Logo Przewdonik Katolicki

Paralimpiada

Natalia Budzyńska
fot. Ulrik Pedersen/Associated Press/East News

Jak bardzo to krzywdzące, niesprawiedliwe i wstrętne. Idea nowożytnego olimpizmu mówi tak: „Olimpizm jest filozofią życia, chwalącą i łączącą w zrównoważoną całość jakość ciała, woli i umysłu”, „olimpizm dąży do stworzenia sposobu życia opartego na radości z wysiłku, wychowawczych wartościach dobrego przykładu i poszanowaniu uniwersalnych podstawowych zasad etycznych.”, „każdy musi mieć możliwość uprawiania sportu bez jakiejkolwiek dyskryminacji, co wymaga wzajemnego zrozumienia w duchu przyjaźni, solidarności i fair play”.

Skończyła się paraolimpiada w Paryżu, a ja wciąż mam przed oczyma wspaniałych ludzi, którzy na przekór swoim przeciwnościom, pokonując siebie, startowali w tych zawodach. Dlaczego „paraolimpiada”, czyli taka trochę „nibyolimpiada”, „coś w stylu olimpiady”? Greckie słowo pará oznacza „obok”, a nawet „poza”, ale współcześnie ten przedrostek oznacza zaprzeczenie. Mówimy „zjawiska paranormalne” (czyli nienormalne, niewystępujące normalnie), „paramedyk” (czyli medyk, ale nie do końca). Słownik języka polskiego definiuje to jasno: „para – pierwszy człon wyrazów złożonych, oznaczający: niby, prawie, wyrażający podobieństwo do tego, co jest określane drugą częścią złożenia”. Ale nie tylko podobieństwo, bo też zaprzeczenie lub osłabienie. Więc możemy się zgodzić, że „paraolimpiada” to żadna olimpiada, nie na serio w każdym razie. Tym bardziej, że od 2023 r. powinniśmy mówić „paralimpiada”. To MKOl zabronił stosowania słowa „olimpijski”, bo jedyne igrzyska, te na serio, odbyły się w sierpniu i o medale walczyli tam stuprocentowi sportowcy.
Jak bardzo to krzywdzące, niesprawiedliwe i wstrętne. Idea nowożytnego olimpizmu mówi tak: „Olimpizm jest filozofią życia, chwalącą i łączącą w zrównoważoną całość jakość ciała, woli i umysłu”, „olimpizm dąży do stworzenia sposobu życia opartego na radości z wysiłku, wychowawczych wartościach dobrego przykładu i poszanowaniu uniwersalnych podstawowych zasad etycznych.”, „każdy musi mieć możliwość uprawiania sportu bez jakiejkolwiek dyskryminacji, co wymaga wzajemnego zrozumienia w duchu przyjaźni, solidarności i fair play”.
Oglądam więc tzw. paralimpiadę i widzę, jak zawodniczki i zawodnicy realizują te założenia w sposób nieskażony komercjalizacją i celebryctwem, które stało się tak niebezpieczne dla współczesnego sportowca. Kiedy w grę wchodzą wielkie kontrakty dla medalistów, rozgłos, sesje zdjęciowe dla wielkich magazynów, zapraszanie na rauty i przyjęcia, to najważniejsza staje się wygrana, a nie przyjaźń, czy po prostu sama rywalizacja. Dlatego przychodzi mi do głowy, że idee olimpijskie paradoksalnie bardziej realizują igrzyska paralimpijskie. Stacje telewizyjne nie są zbyt zainteresowane wydarzeniami na stadionach, zwycięzcom nie proponuje się sesji zdjęciowych, nikt nie robi z nimi długich wywiadów, świata nie przepełniają emocje. Trybuny wcale nie są wypełnione. A szkoda, bo właśnie tutaj udałoby nam się dostrzec prawdziwy hart ducha, odwagę, niezłomność.
Na przykład Róży Kozakowskiej, której ojczym wbił siekierę w kolano, kiedy jako nastolatka przyniosła puchar. Nabawiła się porażenia wszystkich kończyn z powodu boreliozy, ale świetnie rzuca maczugą. Joanna Mazur, niewidoma biegaczka, wyszła na bieżnię mimo cierpienia spowodowanego depresją. Kamil Otowski choruje na niedowład czterokończynowy i zanik mięśni, a mimo to zdobył w pływaniu dwa złote medale. Oto sport.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki