Logo Przewdonik Katolicki

Kierunek aborcja

Krzysztof Jankowiak
Konferencja prasowa minister zdrowia Izabeli Leszczyny, premiera Donalda Tuska oraz ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, Warszawa, 30 sierpnia 2024 r. fot. JACEK DOMIŃSKI/REPORTER/EAST NEWS

W wytycznych minister zdrowia aborcja jest traktowana jako coś wręcz pożądanego, coś, co powinno być dostępne dla każdej kobiety. Takie przesłanie płynie też z całej propagandowej otoczki towarzyszącej prezentacji zaleceń.

Rząd zmieni realia stosowania prawa dotyczącego stosowania legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży” – możemy przeczytać na oficjalnej stronie kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tej „zmianie realiów” mają służyć wytyczne wydane przez ministra sprawiedliwości oraz wytyczne wydane przez minister zdrowia. 30 sierpnia jedne i drugie zaprezentowano na wspólnej konferencji prasowej premiera Donalda Tuska, minister zdrowia Izabeli Leszczyny i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Ministerialne wytyczne
Minister Bodnar wydał swoje wytyczne jako pełniący funkcję prokuratora generalnego (ten urząd został ponownie złączony z szefem resortu sprawiedliwości w 2016 r.) i stanowią one wskazówki dla prokuratorów. Poza ogólnym omówieniem przepisów prawnych wytyczne prokuratora generalnego w największej części dotyczą zbierania dowodów, czyli przede wszystkim przesłuchania kobiety, która dokonała aborcji. Kobieta dokonująca aborcji nie ponosi odpowiedzialności karnej, natomiast z reguły będzie przesłuchiwana jako świadek. Wytyczne kładą nacisk na zachowanie odpowiedniej wrażliwości, podkreślając, że „dla większości [kobiet] przerwanie ciąży jest doświadczeniem traumatycznym”. Warto z uznaniem odnotować to stwierdzenie, ostatnio bowiem zdaje się dominować narracja kwestionująca jakiekolwiek negatywne konsekwencje aborcji. Temu, że należy zachować wrażliwość przy przesłuchaniu kobiety, nie ponawiać przesłuchania bez powodu, można tylko przyklasnąć – kobieta jest również ofiarą aborcji, o czym zawsze jednoznacznie mówili i mówią prawdziwi obrońcy życia. W wytycznych prokuratora generalnego przebija się ogólna sugestia, by postępowania karnego w przypadku podejrzenia aborcji niezgodnej z prawem nie wszczynać pochopnie. Z tym również można się zgodzić, wyrażając jednakże życzenie, by taka ostrożność cechowała prokuratorów we wszystkich rodzajach spraw, nie tylko tych dotyczących aborcji.
Zdecydowanie więcej uwagi trzeba poświęcić wytycznym wydanym przez minister zdrowia. Najogólniej można powiedzieć, że są one taką próbą interpretacji ustawy ustalającej warunki przerywania ciąży, by wyciągnąć z nich możliwe najwięcej możliwości dokonania aborcji. Należy się właściwie zastanowić, czy można tu jeszcze mówić o interpretacji, czy raczej o siłowym rozciąganiu treści poszczególnych zapisów ustawy. Pisze pani minister: „Przepisy ustawy o planowaniu rodziny, posługując się ogólną kategorią zdrowia, w żaden sposób nie determinują, jakiego obszaru zdrowia ma dotyczyć to zagrożenie zdrowia. Może ono zatem dotyczyć każdego obszaru zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Ustawa o planowaniu rodziny nie precyzuje także pojęcia «zagrożenie», pozostawiając je do oceny lekarza działającego na podstawie aktualnej wiedzy medycznej, przepisy nie posługują się w tym przypadku żadnym wartościowaniem, nie wskazują, że zagrożenie ma być nagłe bądź bezpośrednie i nie powinny być tak interpretowane”. Widzimy tutaj takie swoiste mrugnięcie okiem do lekarzy: wskażcie jakiekolwiek zagrożenie dla zdrowia kobiety, nawet mało istotne – i wystarczy. Można powiedzieć, że w świetle wytycznych pani minister przesłanką do aborcji staje się sam stan ciąży. Ciąża zasadniczo nie prowadzi do pogorszenia stanu zdrowia kobiety, ale przecież rozmaite potencjalne zagrożenia się z tym stanem wiążą.
W tym kontekście szczególnie ponuro brzmi przypomnienie, że „przepisy ustawy o planowaniu rodziny nie regulują terminu, w jakim możliwe jest przerwanie ciąży w sytuacji, gdy zagraża ona życiu lub zdrowiu kobiety ciężarnej”. Jest to prawda – termin 12 tygodni dotyczy tylko dopuszczalności aborcji, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. I oczywiście słuszne jest, że można podejmować się ratowania życia kobiety zawsze, nawet gdyby skutkiem tego była niemożność przeżycia jej nienarodzonego dziecka. Inaczej to jednak wygląda, jeśli chodzi o zagrożenie zdrowia. Czy pani minister chce zasugerować, że aborcja jest dopuszczalna do końca ciąży z powodu najbłahszego zagrożenia zdrowia kobiety? Czy w naszym kraju też ma być stosowana amerykańska barbarzyńska metoda aborcji przez częściowy poród?

Zakazane konsultacje
Podstawą dokonania aborcji ze względu na zagrożenie zdrowia jest zaświadczenie wydane przez lekarza. Wytyczne wprost zakazują ponownego analizowania, czy rzeczywiście to zagrożenie występuje: „Jeżeli lekarz specjalista uprzednio stwierdził przesłanki do przerwania ciąży, przedmiotem konsylium nie może być ponowne analizowanie tych przesłanek”. Tymczasem art. 37 ustawy o zawodzie lekarza stwierdza, że w razie wątpliwości diagnostycznych lub terapeutycznych lekarz z własnej inicjatywy bądź na wniosek pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego, jeżeli uzna to za uzasadnione w świetle wymagań wiedzy medycznej, powinien zasięgnąć opinii właściwego lekarza specjalisty lub zorganizować konsylium lekarskie. Z punktu widzenia czysto medycznego aborcja jest zabiegiem. W przypadku każdego innego zabiegu lekarz ma prawo zasięgnąć opinii specjalisty czy zwołać konsylium – które przecież może również analizować, czy są przesłanki do zabiegu. Tutaj pani minister tego zakazuje, wbrew ustawie o zawodzie lekarza i bez jakiejkolwiek podstawy prawnej. I to mimo tego, że mówimy o zabiegu, który jak stwierdza minister sprawiedliwości „jest doświadczeniem traumatycznym”.
Traumatycznie skutki może przynieść też nakładany przez wytyczne obowiązek „informowania [kobiety] o możliwych do zastosowania – stosownie do jej sytuacji klinicznej – rozwiązaniach, w tym o dopuszczalności przerwania ciąży”. Gdy w czasach komunistycznych przerywanie ciąży było w Polsce całkowicie dozwolone, nierzadko można było słyszeć dramatyczne świadectwa kobiet mających problemy z utrzymaniem ciąży, heroiczne walczących o swoje dzieci, którym lekarze proponowali aborcję jako rozwiązanie. Czy te sytuacje mają powrócić?
Dość żenujące w wytycznych jest grożenie karami podmiotom leczniczym, w których nie będzie można dokonać aborcji. Smutne refleksje budzi analizowanie klauzuli sumienia przysługującej lekarzom – panią minister interesuje wyłącznie to, kiedy z tej klauzuli nie można skorzystać.

Na wyciągnięcie ręki
Trzeba też zauważyć, że przedmiotem ustawy, zgodnie z jej nazwą, jest „planowanie rodziny, ochrona płodu ludzkiego i warunki dopuszczalności przerywania ciąży”. Ochrona płodu ludzkiego w wytycznych nie istnieje w ogóle. Natomiast aborcja jest traktowana jako coś wręcz pożądanego, coś, co powinno być dostępne dla każdej kobiety. Takie przesłanie płynie też z całej propagandowej otoczki towarzyszącej prezentacji wytycznych minister zdrowia.
Wypada odnotować, że podejście ministra sprawiedliwości jest jednak inne. W końcowych zdaniach wydanych przez niego wytycznych możemy przeczytać: „Jakkolwiek przerywanie ciąży (poza wyjątkami przewidzianymi w ustawie z dnia 7 stycznia 1993 r.) jest niezgodne z polskim porządkiem prawnym, ustawodawca nie musi rozwiązywać tego problemu wyłącznie za pomocą prawa karnego, które ma wszak charakter ultima ratio (ostatniego argumentu – K.J.). Być może lepszym środkiem, który ograniczyłby liczbę przypadków aborcji (także zagranicznych) dokonanych niezgodnie z przepisami polskiej ustawy, byłyby instrumenty polityki społecznej i edukacyjnej”.
Wygląda jednak na to, że polityka obecnych władz będzie zmierzała raczej do zwiększania liczby aborcji, nie zaś do jej ograniczania.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki