Czy po szczycie NATO możemy czuć się bezpieczniejsi, przede wszystkim jako Polacy, ale też jako cała Europa i świat zachodni?
– W sensie mentalnym, politycznym oraz geostrategicznym niewątpliwie tak. Podczas szczytu NATO państwa członkowskie podkreśliły swoją jedność i determinację w działaniach na rzecz wspólnego bezpieczeństwa. Podjęły też stosowne decyzje w tym zakresie. Zagwarantowanie bezpieczeństwa jest jednak procesem długotrwałym i złożonym. Nie można tego osiągnąć z dnia na dzień. Trwa to latami. Co więcej, dla zapewnienia bezpieczeństwa trzeba zgromadzić również odpowiednie środki finansowe, a z tym NATO ma w ostatnich latach poważny problem. Świadczy o tym choćby fakt, że w 2015 r. budżety wojskowe tylko pięciu państw członkowskich (USA, Wielkiej Brytanii, Polski, Grecji i Estonii) przekroczyły proponowany poziom 2 proc. PKB. W 11 państwach odnotowano zaś spadek nakładów na obronność w stosunku do PKB. Bezpieczeństwo wynika bowiem nie tylko z siły argumentów, ale przede wszystkim z argumentu siły.
Jaki wpływ na warszawski szczyt miał Brexit? Niektórzy eksperci twierdzą, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej osłabiło również jej pozycję w NATO, a co za tym idzie także pewną wizję Sojuszu, która jest odmienna od partnerów choćby z Europy kontynentalnej.
– Podczas szczytu NATO przywódcy Wielkiej Brytanii zapewniali wielokrotnie, że ich państwo nie odwraca się od Europy w kwestiach bezpieczeństwa i pozostaje ważnym filarem współpracy transatlantyckiej. Brexit osłabi w wielu aspektach Unię Europejską, nie wpłynie jednak znacząco na funkcjonowanie Sojuszu. Może to jednak ulec zmianie na przykład w sytuacji rozpadu Wielkiej Brytanii i wystąpienia z jej struktur Szkocji.
Z naszej perspektywy najważniejsza wydaje się być wschodnia flanka NATO, przede wszystkim relacje z Rosją. W październiku 2015 r. Robert Kupiecki, ówczesny podsekretarz w MON, na portalu „Polska zbrojna” mówił: „Nowa konstrukcja musi silniej opierać się na wspólnych interesach oraz realnym i weryfikowalnym przestrzeganiu zasad. NATO nie stoi w tej kwestii w pozycji petenta, a jego potencjał jest wystarczający, by zachęcić Moskwę do zachowań konstruktywnych. Nic w tej kwestii nie szkodzi Sojuszowi tak bardzo jak niejednoznaczność narodowych polityk bezpieczeństwa czy okresowe «wahnięcia» sojuszniczej solidarności”. Czy warszawski szczyt zmienił cokolwiek w tych relacjach?
– Przytoczone słowa to trafne spostrzeżenie. Podsumowując w tym aspekcie przebieg szczytu, stwierdzić można, że NATO niewątpliwie o wiele lepiej niż Unia Europejska rozumie starą maksymę, która głosi, że ,,w jedności siła”. Jedność, podobnie jak sojuszniczą solidarność, łatwo deklarować, znacznie trudniej jednak realizować. Wynika to między innymi z odmiennych interesów poszczególnych państw Sojuszu czy ich różnej polityki, prowadzonej na przykład wobec Rosji, Izraela, Iranu itp.
A co z Ukrainą? Sprawa konfliktu na Ukrainie jest od lat traktowana priorytetowo przez różne polskie rządy.
– Członkostwo Ukrainy w NATO to problem bardzo złożony i odległy w czasie. Jego ewentualna realizacja będzie uzależniona od wielu różnych czynników, takich jak choćby: decyzje co do przyszłego kształtu Paktu, realia występujące zarówno w państwach członkowskich, jak i na świecie, relacje zachodzące na linii NATO–Rosja, a przede wszystkim sytuacja i dalszy przebieg konfliktu na Ukrainie. Kwestia ta jest traktowana priorytetowo przez niektóre państwa członkowskie NATO, takie jak choćby: Litwa, Łotwa, Estonia czy Polska. Wynika to zarówno z bardzo poważnego zainteresowania sytuacją, która rozgrywa się w najbliższym sąsiedztwie, jak i troski o własne bezpieczeństwo.
Czy szczyt przyniósł jakieś realne korzyści dla Polski? Choćby w postaci zwiększenia obecności sił Sojuszu w Polsce?
– Szczyt z jednej strony wzmocnił tzw. wschodnią flankę NATO, o co m.in Polska czy państwa nadbałtyckie od dawna zabiegały. Po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny na wschodnie granice Paktu zostaną skierowane większe jednostki bojowe. Z drugiej jednak strony nie należy zbytnio przeceniać militarnych możliwości sił, które np. zostaną rozlokowane w Polsce. Mają one bowiem przede wszystkim znaczenie polityczne czy psychologiczne. Najważniejszym gwarantem polskiego bezpieczeństwa pozostaje dalsza modernizacja i rozbudowa własnych sił obronnych. Szczyt w Warszawie przyczynił się również do wzmocnienia pozycji i prestiżu Polski wśród państw członkowskich Sojuszu. Polska po raz kolejny udowodniła, że jest aktywną i kreatywną jego częścią, posiadającą także odpowiednie zdolności logistyczne czy organizacyjne.
Czy w Warszawie poruszono temat kryzysu migracyjnego? Jaka może być, albo jaka jest rola NATO w rozwiązaniu tego problemu?
– Kwestie migracyjne były podczas szczytu poruszane, choć rola NATO w tym zakresie jest ograniczona. Sprowadza się ona przede wszystkim do próby niwelowania czynników eskalujących kryzysy migracyjne, zachodzące na przykład w Afganistanie, Libii, a w szczególności w Syrii i Iraku, oraz związany z tym problem Państwa Islamskiego (PI). PI dysponując rozbudowaną strukturą oraz dużymi środkami finansowymi (szacowanymi na około 2 mld dol.), doprowadziło do eskalacji trwającego już ponad pięć lat konfliktu. Tylko w Syrii spowodował on śmierć ponad 250 tys. osób oraz ucieczkę około 11 mln, w tym wielu chrześcijan. W trakcie szczytu ustalono ponadto, że NATO zwiększy swoje wysiłki na rzecz walki z przemytnikami ludzi na Morzu Śródziemnym.
Sebastian Wojciechowski - profesor, kierownik Zakładu Studiów Strategicznych Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM oraz pracownik Instytutu Zachodniego. Ekspert OBWE ds. bezpieczeństwa. Redaktor naczelny czasopisma ,,Przegląd Strategiczny”.