Logo Przewdonik Katolicki

Siła żółtych koszulek

Katarzyna Jarzembowska
Fot.

Radomyśl Wielki, Damasławek, Mieścisko, Żabno, Drohiczyn, Frombork. Małe punkciki na mapie Polski. Co je łączy? Liczba mieszkańców 2500. Czyli tyle, ilu stypendystów liczy obecnie Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia.


 

Radomyśl Wielki, Damasławek, Mieścisko, Żabno, Drohiczyn, Frombork. Małe punkciki na mapie Polski. Co je łączy? Liczba mieszkańców – 2500. Czyli tyle, ilu stypendystów liczy obecnie Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia.

 

 

Właśnie… Gdyby zebrać wszystkie osoby korzystające ze wsparcia, można by zasiedlić małe polskie miasteczko. Taka liczba działa już na wyobraźnię. I pomyśleć, że te setki młodych, zdolnych ludzi mogą się kształcić i rozwijać swoje pasje dzięki nam. Tym wszystkim, którzy podczas zbiórki prowadzonej w trakcie Dnia Papieskiego wrzucamy do puszek kilkuzłotowe datki lub odpisujemy 1 proc. podatku na rzecz Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.

Program stypendialny – wyrównujący szanse edukacyjne młodzieży z małych miasteczek i wsi – działa już od 11 lat. W pierwszym roku (2000/2001) z pomocy skorzystało 500 osób. W każdym kolejnym następował przyrost o – mniej więcej – 200. W tym roku (2010/2011) objęto pomocą 2500 osób z 42 polskich diecezji. To oczywiście liczby, które na wykresach układają się w coraz bardziej tłuste słupki. Ale tak naprawdę za każdą cyferką stoi człowiek – gimnazjalista, licealista, student…

 

Różne drogi…

Kamil Połomski (parafia św. Mikołaja w Gniewie) został stypendystą w 2005 r. Złożenie wniosku zaproponowała mu dyrektor gimnazjum, do którego uczęszczał. „Zaskoczenie i wyróżnienie” – tak dzisiaj podsumowuje ten pierwszy krok. „Przecież wiem, że nie każdy ma szansę na taką pomoc”. Prawda – kryteria są jasno określone: średnia ocen (minimum 4,8), pochodzenie z miejscowości nieprzekraczającej 20 tys. mieszkańców oraz trudna sytuacja finansowa. Kamilowi stypendium przyznano. W tym czasie dowiedział się, że jest to „stypendium katolickie” – nie byle jakie, zobowiązujące, nobilitujące. „Latem pojechałem na obóz fundacyjny do Gdańska. To było niesamowite przeżycie, zresztą jak każde inne tego typu spotkanie. Poznałem wspaniałych ludzi,

zwiedziłem wiele zakątków Polski, a co najważniejsze – zanurzyłem się w modlitwie. Fundacja jest dla nas przede wszystkim wsparciem duchowym i okazją do nawiązania znajomości na całe życie”.

Kamil studiuje lingwistykę stosowaną (z językiem angielskim i niemieckim) na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W tym roku objął funkcję starosty.  – Opiekuję się studentami pierwszego roku, dlatego moje stypendium jest trochę wyższe. Co miesiąc otrzymuję 500 zł. Te dodatkowe pieniądze przeznaczam w części na organizowanie spotkań z „podopiecznymi”, a cała reszta pozwala mi opłacić akademik i robić drobne zakupy – opowiada.

Natalię Barszczewską (parafia Zwiastowania NMP w Łabiszynie) wypatrzył ksiądz proboszcz. To był rok 2005 – trzecia klasa gimnazjum.  – Nie wiem, dlaczego wybór padł właśnie na mnie. Co niedzielę chodziłam do kościoła. Może zostałam zauważona… Ksiądz wiedział, jaka jest moja sytuacja. Dwa lata wcześniej zmarł mój tata. Pewnego dnia, podczas lekcji, zostałam zaproszona do gabinetu pani dyrektor. Był tam już ksiądz proboszcz. Razem zaproponowali mi stypendium. Złożyłam wniosek i po dwóch tygodniach Fundacja odezwała się do mnie z informacją, że otrzymam wsparcie. Byłam bardzo zadowolona, choć nie wiedziałam tak do końca, z czym to się wiąże. Pojechałam wtedy na pierwszy obóz do Gdańska. Tam poznałam Kamila. Nasz związek z Fundacją rozpoczął się w tym samym czasie… – wspomina.

Natalia studiuje pracę socjalną, także na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Od dwóch lat jest szefową bydgoskiej grupy. – Przekazuję informacje, które otrzymuję od Fundacji na różnych zjazdach. Poza tym organizuję spotkania formacyjne, rekolekcje, skrzykuję grupę na Roraty, adoracje czy wyjazdy integracyjne. Każdy studiujący stypendysta otrzymuje 380 zł – najczęściej przeznacza je na opłatę stancji i pomoce naukowe, głównie książki. Jako szefowa, mam wyższe stypendium. Wynosi ono 600 zł. Część przeznaczam na nasze spotkania. Reszta idzie na naukę – wymienia.

Monika Tylicka (parafia św. Stanisława Biskupa Męczennika w Strzygach) również stała się podopieczną Fundacji w 2005 r. – Jak to się mówi, byłam blisko Kościoła. Czytałam czytania, układałam rozważania na różne nabożeństwa, udzielam się w wolontariacie w Domu Dziecka. Proboszcz znał też relacje w mojej rodzinie. Kiedyś zadzwonił do mnie z informacją, że jedna z moich koleżanek właśnie straciła stypendium. Zwolniło się miejsce. Złożyłam wniosek i… udało się – relacjonuje.

Monika studiuje w Bydgoszczy resocjalizację.  – 380 zł stypendium przeznaczam w całości na utrzymanie – studiowanie w dużym mieście zmusza do liczenia każdego grosza… – stwierdza.

 

…ten sam cel

Jak twierdzi Kamil, bycie stypendystą to nie tylko odbieranie comiesięcznego stypendium, ale przede wszystkim świadczenie swoim życiem, że istnieje coś takiego jak Pokolenie JPII, które jest przykładem na to, że można stawać się lepszym człowiekiem i na lepsze zmieniać też innych. „Bycie w Fundacji to ciągłe staranie się, by być świętym na co dzień. Nie można się tego bać”.

Monika podkreśla, że ma wielki sentyment do Jana Pawła II. Wszystko zaczęło się od wiersza. Napisała go na konkurs – najpierw został opublikowany w lokalnej gazecie, a potem trafił do książkowego wydania W darze Ojcu Świętemu. – To był dla mnie prawdziwy zaszczyt. Po wielkich eliminacjach mój wiersz okazał się jednym z lepszych. Mogłam w ten sposób wyrazić swoje myśli o papieżu. O tym, co daje każdemu z nas. Jan Paweł II przez swoje słowa – zawsze mocne i prawdziwe – pokazał mi, jakie wartości są w życiu ważne. Miłość, dobro, sprawiedliwość. Zawsze wskazywał właściwy kierunek. Także Fundacja daje mi dużo radości z tego, że mogę się spotkać z Panem Bogiem w nieco inny sposób – przez drugiego człowieka. Wspólne obozy dają wiele sił – wzmacniają, motywują do dalszej pracy, w tym kształcenia – opowiada.

– Wszystko u nas kręci się wokół Jana Pawła II – podkreśla Natalia. Wszystkie spotkania – szczególnie te organizowane z myślą o beatyfikacji. Papież nas łączy. Czujemy wewnętrzny obowiązek, potrzebę, żeby zwracać uwagę na to, co miał nam do przekazania. A w takim aspekcie czysto ludzkim każdy stypendysta czuje, że ma blisko siebie osoby, do których może się zwrócić. Bo studiujemy naprawdę różne kierunki – fizykę, matematykę, polonistykę – przekrój jest ogromny. Jeśli trzeba, udzielamy sobie korepetycji. Większość z nas przyjaźni się ze sobą. Potrafimy do siebie zadzwonić, spotkać się – zarówno na meczu, jak i na modlitwie. Wielka jest siła żółtych koszulek! – relacjonuje dziewczyna.

W każdym stypendyście kiełkuje ważne ziarno – pamięci o Janie Pawle II i moralnego zobowiązania, by zmieniać oblicze świata. Młodzi, którzy nie wstydzą się chrześcijańskiego ducha, osiągają świetne wyniki w nauce, angażują się w działalność różnych wspólnot, są wolontariuszami, organizują akcje pomocy innym, modlą się, wspierają innych i słuchają własnego sumienia, są nadzieją na to, że sól tej ziemi jeszcze nie zwietrzała…

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki