Logo Przewdonik Katolicki

Elegia z pochwałą życia

Szymon Bojdo
Han Kang, zdobywczyni literackiej Nagrody Nobla w 2024 r. w czasie emisji programu informacyjnego. Korea Południowa, dworzec kolejowy w Seulu, 10 października 2024 r. fot. AP Photo/Ahn Young-joon/EN

Z prozy Han Kang wyłania się inny obraz Korei niż znany nam z kultury masowej. Koreańczycy stawiają czoła traumie, pokonują trudności, chcą żyć po swojemu.

To pierwsza w 123-letniej historii Nagrody Nobla kobieta z Azji uhonorowana tym tytułem w dziedzinie literatury jako 121. laureatka (nagrodę literacką zaczęto przyznawać dwa lata po ustanowieniu wyróżnienia) w bardzo zmaskulinizowanym gronie. Nie wiadomo, czy Akademia Szwedzka przyjęła w ostatnich latach jakieś zasady doboru pisarzy i poetów, którzy będą mienić się laureatami tej wciąż najważniejszej nagrody literackiej na świecie (mimo ogromnego skandalu korupcyjnego i obyczajowego sprzed kilku lat), zresztą proces wyboru był zawsze owiany tajemnicą, wiemy mniej więcej, że sugestie zgłaszają filologowie i literaturoznawcy z całego świata, że największe szanse mają książki przetłumaczone na język szwedzki (bo Akademia, jakby nie było, jest szwedzka), a pod uwagę brane są kandydatury ludzi uznanych w świecie kultury, zazwyczaj sowicie nagradzanych. Niemniej ostatnie lata to pewna różnorodność zarówno pod względem płci (docenione kobiety – Tokarczuk, Glück, Ernaux), pochodzenia (np. Tanzania, Korea Południowa), jak i wieku (stosunkowo młode Tokarczuk i Kang). Decyzje Akademii spotykają się z większą lub mniejszą krytyką (nagradzanie autorów „wypromowanych” przez świat literackiego PR, zwracanie uwagi bardziej na poprawność polityczną niż twórczość literacką), ale też bardzo chwalone, za wprowadzenie do tej nobliwej nomen omen nagrody powiewu świeżości, nadążania za aktualnymi trendami.

Azjatycki tygrys
53-letnia Han Kang, jedna z najmłodszych laureatek w XXI w., jest przykładem południowokoreańskiej ofensywy kulturalnej na świecie, która trwa od początku wieku. Ten azjatycki tygrys po latach powojennego kryzysu, a następnie niemal 30-letniego boomu gospodarczego wpadł mniej więcej pod koniec XX w. w zapaść, spowodowaną krachem w całej gospodarce Azji. Remedium miały być miliardowe pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, które jednak nie spotkały się z przychylnością społeczeństwa. Postawiono więc wtedy na dwie branże, które miały wydobyć Koreę z kryzysu, a nawet dać jej impuls do rozwoju. Pierwsza to dziedzina nowoczesnych technologii, która przyniosła masową znajomość kilku marek sprzętu multimedialnego, AGD, a nawet technologii wojskowych czy samochodów znanych właśnie z kraju nad Zatoką Koreańską i Morzem Żółtym. Druga to kultura, co może wydawać się niewiarygodne neoliberalnym zwolennikom tezy, że nie powinna być ona dotowana z budżetów państw. Korea zbudowała sieć placówek za granicą, której celem było promowanie kultury koreańskiej. Co ważne, nie tylko ludowej czy tradycyjnej, choć i o nią zadbano. Nacisk położono także na K-pop (różne przejawy twórczości popkulturalnej, jak muzyka, anime, komiksy, film), kinematografię (Parasite) i literaturę właśnie. Wiele nominacji do Nagrody Bookera, w tym dla tegorocznej noblistki za słynną powieść Wegetarianka, oraz tegoroczny Nobel potwierdzają, jak skuteczna jest to ofensywa. Dość wspomnieć, że kierunki koreanistyczne przeżywają ostatnio oblężenie, podczas gdy jeszcze dwie dekady temu mało który student je wybierał.

Trauma i kruchość życia
Tegoroczna noblistka urodziła się w 1970 r. w miejscowości Gwangju na samym niemal koniuszku Półwyspu Koreańskiego. Gdy miała 10 lat, jej rodzina, z ojcem – znanym w kraju powieściopisarzem – przeniosła się do Seulu. W tymże roku w jej rodzinnej miejscowości miała miejsce masakra po potężnych demonstracjach, w których brały udział dziesiątki tysięcy mieszkańców, głównie studentów. Protest był skierowany przeciwko zamachowi stanu z 12 grudnia 1979 r. i rządom wojskowej dyktatury generała Chun Doo-hwana. Jako wojskowy użył tego, na czym najbardziej się znał, czyli ostrej broni. To wydarzenie o tyle ważne, że jest jednym z tych, do których nawiązuje Kang w swojej twórczości – w powieści Nadchodzi chłopiec. Po przeprowadzce do stolicy kraju młoda pisarka zadebiutowała zestawem pięciu wierszy w czasopiśmie „Munhak-gwa-sahoe” (Literatura i społeczeństwo). Po ukończeniu filologii koreańskiej publikowała wiersze i zbiory opowiadań. Międzynarodową sławę przyniosła jej powieść Wegetarianka, wydana w 2007 r. i nagrodzona w roku 2016 Nagrodą Bookera. Książka, popularna także w Polsce, przez zachodnich czytelników określana jest zazwyczaj jako „dziwna”. Jej bohaterka, młoda kobieta, po serii koszmarów sennych postanawia, że przestanie jeść mięso. Decyzja ta wprawia w zdumienie jej rodzinę i znajomych, którzy będą ją wszelkimi siłami od tego postanowienia odwodzić. Jedzenie mięsa to nie pierwsza z konwencji, z którą zerwie kobieta (bo choć dominujący w Korei buddyzm kojarzy nam się z wegetarianizmem, to tradycyjna kuchnia koreańska jest bogata w mięso). Stopniowo będzie ona porzucać swój cały dawny styl życia, by zacząć funkcjonować we własnym świecie, na własnych zasadach. Podobną przemianę przechodzi Kyong-ha, bohaterka powieści Nie mówię żegnaj. Ona z kolei po przejściu załamania nerwowego odcina się od świata i postanawia samodzielnie go opuścić. Nagle jednak do jej życia powraca dawna przyjaciółka In-son. Prosi, by Kyong-ha pojechała na wyspę Czedżu, do jej ukrytego pod lasem rodzinnego domu, w którym obecnie mieszka i zajmuje się stolarstwem. W onirycznej atmosferze, w śnieżnej burzy niemal cudem bohaterka dociera  na miejsce i choć nie spełnia prośby przyjaciółki (zajęcie się jej papugą, wydaje się to banalne, ale ma wiele znaczeń), to w niezwykle długim półśnie, a może poprzez spotkanie kogoś ze świata duchów, przypomina sobie historię rodziny In-son, której matka i ojciec cudem ocaleli z kolejnej masakry w historii Korei – bestialskiego zdławienia powstania na wyspie Czedżu w 1948 r. Miejscowi, należący w 20 proc. do socjalistycznej partii pracy, zbuntowali się, gdy w nowo utworzonej republice do głosu zaczęły dochodzić ugrupowania skrajnie prawicowe, często z przedstawicielami kolaborantów, którzy niedawno współpracowali z Japonią. Pacyfikacja wyspy trwała aż do 1950 r., ofiarami było 27 719 jej mieszkańców, a zniszczeniu uległo 39 285 budynków. Te wydarzenia do dziś kładą się cieniem na historii Korei oraz są źródłem narodowej traumy, szczególnie obecnie, w demokratycznym państwie, przypominającym o mrocznej stronie władzy. Owa historia w pełni oddaje to, co zapisano w uzasadnieniu przyznania Nobla, że jest to „intensywna poetycka proza, która konfrontuje się z historycznymi traumami i ujawnia kruchość ludzkiego życia”.

Wewnętrzne światy
A jako że uwielbiamy szukać polskich wątków w historii świata, to jest on również w tegorocznym literackim Noblu. Otóż autorka mieszkała kilka miesięcy w Polsce, zachęcona przez swoją tłumaczkę. Owocem tego pobytu jest książka Biała elegia – intrygujący zapis medytacji nad śmiercią starszej siostry, która zmarła dwie godziny po narodzinach w ramionach matki. Tu znów, jak w Nie mówię żegnaj, istotny jest śnieg, bo bohaterka przypomina sobie śnieżne dni w rodzinnym domu, a patrząc podczas pobytu w Muzeum Powstania Warszawskiego na ruiny naszej stolicy, ma wrażenie, że są one jakby pokryte śniegiem. Tytułowa elegia opiewa więc zarówno siostrę, która nigdy nie miała szansy się rozwinąć, jak i miasto, które rozwinięte – zostało zmiecione w pył. Pewnie niektórzy twierdziliby, że to przykład realizmu magicznego, ale jest to raczej zachodnia kategoria literacka, w której ten świat magiczny, nierzeczywisty wdziera się do codzienności jakby z zewnątrz. U Han Kang te światy naturalnie się przenikają, a spotkania z rzeczywistością inną niż materialna następują we wnętrzu człowieka, w snach czy duszy, w marzeniu bądź koszmarze. Co ciekawe, twórczość Kang jest także jedną, długą i różnorodną elegią na cześć kobiet; to rozpamiętywanie ich trudnego losu, z jednej strony jako tych, które podtrzymują, dają i często opłakują – stracone – życie, z drugiej jako tych, które muszą szukać emancypacji i sprzeciwiać się poniżeniu przez świat mężczyzn. Poetycki, niemal medytacyjny styl pisarki sprawia, że czujemy się prawie jak zaczarowani. Jest to z pewnością powieść, która wypływa z kontemplacji przyrody, z niezwykłej wrażliwości i empatii wobec wszystkich stworzeń. Kang mówi: „Nigdy w życiu nie wierzyłam w Boga, ale momenty takiej refleksji stają się dla mnie płynącą z głębi serca modlitwą”. Co więcej, narracja ta włącza czytelnika w tę modlitwę, wzruszając i odnosząc do czegoś, co jest ponad naszą rzeczywistością.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki