Ryzykowne owoce lasu
Renata Krzyszkowska, PK
Któż z nas nie lubi, chodząc po lesie, poskubać jagód czy poziomek. Te własnoręcznie zebrane, prosto z krzaczka, smakują najlepiej. Niestety, lekarze twierdzą, że to zły pomysł. Zjedzenie nawet jednego nieumytego owocu runa leśnego może nas kosztować utratę zdrowia. Na jego powierzchni mogą się bowiem znajdować larwy bąblowca, zaledwie trzymilimetrowego tasiemca. Zwykle bytuje on...
Któż z nas nie lubi, chodząc po lesie, poskubać jagód czy poziomek. Te własnoręcznie zebrane, prosto z krzaczka, smakują najlepiej. Niestety, lekarze twierdzą, że to zły pomysł. Zjedzenie nawet jednego nieumytego owocu runa leśnego może nas kosztować utratę zdrowia. Na jego powierzchni mogą się bowiem znajdować larwy bąblowca, zaledwie trzymilimetrowego tasiemca. Zwykle bytuje on w jelitach psów, wilków i lisów. Zwłaszcza tych ostatnich pełno jest w polskich lasach. Larwy bąblowca opuszczają „gospodarza” wraz z odchodami i łatwo uczepiają się owoców. Gdy dostaną się do organizmu człowieka, poważnie uszkadzają m.in. wątrobę, płuca czy mózg. Nawet przez kilkanaście lat choroba może nie dawać żadnych objawów. Gdy się pojawią, klinicznie przypominają guza nowotworowego. Leczenie polega na operacyjnym usunięciu zmian. Potem chory jeszcze przez długi czas musi przyjmować leki przeciw pasożytom i poddawać się badaniom kontrolnym. Bez leczenia większość zakażonych umiera.
Rosnące w lesie czarne jagody to wśród świeżych owoców jedno z najlepszych źródeł witaminy E, silnego przeciwutleniacza zwalczającego wolne rodniki. Dodatkowo jagody zawierają sporo błonnika pokarmowego, gwarantującego prawidłowe funkcjonowanie przewodu pokarmowego, oraz chronią przed infekcjami pęcherza moczowego. Lekarze jednak apelują, by zawsze przed spożyciem wszystkie owoce bardzo starannie umyć pod bieżącą wodą. Przypadki choroby nie są częste, bo rocznie diagnozuje się ją w naszym kraju u 30-40 osób, ale lepiej nie ryzykować.