Logo Przewdonik Katolicki

Pokarm mamy

Renata Krzyszkowska
Fot. Dmitriy Melnikov/Fotolia

Mleko matki zawiera wszystkie składniki odżywcze potrzebne do prawidłowego rozwoju noworodka. Czy jednak wszystkim mamom i maluchom karmienie piersią przychodzi naturalnie?

Jak do tej pory żaden sztuczny pokarm nie może się równać z mlekiem matki. Chroni ono niemowlę przed chorobami i infekcjami. Jest przy tym idealnie dostosowane do możliwości niedojrzałego układu pokarmowego dziecka – lekkostrawne i łatwo przyswajalne. Karmienie piersią sprzyja właściwemu programowaniu metabolizmu dziecka, a co za tym idzie, programowaniu jego zdrowia w przyszłości. Specjaliści zalecają, by do 6. miesiąca życia dzieci były karmione wyłącznie piersią, a po wprowadzeniu posiłków uzupełniających nadal karmione mlekiem matki aż do 2. roku życia.
 
Dieta ma znaczenie
Karmienie piersią daje korzyści także matce, bowiem zmniejsza ryzyko zachorowania na raka piersi, pozwala też szybciej uporać się ze zbędnymi kilogramami po ciąży. Dieta matki jest ważna, ale nie wpływa aż tak bardzo na występowanie alergii u dzieci czy uciążliwych kolek. Zdaniem specjalistów alergie pokarmowe wcale nie są aż tak częste, jak się powszechnie sądzi, a kolki i wzdęcia wynikają raczej nie z diety matki, a niewłaściwego, zbyt częstego karmienia. Oczywiście są pokarmy których matki powinny unikać, m.in. gotowane rośliny strączkowe (jak groch i fasola), brokuły czy gotowana kapusta (kiszona nie jest przeciwwskazana). Także nie powinno się jeść żywności konserwowej, czekolad, orzechów czy bogatych w nawozy nowalijek. Z owoców dobrze jest wyeliminować np. gruszki i owoce suszone, które mogą rozluźniać stolec zarówno u dziecka, jak i u mamy.
 
Nic na siłę
Wbrew pozorom nie wszystkim mamom i maluchom karmienie piersią przychodzi naturalnie. Pomocna wtedy może być wizyta w poradni laktacyjnej, która jest płatna, ale się opłaca, bo to inwestycja w zdrowie dziecka. – Mam kilka koleżanek, które przez czytanie hiperoptymistycznych tekstów o karmieniu piersią niemal wpadły w depresję, gdy same miały z tym ogromne problemy. Dręczyły je  wówczas wyrzuty sumienia, były społecznie gnębione i krytykowane. Jedna z nich pomimo starań, opłaceniu kilku wizyt w poradni laktacyjnej i konsultacji z lekarzami nie mogła karmić. Miała po prostu za płaskie brodawki. Słysząc pytanie: „Jak możesz nie karmić swojego dziecka”, zaczynała płakać – mówi Magda, młoda matka. Zdaniem specjalistów nic nie może być robione na siłę. Nie wolno stosować wobec matki mobbingu, co się niestety zdarza tym łatwiej, że przecież w interesie dziecka. Jeśli wyczerpane zostały wszystkie możliwości pomocy, a karmienie dalej nie wychodzi, trzeba przejść na karmienie sztuczne, nie wpędzając matki w poczucie winy. Ostatecznie to kobieta decyduje, jak będzie karmić swe dziecko, a my musimy to zaakceptować. Niekarmienie piersią wcale nie czyni z kobiety złej matki.
 
Mleko jak w banku
Dla tych, które nie mogą karmić w sposób naturalny, rozwiązaniem wydają się banki mleka kobiecego. Kobieta, która jest zdrowa i ma pokarm w nadmiarze, może się nim podzielić, dobrowolnie i bezpłatnie oddając potrzebującym dzieciom, np. wcześniakom. W Polsce mamy już trzy takie banki: w Warszawie, Toruniu i Rudzie Śląskiej. To wciąż za mało, ale idea ta staje się coraz bardziej popularna, miejmy więc nadzieję, że wkrótce placówki takie powstaną także w innych miastach.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki