Logo Przewdonik Katolicki

Mistrzostwa możliwości

Michał Bondyra
Fot. THOMAS LOVELOCK/epa_pap

Rozmowa z Piotrem Pawłowskim, prezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji oraz Fundacji Integracja o paraolimpiadzie i jej społecznych aspektach

Zakończone w niedzielę igrzyska paraolimpijskie to dla naszego społeczeństwa bardziej ciekawostka czy przypomnienie o tym, że niepełnosprawni żyją wśród pełnosprawnych?
– Paraolimpiada ciekawostką była jeszcze w latach 80. i 90. XX w. Po ostatnich igrzyskach paraolimpijskich w Pekinie i Londynie świadomość społeczna dotycząca niepełnosprawności bardzo wzrosła. Choć sport paraolimpijski wciąż nie jest traktowany na równi z olimpijskim, to do tego, by tak się stało, już naprawdę niewiele brakuje. Wiąże się to z jednej strony z promocją aktywności niepełnosprawnych sportowców, którzy robią dokładnie to samo co ich pełnosprawni koledzy i koleżanki, z drugiej natomiast z przebijaniem się z tym przekazem do mediów, a przez nie do świadomości ogółu. W tym ostatnim aspekcie mamy jeszcze wiele do zrobienia.
 
Niepełnosprawnych sportowców często traktuje się skrajnie; albo jako herosów przezwyciężających swoje słabości, albo jako „olimpijczyków”, z przymrużeniem oka. Która z tych postaw jest bliższa prawdy? A może jest też trzecia droga?
– Znam życie codzienne kilkorga paraolimpijczyków. To są normalni ludzie, którzy trenują. Niewystarczająca ilość środków finansowych zmusza ich do tego, by oprócz treningu także pracowali. Mają swoje pasje, zamiłowania jak każdy z nas. Ktoś zbiera znaczki, inny kocha podróże, a oni wyczynowo poświęcili życie na sport. Nie nazwałbym ich herosami. Choć podziwiam ich determinację w dążeniu do celu, w podejściu do treningów, a także psychikę, gdy walczą o zwycięstwo. Sądzę, że sport wyczynowy jest dla nich przede wszystkim ścieżką funkcjonowania w społeczeństwie, czymś naturalnym, normalnym.
Z drugiej strony mamy medialny przekaz łączący niepełnosprawność z bólem, cierpieniem czy działaniami charytatywnymi. Niepełnosprawność pokazuje się w kontekście walki z chorobą, zbiórką na wózek, na operację, na poprawę warunków bytowych. Brakuje zrozumienia tego, jak funkcjonują osoby z niepełnosprawnością. Zwróciliśmy na to uwagę w 2003 r., wypuszczając spot, w którym niewidomy ojciec kąpał dziecko, zajmował się nim, układał do snu, by na końcu przeczytać bajkę… w języku Braille’a. Spot kończył się pytaniem: „Czy naprawdę jesteśmy inni?”. Odpowiedź jest banalnie prosta: nie. Bariery są tak naprawdę w naszych głowach. Na niepełnosprawnych trzeba przestać patrzeć przez pryzmat ograniczeń, a zacząć przez wzgląd na to, co taka osoba może dać, co może zrobić. To zatem nie jest problem niepełnosprawnych, a świata, który nie spełnił swej roli i nie usunął barier, z którymi muszą codziennie radzić sobie niepełnosprawni. 
 
MKOl zrównał kilka lat temu premie za medale paraolimpijskie i olimpijskie. To jest jednorazowy zastrzyk gotówki czy realna poprawa bytu dla niepełnosprawnych sportowców?
– Ta decyzja podjęta przez Sejm jeszcze przed igrzyskami paraolimpijskim w Londynie nie tylko przyznała realne nagrody za paraolimpijskie medale, dała coś więcej – dożywotnią rentę dla paraolimpijczyków, która wypłacana będzie wraz z zakończeniem kariery sportowej i osiągnięciem przez medalistów 40. roku życia. To jest bardzo istotne. Dla sportowca wyczynowego bardzo ważne jest bowiem, by przygotowując się do igrzysk, mógł trenować przez cztery lata na najwyższym poziomie. By nie musiał pracować, a wszystko podporządkował pod dyscyplinę, którą uprawia. Z tym wciąż jest problem. W Europie są już kraje, gdzie paraolimpijczycy traktowani są jako wyczynowcy. W Wielkiej Brytanii na przykład po igrzyskach i paraigrzyskach w Londynie sportowcem roku został niepełnosprawny zawodnik. My nie jesteśmy jeszcze na takim etapie świadomości. Plebiscyty wciąż dzielą zawodników na pełno- i niepełnosprawnych. Ale idziemy w dobrym kierunku…
 
Polscy paraolimpijczycy z Rio przywieźli kilkadziesiąt medali, olimpijczycy ledwie 11. Czy te osiągnięcia można porównać?
– Nie możemy wpaść w pułapkę porównywania medali na paraolimpiadzie i olimpiadzie. Kompletów medali do zdobycia na igrzyskach paraolimpijskich jest dwa razy więcej. W samych biegach na przykład na jednym dystansie jest kilka konkurencji ze względu na różny stopień niepełnosprawności. Porównać obie imprezy możemy jednak w innym aspekcie. Miarą występów może być miejsce naszych reprezentantów w klasyfikacji medalowej, ta przemawia na korzyść paraolimpiady. [Na igrzyskach Polacy zajęli 33. miejsce, na paraigrzyskach 13. – przyp. MB].
 
Większy sukces paraolimpijczyków nie przekłada się chyba na podobne jak na olimpiadzie środki przeznaczone na przygotowania do igrzysk?
– Tych środków przeznaczonych na igrzyska paraolimpijskie jest dużo mniej. Kiedyś szef Komitetu Paraolimpijskiego powiedział mi, że kluczowa w kwestiach finansów jest promocja. Owszem środki publiczne zostały na sport niepełnosprawnych zwiększone, ale wciąż brakuje sponsorów chcących reklamować się na wizerunku paraolimpijczyków. Wiąże się to z przekazem medialnym. To jest wyzwanie dla wszystkich, którzy sportem niepełnosprawnych się zajmują.
 
Wspomniał Pan o ważnym aspekcie medialności. TVP paraolimpiadę w Rio relacjonowało w dużo szerszym zakresie, jednak transmisje przeprowadzano w godzinach nocnych, przez co wydźwięk sukcesów był mniejszy…
– Pełna zgoda, ale pamiętajmy o tym, że te informacje o medalach w serwisach informacyjnych się pojawiają. To już jest duży krok naprzód. Obserwuje też portale internetowe, gdzie o sukcesach paraolimpijczyków pisze się dużo więcej, niż było przy okazji poprzednich imprez. Sytuacja więc jest dużo lepsza, choć do zwiększenia popularyzacji sportu paraolimpijskiego wciąż brakuje. I znów wzorem mogą być Brytyjczycy, którzy pierwszy raz w historii igrzysk paraolimpijskich sprzedali wszystkie bilety, antywzorem Brazylijczycy, gdzie podczas wielu zmagań areny świeciły pustkami. Nam zdecydowanie bliżej do Brytyjczyków.
 
Myśli Pan, że sukcesy na paraolimpiadzie wpływają w jakiś sposób na postrzeganie osób z niepełnosprawnością, na ich codzienne życie?
– Tak, pokazują ich możliwości. Niepełnosprawny niepełnosprawnemu nierówny, ale wielu z nich było przecież czynnymi sportowcami. Wielu ten sport kręci. Podziwiam ich za walkę, determinację, za dążenie do sukcesu, choć często robią to w trudnych warunkach. Ważne jest to, że te osoby wytyczają też pewne standardy. Dają społeczeństwu sygnał, że wśród niepełnosprawnych jest duża grupa tych, którzy nadają się do pracy, do samodzielnego życia, że oni mogą i zakładają rodziny, żyją aktywnie, spełniają marzenia. To jest szalenie ważny element w naszej walce o pełną integrację.



Piotr Pawłowski – założyciel i prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji oraz Fundacji Integracja. Twórca i redaktor naczelny magazynu „Integracja” oraz portalu niepelnosprawni.pl, założyciel sieci Centrów Integracja, pomysłodawca wielu kampanii społecznych. Aktywny uczestnik prac na rzecz powstawania nowych ustaw i rozporządzeń. Promotor idei budowania bez barier, a także dostępności serwisów internetowych dla osób z różnymi niepełnosprawnościami.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki