„…i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci”. Być może gdyby słowa tej przysięgi pary przypominały sobie także w dalszym pożyciu, choćby raz do roku, w rocznicę ślubu, byłoby mniej trudnych dni w ich związkach.
Znany i ceniony publicysta oraz doradca rodzinny dr Jacek Pulikowski na pytanie, czego nie należy robić, by małżeństwo mogło się udać, odpowiedział: „po pierwsze: nie kierować się egoizmem. Wiele małżeństw nigdy nie zasmakowało cudownych owoców miłości właśnie przez obopólny egoizm. Po drugie: nie igrać z uczuciami. Powszechnie uczucia są mylone z miłością. Po trzecie: nie ranić. Gdyby małżeństwa zaprzestały się ranić, instytucja rozwodów nie byłaby potrzebna. Po czwarte: nie rozstawać się (na dłużej). Krótkie rozstania (np. tygodniowy wyjazd do chorej matki) bywają nieraz bardzo odświeżające dla miłości małżeńskiej. Po piąte: nie zapominać o drobiazgach. Słowem - wyrażanie wzajemnej troski i miłości przez drobiazgi jest bezcenne dla komunii małżeńskiej. Po szóste: nie unikać rozmów. Podstawowym narzędziem budowy komunii małżeńskiej jest poprawna komunikacja. Niestety, dość powszechnie małżeństwa mają poważne kłopoty z umiejętnością rozmawiania. Po siódme: nie odchodzić od Boga. Nie znam lepszego zabezpieczenia małżeństwa ludzi wierzących jak mocne trzymanie się Boga”.
Czas ran nie goi, tylko nas do nich przyzwyczaja
Niemal w każdym małżeństwie pojawiają się trudności i kryzysy. Psycholodzy uważają, że kryzys w małżeństwie nie jest czymś złym, jego pojawienie się jest szansą na to, aby związek się rozwijał. Alfonso Vergara SJ w swojej znakomitej książce zatytułowanej „Radość bycia człowiekiem” pisze: „Kryzys małżeństwa nie oznacza początku jego rozpadu. Jest po prostu wezwaniem do wkroczenia w nowy etap związku, bodźcem przyśpieszającym dojrzewanie partnerów jako osób, zaangażowanych wzajemnie”. Jerzy Grzybowski, współzałożyciel Spotkań Małżeńskich, stwierdza zaś: „Małżeństwa nie należy chronić przed kryzysem. Kryzys warto w sposób twórczy wykorzystywać do poprawy swoich relacji, do pogłębiania miłości. Kryzys jest z jednej strony zagrożeniem, ale z drugiej - jest szansą. Oto okazuje się, że w nowych sytuacjach, w miarę upływu lat, zmian, jakie dokonują się w sferze emocjonalnej, w całej tzw. dojrzałości życiowej, ale także pod wpływem trudności, niepowodzeń, a czasem sukcesów, dorastania dzieci - całą listę tych okoliczności można by mnożyć - dotychczasowe sposoby porozumiewania się w małżeństwie, funkcjonowania w ogóle, nie sprawdzają się, stają się anachroniczne i dlatego nasze relacje zaczynają trzeszczeć. I dodaje: - A więc trzeba coś zmienić, coś poprawić, odkryć na nowo. Niejako znaleźć się w nowej sytuacji. I te wyzwania trzeba odważnie podejmować, umacniając nasze relacje. Ks. Vergara podpowiada, jak się zachować, gdy już kryzys wkroczy w małżeństwo: – „Dobrze jest umieć powiedzieć: «Nasz związek przechodzi trudne chwile, ale nie zniechęcajmy się. Nasza miłość była zawsze prawdziwa i tak z dnia na dzień nie może się przecież skończyć, chociaż moje uczucia dla ciebie nie są już takie jak dawniej, podobnie jak i twoje dla mnie. Kochamy się, ale w inny sposób. I możemy razem zadbać, aby nasz miłosny związek był głębszy».(…) Nie wystarczy zdać się na upływ czasu. Czas ran nie goi, tylko nas do nich przyzwyczaja”. Jerzy Grzybowski kontynuuje tę myśl - Mając świadomość kryzysu, warto sobie zdać sprawę z tego, że jest on udziałem nas obojga, i że jeżeli coś w naszych relacjach zaczyna się psuć, to warto być nawzajem wyrozumiałym na różne swoje zachowania, słowa, emocje, często nieprzyjemne, ale będące wynikiem tego niedostosowania naszego dotychczasowego sposobu funkcjonowania do nowej sytuacji życiowej. Warto starać się coraz lepiej słuchać siebie nawzajem, wsłuchiwać się w to, co drugi mówi, a szczególnie w to, czego nie jest w stanie wyrazić, a może nawet nazwać w sobie. Słuchać warto po to, żeby lepiej rozumieć siebie nawzajem. Warto dzielić się sobą, nie dyskutować, ale mówić o sobie. Warto zapoznać się, wręcz nauczyć podstawowych zagadnień z zakresu psychologii komunikacji. To może bardzo pomóc, pod warunkiem że nie będzie się tego stosować jako psychotechnik, ale narzędzi do pogłębienia miłości. Jak stwierdza też dalej: - Psychologia komunikacji podpowiada wiele sposobów takiego mówienia do siebie, by pomóc sobie nawzajem lepiej się rozumieć. Wtedy, gdy zaistnieje dialog między nami oparty na takich zasadach, łatwiej nam zbudować wspólną nową strategię działania, podejmowania decyzji. Jest to proces często bardzo długi, wymagający wielkiej wrażliwości na siebie nawzajem, wielkiej życzliwości, wyrozumiałości i podstawowego założenia, że ten drugi człowiek jest dobry. I że ja jestem dobry. Czasem można z kryzysu wyjść samemu, ale czasem potrzebne jest skorzystanie z pomocy. Swoją wypowiedź Jerzy Grzybowski kończy: - Taką pomocą może się okazać wyjazd na weekend Spotkań Małżeńskich, ale także pomoc specjalisty, który coś podpowie.
Sztuka dialogu i odbudowywania
W Spotkaniach Małżeńskich, założonych przez Irenę i Jerzego Grzybowskich ponad 30 lat temu, niemal do perfekcji wypracowana została szkoła dialogu oparta na doświadczeniach psychologii komunikacji, teologii oraz nauki Kościoła. Czas pokazał, że Spotkania Małżeńskie okazały się szczególnym darem dla małżeństw przeżywających głęboki kryzys. Także tych, w małżeństwie których pojawiła się zdrada. Według Jerzego Grzybowskiego, jest ona najczęściej przysłowiowym wierzchołkiem góry lodowej, którą jest - rzeczywiście „lód” relacji na innych płaszczyznach wzajemnej więzi. Winę za nią ponoszą obie strony. Kontynuując swoją myśl, dodaje: - Zdrada może być swego rodzaju wstrząsem, który spowoduje, że małżonkowie zaczną bardziej dbać o wzajemne relacje. Oczywiście proces powracania do siebie, odbudowywania zaufania jest na ogół długi i zabliźnienie się zranień wymaga ogromnej cierpliwości i wielkiej wzajemnej troski, ale jest możliwe. Konkludując, stwierdza: - Znam wiele małżeństw, którym się to udało.
Na zakończenie kilka dobrych rad Jerzego Grzybowskiego w celu uniknięcia najczęstszych kryzysów małżeńskich: - Podstawowe założenie: Jesteśmy sobie dani i zadani. Jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni. Możemy sobie nawzajem pomóc okazywaniem życzliwości, troską o dobrą komunikację, w tym szczególnie zamianę komunikatów typu „ty” na „ja”. To nie ty musisz się zmienić, poprawić itd. To JA muszę się zmienić, żeby nie dominować nad tobą, żeby cię nie pouczać i nie nakłaniać do zmienienia się. Ja muszę swoim zachowaniem stworzyć warunki, żebyś ty chciał sam coś zmienić w sobie. Oczywiście te impulsy mogą przyjść także z zewnątrz, ale muszą być propozycją, z której w sposób wolny się skorzysta.
Wybrane fragmenty wypowiedzi dr. Jacka Pulikowskiego pochodzą z „Naszego Dziennika” z dnia 21.1.07.