Logo Przewdonik Katolicki

Sposób na Słowian

Błażej Tobolski
Fot.

st1\:*{behavior:url(#ieooui) } O tym, jak święci Konstantyn i Metody chrystianizowali Słowian, z prof. dr. hab. Jerzym Strzelczykiem rozmawia Błażej Tobolski

 

 

 

O tym, jak święci Konstantyn i Metody chrystianizowali Słowian, z prof. dr. hab. Jerzym Strzelczykiem rozmawia Błażej Tobolski

 

Wielu było apostołów Europy. Wielu z nich wyruszało też z misją chrystianizacyjną do Słowian. Na czym polega wyjątkowość świętych Cyryla (Konstantyna) i Metodego, ogłoszonych współpatronami Europy?

– Byli oni pierwszymi chrześcijanami, przynajmniej znanymi nam, którzy głosili naukę Chrystusa wśród Słowian. Wiemy tylko o zamysłach i próbach podejmowania misji ewangelizacyjnych wśród tych ludów. Słowianie byli stosunkowo młodą grupą plemion osiadłych na terenie Europy i, z tego co wiemy, nie osiągnęli jeszcze etapu rozwoju, który ułatwiałby przyjęcie nowej religii.

Musimy zdawać sobie sprawę, że przyjęcie chrześcijaństwa było dla nich czymś bardzo rewolucyjnym. Bardzo dobrze bowiem „czuli się” w swoim kulcie, gdyż ogarniał on wszystkie dziedziny życia ludzkiego. Był to kult nastawiony na uzyskanie pomyślności w doczesnym życiu, a chrześcijaństwo koncentrowało się na życiu wiecznym, na zabawieniu duszy, które stawało się celem życia. Dla Słowian oraz innych ludów europejskich najbardziej liczyła się z kolei religia zapewniająca sukces tu i teraz. I taka religia była dla nich dobra. Zresztą przyjmowali fakt, że każdy z ludów ma swoich bogów i obca była im idea jedynego Boga. Uważali również, że kiedy na przykład okazywało się, iż bóstwo wyznawane przez sąsiadów jest lepsze, silniejsze, bardziej hojne dla swoich wyznawców, zapewniając im powodzenie w pokoju i w wojnie, to warto przyjąć je do swego systemu wierzeń. Rozumując w ten sposób, byli oni gotowi także Chrystusowi postawić osobny ołtarz i czcić Go, nawet jako pierwszego spośród bogów, skoro jest tak potężny. Tu jednak ich myślenie rozmijało się ze światopoglądem misjonarzy.

Jak widzimy, przyjęcie chrześcijaństwa był dla nich ogromnym wyzwaniem, zmieniającym gruntownie cały dotychczasowy system wartości.

 

Niełatwo więc było głosić naukę Chrystusa Słowianom...

– Tak, i z tych m.in. powodów, jak pokazuje praktyka historyczna, nigdzie nie doszło do przyjęcia chrześcijaństwa przed ukształtowaniem się władzy państwowej (przykładem są tu choćby próby misyjne św. Kolumbana i św. Amanda). Władca był tu siłą przewodnią całej społeczności, zainteresowaną nową wiarą. Sprzyjała ona bowiem scaleniu niezależnych w dużej mierze plemion w jeden organizm państwowy, wyznający tę samą wiarę. Nadawała też władcy, dotychczas wybieranemu jedynie przez wiec wojowników i od niego w dużej mierze zależnym, status pomazańca Bożego, wynosząc go ponad resztę społeczności.

Dopiero więc kiedy w początkach IX w. na Morawach wytworzyło się silne państwo, najważniejszy czynnik polityczny w obrębie Słowiańszczyzny, zaistniały warunki konwersji tych ludów na nową wiarę. Konstantyn i Metody działali co prawda w państwie, które z założenia było już chrześcijańskie, lecz jak wiemy, chrystianizacja nie była wydarzeniem jednorazowym, lecz długotrwałym procesem. Ich zasługą było natomiast stworzenie trwałej organizacji kościelnej na terenach Wielkich Moraw, niezależnej od Kościoła niemieckiego, wschodniofrankijskiego. Metodemu udało się w ówczesnych warunkach społeczno-politycznych, kiedy władcy Moraw lawirowali w swojej polityce pomiędzy Niemcami a Cesarstwem Bizantyjskim, odnowić dawną kościelną metropolię panońską.

 

To dzieło apostołów, zwłaszcza Metodego, nie przetrwało próby czasu, a jednak nie zostali zapomniani przez historię.

– To prawda, w późniejszych latach, już po śmierci Metodego, nastąpił rozpad państwa wielkomorawskiego, a tamtejszy Kościół powrócił do zależności od niemieckiej metropolii salzburskiej. Jednakże poczynając od XIX w., kiedy to uczeni dokładniej przyjrzeli się źródłom, w ocenie działalności Konstantyna i Metodego coraz bardzie zaczęto podkreślać ich rolę, jako tych, którzy wprowadzili i propagowali liturgię słowiańską. A była to rzecz w tamtych czasach znamienna, niespotykana w zachodnim chrześcijaństwie. Kościół zachodni uważał bowiem, że istnieją tylko trzy święte języki: hebrajski, grecki i łacina, w których może być sprawowana liturgia. To ujednolicenie pozwalało również na czuwanie nad prawowiernością wiary, gdyż wszelkie spekulacje teologiczne mogły być prowadzone tylko w tychże językach, a nie w językach narodowych. Papiestwo w kwestii nowej liturgii i języka zajmowało chwiejne stanowisko, podlegając różnym wpływom politycznym, jednak bardziej światli papieże tego okresu potrafili dostrzec korzyści, jakie przyniosą one w krzewieniu chrześcijaństwa wśród Słowian.

Metody dokonał także częściowego przekładu Pisma Świętego na język słowiański, który nazywamy staro-cerkiewno-słowiańskim. Dzięki temu język Słowian już w drugiej połowie IX w. został jak gdyby dopuszczony do głosu w Kościele. Dla porównania, ludy germańskie (pomijając bardzo wczesny, częściowy przekład Biblii na język gocki dokonany w IV w. przez Wulfilę) musiały jeszcze długo czekać na przekłady Pisma Świętego w swoich językach.

Mimo iż na terenach, na których działali Konstantyn i Metody, ich dokonania zostały wyparte przez łacinę i organizację kościelną niemiecką, to przetrwały one na południu Słowiańszczyzny. Ich uczniowie udali się bowiem do Bułgarii, Dalmacji, Chorwacji, przeszczepiając alfabet słowiański, zwany głagolicą, ewoluujący następnie w tzw. cyrylicę oraz liturgię słowiańską. Dalej zostały przeniesione na Ruś tak, że język starocerkiewny stał się językiem charakterystycznym dla prawosławia.

 

Wynika z tego, że dokonania świętych Konstantyna i Metodego, kiedy postrzegamy je w kontekście historycznym, nabierają wymiaru ekumenicznego. Stają się oni współpatronami całej Europy, Wschodu i Zachodu.

– Mówiąc o działalności Konstantyna i Metodego, którzy stanowią dla nas dzisiaj, kiedy tak mocno podejmuje się działania ekumeniczne, symbol współdziałania Kościoła wschodniego i zachodniego, owych „dwóch płuc chrześcijaństwa”, na które wskazywał Jan Paweł II, pamiętać musimy o jej kontekście historycznym. Do rzeczywistego rozłamu Kościoła na wschodni i zachodni doszło dopiero w połowie XI w., a w czasach naszych apostołów podejmowano nawet próby większego zbliżenia i zjednoczenia obu Kościołów. Uważa się obecnie, iż schizma ta była odczuwana raczej przez teologów niż przez wiernych, a do rzeczywistego rozłamu przyczynił się nieszczęsny podbój Cesarstwa Bizantyjskiego w 1204 r., jako dewiacja IV wyprawy krzyżowej.

W świetle dzisiejszych badań wydaje się nie ulegać wątpliwości, iż Konstantyn i Metody uważali się, czemu sami dawali niejednokrotnie wyraz, za przynależnych do Kościoła powszechnego orientacji łacińskiej. Wyraźnie trzeba tu podkreślić, że dyskusja nad tym, czy są oni świętymi Kościoła wschodniego, czy zachodniego, byłaby zupełnie niehistoryczna.

 

 



Jerzy Strzelczyk jest profesorem w Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Główne kierunki jego zainteresowań badawczych stanowią etniczne, polityczne i kulturalne dzieje wczesnego i pełnego średniowiecza, a zwłaszcza Niemiec i Słowiańszczyzny Zachodniej w tym okresie. Wśród jego kilkuset prac naukowych znajdują się m.in. książki: „Odkrywanie Europy” i „Apostołowie Europy”.

 

 

Apostołowie Słowian

Wychowani w kulturze bizantyjskiej, Bracia Cyryl i Metody potrafili stać się apostołami Słowian w pełnym tego słowa znaczeniu. [...]Obok wielkiego poszanowania dla osób i bezinteresownej troski o ich prawdziwe dobro, obaj święci Bracia posiadali odpowiedni zasób energii, rozwagi, gorliwości i miłości, konieczny do niesienia przyszłym wierzącym światła, do ukazywania im dobra i jednoczesnego udzielania pomocy w jego osiągnięciu. W tym celu pragnęli upodobnić się pod każdym względem do tych, którym nieśli Ewangelię; należeć do nich i dzielić we wszystkim ich los.

Jan Paweł II, encyklika „Slavorum Apostoli”, 2.06.1985

 

 

 

Świadkowie jedności Kościoła

Cyryl i Metody prowadzili swoją misyjną posługę w jedności zarówno z Kościołem Konstantynopola, jak i ze Stolicą Następcy Piotra, dając w ten sposób świadectwo jedności Kościoła, który w tamtej epoce nie był jeszcze rozdarty przez podział na część wschodnią i zachodnią.

Jan Paweł II, Anioł Pański, 15.02.1998

 

Cyryl i Metody stanowią jakby ogniwo łączące, jakby duchowy pomost pomiędzy nurtem tradycji wschodniej i zachodniej, które łączą się razem w jedną wielką Tradycję Kościoła powszechnego. Są oni dla nas wzorem i patronują wysiłkowi ekumenicznemu siostrzanych Kościołów Wschodniego i Zachodniego w odnalezieniu poprzez dialog i modlitwę widzialnej jedności w doskonałej i całkowitej wspólnocie – jedności, która „nie jest ani wchłonięciem, ani fuzją”. Jedność jest spotkaniem w prawdzie i miłości, które są darem Ducha Świętego.

                         Jan Paweł II, encyklika „Slavorum Apostoli”, 2.06.1985

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki