Wystawa „Maria Mater Misericordiae” to spotkanie ze sztuką najwyższych lotów, to obcowanie z pięknem, ale i z Bogiem. Ta wystawa jest dowodem na to, że sztuka jak najbardziej ma moc budowania sfery sacrum. Dzięki niezwykłej aranżacji przestrzeni wystawowej jesteśmy w stanie poczuć się niczym w świątyni, a atmosfera skupienia narzuca się właściwie sama. Półmrok, mnóstwo zakamarków, przepiękna kolorystyka ścian, na których tle renesansowe obrazy wyglądają jak skarby. Rzeźby schowane w niszach, rzucają cienie niczym w starych renesansowych kościołach. Niemal sto wizerunków Maryi rozmieszczono tak, że zupełnie nie ma się poczucia zagęszczenia i nadmiaru. Minimalistyczne operowanie przestrzenią sprzyja kontemplacji i modlitwie.
Płaszcz opieki
Skąd i dlaczego Matka Miłosierna? Bo tylko Ona może ochronić grzesznika przed Bożym gniewem – taka intuicja była od wieków obecna w religijności ludowej. A kult potrzebuje ikonografii. Najpierw przedstawiana była w ikonie Kościoła wschodniego. W tradycji bizantyjskiej istnieje przekaz o cudownej ochronie Konstantynopola pod chustą Maryi (maforion) – relikwią przechowywaną na przedmieściach miasta. Uważa się, że to tam było źródło inwokacji modlitwy znanej na Rusi w XII w.: „Okryj nas, o Królowo, welonem Twego miłosierdzia. Opieko i obrono ludzi, opieko i mocy wierzących”. To ze Wschodu przybyła do Europy Zachodniej idea Matki Opieki, a artyści inspirowali się ikonami bizantyjskimi przedstawiającymi Matkę Bożą orantkę – modlącą się i wstawiająca się za ludźmi u Syna oraz otaczającą wiernych swoją macierzyńską opieką. To Ona ma ludzkość doprowadzić do Jezusa. Welon zamienił się na płaszcz, który miał ważne symboliczne znaczenie w kulturze europejskiej. Obraz Maryi Płaszcza Opieki był bardzo popularny w XIII w. Przedstawiał postać Matki Bożej, pod której płaszczem chronili się najczęściej przedstawiciele kościelnej hierarchii: papieże, biskupi, księża, zakonnicy. Z czasem pod płaszczem zaczęli pojawiać się ludzie stanu świeckiego, oczywiście najczęściej władcy. Co ciekawe, raczej nie w Polsce, gdzie lud miał bardzo nabożny stosunek do Maryi, pełen czci i dystansu. Obrazy takie malowali niemal wszyscy włoscy artyści XIV i XV w. i wiele tego typu przedstawień można zobaczyć na wystawie.
Maryja czuła
Wizerunki Mater Misericordiae malowali wielcy artyści, autorzy wystawianych prac: Donatello, Giotto, Dürer, Vasari, Zurbaran, Rubens, Mantegna. Maryja pełna czułości, bliska człowiekowi, modląca się, przytulająca policzek do Dzieciątka Jezus, Matka karmiąca i Matka opłakująca Syna – wszystkie te obrazy pokazane są w pięciu grupach. Można je oglądać chronologicznie, można tak, jak się chce. Warto przystanąć dłużej przed wieloma z tych przedstawień, zapatrzeć się, odszukać szczegóły, barwy, spękania werniksu. Zebrane dzieła pochodzą z muzeów w Rzymie, Florencji, Ravenny, Neapolu, Antwerpii i Watykanu oraz z kolekcji prywatnych, co oznacza, że są bardzo rzadko pokazywane na wystawach publicznych, na przykład rysunek Andrei Mantegni Matka Boska z Synem na tle antycznych ruin. Niewielkiego formatu dzieło narysowane tuszem przez jednego z mistrzów renesansu na delikatnym pergaminie jest unikalnym dziełem, które przed pokazem w Krakowie widziane było przez publiczność tylko raz w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Postać Maryi z Dzieciątkiem wydaje się wykonana techniką miedziorytu, w której Mantegna był mistrzem. Jednak to rysunek. W tle barwne antyczne ruiny symbolizują stary świat. O każdym dziele można by dużo opowiadać. Bo jak pominąć dwadzieścia rycin Albrechta Dürera składających się na cykl Życie Maryi i uznawanych za pierwsze dzieło grafiki autorskiej w Europie (w całości pokazane w Polsce po raz pierwszy)? Albo wypożyczone z muzeum w Antwerpii dzieło Hansa Memlinga Maria Lactans – Maria Karmiąca? Czy rzeźbę do złudzenia przypominającą słynną Pietę Michała Anioła? Zresztą przez wiele lat historycy sztuki uważali, że to on właśnie jest jej autorem. Nieprawdopodobne wrażenie robi ogromnych rozmiarów gobelin wykonany w warsztacie flamandzkim na podstawie dzieła Rubensa Wniebowzięcie Maryi. A przecież skromnym pięknem urzekają także dzieła pochodzące z Polski, w większości anonimowe. Wśród nich Madonna z Klonówki, czyli rzeźba szafkowa z końca XIV w. oraz XIV-wieczny obraz Misericordia Domini ze zbiorów kościoła św. Anny w Krakowie. Przed tym obrazem prawdopodobnie modlił się św. Jan Kanty – tak mówi legenda, chociaż historycy sztuki raczej w to wątpią.
Daleko od tłoku
Tradycją stało się już, że Światowym Dniom Młodzieży towarzyszy wystawa dzieł sztuki sakralnej. Pierwsza miała miejsce w Denver w 1993 r., potem kolejno: w Manili, Toronto i Madrycie. Na konferencji prasowej dr Marcello Bedeschi, prezes Fundacji Jana Pawła II dla Młodzieży, przypomniał, że na pomysł organizowania wystaw sztuki religijnej podczas Światowych Dni Młodzieży wpadł Jan Paweł II. To on podkreślał, że „kultura to przestrzeń, w której człowiek żyje, którą tworzy i która na niego oddziałuje”. Pierwszą taką ekspozycję w Denver nazwano wręcz „czwartą katechezą” Światowych Dni Młodzieży, bo także sztuka, szczególnie ta najlepsza, wpływa na rozwój duchowy człowieka. Niestety, dzisiaj się o tym zapomina. A że młodzi ludzi spragnieni są kontaktu ze sztuką, niech świadczy fakt, że podczas spotkania młodych w Rio de Janeiro organizowaną wtedy wystawę odwiedziło ponad 250 tys. młodych ludzi, a przed muzeum ustawiały się kolejki. Bardzo możliwe, że w Krakowie będzie podobnie, bo przyjechały dzieła, które rzadko możemy oglądać. „To dar dla miasta” – mówił o wystawie dr Bedeschi z fundacji, dzięki której można było wypożyczyć eksponaty z różnych włoskich muzeów. Organizatorzy wystawy oprócz katalogu i serii wydarzeń z myślą o młodych pielgrzymach przygotowali także mapę krakowskich dzieł maryjnych. Szlak prowadzi do kościołów, w których znajdują się dzieła związane z tematem ekspozycji. Polecam wyrwać się z zatłoczonego Krakowa i wstąpić do Muzeum Narodowego, w przestrzenie i zakamarki wypełnione ciszą i pięknem. Poczuć opiekę Maryi.