. Ale ja nie miałam siły się ruszyć ani nic zrobić. Świat mi się skończył. Nie myślałam o rodzinie. Myślałam tylko o tym, że jestem biedna i nieporadna. To wszystko bardzo mnie przytłoczyło. Świat się zamknął w tym momencie, w tym małym samochodzie. Ktoś wezwał policję. Ta szybko przyjechała. Policjant poprosił mnie, żebym wysiadła z samochodu, ale ja się nawet nie ruszyłam. Nie mogłam chyba też mówić, bo jak policjant poprosił mnie o kluczyki i dokumenty, ja się nie odezwałam. Wtedy zorientował się, że ze mną jest coś nie tak i wezwał pogotowie. Zabrali mnie do szpitala przy ul. Wołoskiej. Tam próbowali rozpuścić skrzeplinę, ale to się nie udało. Pamiętam, że tam byłam. Potem przebudziłam się, jak mnie wywozili do IPiN-u na ul. Sobieskiego. Kolejny raz ocknęłam się przed samym zabiegiem. Później już nic nie pamiętam. Obudziłam się już na OiOM-ie. Czułam się strasznie. Nie bardzo wiedziałam, co się stało. Zdawałam sobie tylko sprawę z tego, że jestem po jakimś zabiegu. Nadal miałam niemoc w ręce, w nodze też było słabsze czucie. Mówiłam bełkotliwie. Dość szybko do siebie dochodziłam. Moja pani doktor powiedziała, że to cud. Do domu wyszłam 11 listopada. Potem miałam 6 tygodni rehabilitacji i taką dodatkową, na miejscu. Na początku byłam bardzo zadowolona. Ćwiczyłam i prawą rękę i na rowerku, ale w pewnym momencie, chyba w grudniu, rehabilitacja stanęła w martwym punkcie. Dziś niezupełnie mi działa ta prawa ręka i jest to pewien problem, bo jestem praworęczna. Mam problem z pisaniem. Chodzi o precyzję ruchów. Jak zaczynam pisać, to jest normalnie, a potem drobię. Tak samo nie mam siły ścierać warzyw.
Pani doktor była bardzo zdeterminowana. Szukała przyczyny i chyba ją znalazła. Okazało się, że mam uchyłek w sercu. Prawdopodobnie tamtędy wypadł skrzep. Pół roku po udarze w Aninie przeszłam zabieg zamknięcia tego uchyłka. Staram się korzystać z życia. Żyję spokojniej i nie robię żadnych planów na przyszłość. Nauczyłam się żyć, nie oczekując niczego”.