Logo Przewdonik Katolicki

Pokonać raka

Renata Krzyszkowska
Fot.

W większości cywilizowanych krajów świata 70 proc. nowotworów wykrywa się w pierwszym lub drugim stadium rozwoju, a w Polsce - w trzecim i czwartym. Nic więc dziwnego, że trzy czwarte spośród 110 tys. Polaków zapadających rocznie na raka nie ma już szansy na trwałe wyleczenie - mówi prof. Cezary Szczylik z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, laureat tegorocznej...

W większości cywilizowanych krajów świata 70 proc. nowotworów wykrywa się w pierwszym lub drugim stadium rozwoju, a w Polsce - w trzecim i czwartym. Nic więc dziwnego, że trzy czwarte spośród 110 tys. Polaków zapadających rocznie na raka nie ma już szansy na trwałe wyleczenie - mówi prof. Cezary Szczylik z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, laureat tegorocznej nagrody Benemerenti.


Kumulacja wiedzy na temat nowotworów jest obecnie tak duża, że musi to wkrótce zaowocować opracowaniem nowych, skutecznych jak nigdy przedtem terapii. Nie będą one jednak, przynajmniej na początku, dostępne dla wszystkich. Największą szansą na skuteczne leczenie nadal pozostanie wczesne wykrycie choroby.
Być może dzięki odkryciom biologii molekularnej rak przestanie już wkrótce być zabójcą, a stanie się chorobą przewlekłą, jak np. cukrzyca. Grupa naukowców z amerykańskiego Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona odkryła, że zablokowanie genu pewnego białka o nazwie cyklina D1 hamuje migracje komórek nowotworowych i powstawanie przerzutów - doniósł niedawno magazyn "Molecular Biology of the Cell". Cyklina D1 wraz z innymi białkami stymuluje komórki organizmu do rozpoczęcia podziału. Okazuje się jednak, że pełni ona również istotną funkcję w rozwoju nowotworów, a konkretnie w tworzeniu przerzutów. Unieszkodliwienie cykliny D1 za pomocą terapii genowej lub leków może zahamować rozwój nowotworu, uniemożliwiając komórkom rakowym rozprzestrzenianie się po organizmie. Opracowana w przyszłości terapia, oparta na zablokowaniu cykliny D1, nie uleczy całkowicie raka, natomiast zahamuje jego przerzuty.
Jak się okazuje, przerzutów dokonują tylko nieliczne komórki rakowe, np. zdolność taką posiada zaledwie co setna komórka raka piersi. Każdego roku zapada na niego ponad 10 000 kobiet. Aby zapobiec jego przerzutom, być może wystarczy precyzyjnie zniszczyć tylko ten jeden procent komórek. Na ich powierzchni znajduje się mnóstwo antygenów CD44 - cząsteczek białka, które podobnie jak linie papilarne tworzą niepowtarzalny wzór, dzięki któremu można je łatwo odróżniać. Odkrycie to zostało opisane na łamach "Proceedings of the National Academy of Sciences" i zdaniem uczonych zmieni sposób leczenia raka. Do tej pory bowiem terapia polegała na zniszczeniu jak największej ilości komórek rakowych. Chociaż usunięcie całego guza nadal pozostanie głównym celem leczenia, to jednak precyzyjne uderzenie w komórki odpowiedzialne za przerzuty zapobiegnie rozprzestrzenianiu się choroby.

Lecznicze wirusy


Naukowcom z amerykańskiej firmy biotechnologicznej GenVec z siedzibą w stanie Maryland udało się opracować wirusa, który potrafi śledzić i niszczyć komórki rakowe rozsiane w całym organizmie - donosi tygodnik "New Scientist". Wirus, który posłużył do opracowania terapii przerzutów raka, jest spokrewniony z wirusami wywołującymi u ludzi objawy zwykłego przeziębienia (tzw. adenowirusami). Zespół pod kierunkiem Thomasa Wickhama wprowadził do niego gen, który koduje tzw. czynnik martwicy nowotworów - w skrócie TNF (z j. ang. tumor necrosis factor). Rola TNF polega na uruchamianiu procesów śmierci w komórkach. Dodatkowo naukowcy wprowadzili zmiany w dwóch białkach otoczki wirusa, tak, że rozpoznają one białka powszechnie występujące na komórkach nowotworowych i łączą się z nimi. Tak zmieniony wirus może zakażać wybiórczo komórki raka, nie niszcząc zdrowych. Wkrótce mają się rozpocząć badania kliniczne nowej metody.
Zabójcą numer 1 wśród nowotworów jest rak płuc. Najczęstszą jego przyczyną jest palenie papierosów. Każdego roku na świecie przedwcześnie umierają ponad trzy miliony osób z powodu chorób wywołanych właśnie paleniem tytoniu. Do końca XXI wieku liczba zgonów związanych z paleniem może osiągnąć miliard - wynika z analiz historyka nauki, prof. Roberta Proctora z Uniwersytetu Stanu Pensylwania. Pracę publikuje pismo "Nature Cancer Revievs". Osoby palące biernie chorują na raka układu oddechowego czterokrotnie częściej niż osoby unikające zadymionych pomieszczeń. Rocznie w naszym kraju przybywa 24 tys. chorych z tym schorzeniem. Większość z nich to mężczyźni, nałogowi palacze.

Szczepionki nadziei


Naukowcy z Dana-Farber Cancer Institute w Bostonie opracowują szczepionkę przeciwko rakowi płuc. Działanie jej zademonstrowali na razie na małej grupie pacjentów, ale efekt okazał się zachęcający. Wyniki opublikowano w "Journal of Clinical Oncology". Za pomocą specjalnie zmodyfikowanych wirusów naukowcy wprowadzili do komórek nowotworowych pobranych od pacjenta gen GM-CSF. Sporządzona z nich szczepionka, po wstrzyknięciu chorym, powodowała produkcję czynnika stymulującego rozwój krwinek białych i makrofagów (komórek układu odpornościowego), które pomagają zwalczyć komórki nowotworowe. Trzy lata temu dwóm pacjentom po operacyjnym usunięciu nowotworu podano szczepionkę i dotąd nie odnotowano oznak powrotu choroby. Rezultaty badań wykazują, że ta metoda jest w stanie zwiększyć wydajność komórek układu odpornościowego, które będą miały szansę pokonać raka płuc, o ile zostanie wykryty we wczesnym stadium.
- Szczepionki to jedna z najbardziej obiecujących metod leczenia nowotworów. Testujemy w naszej klinice szczepionki przeciwko czerniakowi, rakowi nerki, piersi oraz szyjki macicy. Ta ostatnia zabezpiecza przed wirusem jednej z postaci papillomawirusa (ang. skrót: HPV), który powoduje bezbolesną infekcję szyjki macicy. W USA zdarzają się one u połowy kobiet, u niektórych prowadzą do raka. Wirus HPV typu 16, na który wynaleziono szczepionkę, jest odpowiedzialny za około połowę przypadków choroby - mówi prof. Szczylik. Na raka szyjki macicy zapada rocznie na całym świecie 470 tys. kobiet, a 225 tys. umiera. Szczepionkę opracował zespół pod kierunkiem dr Laury A. Koutsky z Uniwersytetu Washington w Seattle. Jej skuteczność badano na grupie około 1500 kobiet w wieku od 16 do 23 lat. W ciągu sześciu miesięcy połowie tej grupy podawano po trzy szczepionki w zastrzykach. Druga połowa - grupa kontrolna - otrzymywała placebo. W grupie kobiet (765), którym podawano placebo, w półtora roku po ostatnim zastrzyku u 41 pacjentek wystąpiła infekcja wirusem HPV-16, u 9 zaś zmiany przedrakowe. W grupie (768 kobiet) otrzymującej prawdziwe szczepionki nie było ani jednej infekcji. Niestety, szczepionki na raka są dopiero w fazie eksperymentalnej na ich masową produkcję i sprzedaż trzeba jeszcze trochę poczekać

Leki dla bogatych


Nauka dość dobrze poznała mechanizmy powstawania i rozwoju nowotworów, dzięki czemu powstały leki precyzyjnie zwalczające komórki nowotworowe bez uszkadzania zdrowych. Profesor Cezary Szczylik, pracując naukowo w USA, uczestniczył w badaniach zespołu, który jako jeden z pierwszych na świecie opisał możliwość zniszczenia wzrostu nowotworu poprzez zahamowanie przekazywania sygnału powodującego namnażanie się komórek nowotworowych. Wyniki tych badań opublikowano w prestiżowym piśmie "Science", opisując powstanie i działanie substancji swoiście hamujących wzrost komórek białaczki szpikowej. Kontynuacja tego wątku pomogła innym badaczom w opracowaniu leku o nazwie Glieevec, który hamuje wzrost komórek nowotworowych bez uszkadzania zdrowych tkanek. Specyfik stosowany jest w przewlekłej białaczce szpikowej, a od zeszłego roku został zarejestrowany także jako lek skuteczny w mięsakach żołądka. U pacjentów z tym schorzeniem, którzy wcześniej skazani byli na śmierć, lek spektakularnie powoduje cofanie się choroby. Z uwagi na swą niezwykłą skuteczność proces jego rejestracji trwał w USA tylko rok, a nie kilka lat, jak ma to zwykle miejsce. Niestety, lek jest bardzo drogi. Miesięczna kuracja specyfikiem kosztuje 10 tys. PLN.
- Postęp w onkologii kosztuje. Opracowanie nowych leków, np. interleukin, przeciwciał monoklonalnych, terapii genowych czy szczepionek wymaga ogromnych nakładów finansowych. Ma to zwykle odzwierciedlenie w cenie leku. Nowoczesne farmaceutyki są bardzo drogie. Kuracje nimi kosztują dziesiątki i setki tysięcy PLN. Przy obecnej zapaści Polskiej służby zdrowia nie mamy nawet co marzyć o zwiększeniu ich dostępności - mówi prof. Cezary Szczylik.

Profesor Cezary Szczylik z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, laureat tegorocznej Nagrody Benemerenti:

- Mimo postępów w medycynie od lat podstawą leczenia nowotworów jest chirurgiczne usunięcie guza, następnie radioterapia i chemioterapia. W Polskich warunkach zabiegi operacyjne wykonywane są często zbyt późno bo trzeba na nie czekać w długiej kolejce. Podobnie z radioterapią. Sprzętu do jej wykonywania jest prawie o połowę za mało. Państwa nie stać, by wszyscy mieli do niego pełny dostęp. Podobnie z pieniędzmi na drogie leki. Np. w ubiegłym roku Zachodniopomorska Kasa Chorych nie przeznaczyła żadnych środków finansowych na tzw. leczenie wysokokosztowe. Chorzy w całym regionie nie mogli z niego korzystać. Brakuje pieniędzy na profilaktykę. Nie ma żadnej polityki państwa pod tym względem. Np. w Australii, kraju, który ma największą liczbę zachorowań na czerniaka, wysoka świadomość społeczeństwa i wyczulenie lekarzy sprawiło, że chorobę tę wykrywa się wcześnie, gdy usunięcie zmian jest w pełni skuteczne. Dzięki temu kraj ten zbliża się do stuprocentowego poziomu wyleczeń. W Polsce na czerniaka umiera rocznie kilkaset osób.

Profesor Cezary Szczylik z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie został jednym z laureatów dorocznej nagrody Benemerenti. Wręczenie nagród - dyplomu, pucharu i ryngrafu z Matką Bożą - odbyło się 26 stycznia br. w katedrze polowej w Warszawie. Wyróżnienie przyznaje od 1995 r. ordynariat polowy wojska polskiego osobom "które dają świadectwo najwyższym wartościom, jakimi w życiu jednostki i społeczeństwa są prawda i sprawiedliwość". Prof. Szczylik został wyróżniony za to, że "pełniąc służbę medyczną w wojsku Polskim, splata ją z poświęceniem i ofiarą dla ratowania zdrowia i życia ludzkiego, daje świadectwo dekalogowi, przysiędze Hipokratesa i zasadom etyki lekarskiej". Biskup polowy Wojska Polskiego gen. dyw. Sławoj Leszek Głódź podkreślił, że płk. prof. Szczylik oddał duże zasługi medycynie polskiej, m.in. uczestniczył w wykonaniu pierwszych w Polsce udanych przeszczepów szpiku allogenicznego i autologicznego. Jest też głównym twórcą Studium Medycyny Molekularnej, wspiera również działalność wielu polskich onkologów i biologów molekularnych, fundując im stypendia w ramach swej działalności w Fundacji Onkologii Doświadczalnej i Klinicznej.


Promień życia

Pionierskie operacje nowotworów płuca za pomocą lasera neodymowo-jagowego przeprowadzili chirurdzy z Wielkopolskiego Centrum Chorób Płuc i Gruźlicy w Poznaniu. Nowy laser pozwala na usuwanie dużej liczby guzów bez niszczenia znacznych powierzchni miąższu płucnego. Pierwsze dwie operacje przeprowadził profesor Axel Rolle z Drezna - projektant unikatowego lasera. Obecnie zabiegi przeprowadzają poznańscy lekarze - Cezary Piwkowski i Paweł Zieliński. - Innowacyjność tego lasera polega na tym, że długość fali - na której emitowane jest światło - dostosowano do struktury miąższu płucnego. Tak dostrojony laser daje jak najmniejsze zniszczenia w operowanej tkance, mniejsze krwawienie i pozwala usunąć wiele guzów bez uszkodzenia miąższu płucnego - mówi dr Cezary Piwkowski.
Laserem neodymowo-jagowym operuje się pacjentów w klinikach w USA, Austrii, Szwajcarii i Indiach. Prof. Axel Rolle od 1996 roku sam wykonał już około tysiąca takich zabiegów. - Do operacji kwalifikują się głównie chorzy, których guzy nowotworowe w płucach są wynikiem przerzutów raka z innego narządu. Warunkiem jest wcześniejsze wycięcie guza pierwotnego. Usunięcie przerzutów do płuc, właśnie tą mało obciążającą metodą, daje szanse na całkowite wyleczenie - mówi prof. Wojciech Dyszkiewicz, ordynator Oddziału Torakochirurgii Wielkopolskiego Centrum Chorób Płuc i Gruźlicy w Poznaniu. Firma produkująca urządzenie wypożyczyła je tylko na miesiąc, tj. do końca maja. Jeżeli w tym okresie uda się szpitalowi zebrać pieniądze na jego zakup - ok. 300 tys. złotych - to mógłby zostać w Poznaniu na stałe.


Nowotwory płuc bardzo późno dają objawy. Od powstania pierwszej komórki nowotworowej do ujawnienia się choroby może upłynąć nawet kilkanaście lat. Łódzcy lekarze udoskonalili metodę diagnostyki wczesnych stadiów raka płuc - bronchoskopię fluorescencyjną. Pozwala ona zobaczyć zmiany nowotworowe wielkości nawet kilku milimetrów. Polega ona na podaniu pacjentowi substancji nazywanej znacznikiem, która gromadzi się w komórkach nowotworowych i intensywnie je zabarwia. W odróżnieniu od stosowanych do tej pory metod znacznik podawany jest drogą wziewną. Pozwala to uchronić pacjentów przed niekorzystnymi reakcjami ze strony skóry, jakie często występowały po stosowanych do tej pory kontrasytach dożylnych. Oznakowane patologiczne komórki są dobrze widoczne w promieniach światła laserowego lub lampy ksenonowej. - Po oznakowaniu zmienionych komórek można je usunąć za pomocą lasera, zanim się rozwiną, co pozwala uchronić pacjenta przed wycięciem płuca. Metoda jest jednak za droga, by stosować ją w powszechnej diagnostyce.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki