Z biskupem Zdzisławem Fortuniakiem,
członkiem Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny,
rozmawia Katarzyna Mamys
Jaki jest obecnie stan polskiej rodziny?
– Trudno dać jednoznaczną odpowiedź – możemy pokazać równie wiele wspaniałych rodzin, jak i tych, które nie funkcjonują zbyt dobrze. Jakie są proporcje jednych i drugich? Ja bym się nie odważył podliczać. Widać natomiast problemy, z którymi się polska rodzina w tej chwili zmaga. A są one niewątpliwie duże.
Jakie są najważniejsze zagrożenia, które dotykają współczesną rodzinę?
– Mogłoby się wydawać, że są to sprawy natury materialnej. Niewątpliwie tak jest, ponieważ duża liczba rodzin boryka się z tymi kłopotami. Sądzę jednak, że ważniejsze są problemy „wewnętrzne” – myślenia o rodzinie, o jej wartości.
Jak dzisiaj pogodzić życie rodzinne z życiem zawodowym, kiedy wymagana jest ciągła dyspozycyjność i poświęcenie?
– Tak, jest to problem poważny. Jednak rozwiązanie leży przede wszystkim w myśleniu małżonków i rodziców, w tym, co uważają za najważniejsze. Podczas spotkań – zwłaszcza w trakcie wizytacji parafii – mówię rodzicom, że jedynym istotnym śladem, jaki zostanie po nich na tym świecie, są dzieci. Przetrwa świadectwo tego, jakimi są matkami i ojcami. Jeżeli te sprawy są uporządkowane, wtedy nie ma wahań, nacisków i tych wszystkich trudnych sytuacji, które są związane z pogodzeniem pracy zawodowej – zwłaszcza kobiet – z życiem rodzinnym. Co nie oznacza, że jestem przeciwnikiem pracy kobiet. Po prostu, nie można stracić z oczu tego, co najlepsze dla całej rodziny.
Czy ludzie młodzi są dzisiaj dobrze przygotowani do sakramentu małżeństwa?
– Ten problem podjął Jan Paweł II w długim wywiadzie opublikowanym potem w książce „Przekroczyć próg nadziei”. Ojciec Święty zwrócił uwagę na to, że trudno jest ludziom młodym podejmować zobowiązania na całe życie. Oni raczej patrzą na życie odcinkami „od – do”, bez wiązania się do końca. Jest to ostatecznie jakaś „prowizorka” życiowa, ale to z kolei wynika z jakiejś niewiary w istnienie trwałych i niezmiennych wartości, które istnieją zawsze – niezależnie od mody czy zmieniającego się świata. Z kolei oparciem dla tych wartości jest tylko wieczny Bóg. Jeżeli więc ludziom młodym dzisiaj trudno się decydować na przysięgę małżeńską, to znaczy że gdzieś tam głęboko w nich tkwi problem Pana Boga i wiary.