Logo Przewdonik Katolicki

Kaplica ukryta pod ziemią

Błażej Tobolski
fot. W.Wylegalski / PK

Rozmowa z prof. Hanną Kóčką-Krenz

To Pani można przypisać miano odkrywcy pałacu Mieszka I i kaplicy pałacowej na terenie grodu poznańskiego. Czy to był jedynie szczęśliwy traf?
– Na pewno można mówić tu o szczęściu. Mieliśmy go więcej niż prof. Witold Hensel, który już przed wojną przypuszczał, że książęca rezydencja powinna znajdować się w poznańskim grodzie i to w sąsiedztwie kościółka Najświętszej Marii Panny. Kiedy jednak w 1946 r. rozpoczął poszukiwania palatium Mieszka I, ominął relikt jego muru o 20 cm.
Do badań archeologicznych na Ostrowie Tumskim, które rozpoczęły się w 1999 r., dobrze też się przygotowaliśmy w Instytucie Prahistorii. No i udało nam się odkryć pozostałości pałacu książęcego wzniesionego, jak go datujemy, po 941 r. Szukaliśmy wówczas przede wszystkim pałacu, zdając sobie jednak sprawę, że powinna do niego przylegać kaplica. Pozostałości książęcej kaplicy znaleźliśmy podczas badań w 2009 r.
 
Jej odkrycie pozwoliło z pewnością w nowy sposób spojrzeć i na Poznań, i na całe państwo Mieszka I.
– Było ono o tyle ważne, że kaplica pałacowa jest pierwszą budowlą sakralną w Wielkopolsce. Wzniesiono ją pierwotnie zapewne jedynie dla przyszłej żony Mieszka, Dobrawy, chrześcijańskiej księżniczki czeskiej, ale później, już po chrzcie Mieszka, a przed wzniesieniem katedry, musiała też pełnić ważną funkcję miejsca sprawowania kultu.
Pałac z kaplicą był też pierwszą monumentalną, kamienną budowlą na terenie Poznania. Trzeba sobie bowiem uświadomić, że w tamtych czasach zabudowa grodu była drewniana i parterowa, a stanowiły ją zazwyczaj niewielkie chaty zrębowe. Palatium to natomiast dwukondygnacyjna, otynkowana budowla kamienna, przy której funkcjonowała też pracownia złotnicza, operująca złotem i kamieniami szlachetnymi sprowadzanymi z Czech. Sądzę, że sama kaplica wzorowana była na kaplicach wznoszonych przy siedzibach cesarskich w Niemczech, które Mieszko z pewnością miał okazję oglądać na własne oczy. Miała ona około 10 m wysokości, była smukła, a od strony zachodniej wzbogacona o emporę [galerię wsparta na filarach – red.], dostępną z górnej kondygnacji palatium. Nawę wieńczyła półokrągła absyda [pomieszczenie otwarte na wnętrze świątyni – red.], w której znajdował się ołtarz. Pamiętajmy przy tym, że przeciętny budynek miał wówczas co najwyżej 2,5–3 m wysokości. Tak więc kaplica, poprzez kształt jej bryły, surowiec, z którego została wykonana, i wystrój wnętrza, musiała mocno przemawiać do poddanych księcia, pokazując znaczenie nowej religii i pozycję władcy, który chciał podkreślić łączność swojego świeżo powstałego państwa z kulturą łacińskiej Europy. Był on zresztą, o czym nie możemy zapominać, gorliwym neofitą.
Dodać trzeba, że rozmach wczesnych inwestycji sakralnych w grodzie poznańskim był spory. Wkrótce bowiem zaczęto wznosić katedrę. Nie zdajemy sobie zazwyczaj sprawy, że dzisiejsza katedra zbudowana jest w gruncie rzeczy na fundamentach tej pierwszej, przedromańskiej katedry z przełomu X i XI w. Z wyjątkiem bocznych kaplic i rozbudowanego ku wschodowi prezbiterium trzon katedry to inwestycja wczesnośredniowieczna. To była budowla monumentalna, wyraźnie dominująca nad całym tym terenem, dorównująca wzorcom zachodnim, z których czerpano przy jej wznoszeniu.
 
Czy to właśnie w odkrytej przez Panią pałacowej kaplicy Mieszko I mógł przyjąć chrzest?
– Nie mamy pewności, gdzie odbył się chrzest Mieszka. Ja osobiście uważam, że zapewne było to w Wielkopolsce, na terenie jego władztwa, gdyż nie mają potwierdzenia w źródłach przypuszczenia, że Mieszko mógł zostać ochrzczony poza swoimi ziemiami, np. w Ratyzbonie. Na to, czy tym miejscem był Poznań, pewnie nigdy nie otrzymamy niezbitych dowodów. Tu jednak odkryliśmy wspomnianą pałacową kaplicę, w której mógł odbyć się obrzęd przyjęcia tego sakramentu. Na miejscu dzisiejszej katedry poznańskiej przed jej wzniesieniem znajdowała się stacja misyjna biskupa Jordana. Do dziś pod nawą główną katedry zachowały się pozostałości dużej misy, interpretowanej jako pozostałość baptysterium [budowla służąca ceremonii chrztu – red.], ale przypuszczenie, że Mieszko mógł w nim przyjąć chrzest, jest tylko spekulacją.
Można wskazać jeszcze inne budowle sakralne, które oprócz funkcji liturgicznych pełniły też funkcje baptysterium. Zapewne były one i w Gnieźnie, i na Ostrowie Lednickim, i w Gieczu. Przypuszczam bowiem, że po przyjęciu chrztu Mieszko objeżdżał swoje główne grody, co było w owych czasach praktyką powszechnie stosowaną, już jako chrześcijański władca. Towarzyszył mu biskup Jordan, który musiał w tych grodach dysponować odpowiednimi miejscami do sprawowania liturgii, a także do udzielania chrztu konwersom.
Zresztą zawsze podkreślam, że spory i emocje związane ze stołecznością któregoś z ośrodków centralnych państwa piastowskiego, to problem naszych czasów. Wówczas cała ta ziemia i wszystkie grody znajdujące się na niej i tak należały do Mieszka i ważne było to, że dzięki przyjęciu chrztu całe jego państwo weszło do europejskiej rodziny narodów chrześcijańskich.
 
Co zachowało się do naszych czasów z rezydencji Mieszka i przypałacowej kaplicy?
– Pałac książęcy jest w bardzo złym stanie. Miejscami został rozebrany łącznie z fundamentami. Zachował się jednak fragment tynkowanej ściany zachodniej budynku i fragment ściany wschodniej z wejściem do sali głównej. Podejrzewam, że kiedy w XIII w. w nowo lokowanym mieście wzniesiono nowy zamek, stary już od jakiegoś czasu chylił się ku upadkowi i stanowił źródło materiałów budowlanych. Badania pozwalają domyślać się też, że już przed XIII w. z podłużnego piętrowego budynku palatium ostała się tylko środkowa część. Na niej wzniesiono, jak to czyniono wówczas w Europie Środkowej, tzw. dom wieżowy dla władcy w postaci 2–3 poziomowego budynku z jedną salą na każdym poziomie.
Natomiast kaplica zachowała się całkiem nieźle. Odsłoniliśmy jej absydę z zachowaną do półmetrowej wysokości ścianą i fundamentem ołtarza, a także mury obwodowe nawy. Przetrwała też do naszych czasów południowa ściana kaplicy, pewnie tylko dlatego, że przed wiekami załamała się i przewróciła. Dziś spoczywa płasko pod ziemią razem z zarysem okna. Przypuszczam, że wówczas usunięto wystające części murów kaplicy, a resztę rumowiska wyrównano i zasypano. Przez to podniósł się i utwardził teren, na którym później założono cmentarz, użytkowany do XVIII w. Również kaplica była, jak sądzę, użytkowana do momentu budowy nowego zamku. Zresztą rolę głównego miejsca sprawowania liturgii w poznańskim grodzie już wcześniej przejęła katedra. Na stan budowli grodowych wpłynął też niszczący Wielkopolskę najazd czeskiego księcia Brzetysława, po którym punkt ciężkości państwa przeniósł się do Małopolski. Taki obraz historii tego miejsca dają przeprowadzone przez nas badania archeologiczne.
 
Pani zespół archeologiczny podjął jednak ponownie wykopaliska na Ostrowie Tumskim. Dlaczego?
– Od września ubiegłego roku prowadziliśmy właśnie zakończone tzw. ratownicze wyprzedzające badania archeologiczne, związane z przygotowaniem terenu do ewentualnej ekspozycji reliktów zespołu pałacowo-sakralnego w grodzie poznańskim. Obecnie w miejscu, gdzie znajdują się pozostałości palatium i kaplicy, znajduje się gotycki kościół NMP in Summo wzniesiony w I. połowie XV w. Przy nim stoi jedynie tablica informacyjna z rysunkiem poglądowym pokazującym zarysy rezydencji pierwszych Piastów. Duża część pałacu Mieszka zalega dosłownie pod kościołem, a pozostałości kaplicy spoczywają w całości na placu przy kościele, równolegle do jego prezbiterium.
Żeby je wyeksponować, należałoby zbudować rodzaj krypty obniżonej w stosunku do poziomu gruntu. To spowodowało konieczność zbadania terenu pod taką kryptę i uwolnienia go z tzw. materii archeologicznej, czyli sprawdzenia, co jeszcze kryje w sobie ziemia. Badania okazały się bardzo ciekawe, choć nie odnaleźliśmy kolejnych reliktów architektury związanej z książęcym palatium. Udokumentowaliśmy natomiast fragment muru otaczającego do XVIII w. cmentarz przy kościele NMP, a także mieliśmy okazję zrobić dobre rozeznanie, jak wyglądał ten teren, zanim postawiono na nim palatium. Był on nazywany Summum Posnaniensae, czyli wzgórze poznańskie. Zastanawiano się, skąd taka nazwa, a tym samym nazwa kościoła NMP in Summo, a to po prostu było niegdyś piaszczyste wzgórze, którego stok stromo opadał ku południowi. Co więcej, był on celowo umocniony. Już we wczesnym średniowieczu obudowywano dół stoku, aby ziemia się nie obsuwała, konstrukcjami drewnianymi w rodzaju skrzyń. Później dwukrotnie nałożono na te drewniane konstrukcje kamienny płaszcz, stabilizując wzgórze. W końcu, w późnym średniowieczu, na przełomie XV i XVI w., wyrównano teren, zasypując spad i poprowadzono tędy brukowaną drogę, biegnącą przez Ostrów Tumski przy katedrze, z mostu na Warcie do mostu na Cybinie. Cały ten teren został zbadany, pozyskane źródła i znaleziska z różnych epok opracowane tak, że w każdej chwili można to miejsce wykorzystać do utworzenia rezerwatu archeologicznego.
 
Jest więc szansa na utworzenie w tym miejscu obiektu podobnego do istniejącego już na Ostrowie Tumskim Rezerwatu Archeologicznego „Genius Loci”?
– Bardzo na to liczę. Tym bardziej że powstały w 2012 r. „Genius Loci” okazał się znakomitą inwestycją. Wyeksponowane są w nim unikatowe relikty wczesnopiastowskiego ośrodka grodowego z X w., m.in. fragmenty monumentalnych obwarowań grodowych, oraz fundamenty XVI-wiecznych murów z czasów bp. Jana Lubrańskiego. Znajdująca się w podziemiach tego rezerwatu ekspozycja została uzupełniona nowoczesnymi technologiami. Tak więc zwiedzający mogą obejrzeć również film w technologii 3D, skorzystać z tzw. multimedialnych kiosków i obrazów holograficznych. Wszystko to ma pomóc im zrozumieć, jak we wczesnym średniowieczu powstawały fortyfikacje, jak wyglądały obwałowania poznańskiego grodu i jak ogromne było to założenie budowlane. Wały te miały bowiem u swojej podstawy szerokość 25–30 m i liczyły ponad 10 m wysokości. Pokazana jest także praca samych archeologów.
 
Co moglibyśmy pokazać w kolejnym rezerwacie, poza ponadtysiącletnimi reliktami, oczywiście?
– Posiadamy dziś możliwości ciekawego opowiedzenia historii sprzed ponad tysiąca lat. Także i tu potrzebne byłyby jednak rekonstrukcje, trójwymiarowe modele i filmy z wykorzystaniem grafiki komputerowej. Dzięki technice można dziś zwiedzających niemal wprowadzić do wnętrza pałacu Mieszka i jego kaplicy, aby zwiedzili je wirtualnie. Choć, co podkreślam, byłaby to jedynie hipotetyczna rekonstrukcja, gdyż wiemy na przykład, że ściany wewnątrz kaplicy zdobiły malowidła, a nad ołtarzem był zainstalowany obraz mozaikowy, ale nie wiemy, jakie wyobrażenia one przedstawiały. Dzięki wykopaliskom rysuje się jednak na tyle klarowny obraz tego miejsca, że posługując się lepiej zachowanymi obiektami z terenów ościennych, można zupełnie czytelnie przedstawić, jak mogło ono wyglądać. Wysilając wyobraźnię i badając źródła ikonograficzne z innych rejonów Europy, można by też pokusić się o wirtualne przedstawienie samego obrzędu przyjęcia chrztu przez Mieszka I.
 
Jest więc Pani Profesor przekonana, że warto, nawet kosztem ingerencji w krajobraz Ostrowa Tumskiego, wyeksponować to, co dotąd kryła ziemia?
– Zdecydowanie tak! Eksponując materialne ślady przeszłości, utrwalamy pamięć historyczną w świadomości ludzi. Taka jest zresztą rola tego typu rezerwatów, przybliżających fakty historyczne i przemawiających do naszej wyobraźni. Prawdą jest, że kiedy czegoś nie widać, tego się nie pamięta. Stąd przez wiele lat panowało przekonanie, że pierwszą monumentalną budowlą w państwie Mieszka był przedromański zespół pałacowo-sakralny na Ostrowie Lednickim. Znajdował się on w ruinie, ale był wciąż widoczny i stąd to on był celem wycieczek, o nim uczono w szkołach.
Potwierdzeniem tego jest również fakt, że do 1938 r. o grodzie poznańskim nie wiedziano praktycznie nic. Jego istnienie zostało kompletnie wyparte ze świadomości narodowej. Zapomniano nawet, w którym miejscu wznosił się ten wczesnopiastowski gród, choć wiedziano, że istniał. Dopiero w 1938 r. badania prof. Józefa Kostrzewskiego potwierdziły przypuszczenie, że mieścił się na Ostrowie Tumskim, a łopata archeologa przypomniała, co się w tym miejscu tak naprawdę znajdowało ponad tysiąc lat temu. Kiedy rozpoczęto prace archeologiczne, kierowano się przesłanką, że gród powinien być tam, gdzie obecna katedra, gdyż tak zazwyczaj w tych czasach bywało. Nie znano jednak przebiegu wałów ani rozplanowania grodu, więc nie zdawano sobie sprawy z jego znaczenia. O randze tego typu ośrodka świadczy bowiem jego wielkość, rozmach, z jakim go wzniesiono, i charakter jego zabudowy. Dopiero powojenne badania pozwoliły stwierdzić, że rozbudowany przez Mieszka I gród był ogromną na owe czasy, 4-członową fortecą, co również wskazuje na to, że miejsce to miało dla księcia szczególne znaczenie. Gród gnieźnieński został przebudowany w ten sposób dopiero przez Bolesława Chrobrego.
 
 
Pewnie jest już za późno, aby rezerwat archeologiczny, pokazujący domniemane miejsce chrztu Mieszka, powstał przed 2016 r., na 1050. rocznicę chrztu Polski?
– Niestety, zapewne tak, choć jeszcze do niedawna byłam optymistką w tej kwestii. Czas jednak mija, a powstanie rezerwatu w ciągu roku wymagałoby podjęcia bardzo szybkich decyzji władz miejskich i kościelnych, no i zaangażowania w tę inwestycję znacznych środków finansowych. Trzeba również wzmocnić kościół NMP, pod którym częściowo znajduje się palatium, aby nie uległ on uszkodzeniu. My zrobiliśmy ważny krok w tym kierunku, przygotowując teren pod względem archeologicznym.
Przypomnę jednak, że na rezerwat „Genius Loci” też przyszło nam czekać. Jego budowę planowano już bowiem w 1938 r., kiedy odkryto relikty wałów grodowych. Zaczęto wówczas nawet zbiórkę publiczną na utworzenie „podziemnego muzeum” na placu przed katedrą. Wybuch wojny pokrzyżował jednak te plany. W tym wypadku może warto było czekać, bo ówczesnymi metodami trudno byłoby odpowiednio zakonserwować i wyeksponować znaleziska. Dziś mamy już takie możliwości techniczne, żeby nie zagrozić kościołowi NMP, a pokazać relikty palatium i kaplicy. Mam nadzieję, że nie będziemy czekali na to aż tak długo.
 
 



Prof. Hanna Kóčka-Krenz – od 1973 r. związana jest z Instytutem Prahistorii Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a w latach 1996−2008 była jego dyrektorem. Jako archeolog od 1999 r. prowadzi wykopaliska na poznańskim Ostrowie Tumskim, w wyniku których został odkryty m.in. pałac Mieszka I z II połowy X w. i wzniesiona przy nim kaplica.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki