Logo Przewdonik Katolicki

Wójt zatrudni nianię

Kamila Tobolska
Fot.

Żłobek, klub dziecięcy, dzienny opiekun czy niania...? Wszystko, tylko nie mama. Czy tak będą wyglądały nowe rozwiązania w polskiej polityce rodzinnej?

 

 

 

We wrześniu tego roku rząd przyjął projekt ustawy o formach opieki nad dziećmi do lat trzech, tzw. ustawy żłobkowej. Obecnie pracuje nad nim sejm. Termin, od którego ta ustawa wejdzie w życie, zależy od tempa prac w parlamencie. Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak ma nadzieję, że stanie się to najdalej w 2011 r.

 

Skok cywilizacyjny?

Obecnie w Polsce żłobki są w stanie przyjąć 2,6 proc. dzieci w wieku do dwóch lat. Tymczasem Strategia Lizbońska zaleca, aby opieką instytucjonalną objęta była przynajmniej jedna trzecia najmłodszych. Ma nam to zapewnić ustawa żłobkowa. Jak zapowiedział premier Donald Tusk, rząd liczy na to, że dzięki jej wprowadzeniu, w ciągu 4 lat przybędzie w naszym kraju 400 tys. miejsc w żłobkach. − To będzie prawdziwy skok cywilizacyjny – stwierdził szef Rady Ministrów.

Projekt ustawy żłobkowej przewiduje funkcjonowanie kilku typów placówek dla dzieci od 20. tygodnia życia do lat 3. Rodzice maluchów będą mogli wybrać, czy poślą dziecko do żłobka, który według ustawy nie będzie już traktowany jak zakład opieki zdrowotnej, czy do klubu dziecięcego, gdzie spędzi ono maksymalnie 5 godzin dziennie. Opiekę nad swoją pociechą rodzice będą mogli powierzyć także dziennemu opiekunowi lub legalnie zatrudnić nianię. Nowe przepisy mają zachęcić także do otwierania żłobków przy zakładach pracy i na wyższych uczelniach. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze, jeśli jednak dokładnie przyjrzeć się założeniom tej ustawy, nietrudno zmienić zdanie.

 

Rodzice pod presją

Jak zauważa Agnieszka Jackowska ze Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, założenia ustawy nie mają na celu poprawy sytuacji kobiet i rodzin wychowujących dzieci do lat 3, a jedynie wsparcie tych kobiet, które zdecydują się na podjęcie aktywności zawodowej. − Pomija się tym samym rodziców, którzy dokonując wolnego wyboru, decydują się na skoncentrowaniu swojej aktywności życiowej i czasu na opiece nad małym dzieckiem – wskazuje Jackowska. A przecież wiadomo, że w tym okresie życia dziecko do właściwego rozwoju najbardziej potrzebuje jak najintensywniejszej obecności i troskliwej opieki mamy lub taty. Tymczasem rodzice, a przede wszystkim kobiety, niejednokrotnie są zmuszeni do podejmowania aktywności zawodowej wbrew własnym przekonaniom. – Tego typu decyzje najczęściej podejmowane są pod presją finansową, a nie z myślą o dobru dziecka – zauważa Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. – Jest to efekt braku polityki prorodzinnej w Polsce, a praca, którą kobieta wykonuje w domu i przy dzieciach jest traktowana przez państwo jako „lenistwo” − przyznaje.

 

Pięcioro dzieci i niania

Nowatorskim rozwiązaniem w tym obszarze, wprowadzonym przez ustawę żłobkową, ma być funkcja dziennego opiekuna zatrudnianego przez gminę na podstawie umowy o świadczenie usług, czyli tzw. niani samorządowej. Dla osoby określanej tą – budzącą zdziwienie – nazwą, twórcy projektu przewidzieli konkretne zdania. Będzie ona opiekować się maksymalnie piątką maluchów, zapewniając im warunki zbliżone do domowych. − Trudno sobie wyobrazić, by jedna osoba bez żadnego wsparcia była w stanie opiekować się piątką dzieci w tym samym wieku, będąc przy okazji sprzątaczką, kucharką i nauczycielką. W naturze pięcioraczki to „aberracja” nagłaśniana przez wszystkie media. Kobieta może mieć dużo dzieci, ale w pewnych naturalnych odstępach czasu – stwierdza Karolina Elbanowska, mama pięciorga dzieci, dodając, że obawia się, iż dzięki wprowadzeniu ustawy żłobkowej powstaną przechowalnie dla niemowlaków, pełne zakatarzonych, smutnych dzieci, a zatrudnione tam sfrustrowane opiekunki wyczekiwać będą końca dnia.

 

Możemy temu nie podołać

Wprowadzenie w życie tej ustawy budzi również obawy u samorządowców. − Patrzymy na ustawę żłobkową z pewnym niepokojem. Jest to bowiem kolejne zadanie, które będziemy musieli finansować ze środków własnych – stwierdza Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz w województwie kujawsko-pomorskim. Zauważa przy tym, że miasta postrzegają tę zmianę przepisów prawa jako pozytywną. − Obecnie i tak prowadzą one żłobki, ale jako placówki opieki zdrowotnej. Więc ta zmiana zmniejszy nieco wymagania im stawiane i, co za tym idzie, problemy z uzyskaniem wszystkich koniecznych certyfikatów. Być może te proceduralne nowinki nawet obniżą w miastach koszty prowadzenia żłobków – tłumaczy Olszewski, dodając, że na obszarach wiejskich, gdzie w tej chwili jest bardzo mało żłobków i trzeba będzie je dopiero uruchomić, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. − Na różne zadania własne, których już i tak mamy bardzo dużo, otrzymujemy na ogół z budżetu państwa mniej środków, niż te usługi publiczne rzeczywiście kosztują – mówi Marek Olszewski, pełniący również funkcję wiceprzewodniczącego Związku Gmin Wiejskich RP. Budżety wielu polskich gmin, już teraz obciążają duże kwoty przeznaczane na finansowanie znajdujących się na ich terenie placówek oświatowych. − A ponieważ opieka nad małym dzieckiem w wieku od 20. tygodnia do 3 lat jest znacznie kosztowniejsza niż np. opieka nad przedszkolakiem, możemy temu kolejnemu zadaniu finansowo nie podołać – obawia się Olszewski.

 

Niedoskonałe na byle jakie

Podobnego zdania jest prof. Józefina Hrynkiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka w zakresie polityki społecznej. − Jest dużo spraw, z którymi samorządy sobie nie radzą, nie dawajmy więc im następnych zadań bez zapewnienia środków i bez możliwości ich realizacji – apeluje. Jej zdaniem samorządy poniosły totalne fiasko, jeśli chodzi o opiekę zastępczą nad dziećmi. Nie radzą sobie one także z opieką medyczną nad dziećmi oraz z egzekwowaniem obowiązku szkolnego.

Prof. Hrynkiewicz ma również wiele wątpliwości związanych z kształtem projektu ustawy żłobkowej. − Jeżeli pozwalamy, żeby dziećmi zajmowały się osoby niewykształcone, a jedynie przyuczone do tej roli, to znaczy, że godzimy się po prostu na byle jaką opiekę nad najmłodszymi, których dzisiaj przecież jest tak mało. Zastanawiam się, co my robimy? – pyta, nawiązując do kompetencji osób, które mają pełnić funkcję niań samorządowych. Prof. Hrynkiewicz stwierdza jednocześnie, że żłobek sam w sobie nie jest rozwiązaniem doskonałym, a jedynie w miarę dobrym w koniecznych sytuacjach. – Próba zamiany tego niedoskonałego rozwiązania na byle jakie, wymaga moim zdaniem bardzo zdecydowanego protestu ze strony rodziców małych dzieci. Rozwijanie dostępności tej formy opieki kosztem jej jakości jest niedopuszczalne. Na to nikt nie powinien się zgodzić – podkreśla i dodaje, że dziwi ją fakt, iż w Polsce nie ma na temat wprowadzenia ustawy żłobkowej ogólnospołecznej debaty i wielkiego protestu różnych organizacji rodzinnych. − Ta ustawa powinna być zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego jako zbiór przepisów, który łamie prawa rodziny do wychowania dziecka – stwierdza prof. Hrynkiewicz.

 

Państwowa hodowla

Państwo powinno umożliwić rodzicom, którzy mają małe dzieci, podejmowanie decyzji dotyczących ich wychowania. Jeżeli zdecydują, że chcą oddać dziecko do jakiejś instytucji opiekuńczej, to muszą mieć pewność, że dobrze się ona nim zajmie, w czasie, kiedy sami są w pracy. Jeśli natomiast rodzice postanowią, że jedno z nich zostaje z dzieckiem w domu, to należy zaproponować im konkretne, wspierające rozwiązania. Jednak póki co , można odnieść wrażenie, że nasze państwo niezbyt sobie ceni rodzicielstwo jako aktywność swoich obywateli. W tej sytuacji trudno nie pokusić się o podsumowanie tej sprawy słowami jednego z internautów: „Młode mamy do roboty, a hodowlą dzieci zajmie się państwo. Hodowlą, za którą drogo zapłacimy. Bardzo krótkowzroczna strategia”.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki