Logo Przewdonik Katolicki

Sting - wirtuoz muzycznej kuchni

Michał Bondyra
Fot.

Otwarcie ekskluzywnej restauracji uświetnia zwykle wykwintna kolacja. Dania przygotowane przez muzycznego mistrza kuchni Stinga serwowane ponad 30 tys. gościom nowego stadionu w Poznaniu zaspokoiły nawet najbardziej wyrafinowane gusta.

 

 


 

Stadion przy ulicy Bułgarskiej można porównać do jadłodajni, którą każdy doskonale zna i mimo ogromnych niedogodności, czasem słabej obsługi czy nieco przypalonych dań, lubi do niej przychodzić. Restauratorzy (władze Poznania) na szczęście postanowili to zmienić. Ze straszącego wyglądem baru – w siedem lat – stworzyli nowoczesną restaurację. Na jej otwarcie zaprosili kuchmistrza z najwyższej półki. Gordon Sumner, szerzej znany jako Sting, w dwie i pół godziny zaserwował 26 dań, których aromat na długo pozostanie… w pamięci naszych kubków smakowych. Niemała w tym zasługa doskonale dobranej przez niego załogi – wirtuozów brytyjskiej kuchni muzycznej, Royal Philharmonic Concert Orchestra.

 

Smaczne przystawki

Zwykle na spektakularną w swym smaku kolację trzeba poczekać. Nie inaczej było w Poznaniu. Podobnie jak w innych ekskluzywnych lokalach, także i tu czas ten umilały przystawki. Najpierw goście raczyli się kuchnią jamajską, „spożywając” dźwięki przygotowane przez Indios Bravos, którego szef kuchni Gutek sprawił, że naprawdę nie było podstaw, by wybrzydzać w reggae`owo-rockowym menu. Przystawki nabrały pikantnej nuty, gdy emocjonalne, a miejscami ostre jazzowe dania zaczęła serwować Anna Maria Jopek. Posileni, ale wciąż głodni, goście ze smakiem w kwadrans przełknęli ostatnią przystawkę; pełne efektów dźwiękowych i świetlnych przedstawienie teatralno-muzyczne oficjalnie otwierające restaurację (stadion, sic!) i zapowiadające danie główne – majstersztyk Stinga. Może dlatego zostało one przygotowane w języku mistrza, a nie zaproszonych gości?

 

Potrawy znane i cenione

Mistrz muzyczną ucztę rozpoczął od doskonałego If I Ever Lose My Faith In You. Nie tracąc czasu na mniej znane dania, zaserwował te najbardziej cenione. Gościom zabrzmiały w trzewiach: klimatyczny Englishman In New York, balladowa Roxanne i potężne Straight To My Hart i Russians. Przed ostatnią kompozycją mistrz ceremonii wyjął zza pazuchy swojego nienagannie skrojonego fraka kartkę, z której po polsku odczytał: „To jest piosenka o zimnej wojnie”, wykonując ukłon w stronę zaproszonych gości, z których wielu przez pół wieku doświadczało jej na własnej skórze. Po daniu rodem z Kremla Sting zaproponował coś bardziej ognistego. Południowo-amerykański posiłek wymruczany na melodię Bonanzy stanowił smaczne entré do Hung My Head. Tę część przyjęcia zakończyły ostre smakołyki z Next to You, po których blisko 60-letni mistrz kuchni zarządził przerwę.

 

Dania ekstra

Prawie dwa kwadranse bez dań maestra i jego symfonicznej załogi wprawiło w lekkie zniecierpliwienie nawet najbardziej cierpliwych gości. Któż bowiem po tak smacznych i z gracją wjeżdżających na muzyczny stół potrawach nie chciałby spróbować kolejnych? Oczekiwania zrekompensowały następne przysmaki. Wśród nich dość krwawe, podawane zwykle o północy Moon Over Bourbon Street oraz kończące, wydawać by się mogło, korowód pyszności, wprawiające w ruch nawet najbardziej skostniałe ciała, Every Breath You Take. Kilkuminutowe zachwyty zaproszonych na ucztę gości zmusiły mistrza do podania kilku dań ekstra, co rozpoczęła, przywołująca klimat egipskich pustyni Desert Rose, a zakończyła wiśnia o wyraźnym i głębokim smaku Fragile, którą Sting – tym razem bez pomocy symfonicznych wirtuozów (a capella) – przekazał uczestnikom tej niezwykłej biesiady. Schodząc ze sceny, pozostawił pytanie: Czy ta niezwykła restauracja zaprosi

jeszcze kiedyś równie genialnego muzycznego kucharza?

 

 



Ewa Bartkowiak, zagorzała fanka Stinga:

Moja przygoda z jego twórczością rozpoczęła się jeszcze w liceum, od kasety z serii: „The best of…”. Najpierw rockowe The Police, potem niedzielne audycje „stingologa” Marcina Kydryńskiego emitowane w radiowej „Trójce” ukazujące mistrza innego, śpiewającego choćby przy akompaniamencie lutni. Przyszła pora na koncerty; pierwszy przed pięcioma laty w Warszawie, wyczekiwany, ale przyćmiony przez ten w Chorzowie trzy lata później ze skrzykniętą raz jeszcze ekipą Policjantów. Byłam wtedy w ciąży, kompletnie oszołomiona, niewierząca w to, że zgodzili się raz jeszcze zagrać razem. No i teraz – symfonicznie. Coś zupełnie nowego, choć dla mnie niezwykle spójnego; zderzenie rockowego The Police z muzyką klasyczną, która gdzieś tam we mnie od dawna tkwi. I wszystko genialne zagrane, i zaśpiewane. To przez charyzmę tego 60-letniego faceta, który zamiast wzorem innych jego rówieśników odcinać kupony z bogatej kariery, wciąż się rozwija, eksperymentuje i robi to genialnie. Wychodzi na scenę i żyje razem z publicznością, a swym głosem uzależnia. Produkt doskonały, humanista potrafiący wydobyć z i tak już genialnych piosenek nową wartość, tak jak w Roxanne, czy tworzyć doskonałe aktorskie kreacje wzorem Moon Over Burbon Street.

Wysłuchał Michał Bondyra

 

 



Sting, czyli tak naprawdę Gordon Matthews Sumner, to blisko 60-letni brytyjski muzyk, kompozytor i wokalista. Na przełomie lat 70. i 80. zeszłego stulecia lider, kompozytor, wokalista i gitarzysta basowy grupy The Police, z którą wydali siedem płyt. Od 1985 r. jako Sting nagrał 17 albumów studyjnych i koncertowych. Ostatni z nich, Symphonicities, grany z orkiestrą Royal Philharmonic Concert Orchestra zaprezentowany został na koncercie z okazji otwarcia stadionu w Poznaniu. 

 

 



Stadion miejski w Poznaniu, na którego płycie swoje mecze rozgrywa poznański Lech, oficjalnie otwarto przy okazji koncertu Stinga. Powtórnie, tym razem sportowo, otworzył go mecz popularnego „Kolejorza” z FC Salzburg, rozgrywany w ramach Ligi Europy. Trwająca blisko siedem lat modernizacja obiektu kosztowała 700 mln zł. W jej efekcie zadaszony membraną stadion ma 43 tys. miejsc siedzących, które przez rygorystyczne wymogi UEFA podczas meczów Euro 2012 zostaną zredukowane o 2 tys. krzeseł. Obiekt ma klasę Elit, co oznacza, że można na nim organizować spektakle piłkarskie najwyższej rangi. Stadion posiada też odpowiednią liczbę miejsc dla niepełnosprawnych. Komfort oglądania zapewniają dwa 116-metrowe telebimy, a ekologów cieszą podziemne zbiorniki na wodę deszczową, którą można powtórnie wykorzystać do zraszania murawy.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki